|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka » Teatr
Wiśniowy sad Czechowa jako "życiowa komedia" [2] Autor tekstu: Aleksandra Karlińska
To co istotne, pozostaje w ukryciu, nie jest wprost unaocznione, chociaż
teoretycznie — stanowi główny motor rozwoju wydarzeń. Teoretycznie, bowiem wydarzeń, rozumianych jako typowe wydarzenia dramatyczne, a nie życiowe — w przeciągu czterech aktów jest bardzo niewiele.
Francuski krytyk, Jean-Louis Barrault, w swoim eseju [ 10 ] nazwał Wiśniowy
sad sztuką o-czasie-który-mija, a zatem sztuką, która w jakiś sposób pozostaje realistyczną w tym sensie,
że oddaje prawdziwe życie takim, jakie ono jest — bez teatralnej czy
dramatycznej umowności i specyficznej konwencjonalności. Z drugiej jednak
strony, dokonane przez niego streszczenie fabuły dramatu nasuwa na myśl
wizję świata, którą znamy z teatru absurdu: nie dzieje się nic,
postacie nie podejmują żadnych działań z własnej strony, bo na nic nie mają
wpływu, a mimo to staje się wszystko — samo: | Akt I: grozi sprzedaż wiśniowego
sadu.
Akt II: wiśniowy sad ma być sprzedany.
Akt III: wiśniowy sad zostaje
sprzedany.
Akt IV: wiśniowy sad został
sprzedany.
Cała zaś reszta — to życie. [ 11 ] | Do czego
sprowadza się zatem owa „reszta", skoro nie należy do rozwijanej
dramatycznie akcji? Czynności podejmowane przez postacie są całkiem banalne
(bo znane na wylot z autopsji wszystkim czytelnikom czy widzom), chociaż służą
do spełnienia założonego przez autora celu, aby „wszystko było, jak w rzeczywistym życiu". Nie mają wiele wspólnego z opracowanymi już na
wszelkie sposoby, mocno wysłużonymi komediowymi
chwytami kobiecych intryg prowadzonych w celach matrymonialnych (własnych lub
cudzych) albo oszukiwania kogoś ze starszych. Chociaż zarówno jedna, jak i druga sytuacja również znajduje swoje miejsce w dramacie, to jednak są
one czymś zupełnie innym aniżeli tym, co cieszy komediową publiczność, w klasycznej, czystej odmianie tego gatunku, jak u wyżej wspominanych, Fredry czy
Moliera, gdy spiętrzane zostają kolejne komplikacje, niejednokrotnie
umniejszając życiowe prawdopodobieństwo zdarzeń. Jeżeli we wszystkich gatunkach dramatycznych, w centrum fabuły stoi człowiek,
czyli bohater działający w ramach świata przedstawionego [ 12 ], pora przyjrzeć się bliżej postaciom Wiśniowego
sadu, ich wzajemnym relacjom i napięciom, które tymże towarzyszą. Czy
pewne elementy ich charakterystyk okażą się być na tyle konwencjonalne, że
pomogą zarazem określić przynależność gatunkową bohaterów, a poprzez to — wniosą istotną informację na temat gatunku tekstu jako całości? Posługując
się konwencją, która miała podkreślać komediowość, autor opisał wiek,
wygląd, a także projektował sposób poruszania się lub zachowania swoich
bohaterów na scenie. [ 13 ]
Za zbędną uznawał przy tym na scenie prawdę rozumianą
naturalistycznie na rzecz umowności i uogólnień. [ 14 ] Stąd
na przykład Lubow Raniewska winna mieć „zawsze uśmiech na twarzy", Ania
„nigdy nie płacze", a z kolei „nieco naiwna i żałosna", skłonna ze
swej natury do łez Waria, „nie może przygnębiać widowni". Do trzech dam
dodajmy Szarlotę, która „musi być zabawna, grana przez aktorkę z dużym
poczuciem humoru" oraz egzaltowaną, głupiutką Duniaszę, a już taki najkrótszy
przegląd wszystkich postaci kobiecych uzmysławia, że każda z nich w jakiś
sposób wpisuje się w konwencję bohatera komediowego, którego zadaniem jest
wzbudzać zainteresowanie i sympatię widzów poprzez możliwość identyfikacji
albo poczucia „bycia lepszym". Serdeczny uśmiech Raniewskiej, dziecięcy śmiech
Ani albo dowcipy i „sztuki" Szarloty są
efektowne teatralnie i jednocześnie w zupełności usprawiedliwione życiowym
realizmem. Natomiast każda z postaci męskich nie jest pozbawiona wyraźnie
widocznych słabości charakteru, które demaskowane w ich działaniach i wzajemnym ścieraniu się bohaterów, niejednokrotnie budzą śmiech. Postacią
najbardziej chyba „konfliktogenną" jest, umieszczony przez Czechowa w centrum dramatu, kupiec Jermołaj Łopachin. Nie znajduje zrozumienia dla swoich
śmiałych planów u Gajewa, któremu wymyśla od „bab", szydzi z „wiecznego studenta" Trofimowa, potrafi nieźle rozjuszyć smutną Warię,
wydaje się ograniczony, gdy jest nazbyt rzeczowy i pragmatyczny. Chociaż nie
można mu odmówić wrażliwości, to jest ona słabo dostrzegalna i przysłonięta przez absolutną determinację; jego napięte do granic
nerwy „puszczają" dopiero po doprowadzeniu sprawy do wymarzonego finału w III akcie — pijany alkoholem i własnym
szczęściem po zakupie sadu, mieni się jego nowym właścicielem i wykrzykuje
wiele mówiące, bo skierowane nie tylko do pozostałych bohaterów, lecz także
do publiczności, słowa: „Nie śmiejcie się ze mnie!" Zupełnie jakby próbował
się zabezpieczyć przed degradującym osądem, który zepchnie go na poziom błazeński.
