|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » O Biblii ogólnie
Zoologia biblijna Autor tekstu: Stanisław Pietrzyk
Co Pismo Święte mówi nam o zwierzętach? Jaka jest wiedza natchnionych
autorów?
Oto cytat z Biblii Tysiąclecia:
Zwierzęta lądowe
1. Następnie Pan powiedział do Mojżesza i Aarona:
2. "Tak mówcie do Izraelitów: Oto zwierzęta, które będziecie
jeść spośród wszystkich zwierząt, które są na ziemi:
3. Będziecie jedli każde zwierzę czworonożne, które ma
rozdzielone kopyta, to jest racice, i które przeżuwa.
4. Ale [następujących zwierząt], mających rozdzielone kopyto i przeżuwających nie będziecie jedli: wielbłąd, ponieważ
przeżuwa, ale nie ma rozdzielonego kopyta — będzie dla was
nieczysty;
5. świstak, ponieważ przeżuwa, ale nie ma
rozdzielonego kopyta — będzie dla was nieczysty;
6. zając, ponieważ przeżuwa, ale nie ma rozdzielonego kopyta — będzie
dla was nieczysty;
7. wieprz, ponieważ ma rozdzielone kopyto, ale
nie przeżuwa — będzie dla was nieczysty.
8. Nie będziecie jedli
ich mięsa ani dotykali ich padliny — są one dla was nieczyste. Istoty wodne
9. Będziecie jedli następujące istoty wodne: wszystkie istoty
wodne, w morzach i rzekach, które mają płetwy i łuski,
będziecie jedli.
10. Ale każda istota wodna, która nie ma płetw
ani łusek w morzach i rzekach spośród wszystkiego, co się roi w wodzie, i spośród wszystkich zwierząt wodnych, będzie dla
was obrzydliwością.
11. Będą one dla was obrzydliwością, nie
jedzcie ich mięsa i brzydźcie się ich padliną.
12. Wszystkie istoty wodne, które nie mają płetw ani łusek, będą dla was
obrzydliwością.
Istoty skrzydlate
13. Spośród ptaków będziecie mieli w obrzydzeniu i nie
będziecie ich jedli, bo są obrzydliwością, następujące:
orzeł, sęp czarny, orzeł morski,
14. wszelkie gatunki kani i sokołów,
15. wszelkie gatunki kruków,
16. struś, sowa, mewa, wszelkie gatunki jastrzębi,
17. puszczyk, kormoran, ibis,
18. łabędź, pelikan, ścierwik,
19. bocian, wszelkie gatunki czapli, dudek i nietoperz.
20. Wszelkie latające czworonożne owady będą dla was obrzydliwością.
21. Ale będziecie jeść spośród czworonożnych latających owadów tylko te, których
[tylne] kończyny wystają ponad nogami [przednimi], aby [mogły]
skakać na nich po ziemi.
22. Następujące spośród nich możecie jeść: wszelkie gatunki szarańczy, wszelkie gatunki soleam,
wszelkie gatunki chargol i wszelkie gatunki chagab.
23. Wszystkie inne gatunki latających owadów czworonożnych będą dla was
obrzydliwością". (Kpł 11,1-23)
Przypatrzmy się temu, co powyżej.
Wielbłąd, ssak (Mammalia), z rzędu parzystokopytnych
(Artiodactyla), zaliczany do rodziny wielbłądowatych
(Camelidae), duże zwierzę roślinożerne z jednym lub dwoma
garbami. Tyle wystarczy, tym bardziej, że osobnik o którego
chodzi to wielbłąd jednogarbny — Camelus dromedarius. Nie mam
zamiaru rozpisywać się na temat szczegółów anatomicznych
dromadera. Chcę zwrócić jedynie uwagę na fakt, że rząd, do
którego się go zalicza, to Artiodactyla. A to znaczy, że jest
parzystokopytny. Więc posługując się językiem autorów
biblijnych „ma rozdzielone kopyto", jak najbardziej. Dziwi
mnie tylko ogromnie, że piszący te humoreski nie znali
zwierząt, które hodowali od wieków.
