|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Ekstremizm mile widziany Autor tekstu: Przemysław Łucyan
Jak wygląda
islamski ekstremizm religijny i jak bardzo jest niebezpieczny
wszyscy dobrze wiemy. Przerażające zaczyna być jednak, iż
ostatnio pojawia się coraz więcej głosów, że
chrześcijaństwo powinno przejąć niektóre postawy — właśnie
te bardziej skrajne od islamu, ponieważ bez nich jest słabsze i bardziej narażone na ataki. Chodzi oczywiście o obronę przed
„obrazą uczuć religijnych" oraz przed podważaniem dogmatów
wiary chrześcijańskiej. Wiele tego rodzaju głosów pojawiło się gdy jakiś czas temu
opublikowano w prasie podobizny Mahometa. Świat islamski
zareagował oczywiście skrajnie, bo tak pojmowana jest tam
religia. Można pokusić się o stwierdzenie, że islam
przechodzi obecnie taki etap swojego rozwoju, jakim dla
chrześcijaństwa było średniowiecze. Dlaczego tak jest? Nie
wiem czy jest na to jednoznaczna odpowiedź. Być może dlatego,
że religia ta jest o około sześćset lat młodsza od
chrześcijaństwa, tak więc rozwój tamtejszej kultury musi
jeszcze potrwać, zanim dojdzie do stanu, który obecnie
funkcjonuje w krajach Zachodu. Do tego dochodzi jeszcze większy
rygoryzm samej religii oraz znacznie większa jej dominacja i ingerencja w samo życie społeczeństw oraz wychowanie młodych.
Nie jest jednak moim celem analiza ani religii islamskiej ani jej
wyznawców. Chodzi mi o to, że wśród wyznawców chrześcijaństwa — pod różnymi jego odmianami, pojawia się coraz wyraźniej
tendencja, iż chrześcijaństwo powinno stać się ponownie
religią bardziej skrajną i rygorystyczną, czyli powinno
przejąć od obecnego islamu to, od czego w niektórych państwach
islamskich próbuje się odejść — ekstremizm.
A co dobrego niesie ze sobą ekstremizm? Oczywiście, że walkę w obronie jedynej i słusznej wiary, czyli tej wiary, którą
akurat dana grupa wyznaje. Pojawienie się takich tendencji wśród
chrześcijan spowodowane jest zapewne coraz większą
słabością tej religii.
Problem polega jednak na tym, iż tam
gdzie rządzi religia — cierpią ludzie. Różnice religijne
zawsze były jednymi z głównych powodów wojen i rzezi, tak
jest zresztą również obecnie. Dlatego powinniśmy się
cieszyć, że niepodzielne rządy Kościoła Katolickiego w Europie dobiegły końca, bo dzięki temu rozwinąć się mogła
ludzkość. Religia narzucając swoje nakazy i zakazy ogranicza
człowieka. Zamyka go w klatce obwarowanej dogmatami i mówi, że
wszystko co znajduje się poza tą klatką jest złe. Religia
upraszcza ten tak wspaniale skomplikowany świat, odbiera mu
kolory i smak. Przyporządkowuje człowieka sobie, każe mu być
wiernym i stawia automatycznie w opozycji do wszystkich, którzy
mają inne poglądy.
Chrześcijanie jednak wydobyli się spod panowania kościołów i nauczyli się samodzielnie myśleć. Całe rzesze ludzi zaczęły
odchodzić od tej religii, a ogromna część tych, którzy nadal
deklarują się jako wierzący, dawno przestała stosować
propagowane przez kościół nakazy i zakazy. Dzięki temu mamy
wolność słowa i przekonań, wolność sztuki i przede
wszystkim wolność osobistą. Jednocześnie oznacza to
oczywiście obumieranie samej religii, w jej dawnej postaci. I dlatego zapewne wśród bardziej fanatycznych jej wyznawców
pojawiają się głosy uznania dla ekstremalnych form obrony
religii. Ostatnio co chwilę poruszana w mediach sprawa obrazy
uczuć religijnych przestaje być drobną kwestią — staje się
poważnym problemem, ponieważ wpływa na politykę świeckich
rządów, ale także i prywatnych mediów. Zakazuje się filmów,
publikacji, dzieł różnego rodzaju artystów. Próbuje się
forsować zapisy prawne mające chronić konkretne grupy
religijne. Co jednak gdy w tym samym społeczeństwie żyją
wyznawcy różnych religii oraz osoby niewierzące. To, co jest
obrazą dla jednych, jest dobrym poczuciem humoru dla drugich.
