|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka
Instynktowna rozkosz Autor tekstu: Małgorzata Suwalska
Bez człowieka
nie było by sztuki, a człowiek z naukowego, biologicznego ujęcia zwierzęciem,
choć rozumnym jest i raczej od tego nie ucieknie. Chociaż rozwój cywilizacyjny
stara się udowadniać, że główną siłą napędową świata jest intelekt,
nie potrafi do końca zaprzeczyć istnieniu instynktów, odgrywających ważną
rolę we wszelkich działaniach ludzi. Całość naszej współczesnej
rzeczywistości — przede wszystkim rozwój techniczny — można więc
interpretować dwojako: jako cudowne osiągnięcie ludzkiego rozumu, bądź jako
siłę instynktu przetrwania. Chociaż na pierwszy rzut oka ta dwoista sytuacja
stwarza wrażenie konfliktowości, to żaden konflikt w tym miejscu nie
powstaje. Każdy człowiek, jako odrębna jednostka, opiera swe działania na
rozumie i własnej inteligencji, posiadając przy tym również jako pewnego
rodzaju specyficzne zjawisko będące mechanizmem przyrody, przyczynowość w świecie
zmysłów. Przyrody, którą sztuka na początku obserwowała, z której wyrastała,
by później ją przerosnąć — tak, jak uczeń przerasta swego mistrza. Pierwotnie w sztuce natura była
biernie naśladowana lub ukazywana jako siła życia, będąc wdzięcznym
obiektem sztuki mimetycznej. Jednocześnie, poprzez owo odwzorowywanie natury,
od samego początku sztuka przekazywała pewne treści. Wspaniałe greckie posągi
bogów miały urzeczywistniać idee, namacalnie ukazywać to, co wcześniej było
tylko słowem, by później oblicze starego Zeusa mogło posłużyć jako
wizerunek Boga chrześcijan. To bierne odwzorowywanie przyrody zaczęło
przyjmować rodzaj określonej symboliki. Symboliki, która między innymi
ukazywała fenomen zła, który nazwałabym tu ludzkim instynktem zła.
Symboliki, którą wykorzystywało między innymi chrześcijańskie średniowiecze,
opierające się na symbolice horroru. Symbolice wykorzystywanej nie po to, by
epatować, ale by edukować, by nauczać, by tłumaczyć co jest dobre, a co złe. A złem były między innymi instynkty. Przykładem może tu być obraz
Hieronima Boscha Ogród rozkoszy
ziemskich, gdzie wynaturzone — ale i odwzorowane z natury — zwierzęta zaczynają odgrywać rolę demonów, grzechów i wszystkiego, co złe. Bądź Sąd ostateczny Hansa Memlinga, gdzie sługami
diabła (a może nawet samymi diabłami) są owłosione stwory o ludzkich
sylwetkach, ale o twarzach zwierząt. Obraz ten miał przekazywać, że najgorszą z potworności — a więc ucieleśnieniem zła — są wynaturzeni ludzie o cechach zwierzęcych, których przerażające i mające budzić odrazę gęby to
po prostu instynkty. Owo zło i okrucieństwo, które z niewyjaśnionych, przez co zapewne po prostu
instynktownych przyczyn pociąga ludzi. Pociąga, bo — jak napisał Georges
Bataile — „kiedy zło zaczyna być przedmiotem przeobrażeń w czystej
sztuce, staje się rozkoszą, nieważne jak intensywną, ale zawsze rozkoszą."
