Światopogląd » Humanizm
Humanizm jako antyhumanizm Autor tekstu: Piotr Fast
W ciągu
ostatnich lat w polskiej publicystyce, w publikacjach naukowych i eseistyce wyraźnie
wzrosła ilość wypowiedzi o humanizmie. Dyskusja ta jest jednak zdecydowanie
jednostronna i polega w istocie na lansowaniu określonej wykładni humanizmu.
Twierdzi się na gruncie tego sposobu myślenia, że dominujący we współczesnym
polskim życiu intelektualnym model humanizmu zwrócił się w istocie przeciw
samemu sobie. Ów ateistyczny humanizm, o którym mowa będzie w dalszej części
niniejszego szkicu, jest bowiem — jak się twierdzi — humanizmem wypaczonym i jedynie nowa perspektywa może doprowadzić do odrodzenia rangi humanizmu jako
wartości. Sposobem przywrócenia prawdziwej wartości humanizmowi ma być
nawrót do perspektywy matafizycznej w myśleniu o życiu społecznym. Perspektywa
ta natomiast da się odtworzyć jedynie poprzez powrót do postawy
teocentrycznej.
Zreferowany
tu pogląd — niezależnie od tego czy się z nim solidaryzować — jest na swój
sposób symptomatyczny dla sytuacji w życiu intelektualnym i ideologicznym
Europy Wschodniej. Wynika bowiem z dość naturalnej potrzeby odcięcia się od istniejących w okresie rządów ideologii komunistycznej postaw i sposobów definiowania
humanizmu.
Z
drugiej natomiast strony widać wyraźną dążność do zdeprecjonowania innej
niż chrześcijańska koncepcja humanizmu. Mówi się tu mianowicie o „degeneracji" czy wręcz „herezji XX wieku" utożsamiając te pojęcia z ateistyczną wykładnią humanizmu.
Spór o postawy światopoglądowe systemu myślenia uznającego się za humanizm jest
jednak zagadnieniem szerszym niż tutaj nakreślone i jak każdy spór o światopogląd
jest na gruncie racjonalnym źle postawiony. Niemniej jednak różnice światopoglądowe
są łatwą platformą do wyartykułowania różnicy poglądów w istocie ideologicznych.
Agresywna,
skierowana przeciwko humanizmowi ateistycznemu postawa teoretyków chrześcijańskich w Polsce czy w Rosji jest jednak w istocie ufundowana nie tyle na różnicach
światopoglądowych ile wręcz ideologicznych i politycznych. Jest ona równocześnie
reakcją na sposób funkcjonowania
tej kategorii w systemie myślowym realnego socjalizmu.
Spróbujmy
pokrótce wyeksplikować te elementy tak zwanego humanizmu socjalistycznego,
które były najczęściej przedmiotem krytyki ze strony przeciwników
ideologicznych.
Głównym
celem humanizmu socjalistycznego, jak i jednym z podstawowych założeń
doktryny komunistycznej, było dążenie do ukształtowania społeczeństwa
bezklasowego. Cel ten był traktowany zdecydowanie pragmatycznie nie zaś teoretycznie. W ogromnej liczbie deklaracji ideowych mówi się o wyzwoleniu „klasy
robotniczej (...) z żelaznych łap kapitalizmu", jak sformułował to
Maksym Górki w artykule napisanym w połowie lat trzydziestych (...).
Od tego
czasu każdy krok, każda wypowiedź niechętna wobec państwa radzieckiego
traktowana jest jako antyhumanistyczna i zaświadczająca obłudę burżuazyjnego
humanizmu.
W ówczesnym
systemie myślowym istota humanizmu tkwiła w walce. Deklarowanym celem tej
walki było dobro człowieka. Człowiek ów rozumiany był jednak w sposób dość
ograniczony — jedynie jako przedstawiciel klasy robotniczej. Taki walczący
humanizm był przecież naturalną konsekwencją założenia, że świat człowieka
jest światem społecznym. Człowiek jako bohater humanizmu socjalistycznego
nie był indywidualnym universum, był natomiast istotą społeczną.
Jeden z głównych sporów ideologicznych związanych z humanizmem w Polsce w drugiej
połowie lat czterdziestych toczył się właśnie wokół pojęcia człowieczeństwa.
Rozumiejąc tę kategorię na sposób Marksowski uznawano, że moralne jest
to, co służy „podmiotowi historii", co odpowiada interesom klasy
robotniczej. Deklarując najwyższą rangę jednostki uznawano, że przedmiotem
krytyki musi być to wszystko, co tę jednostkę poniża. Ograniczoność tych
haseł polegała na jednoznacznej orientacji „za" i „przeciw"
ideologii (...).
