|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Magiczny czworokąt czyli pokochać Wielkiego Brata Autor tekstu: Przemysław Łucyan
Gdy zbierzemy razem wypowiedzi oraz wynikające z nich przyszłe kierunki
działań członków rządu Kazimierza Marcinkiewicza, jak również jego samego
oraz koordynatora naczelnego, czyli prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, ukaże
się nam wizja sprawowania władzy poprzez wywoływanie kryzysów. Zarządzanie
poprzez wzbudzanie lęku należało i należy do metod stosowanych przez władzę
autorytarną. Od wielu lat stosowane jest jednak również w państwach
demokratycznych, jak na przykład Stany Zjednoczone. Wzorowanie się Jarosława
Kaczyńskiego na amerykańskich republikanach jest bardzo wyraźne. Ataki na
liberalne media oraz hasła wyrwania państwa z wrogich rąk były znane już za
czasów prezydenta Richarda Nixona. Nie trzeba jednak sięgać aż tak daleko w przeszłość. Wystarczy porównać metody i schematy, jakie stosuje prezes PiS
oraz obecny rząd z metodami jakie zastosowała administracja J. Busha po ataku
na World Trade Centre. W sytuacji gdy jest się słabym, nie ma dobrego
programu, podłoża merytorycznego oraz fachowców, wprowadzenie stanu zagrożenia
bardzo ułatwia nie tylko sprawowanie władzy, ale również jej utrzymanie.
Atak na WTC umożliwił administracji Busha wprowadzenie takiego stanu w całym kraju. Obywatelom wmówiono, że wróg — terrorysta może czaić się
wszędzie, a atak może nastąpić w każdej chwili. Mając w ręku argument tak
potężny i jednocześnie przerażający jak WTC zastraszenie narodu i wymuszenie na nim rezygnacji z części swobód i wolności obywatelskich nie było
trudne. Taktyka ta, ma również tę zaletę, że stan zagrożenia można umiejętnie w odpowiednich momentach podsycać, tak aby zyskać lub zwiększyć poparcie dla
swoich decyzji i działań lub aby decyzje i działania już podjęte, a które
okazały się błędami usprawiedliwić i szybko oddalić w niepamięć.
Jarosław Kaczyński nie ma Word Trade Centre, ma jednak „układ"
zwany również „czworokątem", o którym on wie i na którego istnienie ma
niezbite dowody, których jednak nie ujawni, dopóki nie nadejdzie odpowiedni
moment. Czy ten moment kiedyś nadejdzie? Tutaj można mieć wątpliwości,
ponieważ takie nieznane nikomu „dowody" są elementem koniecznym do
uprawiania polityki spisków i zastraszania. Jak to się kiedyś mówiło -
„dajcie mi człowieka, a dowody na jego winę się znajdą".
Od dłuższego czasu jesteśmy świadkami dwóch zjawisk — swego
rodzaju kampanii propagandowych. Jedna z nich to propaganda sukcesu związana ze
„studniówką" funkcjonowania rządu Kazimierza Marcinkiewicza. Równolegle
prowadzona jest druga kampania, w której to członkowie rządu oraz PiS,
czasami wspomagani przez kolegów z Ligi Polskich Rodzin, negują wszelkie osiągnięcia
piętnastu lat polskiej demokracji. Przedstawiają wizję, jakoby w Polsce działo
się tak źle, że już gorzej być nie może, a jedyną drogą do zmian -
jest oczywiście obalenie „układu", którego w dodatku mogą dokonać tylko
ludzie związani z Prawem i Sprawiedliwością, ponieważ oni tylko są bez wątpienia z tym układem nie związani.
Jestem oczywiście bardzo daleki od wybielania polskiej rzeczywistości,
uważam jednak, że przez ostatnie piętnaście lat wiele udało się nam osiągnąć.
Obecny rząd jednak zdaje się tego nie uznawać. W założeniach przyszłych
reform nie widać chęci poprawiania już istniejących struktur oraz rozwiązań.
Nie ma starań, aby w dziedzinach w których wprowadzono już słuszne rozwiązania,
dążyć do tego, aby te rozwiązania zaczęły w pełni poprawnie funkcjonować.
Nie — to jest wszystko część „układu", który należy rozbić i zniszczyć! Wszystko trzeba zburzyć i zbudować od nowa — zgodnie z myślą
PiSu! Jak do tej pory, znacznie bardziej przypomina to jednak kolejny rozbiór
Polski, aniżeli budowę IV RP. W trakcie swojego przemówienia z okazji stu dni rządu, prezes Jarosław
Kaczyński zdołał obrazić chyba większość Polaków. Zaczynając od elit,
czyli „łże-elit", poprzez środowiska prawnicze, dziennikarskie, wszelką
opozycję i na zwykłych obywatelach kończąc. Dostało się również
biznesmenom, ekonomistom oraz mediom zagranicznym, które reprezentują wrogie
interesy, że o lekarzach i kamaszach pana Dorna nie wspomnę. Jak się okazało
był to też początek zmasowanego ataku na media, zarówno państwowe jak i prywatne, które również są w „układ" uwikłane i go bronią. Innymi słowy — wróg czai się wszędzie.
