|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie
Dwadzieścia lat postępującej bezduszności Autor tekstu: Jerzy Kolarzowski
Kongregacja Nauki Wiary w opublikowanym
22 sierpnia 1998 r. oświadczeniu określiła poglądy o.
Antony’ego de Mello SJ, jako niebezpieczne odchodzenie od wiary chrześcijańskiej.
Ojciec Antony de Mello jest znanym jezuitą pochodzącym z Indii. Żył w latach
1931-1987. Popularność przyniosła mu oryginalna twórczość (jedenaście
tomików poezji, prozy poetyckiej i refleksje psychologiczno-medytacyjne). W historii pontyfikatu Jana Pawła II potępienie współczesnej, ale już nieżyjącej i tak bardzo popularnej osoby miało miejsce po raz pierwszy. Problem de Mello
został w Kościele rozstrzygnięty w sposób odgórny i nieznoszący sprzeciwu, w dokumencie napisanym tradycyjnym, teologicznym językiem. Można na to zdarzenie zareagować różnie.
Moi znajomi, osoby wierzące, ale dość otwarte, powielili tekst notyfikacji zamieszczony w "Naszym Dzienniku" (nr z 29/30 sierpnia), rozdali znajomym, prosząc o wyrażenie zdania na ten
bulwersujący ich temat. Jedni odpowiedzieli, iż jest to problem ortodoksji kościelnej i nie zamierzają się nim zajmować. (Charakterystyczne, że odpowiedzi takiej
udzielili zarówno fanatyczni katolicy, jak i zaprzysięgli ateiści.) Inni -
osoby wierzące ze środowisk inteligenckich, które posiadały po kilka książek
o. A. de Mello — poczuli się tym dokumentem głęboko dotknięci. Zaczynali
rozmawiać o ciemnych kartach z dziejów Kościoła, o indeksie ksiąg
zakazanych, walce z uczonymi, o bezdusznej ksenofobii i nietolerancji. Jeszcze inni, jak np. Mirosław Pęczak na łamach Polityki, starali się
przybliżyć istotę kontrowersyjnego zagadnienia. Osobiście najbliższa jest
mi postawa trzecia. Jednocześnie sprawa o. de Mello skłania mnie do refleksji
na temat kondycji i rozumienia wolności w Kościele katolickim za pontyfikatu
Jana Pawła II. Problem polega na rozdźwięku między
treściami nauczanymi w kościołach w sposób tradycyjny a istotą nowoczesnych
społeczeństw, w których ludzie, mając w sprawach duchowych wolną wolę,
najpewniej zwiążą swe losy z dostarczycielem najsilniejszego przeżycia.
Hierarchia rzymska w ostatnich dwóch dekadach zaczęła zdawać sobie sprawę z tego problemu. Zaproponowano więc „ludowi bożemu" masowe przedsięwzięcia
religijne, liczne papieskie podróże-pielgrzymki, lokalne i ponadlokalne złoty
młodzieży, kongresy eucharystyczne. W tym samym okresie rosła popularność
hinduskiego mnicha z aszramu o. jezuitów na przedmieściach Bombaju. A. de Mello jeździł, nauczał, a nade
wszystko wydawał swoje szczególne książki. Hinduski jezuita często odwołuje
się w nich do potocznego doświadczenia, to znów tryska błyskotliwą
inteligencją i humorem. Przeniknięta tonem mistyki i indywidualizmu twórczość
de Mello stała się jednocześnie przekazem wartości uniwersalnych. De Mello
stworzył na swoje potrzeby stosunkowo łatwy język mistycznego wyrazu o uniwersalnym zasięgu. Niektórzy sądzą, że w stanowisku Kościoła wziął górę
lęk przed tym uniwersalizmem i właśnie dlatego de Mello został
skrytykowany.
Prawdą jest, że w swojej twórczości korzystał on z buddyjskich i taoistycznych przypowieści, jednakże, moim zdaniem, nie tylko z powodu tych
naturalnych u hinduskiego zakonnika zapożyczeń, spotkał się z potępieniem.