Dajmy odetchnąć tym
ciężko pracującym, łagodnym i sympatycznym zwierzętom i przejdźmy do przeglądu kolejnych niejadalnych, więc z pewnością szczęśliwych zwierzaczków. Drugi z kolei nienadający
się do skonsumowania to świstak. Ponieważ należy on, podobnie
jak i kolejny niezjadliwy, zając, do tego samego rzędu ssaków — Rodentia -
czyli gryzoni, omówię je jednocześnie. Wprawdzie od niedawna
(bo kilkadziesiąt lat, w porównaniu z czasem istnienia tych
gatunków to okres bez większego znaczenia) troszkę je
podzielono, lecz tylko ze względu na ilość siekaczy. Świstaki
(Marmota marmota) zaliczono do klasycznych gryzoni, dwusiekaczowców, a zające (Lepus) do czterosiekaczowców. Ale jak gryzły tak
nadal gryzą. I w przypadku tych dwóch niedużych
przedstawicieli fauny — tylko roślinki. Ale skąd autorom tych
bajek przyszło do głów, że to są przeżuwacze? Niektórzy
komentatorzy uważają, że ci biblijni skrybowie tak sądzili,
widząc jak zając w charakterystyczny dla przeżuwaczy sposób
„rusza pyszczkiem" (Pismo Św. St. i Now. Test., J. Wujka). Ale
to mogłoby świadczyć jedynie o tym, że pisząc to nie mieli
inspiracji boskiej. No i jedyne ich słuszne spostrzeżenie, że
nie mają rozdzielonego kopyta. To fakt. Jednak nie sprecyzowali
ci żartownisie, jakie są te ich kopyta.
Ostatnie niejadalne zwierzątko, świnka, wulgarnie
nazwana wieprzem, zasługuje na osobne omówienie. Tym bardziej,
że co do jej nieprzydatności do spożycia istnieją między
kulturami i narodami rozbieżne opinie. Omówię je przy
najbliższej sposobności.
Teraz pokrótce o istotach wodnych.
Według Stwórcy jadalne są tylko te, które mają płetwy i łuski. Wszystkie inne stworzenia wodne są obrzydliwością. Na
temat zwierząt lądowych było nawet sporo informacji. Były też z nazwy
wymieniane gatunki. W przypadku mieszkańców wód — nic. Nie pada nazwa żadnego gatunku, nawet ryb. Łuski i płetwy to jedyne wyznaczniki czystości. Te skąpe informacje
świadczyć jedynie mogą o tym, że autorzy absolutnie nie znali
przedstawicieli fauny, ogólnie mówiąc, wodnej. Albo bóg im nic, może z braku wiedzy, na ten temat nie powiedział. A może z powodu amnezji, na którą, co tu ukrywać, cierpiał od
zawsze. Mógł więc zapomnieć co kiedyś do tej wody nawtykał.
Większość czasu, jako nomadowie z terenów pustynnych,
widzieli piach i tylko piach. Jeśli nawet zdarzało im się
czasem spożyć jakąś rybkę, to pewnie nie bardzo wiedzieli co
to dokładnie jest. Zresztą gdyby nawet dużo czasu spędzali w wodzie, to i tak niewiele więcej wiedzieli by o rybach niż o wielbłądach na przykład. Tak myślę. Tym bardziej, że te
pasterskie plemiona Habiru nie grzeszyły wiedzą nawet o własnych zwierzętach.
Jeszcze tylko trochę na wesoło o istotach
skrzydlatych i będzie wszystko wiadomo: jakie mięsiwo jest
koszerne a jakie jest obrzydliwością. Tu natchnieni autorzy popisali się wiedzą ornitologiczną, oj
popisali! Podziw bierze czytając fachowe nazwy wielu gatunków
ptaków. A to drapieżnych, ścierwojadów, znów ptaków brodzących
czy innego ptactwa wodnego. Ten struś mi tam trochę nie pasuje,
ale tylko troszeczkę. Wprawdzie nie lata, ale jakieś resztki
skrzydełek jeszcze ma na stanie. Na pewno kiedyś ewolucja mu je
ze stanu zdejmie, ale nie dziś i nie jutro. Póki co można
jeszcze zaliczyć strusia do skrzydlaków. Natomiast nietoperz
wprawił mnie już w zakłopotanie, jeśli nie w osłupienie.
Nietoperz — ssak z rzędu Chiroptera. Z jakiegokolwiek naukowego
źródła nie zaczerpnę, wychodzi mi, że nietoperz to ssak
(Mammalia). Latający, lecz ssak. Natomiast z Biblii dowiaduję
się, że to ptak. Ptaki, tu zaglądam do odpowiedniej książki,
to: Aves — gromada stałocieplnych kręgowców; ciało pokryte piórami
[...] szczęki bezzębne stanowią dziób [...].