To, co dla jednych jest wyrazem wolnej myśli twórczej, dla
drugich jest śmiertelnie obrazoburcze i godne kary więzienia
dla twórcy. Powstaje konflikt pomiędzy wolnością osobistą i twórczą, a tak zwanymi odczuciami religijnymi. Do nas jednak
należy decyzja o tym, czy chcemy poddać się ograniczeniom, czy
też chcemy żyć w wolnym światopoglądowo świecie. A temat
uczuć religijnych jest tak bardzo nieprecyzyjny, że gdy posunie
się za daleko z ich tak zwaną ochroną, możemy pewnego dnia
obudzić się w świecie czystej paranoi.
Pytanie jest bardzo proste — w jakim świecie chcemy żyć? Czy
chcemy pozwolić aby ekstremalne, fanatyczne dążenia pewnych
grup, czy nawet pojedynczych osób narzuciły całym
społeczeństwom konieczność postrzegania rzeczywistości przez
pryzmat konkretnych religii? Czy chcemy doprowadzić do
zaognienia konfliktów pomiędzy wielkimi światowymi religiami,
poprzez podkreślanie i hołdowanie żądaniom ich najbardziej
skrajnych odłamów?
To wszystko co towarzyszy takim wydarzeniom, jak ukazanie się
książki, a obecnie filmu Kod Leonarda Da Vinci, czy
ironicznie ukazującej Watykan kreskówki Popetown, czy też
rodzimego Wszyscy jesteśmy Chrystusami świadczy o tym,
że Kościół chce wzmacniać swoją pozycję poprzez coraz
większą ingerencję w świat szeroko rozumianej kultury. Nie
bierze się oczywiście pod uwagę odczuć osób niewierzących,
bo skoro w nic nie wierzą to przecież jak cokolwiek może ich
urażać. W Polsce natomiast stajemy w obliczu tym większego
zagrożenia, iż do władzy doszli ludzie nie ukrywający swojej
sympatii do Kościoła Katolickiego. Nie da się nie zauważyć,
że rządowi nie przeszkadza promowanie postaw skrajnie
narodowo-katolickich, podczas gdy promowanie tolerancji określa
się hołdowaniem zboczeniom wszelkiej maści. Bardzo wyraźne
są też zakusy na coraz większą indoktrynację dzieci i młodzieży poprzez szkoły. Sam Kościół Katolicki w Polsce również
jest coraz bardziej podzielony, gdyż w jego szeregach znajdują
się zarówno duchowni o poglądach umiarkowanych, jak i bardziej
skrajnych. Które z tych poglądów biorą górę ukazało
dobitnie spotkanie episkopatu dotyczące Radia Maryja, którego
efektem było w zasadzie podziękowanie radiu za wspaniale
prowadzoną ewangelizację… Problem propagowania przez to
medium nietolerancji, antysemityzmu i skrajnych postaw
religijnych został niemal całkowicie przemilczany. Do tego
dochodzą miliony przeznaczone przez rząd (plus to, co
przeznaczą na ten cel samorządy) na wizytę papieża, która
przecież jednak będzie miała wyraźnie religijny charakter
oraz kolejne miliony pochodzące z naszych podatków a przeznaczone na budowę Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie.
