Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.011.711 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Gdybym został królem świata, to bym się nazywał Walery Armata… Pewnie nic bym nie robił. Uważam, że najlepiej się ludziom nie wcinać. Pozostawić ich samym sobie, z ich własną aktywnością. Wtrącać im się w jak najmniej rzeczy. Zapewnić szeroko pojęte bezpieczeństwo, możliwość osądzania tych, którzy szkodzili by innym i nic więcej. Pozostawić sobie wpływ na wojsko, policję i sądy, a do niczego..
« Ludzie, cytaty  
Witwicki o religii [2]
Autor tekstu:

„W marzeniach sennych — mówił Witwicki — wszyscy przeżywamy przedmioty sprzeczne. Każdy zna dobrze z własnych snów tzw. zbitki senne, które są równocześnie jakimś jednym indywiduum i jakimś drugim jeszcze. Zbitka, przedmiot o cechach wyłączających się, jest typowym przeżyciem sennym. Jesteśmy nieraz przecież we śnie w jakimś pokoju, a właściwie nie w pokoju, tylko na ulicy, mówimy do człowieka, który się okazuje rośliną lub gmachem, nie przestając być człowiekiem w dalszym ciągu (...) prócz nonsensów logicznych przeżywamy bez zdziwienia (...) nonsensy przyrodnicze, fantastycznie posklejane postacie i zdarzenia (...) robimy cuda i doznajemy ich z niezwykłą łatwością, a przede wszystkim bez śladu zdziwienia, powątpiewania, niepokoju, bez potrzeby kontroli ze strony innych zmysłów i drugich istot myślących (...). W domu bierzemy do ręki Owidiusza i przeżywamy wraz z nim zbitki z drzew i ludzi, przemiany osób w kamienie i zwierzęta, wstępowanie bóstw w ciała ludzkie i zwierzęce i wtedy nie rażą nas wcale — owszem: bawią i zajmują syreny, chimery, smoki, anioły, diabły, metamorfozy, inkarnacje i wniebowstąpienia (...). W wierzeniach religijnych mamy również niewyczerpaną kopalnię zbitek o cechach wyłączających się tak jaskrawo (...) mamy męki niewinne w imię sprawiedliwości, a nawet miłości, mamy odpowiedzialność bez winy, a obok niemożliwości logicznych i paradoksów moralnych nieskończony szereg niemożliwości przyrodniczych w formie cudów i legend. Cały ten świat, tak żywy w okresie dzieciństwa i naturalny w umyśle ludzi pierwotnych, zgodny z całością dziecięcego, bajkowego poglądu na rzeczy — utrzymuje się w bardzo wielu umysłach dojrzałych" [ 11 ].

W zakończeniu wykładu Witwicki wysunął twierdzenie, że: „Praca na polu filozofii (...) dziś jest u nas bardziej potrzebna niż kiedykolwiek. Nie tylko u nas można po wojnie zauważyć masowy odwrót dusz w uroczy świat snów na jawie (...) Jeśli nie mamy wrócić w mroczne czasy średnich wieków — a dziś zmierzamy w tę stronę szybko — ktoś niech czuwa!" [ 12 ].

W maju 1931 r. Witwicki wyjechał do Wiednia, żeby wziąć udział w I Międzynarodowym kongresie poświęconym psychologii religii. Niestety, kongres ten zawiódł jego oczekiwania, ponieważ nie miał charakteru naukowego:

„Charakter obrad — pisał Witwicki w sprawozdaniu z tego kongresu — raczej duchowny, obliczony na zbudowanie wiernych, niż krytyczny, naukowy. Głównym celem kongresu było: naświetlić źródła niewiary z punktu widzenia wierzących" [ 13 ].

O charakterze kongresu zadecydował skład uczestników. Przeważali duchowni, którzy oklaskiwali referaty o „zbawieniu" i o „cudach". Kilka razy zdarzyło się, że — przez pomyłkę — ktoś dostał oklaski, „chociaż mówił zupełnie do rzeczy". Podobnie „huczne oklaski" dostał inny referent, ponieważ „nikt nie zauważył, że ten człowiek nie wierzy". W przypadku innego mówcy "trudno było rozstrzygnąć, czy ten bystry człowiek tylko drugich tak niezręcznie do wiary zachęca, czy rozwija zasadę mundus vult decipi, ergo decipiatur" [ 14 ] („świat chce być oszukiwany, należy go więc oszukiwać").

Ostatecznie więc Witwicki dochodzi do przekonania, że ludzie zgromadzeni na kongresie w Uniwersytecie Wiedeńskim i podający się za „psychologów religii" nie są dla niego partnerami, z którymi dałoby się prowadzić naukową dyskusję, ale stanowić mogą jedynie obiekt badań psychologicznych nad rozmaitymi formami „wiary oświeconych".