Paradoksalnie, początek jego panowania w wykupionym majątku wyznacza zarazem
moment, w którym dramat musi się zakończyć, bo nikt nie ma już nic do
powiedzenia. Wszyscy poza Łopachinem są skazani na przypadek, czekają co się
stanie i przyjmują to, nawet jeśli z żalem, to z pełną stoickiego spokoju
świadomością, że takie jest życie; on, wyrwawszy się ze społecznych nizin
nie może sobie na to pozwolić. Podkreśla z naciskiem: „...nie mogę wytrzymać bez pracy. Nie mogę nic nie robić, sam nie
wiem, gdzie ręce podziać: pałętają mi się jakoś dziwnie, niby
cudze".
[ 15 ] Wszystkie postacie i wszystkie związki w Wiśniowym sadzie to wariacje na temat „pragnę"; wszystkie
jednak poszczególne pragnienia, jakkolwiek byłby przyziemne, znoszą się
nawzajem poprzez kontrast. Łopachinowi bardzo trudno „dogadać się" z Raniewską i Gajewem na temat próby ratowania ich majątku za pomocą
inwestycji w domki dla letników. Nieraz możemy natrafić na dialog, w którym
pomiędzy postaciami brak porozumienia, ponieważ każdy głęboko przeżywa swój
własny, wewnętrzny świat, jakkolwiek w przypadku niektórych postaci
drugoplanowych, byłby on — z punktu widzenia publiczności — jałowy, żałosny
lub śmieszny. Kiedy przyjrzymy się zachowaniu służącej Duniaszy i zapytamy z jakich powodów bez przerwy wzdycha, wywraca oczami i chce mdleć, a przypomnimy sobie dodatkowo fakt, że to właśnie ona w przeciągu dramatycznej
akcji zdąży się odkochać i zakochać w kim innym, to w gruncie rzeczy
wszystko to mogłoby nas nic nie obchodzić. A jednak nawet ona znajduje sposób
na zamanifestowanie, choćby króciutkie, swoich prywatnych, jakże ważnych,
chociaż w całości dramatu kompletnie nieistotnych, oczekiwań. Na swoim
poziomie, w swoim subiektywnym świecie każdy jest najważniejszy dla samego
siebie i tylko o tym potrafi mówić. Przykładem niech będzie fragment z aktu
II, w którym brak w zasadzie jakichkolwiek wydarzeń posuwających naprzód
akcję — po prostu mija czas: | Gajew:
Drżą mi ręce: Dawno nie grałem w bilard.
Łopachin: "Och melio,
nimfo, w modłach swoich pamiętaj o moich grzechach!"
Raniewska: Chodźmy. Wkrótce kolacja.
Waria: Przestraszył mnie. Serce aż się tłucze.
Łopachin: Przypominam
państwu: dwudziestego drugiego sierpnia wiśniowy sad będzie wystawiony na
sprzedaż. Proszę o tym pomyśleć… [ 16 ] | Dialog
jako podstawowy typ wypowiedzi w dramacie, tutaj — pozornie typowy,
realistyczny dialog konwersacyjny, nabiera nowych znaczeń. Słowa okazują się
niezdolne do realizacji elementarnych funkcji kontaktu międzyludzkiego, do próby
wyrażenia własnych odczuć w taki sposób, aby znaleźć zrozumienie.