Wizja państwa wyznaniowego jest bardzo wyraźna i choć sam
rząd jak i prezydent wyraźnie temu przeczą, a episkopat stara
się nieudolnie odciąć od polityki, to jednak jak jest każdy
widzi. Z państwem wyznaniowym nie mamy do czynienia tylko wtedy,
gdy istnieje prawny zapis konstytuujący taki rodzaj państwa.
Mamy z nim do czynienia wtedy, gdy konkretna organizacja
religijna, lub też ludzie bardzo silnie identyfikujący się z konkretną religią mają wpływ na państwowe decyzje. Gdy przy
podejmowaniu tych decyzji bardzo widoczne jest kierowanie się
konkretnymi pobudkami o charakterze religijnym. A polski Kościół
Katolicki jest obłudny jak zawsze, gdyż z jednej strony apeluje o nie wtrącanie się duchownych do polityki, a z drugiej popiera a nawet zachęca do wprowadzenia do szkół religii jako
przedmiotu obowiązkowego oraz popiera różnego rodzaju
rozwiązania prawne zgodne z katolicką nauką, nawet jeżeli
większa część społeczeństwa nie popiera takich rozwiązań.
Przykładów na to jest wiele, ale to już temat na osobny
artykuł.
Coraz częściej pojawiają się głosy skrajne, reprezentujące
poglądy, że chrześcijanie powinni bronić swych „wartości"
równie zaciekle jak muzułmanie. Za rzekomą obrazę uczuć
religijnych, ale również za szerzenie poglądów odmiennych,
niektóre grupy, takie jak na przykład powszechnie znana
Młodzież Wszechpolska grożą nawet używaniem siły fizycznej.
Coraz częstsze są przypadki prób zastraszania działaczy „wrogich"
opcji czy artystów. Rząd natomiast zdaje się spoglądać na
tego typu zachowania przychylnym okiem, co tym bardziej zachęca
te fanatyczne grupy do coraz odważniejszych akcji, daje im to
poczucie bezkarności. Przykładem niech będą chociażby zgody
wydawane na manifestacje ugrupowań skrajnie nacjonalistycznych
czy wręcz neonazistowskich.
Na szczęście jednak większość społeczeństwa — zarówno
polskiego, jak i europejskiego wydaje się dążyć w zupełnie
odwrotnym kierunku. W Polsce widać to chociażby po
manifestacjach zwykłej młodzieży, odrodzeniu się satyry
politycznej oraz bardzo rozbudowanym froncie sprzeciwu wobec
dążeń obecnej władzy jaki ma miejsce w Internecie. Ludzie
mają dość indoktrynacji i narzucania im cudzych poglądów,
bez względu na to czy robią to politycy czy duchowni. Mają
też dość skrajności, które prowadzą jedynie do nienawiści,
która często kończy się bardzo drastycznymi wydarzeniami.
Należy mieć więc nadzieję, że nie dojdzie u nas do
wzmocnienia się skrajnych ugrupowań, odzwierciedlających tak
naprawdę zakompleksienie i ciasnotę umysłową ich członków. I choć obecna sytuacja polityczna wskazuje raczej na to, iż w najbliższym czasie będziemy mieć do czynienia z pewną
eskalacją postaw skrajnie narodowo-katolickich, to jednak dość
wyraźnie widać, iż nie jest to głos większości
społeczeństwa. Nie pozwólmy zrobić z Polski warowni
Kościoła Katolickiego i pochodnych od tej ideologii skrajnych
organizacji, nie pozwólmy, aby zamiast iść naprzód, Polska
zaczęła się cofać. I wreszcie nie pozwólmy, aby cenzurę i dogłębną ingerencję w życie obywatela w wykonaniu Polskiej
Zjednoczonej Partii Robotniczej zastąpiono teraz cenzurą i ingerencją w wykonaniu zakłamanych i obłudnych, samozwańczych
obrońców moralności spod znaku dominującej w naszej części
świata religii.
« Felietony i eseje (Publikacja: 14-05-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4770 |
|