SPRZECZNOŚCI PSYCHOLOGICZNE WIARY LUDZI OŚWIECONYCH

W wierze ludzi prostych, niewykształconych nie dostrzegał Witwicki żadnego problemu badawczego. Uważał za rzecz całkowicie naturalną i zrozumiałą, że umysł człowieka, który nie studiował logiki, filozofii, historii i nauk przyrodniczych i nie nabrał umiejętności krytycznego myślenia — jest podatny na wszelkie przesądy i zabobony.

Również światopogląd ateistów, oparty na fundamencie nauk przyrodniczych i społecznych, nie stanowił dla Witwickiego problemu, ponieważ nie zawierał w sobie żadnych sprzeczności wewnętrznych.

Intrygowało go natomiast, jak to się dzieje, że ludzie, którzy otrzymali wykształcenie średnie i wyższe, uważają się często — mimo to — za „wierzących" i nie zauważają sprzeczności pomiędzy własną wiedzą a własnymi wierzeniami religijnymi.

Opracował więc oryginalną koncepcję zbadania tej sprzeczności, przeprowadził sam badania psychologiczne, a owocem tych badań było jego „dzieło życia": Wiara oświeconych, ukończona w 1935 r. Książka ta długo nie mogła ukazać się w Polsce, ale ostatecznie — przeszło dziesięć lat po śmierci Witwickiego — ujrzała światło dzienne i znajduje się w większych bibliotekach. Nie ma więc potrzeby, aby tu ją obszernie referować, tym bardziej, że istnieją bardzo dobre opracowania wkładu Witwickiego do psychologii religii. Mam na myśli zwłaszcza prace najwybitniejszego historyka tej dyscypliny, Jana Szmyda [ 15 ].

W teoretycznej warstwie Wiary oświeconych największe znaczenie mają rozważania Witwickiego nad zasadą sprzeczności. Podstawą ich jest odróżnienie ontologii i psychologii. Ontologiczna zasada sprzeczności głosi, że: „Nie istnieje na pewno żaden przedmiot taki i nie taki równocześnie i pod tym samym względem (...). Zasada niewątpliwa dla każdego przytomnego człowieka, który ją zrozumiał, jest bezpośrednio oczywista. Nie potrzebuje żadnego uzasadnienia; sama służy do wszelkiego uzasadnienia i dowodzenia jakiejkolwiek tezy (...). Ile razy uzyskujemy w badaniach twierdzenia sprzeczne z sobą, wiemy na pewno z góry, że jakiś błąd wkradł się do naszych badań. Sprzeczność wyników jest nieomylnym sygnałem jakiegoś fałszu, ukrytego w rozważaniach" [ 16 ].

Nie należy jednak stąd wyciągać wniosku, jakoby żaden człowiek nie mógł posiadać jednocześnie dwóch sprzecznych z sobą przekonań. Dotyczy to bowiem tylko „człowieka przytomnego, czuwającego w pełni", krytycznie myślącego, zajmującego postawę naukowo-badawczą. Nie dotyczy ludzi chorych psychicznie, ani ludzi normalnych, zdrowych, inteligentnych — w czasie snu, ani poetów — posiadających prawo do tworzenia fikcyjnego świata, w którym nie obowiązuje zasada sprzeczności. I — jak to wynika z badań przeprowadzonych przez Witwickiego — nie dotyczy to ludzi wierzących, którzy nie chcą zauważać sprzeczności pomiędzy własną wiarą a własną wiedzą.

Dlatego, wbrew dawniejszym psychologom, Witwicki daje nowe sformułowanie „psychologicznej zasady sprzeczności", bardziej ostrożne. W poprawnym sformułowaniu Witwickiego brzmi ona tak: „Trudno jest człowiekowi przytomnemu przeżywać dwa sprzeczne przekonania równocześnie i świadomie" [ 17 ].

Dla wyjaśnienia sprzeczności wewnętrznych w postawie „wierzących oświeconych" Witwicki posługuje się — zaczerpniętym od Meinonga pojęciem „supozycji" (Annahme), czyli „przekonania na niby". Zobaczmy, jak Witwicki rozumie to pojęcie:

"Alexius Meinong zwrócił w pierwszych latach wieku XX uwagę na stany pośrednie między przedstawieniami i przekonaniami i nazwał je supozycjami, po niemiecku Annahmen. Meinong nazywa supozycją myśl twierdzącą lub przeczącą, ale pozbawioną momentu przekonania (...).

Stany wewnętrzne, które nazywamy supozycjami, przeżywamy, kiedy rozumiemy, co ktoś mówi o czymś lub pisze, chociaż nie podzielamy jego przekonań; kiedy gramy jakąś rolę albo oglądamy aktora podczas dobrej gry (...) kiedy budujemy zamki na lodzie i pałace na księżycu, puszczając wodze fantazji, ale nie wierząc, żeby istniały naprawdę (...). Ludzie wyrażają swoje supozycje nieraz takimi samymi zdaniami, jak te, którymi wyrażają sądy. Nawet mocniejszymi", ale: „Żadna supozycja nie jest przekonaniem, każda jest tylko "przekonaniem na niby", przekonaniem pozornym, cieniem przekonania (...). Przeżycia estetyczne, teatr i literatura piękna są naturalnym polem supozycji" [ 18 ].