Sądzić
należy, że to orientacja klasowa humanizmu socjalistycznego pozwalała na
gruncie propagandy lansować przekonanie, że nieodłącznym składnikiem
„prawdziwego humanizmu" jest prawo do walki przeciwko temu, co stoi na
drodze socjalizmu. Prawdziwy humanizm — jak pisał Górki — stawiając sobie za
cel wyzwolenie setek milionów
ludzi pracy, nakłada obowiązek bezlitosnej walki przeciwko kapitalizmowi.
Postawę
„walczącego" humanizmu można zrekapitulować więc jako obowiązek
walki w obronie dobra. Deklaracja dążenia do dobra staje się więc
usprawiedliwieniem stosowanych środków.
Oczywiste
jest, że orientacja klasowa humanizmu socjalistycznego i wykorzystywanie go
jako narzędzia polityki narzucała obowiązek deprecjonowania jakichkolwiek
innych systemów myślowych określających się jako humanizm. Nie
przypadkiem humanizm Zachodu traktowano jako mieszaninę głupoty i tchórzostwa,
zaś za jedyny prawdziwy humanizm uważano wariant marksistowski tej idei,
traktując ją jako formę istnienia socjalizmu naukowego.
Dodatkowemu
utożsamieniu humanizmu z systemem ideologicznym służyło odpowiednie rozumienie
„prawdziwego człowieczeństwa". Otóż w koncepcji Marksa podstawą człowieczeństwa
jest współżycie społeczne ludzi. Marksowi nie chodzi pewnie o to — jak to
wynika z jego wczesnych pism antropologicznych — by deprecjonować istnienie
indywidualne i widzieć wartość pojedynczego człowieka jedynie w jego społecznym
zakorzenieniu. Niemniej jednak na gruncie humanizmu socjalistycznego człowieka
potraktowano jako łatwo wymienialną część społecznego mechanizmu.
Rezultatem takiego założenia jest swoiste zmechanizowanie człowieka poprzez
bez mała magiczny wpływ stereotypów. Życie ludzkie staje się w takiej społeczności
doskonale anonimowe, zaś myślenie sprowadza się do przestrzegania tego, jak
„się" myśli. Jednym słowem, człowiek pozbawiony jest tutaj odrębności i uzyskuje, jak byłbym skłonny to nazwać, „fałszywą tożsamość".
Przedmiotem niechęci i ideologicznych perswazyjnych zabiegów było wtedy
deprecjonowanie indywidualnych, subiektywnych przeżyć człowieka, które
traktowano jako sposób na oderwanie jego losu od losu społeczeństwa, na ich
wzajemnym przeciwstawieniu. Naczelnym hasłem humanizmu staje się wówczas
twierdzenie, że istotą socjalizmu nie jest sam człowiek, tylko społeczeństwo
jako jego rozumne dzieło.
Jest to
oczywiście jedno z kluczowych zagadnień każdego humanizmu. Problem „człowieczeństwa",
jego istoty, kondycji ludzkiej, metafizycznego umocowania człowieka i jego życia,
przesłanki moralności, sposób istnienia wartości oraz człowiek
wobec tych wartości — oto zagadnienia najczęściej przywoływane w refleksji
teoretycznej. Od odpowiedzi na każde z tych pytań zależy model humanizmu.
Nietrudno przecież spostrzec, że założenie idące od idei
Protagorasa, iż „człowiek jest miarą wszechrzeczy", stwarza możliwość
absolutnie dowolnego manipulowania, wynikającego z wielokrotnej wariantywności
odpowiedzi na dwa pytania: światopoglądowe — o to, co jest istotą człowieka,
oraz operacyjne — o to, jak zechcemy zrozumieć technikę ustalania wzorca człowieka
rzeczywistego. A. Ferriere zaleca tu odnoszenie twierdzeń o człowieku do
tego, co w człowieku uniwersalne, wieczne, co „w człowieku boskie". Nie
spostrzega jednak wtedy, że stwierdzenie tych jakości człowieka wyrasta
nieuchronnie z przyjęcia odpowiedzi na wskazane tu pytanie światopoglądowe. Trwa
więc spór o to, czy humanizm ma zdążać do pełnej samorealizacji jednostki,
czy też realizowania w sobie gatunku przez jednostkę. W pierwszym przypadku
przyjmuje się indywidualistyczną wizję człowieka, w drugim zajmuje się
pozycję przeciwną.
I w tym miejscu jesteśmy jak gdyby w samym centrum kontrowersji
pomiędzy tak zwanym humanizmem starym i socjalistycznym. Humanizm
socjalistyczny manifestacyjnie przeciwstawiając się humanizmowi, który
nazwano burżuazyjnym, przeprowadza specyficzną reinterpretację wskazanej tu
kontrowersji. Sprowadza bowiem pojęcie człowieka „gatunkowego" do idei
kolektywizmu.
