|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka » Teatr
Utracona na wojnie męskość i kobiecość w "Makbecie" Andrzeja Wajdy Autor tekstu: Aleksandra Karlińska
William Shakespeare "Makbet"
Przekład:
Antoni Libera
Reżyseria: Andrzej Wajda
Scenografia: Krystyna Zachwatowicz
Muzyka: Stanisław Radwan
premiera na Dużej Scenie Narodowego Starego Teatru
w Krakowie 26 listopada 2004 r.
Deski krakowskiego Starego Teatru przykryła fala wojennych ofiar, owiniętych w czarne worki, w których na próżno szukać by indywidualnych cech zmarłych
ludzi. Reżyser postawił na okrutny obraz zaczerpnięty z medialnego przekazu
XXI wieku, który w teatrze może budzić sporo niepokoju ze względu na niezwykłą
bezpośredniość i unikanie sceniczno-dekoratorskiej metafory. Jest to obraz o bardzo ostrych rysach, głęboko zapadający w świadomość współczesnego
widza, na tle którego przychodzi nam oglądać historię jednego z najsłynniejszych
literackich królów — uzurpatorów, ginącego z ramienia rozbudzonego i zataczającego koło zła, a także przez własną, śmiertelną dla niego tchórzliwość i wyrzuty sumienia. Jednym z kluczy do odczytania spektaklu — niełatwego w odbiorze i budzącego wiele
kontrowersji, nie tyko natury estetycznej — staje się swoiście pojmowany
indyferentyzm w naturze i zachowaniu się postaci, który swoją interpretacją
nadają im aktorzy. Odtwórcy ról Makbeta i jego żony — Krzysztof Globisz i Iwona Bielska, tworzą parę starzejących się i w napięciu postrzegających
ów zabójczy dla nich upływ czasu, ludzi. Świat, w którym się znajdują nie
stanowi miejsca przyjaznego i sprzyjającego afirmacji życia. Wręcz przeciwnie — pełen jest zewnętrznych zagrożeń, jak raz po raz wybuchające wojny,
lecz niewolny także od osobistych trosk, które w wypadku małżeństwa Makbetów
kumulują się w problemie braku potomstwa, a zatem — niemożliwości
zachowania ciągłości rodu. Ich relacja — związek kobiety i mężczyzny -
zostaje wyraźnie pozbawiona erotycznego czaru i uroku młodości.
Głęboko ludzkie rozgoryczenie i rozczarowanie własnym życiem, to
uczucia, które — w przeciwieństwie do miłości — na pewno łączą parę
głównych postaci. W jaki sposób udaje im się osiągnąć porozumienie, które
stanowi niezbędny przecież warunek do wspólnego, także scenicznego działania?
Czy uzyskane ono zostaje jedynie resztką siły woli, przy skrajnej,
rozpaczliwej wręcz determinacji?
Spektakl
otwiera, zgodnie z rozwojem akcji w szekspirowskim dramacie, scena z udziałem
trzech wiedźm (ucharakteryzowanych, w przedstawieniu Wajdy, na wojenne ofiary w bandażach, a zatem — postacie o tym bardziej niejasnym statusie ontologicznym),
które wypowiadają brzemienne w swe skutki słowa o odwróconym początku świata. W przekładzie Antoniego Libery, którym posłużył się reżyser, nie są one
już jednak magiczną formułą, poprzez której sprawczą moc wysłanniczki złych
mocy „wykrzywiają" rzeczywistość. Stanowią raczej bardzo smutną, gdyż
prawdziwą konstatację o istniejącym status quo, w którym zakwestionowaniu
ulegają wszystkie wartości: Złe dobre jest, a dobre — złe.