I mam teraz poważny dylemat: ptak to czy ssak? w co tu wierzyć? I tak nieopatrznie sam sobie odpowiedziałem. Wierzyć
oczywiście Biblii! Ale wiedzieć to, czego dowiem się z opracowań naukowych. Ale problem nadal jest nierozwiązany. I nagle — Eureka! Zajrzałem do komentarza i doznałem oświecenia:
„Nie jest to klasyfikacja naukowa, ale popularna". Tak jest w komentarzu Biblii, z której głównie korzystam. Teraz już
wszystko jasne. Jeśli łączy się różne sprzeczne wersje próbując
je pogodzić, otrzymuje się wersję popularnonaukową!
Przy okazji ślęcząc godzinami nad Biblią zrozumiałem,
dlaczego nietoperzy jeść nie wypada. Istnieje ich wiele gatunków,
lecz zasadniczo dzieli się je na trzy grupy ze względu na sposób
odżywiania. Są to więc: owadożerne (Pipistrellus),
owocożerne (Roussettus) i ssące krew — wampiry, brrr! Ponieważ
JHWH zabraniał spożywania krwi (Rdz9,4;
Kpł7,26;17,10-14;19,26), a Izraelici mieli dość
słabą, delikatnie mówiąc, wiedzę z anatomii zwierząt,
mogliby nie rozróżnić tych nietoperzy i zjeść nieopatrznie
tych krwiopijców wampirowatych. Dla pewności więc
wszechmogący wszystkie wykreślił im z jadłospisu.
Teraz trochę uczepię się tych czworonożnych owadów latających. Owady — Insecta; gromada
stawonogów (Arthropoda) najliczniejsza w świecie zwierząt
[...] na tułowiu występują trzy pary odnóży (chyba że
wcześniej bawiły się nimi niegrzeczne dzieci, to już
niekoniecznie muszą mieć aż tyle). Ponadto dzieli się je
jeszcze na uskrzydlone (Pterygota) i bezskrzydłe (Apterygota).
Nas interesują te uskrzydlone i w dodatku latające. Istnieje
bowiem wiele gatunków posiadających skrzydła, lecz
niedostatecznie wykształcone, by pozwalały latać.
Przedarliśmy się więc przez mrowie
owadów rozmaitych i jesteśmy coraz bliżej tych, które ze względu
na Biblię przyciągnęły naszą uwagę. Krąg poszukiwań
zawęziliśmy do latających. Ograniczmy poszukiwania jeszcze
bardziej do Orthoptera — czyli prostoskrzydłych, do których
zaliczają się szarańczaki, a więc i szarańcza wędrowna,
Locusta migratoria, o którą przede wszystkim chodzi. Jest to
rzeczywiście owad jadalny, bardzo bogaty w białko, a więc
ceniony w regionach ubogich w inne źródła białka. W dodatku
podobno smaczny. Piszę „podobno", ponieważ osobiście go
nie konsumowałem, choć mało jest potraw, których nie próbowałbym. A zjeść można prawie wszystko. Człowiek jest wszystkożerny.
Oczywiście o ile owo „wszystko" do zjedzenia się nadaje. To
zawsze tylko kwestia nastawienia psychicznego i odpowiedniego
przyrządzenia. I wszystko w zasadzie by się zgadzało, gdyby
nie fakt, że te biblijne gatunki są jakieś wybrakowane. Mają
tylko po cztery nogi. A gdzie dwie pozostałe?
Przecież szarańcza, jak i większość owadów,
to Heksapoda — sześcionogi. Można by znów pokusić się o wymieszanie wersji naukowej i biblijnej, ale wyszłoby
pięcionogie dziwactwo. Więc zostańmy już przy tej wersji, którą
się od początku zajmujemy — czyli hebrajskiej.
Wróćmy do tych czystości i opinii na ich temat. Poznaliśmy już wykaz
zwierząt czystych, tym samym zdatnych do konsumpcji, podany
przez ojcowskie wcielenie boga, czyli boga Hebrajczyków. Teraz
wypada zapoznać się z opinią na ten temat widzialnego przejawu
boga ojca — czyli jego syna Jezusa, którym według pojęć
chrześcijańskich jest on sam. Tylko w wersji młodszej i mieszkającej między ludźmi. Tak więc bóg-junior
wyrażając swoją opinię na ten temat, czyli odnosząc
się do swej własnej opinii z czasów kiedy był jeszcze swym
ojcem, powiedział do tłumu: „Słuchajcie Mnie,
wszyscy, i zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do
słuchania, niechaj słucha!" Gdy się oddalił od tłumu i wszedł do domu, uczniowie pytali Go o to przysłowie.