Istotny wkład do teorii supozycji wniósł w rozprawie z 1931 r. pt. O wątpieniu — uczeń Witwickiego, Walter Auerbach, dowodząc, że „pomiędzy supozycją twierdzącą a sądem twierdzącym o jakimś stanie rzeczy istnieje szereg coraz to bardziej zbliżonych do przekonania twierdzącego aktów, które nazywa się przypuszczeniami coraz to pewniejszymi, a pomiędzy supozycją przeczącą i sądem przeczącym szereg aktów coraz bliższych sądu przeczącego, które nazywa aktami wątpienia coraz to mocniejszego" [ 19 ].

Z badań przeprowadzonych przez Witwickiego wynika, że "osoby oświecone w związku z treścią swej wiary przeżywają bądź to przekonania, bądź supozycje. I tak, jeśli u wierzącego jego wiadomości świeckie, wchodzące tutaj w grę, bądź to nie istnieją, bądź też nie posiadają dość żywych tendencji logicznych, wiara może łatwo polegać i polega wtedy na przekonaniach (...).

Przy pewnym poziomie umysłu zaciera się różnica między rzeczywistością a światem fantazji", ale: "W miarę jak przybywa wiadomości i jak rosną ich tendencje logiczne, zjawiają się tak zwane trudności w wierze. Te trudności to są objawy psychologicznej zasady sprzeczności, która utrudnia występowanie przekonań sprzecznych.

Trudności jednak nie wykluczają wiary. Ludzie o dużym zapasie wiadomości świeckich i o żywych tendencjach logicznych swoich sądów potencjalnych mogą wierzyć również i często wierzą bardzo żywo (...). Ich wiara (...) polega na ogół nie na przekonaniach, tylko na supozycjach, mniej lub więcej żywych i różnej siły. Te stany wewnętrzne powstają w nich pod wpływem aktów woli, skierowanych do wywołania w sobie przekonań wymaganej treści. Dzieje się w nich wtedy coś podobnego, jak w ludziach, którzy się umyślnie przejmują słowami i muzyką pieśni, poezją lub widowiskiem scenicznym. Kult religijny obficie stosuje pierwiastek artystyczny. Stan wiary budzą przecież i podtrzymują obrazy, rzeźby, architektura, poezja, muzyka, śpiewy i widowiska religijne (...).


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Złote myśli Racjonalisty
Witwicki jako psycholog

 Zobacz komentarze (2)..   


 Przypisy:
[ 11 ] W. Witwicki: Z filozofii nauki, „Przegląd Warszawski", R. III, T. 3, wrzesień 1923, nr 24, s. 289-298.
[ 12 ] Tamże, s. 298.
[ 13 ] W. Witwicki: I Międzynarodowy kongres poświęcony psychologii religii w Uniwersytecie Wiedeńskim w tygodniu Zielonych Świąt 1931r., „Kwartalnik Psychologiczny", T. II, 1931, nr 4, s. 397.
[ 14 ] Tamże, s. 407.
[ 15 ] Por. zwłaszcza J. Szmyd: Władyslaw Witwicki jako psycholog religii, „Euhemer", 1963, nr l (32), s. 40-54 i nr 2 (33), s. 24-35, oraz tegoż autora: Osobowość a religia. Z psychologii religii w Polsce, Warszawa 1979, s. 227-280, 367-375.
[ 16 ] W. Witwicki: Wiara oświeconych, Warszawa 1959, s. 61-64.
[ 17 ] Tamże, s. 65. Sformułowania tej zasady przez Arystotelesa i Łukasiewicza Witwicki odrzuca jako niepoprawne, sprzeczne z doświadczeniem. Por. J. Łukasiewicz: O zasadzie sprzeczności u Arystotelesa, Kraków 1910, T. Kwiatkowski: Jan Łukasiewicz a problem interpretacji logiki Arystotelesa, Lublin 1980, s. 47-63, i J. Szmyd: Osobowość a religia, cyt. wyd., s. 242.
[ 18 ] W. Witwicki: Wiara oświeconych, cyt. wyd., s. 28- 31.
[ 19 ] Tamże, s. 31-32. Według Witwickiego „przypuszczenia i wątpienia nie są w ogóle sądami, tylko są pewnymi supozycjami". Pod tym względem Witwicki zajmuje inne stanowisko niż Meinong i Auerbach. Por. W. Witwicki: Wiara oświeconych, cyt. wyd., s. 38.

« Ludzie, cytaty   (Publikacja: 29-04-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Rusław Nowicki
Ur. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 52  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4740 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365