Rozkoszą, którą śmiało można nazwać dziwnym, niewytłumaczalnym
instynktem zła. Instynktem takim samym jak ten, który każe kaczkom zbiec się,
by przyglądać się dokonywanej przez człowieka w celach konsumpcyjnych
egzekucji jednej z nich. To właśnie dzięki temu instynktowi ludzie do dzisiaj
zachwycają się obrazami ukazującymi
śmierć. Dzięki niemu największymi dziełami sztuki są ukrzyżowania Jezusa, a im okrutniej ukazane jest cierpienie i ból, tym bardziej obraz zyskuje na
wartości. Z tego samego powodu tak wielki wpływ na całe malarstwo baroku, aż
do czasów Rembrandta, miało malarstwo Caravaggia, a najbardziej znanym obrazem
Goyi jest Rozstrzelanie powstańców madryckich 3 maja 1808 r. Ludzie od wieków napawają się
widokami, potwornościami obrazów śmierci, cierpienia i erotyki, czując
zadowolenie czysto instynktowne, za które nikt ich nie ukarze, a przeciwnie -
może nawet pogłaska po głowie. Jednak by publika mogła się napawać ową krwawą
rozkoszą płynącą z płócien, potrzebny jest artysta, który je stworzy, który
stworzy sztukę. Sztukę powstającą z jakiejś dziwnej potrzeby tworzenia, która
jest połączeniem świadomości z podświadomością. Gdzie ową potrzebę
tworzenia trudno zdefiniować, bo jeśli artysta tworzy świadomie, to pojęcie
instynktu można odrzucić. Prawdopodobieństwo tego, że w akcie tworzenia podświadomość
nie odegra żadnej roli, jest jednak małe. Poza tym, wielokrotnie mamy do
czynienia z artystą tworzącym na przekór przeciwnościom losu — z chęci
poklasku, uznania społecznego, z pobudek materialnych. Bądź przeciwnie,
tworzy dla samego tworzenia, nie parząc na to, czy ktokolwiek będzie tego chciał
czy nie, czy będzie musiał się kryć w jaskini, by przy słabym świetle
zobrazować cud pędzonego bizona. Cud natury, który dla kogoś może być mało
istotny, a dla niego staje się jednym jedynym w swoim rodzaju cudem po to, aby
dla jeszcze innych mógł stać się cudem dopiero po uchwyceniu go przez artystę.
Ów akt tworzenia — a przede wszystkim chęć tworzenia — można zatem tłumaczyć
na wiele sposobów: jako chęć pozostawienia czegoś po sobie, jako sposób na
stanie się nieśmiertelnym, bądź po porostu jako jakąś nieznaną pierwotną
siłę, która drzemie — wraz z innymi instynktami — gdzieś głęboko w naszej podświadomości. Człowiek, będąc istotą obdarzoną rozumem,
obarczoną fizjologią, posiadającą świadomość i podświadomość, którą można nazwać instynktem, jest jednocześnie narzędziem.
Narzędziem idei sztuki, którą tworzy nadając jej sens. Jako nadawca — tworząc,
nadaje jej świadomy, materialny kształt, dając odzwierciedlenie — a może
nawet upust — temu, co instynktowne, podświadome, co gra w duszy artysty. A jako odbiorca — świadomie bądź instynktownie — daje pozwolenie, a nawet
zachęca artystów do tworzenia, podziwiając ich dzieła.
« Sztuka (Publikacja: 30-05-2006 )
Małgorzata Suwalska Ur. 1980. W 1999 ukończyła Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika w Katowicach. W roku 2002 ukończyła studia licencjackie na kierunku grafiki na Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, w pracowni prof. Adama Romaniuka. W roku 2004 ukończyła uzupełniające studia magisterskie na kierunku malarstwa na Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, w pracowni Macieja Bieniasza. Tematem obrazów była "Scena Życia", pracę pisemną pisała u dr Marii Popczyk pt. "Tanatos, krąży w mej krwi", praca ta zawierała oprócz części stricte teoretycznej, część literacką, na którą składały się opowiadania. W czasie studiów pracowała tworząc scenografię w Teatrze Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego i w Teatrze "Zagłębia" w Sosnowcu. Dorywczo pracuje w firmach reklamowych, gdzie tworzy projekty graficzne. Brała udział w wielu wystawach malarstwa, fotografii i grafiki, wspólnych z innymi twórcami, oraz miała kilka wystaw indywidualnych. W 2006 kończy podyplomowe studia na kierunku dziennikarstwa na Wydziale Nauk Społecznych Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Smutne małżeństwo? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4810 |
|