Bohaterowie, rozmawiając o rzeczach trywialnych, zmieniając szybko tematy i nastroje, nie rozumieją się, a podejmowane przez nich wysiłki, by przełamać
ów impas, są zarazem żałosne i humorystyczne. [ 17 ]
Ostatnie z określeń gatunkowych, jakimi szeroka literatura przedmiotu
ochrzciła analizowany tutaj dramat to czarna komedia. [ 18 ] Wiśniowy
sad na pewno może być czytany jako komedia, może zostać wystawiony jako
utwór komediowy, pod warunkiem, że doprecyzujemy rodzaj komizmu, który
wpisany w ten dramat może wybrzmieć również na scenie. Czechowowski stosunek
do świata i ludzkiej egzystencji jest pełen dystansu, który dopuszcza ironię, a nawet drwiące wytykanie palcem tych ludzkich postaw i zachowań, które są
marne lub nieznośne. Jednak pomimo przenikliwej obserwacji, zrezygnowania ze
stylizacji na rzecz prawdziwości przedstawianego życia, Czechow nigdy nie
zapomina o subtelności. Zawsze trzyma się w pewnych granicach, po których
przekroczeniu i wyostrzeniu rysów karykaturalnych Gajew stałby się wyłącznie
„starym pierdołą", Raniewska równie niemłodą, rozhisteryzowaną paniusią,
a Łopachin zwykłym chamem i prostakiem, któremu na każdym kroku wyłazi słoma z butów. Umiar autora, podyktowany nadrzędnym kryterium zgodności
charakterystyk bohaterów z życiem, sprawia jednak, że w Wiśniowym
sadzie powyżej zarysowana sytuacja nie ma miejsca. Jak zatem należy rozumieć ostatni akord, w którym wybrzmiewa koszmar człowieka
pozostawionego w domu, z którego wszyscy odjechali? Czy ten stary lokaj, nie
pragnący już w swym życiu żadnych rewolucyjnych zmian jest szczęśliwy
odchodząc w zapomnienie razem z sadem, który naprawdę był ukochany wyłącznie
przez niego? W jego postawie nie ma rozpaczy, która kojarzyłaby się nam z jego sytuacją; paradoksalnie, zastąpił ją stoicki spokój. Ów szczególny
rozdźwięk, precyzyjnie wpisujący się w całość dramatycznego obrazu, właściwie
dotyczy wszystkich wątków i wszystkich bohaterów. Chociaż nieraz towarzyszy
im melancholia, smutek, rozdrażnienie czy łzy, to są one emocjami
przyjmowanymi przez nich z pełnym przyzwoleniem, zupełnie naturalnie, jako
oczywiste i „życiowe". Ponadto, z powodzeniem są równoważone przez radość i nadzieję, które w przeciągu akcji dramatycznej zdążyła wyrazić każda z postaci. „Czarności" komedii możemy doszukiwać się w fakcie, że Czechow
nazwał ją radosną, a zarazem zaprezentował studium ludzkiej samotności i złudzeń,
jakich człowiek nie chce się wyrzec w swoim zmiennym i krótkim życiu. [ 19 ]
Jego humor nie jest groteskowo wystylizowany, co nie znaczy, że może
wywoływać nie mniejsze poczucie dyskomfortu, jaki wywołują „grube"
szyderstwa i prześmiewczy obraz świata, wręcz przeciwnie: wobec Wiśniowego sadu śmiech na widowni nigdy nie odpręża całkowicie
oglądających, skoro rodzi się jako reakcja na taki komizm, który zawsze odwołuje
się do życiowej prawdy.
1 2
Przypisy: [ 10 ] J-L. Barrault, Dlaczego
„Wiśniowy sad?", w: Czechow w oczach krytyki światowej, wyb. R. Śliwowski, Warszawa 1971. [ 11 ] J-L. Barrault, op. cit., s. 324-325. [ 12 ] E. Miodońska-Brookes,
A. Kulawik, M. Tatara, Zarys poetyki,
s. 86. [ 13 ] Fragmenty listów Czechowa z tymi informacjami zostały
zamieszczone w książce: D. Magarshack, The
Real Chekhov. An
introduction to Chekhov's last plays,
Londyn 1972. [ 14 ] Por. O
dramacie. Od Hugo do Witkiewicza, red. E. Udalska, Warszawa 1993, s. 386. [ 15 ] A. Czechow, op. cit., str.
780. [ 16 ] A. Czechow, op.
cit., str. 747-748. [ 17 ] Por. E. Miodońska-Brookes,
A. Kulawik, M. Tatara, op.
cit. s. 78-79. [ 18 ] J.L. Stayn, Czechow.
Analiza IV aktu „Wiśniowego sadu". Dramat nastroju, w: Czechow w oczach krytyki..., s. 259. [ 19 ] Por.
J.L. Stayn, op. cit., s. 265. « Teatr (Publikacja: 15-04-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4709 |
|