Według łaskawie nam panujących wszelka krytyka skierowana w ich stronę,
nie wynika zatem z tego, że rząd czy PiS robią coś źle lub niesłusznie,
lub że mogą się mylić — nie, nie! Ci, którzy tę krytykę głoszą
reprezentują wrogie interesy. A jeżeli już zdarzy się sytuacja, w której
krytyka wobec PiS jest uzasadniona, to i tak ma ona niedobre intencje… Bo
przecież w braciach Kaczyńskich jest tylko i wyłącznie samo dobro...
Chaos jaki pan Jarosław wprowadził do polskiej polityki jest tak
wielki, że ciężko czasem zrozumieć, co się dzieje i dlaczego. Są jednak
momenty w których polityka strachu ujawnia się w pełnej okazałości, jak na
przykład podpisanie aneksu do paktu stabilizacyjnego wymuszone plotką o możliwości
rozwiązania Sejmu przez prezydenta. Jarosław Kaczyński wystąpił oczywiście w roli mediatora, dzięki któremu Sejm nie został rozwiązany i któremu
oczywiście należy poczytać to za zasługę. Podpisanie aneksu doskonale
pokazało w jakiej roli prezes PiS widzi Samoobronę i LPR. Było to również
potwierdzenie, że metodą zastraszenia można uzyskać to, co się chce -
przynajmniej w odniesieniu do tych partii. O wiele gorsze od publicznej tresury koalicjantów-paktowiczów jest
jednak to, co dzieje się w kraju za sprawą rządu. Kolejnym elementem walki z „układem" są mianowicie masowe zwolnienia we wszystkich państwowych
resortach i urzędach, często całkowicie bezpodstawne i niesłuszne. Jednak
przecież każdy, kto pracuje „na państwowym", a został zatrudniony zanim
PiS przejął władzę jest podejrzany. Podobnie było w Warszawie po objęciu
prezydentury przez Lecha Kaczyńskiego. Jarosław posuwa się jednak dalej -
twierdząc, że wszyscy, który krytykują lub sprzeciwiają się proponowanym
przez PiS zmianom i ustawom robią to dlatego, że sami mają coś do ukrycia — czyli są zamieszani w „układ". I tutaj przepada ostatecznie możliwość
jakiejkolwiek debaty oraz merytorycznej dyskusji. Sprawa jest jasna — albo
jesteś po stronie PiS, albo należysz do „układu" — magicznego
„czworokąta", czyli jesteś wrogiem. Szczerze nie zazdroszczę sytuacji w jakiej znaleźli się ludzie pracujący na „państwówce", bo jak sądzę
wielu z nich stanie przed wyborem — albo pokochać Wielkiego PiSowskiego
Brata, albo pożegnać się z posadą. Choć komfort wyboru i tak przysługuje
chyba tylko nielicznym grupom, takim jak na przykład dziennikarze, ponieważ większość
zwolnień odbywa się z dnia na dzień, bez żadnych uzasadnień.
Jest to bez wątpienia skuteczna strategia zdobywania władzy i utrzymywania jej w swoich rękach przez jakiś czas. Czy jest to jednak dobry
sposób rządzenia państwem? Czy to o takie zmiany chodziło Polakom, gdy szli
do wyborów? Jak długo można społeczeństwo oszukiwać? Sprawowanie rządów
to nie tylko rozliczanie przeszłości. O wiele ważniejsza jest teraźniejszość i przyszłość, bo to od nich zależą przyszłe losy naszego kraju.
Wprowadzanie stanu zagrożenia, budowanie obrazu wroga oraz wybielanie i ciągłe
chwalenie samych siebie to oznaka ogromnej słabości i zakompleksienia obecnie
nam panujących. Bo tego, czego rzeczywiście nie można odmówić temu rządowi,
to samouwielbienie...
Po napisaniu tego artykułu jestem już oczywiście skazany na
przypisanie mnie do obrońców „układu". Cóż, jeżeli taka ma być cena
wypowiadania własnych opinii — jestem gotowy ją zapłacić. Ja również uważam,
że w Polsce wiele rzeczy działa niewłaściwie i wymaga naprawy. To co
proponują PiS i Jarosław Kaczyński wraz ze swoim bratem nie jest jednak
naprawą. O wiele bardziej przypomina to poligon doświadczalny. Szkoda tylko,
że cenę za wszystkie błędy tego rządu, jak zwykle poniesie społeczeństwo.
Ci — którzy głosowali na PiS — również...
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 01-03-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4618 |
|