[ 1 ]
Pojawia się
pytanie o podstawową tożsamość Makbeta i Lady Makbet jako mężczyzny i kobiety. Wartość męskości i kobiecości, w postaciach kreowanych przez Globisza i Bielską, zostaje poddana w taką
właśnie wątpliwość. Bohaterowie odarci bowiem zostali z przynależnego im w literackim pierwowzorze królewskiego dostojeństwa. Chociaż sprowadzeni są do
jedynie podstawowego, fizycznego wymiaru, mieliby jeszcze szansę uwieść
publiczność jako przystojny i heroiczny, choć zbrodniczy mężczyzna oraz
jako piękna, chociaż okrutna kobieta. Świadoma rezygnacja z owej „piękności"
pociąga za sobą zagubienie naturalnej, by tak rzec — płciowej — tożsamości
obojga Makbetów. Zacięta w swym uporze, nieczuła i maksymalnie zdeterminowana
niczym niejeden, grający o najwyższą stawkę mężczyzna, Lady Makbet, nie
szczędzi swojemu zastraszonemu i pełnemu wewnętrznych rozterek mężowi
szyderczych słów, nazywając go z pogardą cnotliwą (czyli niezdolną do
jakiegokolwiek zdecydowanego działania) panienką. Rozczarowani sobą nawzajem,
zatracili przynależny każdej z płci osobisty urok. Chwilami można odnieść
wrażenie, że to Lady Makbet jest bardziej męska (chociaż niekoniecznie w pozytywnym znaczeniu tego słowa) od swojego męża, a on — żałosny i „babski". Czyżby groźne słowa wiedźm o zaburzeniu ładu w świecie miały
tak totalną moc, aby odebrać głównym postaciom ich naturalnie przyrodzoną męskość i kobiecość? Oczywista w takim razie stałaby się pewna brzydota człowieka,
który wyrzeka się swej własnej natury, odrzuca przypisane mu przez nią
miejsce w świecie, a tym samym skazuje na zagubienie i duchową bezdomność.
Świat Makbeta jako świat wojenny pozostaje domeną męską. Oprócz Lady
Makbet, jedyną przedstawicielką płci pięknej, jaka się w nim pojawia, jest
żona Makduffa (Katarzyna Gniewkowska), również nienależąca do osób słabych — jest dzielną kobietą, która w chwili osamotnienia próbuje sama chronić
życie swoje i dzieci. Jej kobiecość potwierdza się przez fakt macierzyństwa,
którego pozbawiona jest, na próżno szukająca iluzorycznej kompensaty w formie przechwycenia królewskiej władzy, Lady Makbet. Wojenny świat
„Makbeta" Wajdy to także rzeczywistość sprowadzona do, mówiąc współczesnym
językiem, życiowego minimum; w scenicznej realizacji nie znajdzie się zatem
miejsce na żadne „zbędne" elementy scenograficzno — dekoracyjne, które
podkreślałyby napięcie i wzajemne oddziaływanie, odwiecznie obecnych i niezbywalnych, kobiecego i męskiego wymiar świata. Również kostiumy aktorów w żaden sposób nie sprzyjają obrazowaniu owej dystynkcji. Wszyscy mężczyźni,
od króla po służącego, noszą niemal identyczne czarne, stylizowane na
wojskowe, uniformy; obie kobiety są w długich, czarnych sukniach, pozbawionych
dyskretnych nawet śladów mody z którejkolwiek epoki historycznej. Nie bez
uzasadnienia staje się pokusa, z tak subtelnego jeszcze i „teatralnego"
zacierania indywidualnych różnic między jednostkami wyprowadzić koszmarną
wizję świata totalitarnej unifikacji, którą nakreślił George Orewell w Roku
1984.
Wojna
nie tylko odbiera szansę na sen, szczęście i spokojne życie; uniemożliwia
także porozumienie pomiędzy najbliższymi sobie ludźmi, którzy wobec zagrożenia,
stają się sobie obojętni lub wrodzy, a raz złapani w pułapkę zbrodniczej
machiny, na próżno usiłują uwolnić się z jej trybów. Największe chyba
przerażanie budzi myśl, że straciwszy życie na wojnie, człowiek, zapakowany w czarny worek, traci nawet własne ciało — ów ostatni znak swej
niepowtarzalności, w którą wpisana była również jego męskość lub
kobiecość. Jeżeli wojenna logistyka działa sprawnie, zostaje opatrzony
numerem identyfikacyjnym, a zatem uprzedmiotowiony do granic — niedaleko mu będzie
do teatralnego pakuła na scenie, w Makbecie Andrzeja Wajdy.
*
Zdjęcia pochodzą ze strony internetowej Teatru
Starego.
Przypisy: [ 1 ] William Shakespeare, Makbet, tłum. Antoni Libera, Warszawa 2002, akt I, scena 1, s. 16. « Teatr (Publikacja: 28-04-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4735 |
|