Liczne wpływy orientalnych kultur religijnych można znaleźć także u innych
słynnych zakonników, Thomasa Mertona i Bede Grifitza. W twórczości de Mello można odkryć
między wierszami, a w twórczości jego uczniów i komentatorów pisze się
wprost, iż jądrem wszelkiego religijnego przekazu powinna być z góry założona,
pełna wolność człowieka. Ich zdaniem, tej wolności nie można odrywać od
tradycji, którą pragnie się przekazać czy utrwalić. Wolność człowieka w obrębie tradycji judeochrześcijańskiej powinna polegać na uświadomieniu każdej
jednostce jej wolności teologicznej: w relacji do opatrzności (pojmowanej
szeroko), w stosunku do objawienia (zawartego w świętych księgach) i wobec
nauki o ostatecznym potępieniu. Tak uściślone rozumienie wolności człowieka
nigdy nie znajdywało wyrazu w nauczaniu papieża. Poza kręgami niektórych,
coraz ściślej kontrolowanych zakonników, nie jest ono w ogóle tolerowane
przez hierarchię kościelną i w przekonaniu hierarchów nie powinno być
sugerowane wiernym.
Dwudziestolecie mijającego pontyfikatu upływa między kolejnymi religijnymi
imprezami o charakterze masowym. Mimochodem wpisują się one w złowróżbną
tradycję XX-wiecznych wielkich spektakli, organizowanych przez ruchy
totalitarne po to, by anektować wolność człowieka. Papiestwo i Kościół w Europie Środkowej i Wschodniej były opozycją
komunizmu. Stało się jednak tak, że w warunkach wolnego świata, pluralizmu i różnorodności kulturowej, która wlewa się w obręb kościoła, urząd
nauczycielski Kościoła sięgnął po odwieczne metody represji, które zwalczał u innych. Moralność nie znosi dwóch miar. Nie można też głosić wybiórczego
ekumenizmu, jak usiłował sugerować papież, mówiąc o religiach bliższych,
wywodzących się z pnia judaizmu i dalszych, np. orientalnych, dla których
zresztą w otoczeniu papieża panuje zupełny brak zrozumienia. Nawet jeżeli dokument kongregacji
nauki wiary był podyktowany troską o zachowanie tożsamości, to wydany pod koniec XX stulecia jest śmieszny i groźny
zarazem. Groźny, ponieważ wypływa z niezrozumienia, że szczególnie w sprawach ducha nie można człowiekowi odmierzać wolności kroplomierzem: albo
się ją daje, albo odbiera. Jeżeli jakakolwiek instytucja zaczyna reglamentować
wolność w tych sprawach, to bez względu na to, czy sobie tego życzy, czy też
nie, staje się sojusznikiem biurokratycznego państwa z jego lokalnymi
interesami i lokalną korupcją. Widać to szczegółowo i dokładnie w Polsce, ale proces ten zaczyna nasilać się także w innych krajach katolickich
(np. w Austrii). Notyfikacja Kongregacji Nauki Wiary, wymierzona przeciw poglądom nieżyjącego
od 11 lat o. de Mello, została skierowana przeciwko duchowi człowieka wolnego.
Bo kto przekartkuje choć jedną jego książkę, na pewno zasmakuje wolności,
jaka jest udziałem osób nietuzinkowych.
Kiedy wyobcowana władza walczy z tym, co żywe i uniwersalne, z żywym i wolnym słowem, zawsze wówczas cierpi godność człowieka. Tak stało się
także w tym przypadku. BEZ DOGMATU,
nr 38/1998
« Doktryna, wierzenia, nauczanie (Publikacja: 23-03-2006 )
Jerzy KolarzowskiDoktor habilitowany, adiunkt w Instytucie Historyczno-Prawnym Uniwersytetu Warszawskiego (Wydział Prawa i Administracji). Współzałożyciel i rzecznik prasowy PPS (1987 - luty 1988), zwolniony z pracy w IPiP PAN (styczeń 1987), współredagował Biuletyn Informacyjny Ruchu Wolność i Pokój (1986–1987), sygnatariusz platformy Wolność i Pokój (1985), przekazywał i organizował przesyłanie m.in. do Poznania, Krakowa, Gdańska, Lublina i Puław wielu wydawnictw podziemnych. Posiada certyfikat „pokrzywdzonego” wystawiony przez IPN w 2003 r. Master of Art of NLP. Pisze rozprawę habilitacyjną "U podstaw europejskiej filozofii praw człowieka. Narodziny jednostki w sferze publicznej i prywatnej w pismach Braci Polskich". Zainteresowania: historia instytucji życia publicznego i prywatnego, myśl etyczna i religijna Europy (zwłaszcza okresu reformacji). Bada nieoficjalne nurty i idee inspirujące kulturę europejską. Hobby: muzyka poważna, fotografia krajobrazowa. Autor książki Filozofowie i mistycy Liczba tekstów na portalu: 51 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Polski i brytyjski samorząd terytorialny - zasadnicze różnice | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4664 |
|