Odpowiedział im: „I wy tak niepojętni jesteście? Nie
rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi w człowieka,
nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca,
lecz do żołądka i na zewnątrz się wydala". Tak uznał
wszystkie potrawy za czyste. I mówił dalej: „Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca
ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd,
kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość,
przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha,
głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka
nieczystym". Co za metamorfoza! Bóg-senior czuł
wstręt do wszystkiego, co uznał za nieczyste, lecz
nieczystości te były materialne. Natomiast bóg-junior
pojmuje te nieczystości metaforycznie. Czyli z tymi
nieczystościami materialnymi zdążył się już oswoić i pogodzić. Zrozumiał pewnie, że sam je na świat sprowadził.
Wszystko więc co jemy jest czyste. Nie ma tym samym zwierząt
nieczystych. Również to, co wydalamy, nie jest nieczyste,
albowiem jest konsekwencją jedzenia tego, co czyste.
Wracając do poprzedniego wątku chcę
zauważyć, że hodowcy nie mieli zwierząt tylko na pokaz, lecz z pewnością hodowali je w celach konsumpcyjnych. Mam
oczywiście na uwadze owe świnki, o których miało być przy
okazji. Wiadomo, że od kiedy człowiek zaczął zajmować się
hodowlą zwierząt rzeźnych na masową skalę, świnie
stanowiły niemały procent wszystkich gatunków hodowlanych.
Oczywiście w skali globalnej najbardziej znaczące były i są
stada bydła. Na Bliskim Wschodzie również owiec i kóz. Są (i
były) jednak regiony, gdzie to właśnie wieprzowina jest
podstawowym surowcem i składnikiem diety. Wprawdzie
ortodoksyjni wyznawcy judaizmu i islamu do dziś przestrzegają
czystości pokarmowej i nie jadają wieprzowiny (i innych
zwierząt uznanych za nieczyste), lecz i te rytualne przepisy
stają się coraz bardziej liberalne i wszystko wskazuje na to,
że ten tradycyjny i religijny podział przestanie mieć w przyszłości jakiekolwiek znaczenie. Choćby dlatego, że coraz
bardziej odczuwalnym i poważnym staje się problem
niedożywienia ludności krajów tak zwanego „trzeciego świata" i wyżywienia światowej populacji w ogóle. Więc aby przeżyć,
ludzie zignorują religijne zakazy i spożywać
będą wszystko, co ma jakiekolwiek wartości odżywcze. Nie mam
co do tego wątpliwości.
Jeszcze trochę uwagi
poświęcę tym świnkom, albowiem lubię te inteligentne i sympatyczne zwierzątka, choć zdecydowanie
bardziej w środowisku naturalnym niż na talerzu. Większość
ludzi ma jednak odwrotny do nich stosunek niż ja i z większą
sympatią traktują je w kuchni, w stanie
rozczłonkowanym, niż na przykład w chlewiku. W sumie jednak
wychodzi, że też je lubią, lecz rozczłonkowane na czynniki
pierwsze i w odpowiednim towarzystwie. Przypraw i dodatków.
Świnie jednak, i nie ma w tym żadnej przesady, uratowały przed
śmiercią wiele istnień ludzkich. I to nie tylko przed
śmiercią głodową. Jako posiadające, wbrew pozorom, wiele
cech wspólnych z Homo sapiens, świnie (naukowo sklasyfikowane
jako Suidae) od dawna stanowiły i nadal stanowią doskonały
materiał do badań mających na celu ratowanie życia ludzkiego.
Tak jak wiele innych, biednych laboratoryjnych zwierząt tracą
swe życie, aby poprawić kondycję życia człowieka. Kochając
zwierzęta i kochając życie, można mieć z tego powodu
dylematy moralne. Więc już choćby dlatego popieram badania
genetyczne, badania na embrionach i komórkach macierzystych.
Jest bowiem wiele w tej materii do zrobienia i zbadania. Ale
jedynie w celu ratowania życia i zdrowia, lecz nie tylko ludzi,
ale i zwierząt. I w celu posunięcia
wszelkich nauk medycznych naprzód. Dla dobra ludzkości i całej
wspólnoty istot żywych. I aby nauka „była
błogosławieństwem, a nie przekleństwem ludzkości", jak
powiedział Albert Einstein. Jesteśmy im (zwierzętom) to winni
za wieki prześladowań, masowego wybijania, często dla
rozrywki, i niszczenia ich środowiska naturalnego. Symbioza
człowieka z przyrodą może przynieść nieocenione korzyści
wszystkim, bez wyjątku. Ale musi to dotrzeć do świadomości
tych, którzy przekonani są o swej wyjątkowości i o
nieograniczonych możliwościach samonaprawczych natury.
« O Biblii ogólnie (Publikacja: 20-05-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4793 |
|