Humanizm, jaki ukształtował się na gruncie racjonalistycznym,
przyjmuje za centralny punkt swojego rozumienia świata i człowieka założenie o dominowaniu perspektywy pierwszej osoby. Akcentuje rozumienie wolności jako
samodzielności, podkreśla rolę wewnętrznego „Ja" i niezaangażowanego
podmiotu. Wszystko to sprowadza się do uznania za składową humanizmu
indywidualistycznej wizji podmiotu. Jak napisze I. Babbit „(...) humanista, w przeciwieństwie do człowieka humanitarnego, zainteresowany jest raczej doskonaleniem
jednostki niż ideami dźwigania na wyższy poziom całej ludzkości".
Jednostka stanowiąca obiekt humanizmu nie jest tu, jak widać, bytem pojęciowym,
abstrakcyjnym. Traktuje się ją jako człowieka empirycznego, z którego
pozycji poznawczej i etycznej dochodzi do oglądu świata i bycia w świecie.
Humanizm socjalistyczny na dwa sposoby wykorzystał tę koncepcję.
Po pierwsze bowiem przejął ideę empiryczności człowieka. Sprowadził ideały
humanizmu do roli zestawu dyrektyw praktycznych mających ulepszyć świat człowieka.
Po drugie natomiast operując koncepcją populistyczną oprotestował ideał
indywidualnego podmiotu konstruując koncepcję egalitarną nieporównanie
bardziej nośną ideologicznie.
Odrzucając indywidualistyczną wizję człowieka humanizm
socjalistyczny odwoływał się do haseł podporządkowania interesów
indywidualnych interesom zbiorowym. Rysując natomiast wizję przyszłości
kreślił obraz powszechnej równości. Odrzucając więc konieczność
osobistej odpowiedzialności za własny rozwój i kreowanie wartości, kusił
szansą łatwego życia, gdzie wartości tworzyć się będą jak gdyby same
przez się w społecznym kolektywnym bytowaniu.
Aksjologiczny aspekt tego sporu wydaje mi się tu bodaj najważniejszy.
Chodzi bowiem o to, że humanizm socjalistyczny stawiał sobie cele pragmatyczne i jako taki odwoływał się do argumentów formalnych nie zaś merytorycznych. Z potrzeby praktycznego oddziaływania wynikała konieczność
pozyskania odbiorcy. Struktura wypowiedzi ideologicznej na gruncie tej
koncepcji stawała się strukturą perswazyjną. Mówiło się to, do czego
odbiorcę należało przekonać, nie zaś to, co określało istotę rzeczy.
Sposób budowania teorii sprowadzał się więc tutaj do wymogów związanych
ze sposobem budowania wypowiedzi. Odbiorca traktowany był niejako partner
intelektualny, lecz jako obiekt oddziaływania.
Konsekwencje przeniesienia na grunt struktury systemu myślowego
reguł określających strukturę tekstu to chyba najbardziej podstawowa cecha
odróżniająca humanizm socjalistyczny od innych postaci humanizmu.
Następna cecha szczególna humanizmu socjalistycznego, o której
już zresztą wspominałem wcześniej, to jego szczególne zideologizowanie. Co
należy rozumieć pod tym określeniem? Wydaje się otóż, że leżące u podstaw wszelkich systemów myślowych różnych „humanizmów" hasło o człowieku jako o celu myślenia i działania znajduje szczególną aplikację w wypadku omawianego systemu. Człowiek jako kategoria aksjologiczna z istoty
swej zorientowana na perspektywę pojedynczego podmiotu, zostaje tu podporządkowany myśleniu
antyindywidualnemu. Staje się argumentem na rzecz idei z gruntu
przeciwstawnej takiej optyce (...).
Wygląda na to, że system humanizmu socjalistycznego został
zdominowany przez zewnętrzne objawy jego istnienia. Wartości, które są istotą
systemu, zostały tu wyparte na drugi plan, natomiast główny nacisk w argumentacji położony jest na zewnętrzne przejawy i sposoby realizowania
wartości, które winny stanowić naczelny składnik systemu myślowego. Wydaje
się, że realizacja człowieczeństwa stała się w humanizmie socjalistycznym
elementem prawie zapomnianym, podkreśla się natomiast rangę takich elementów
składowych systemu, jak racjonalność, służebność jednostki wobec celów
społecznych, akcentuje się nie tyle „zwyczajne życie", ile obowiązek
jego przekształcania w imię przyszłości itd.
Dlaczego tak łatwa była ta operacja polegająca na zastąpieniu
celów prawdziwych przez sposoby ich realizacji (na ile zresztą efektywne to już
sprawa odrębna)?
Wydaje mi się, że odpowiedź na to pytanie leży u samych źródeł
humanizmu w ogóle. Każdy system myślowy podający się lub uznawany za
humanizm musi nieuchronnie przyjąć jakąś koncepcję człowieka. Każdy z tych systemów, historycznie przecież bardzo różnorodnych, wyrasta jednak z określonych, przyjętych w danej epoce założeń, na gruncie których formułowana
jest zarówno koncepcja człowieka, jak też przyjmowane są założenia
określające relację pomiędzy człowiekiem i zbiorowością, a także
wyznaczane są wartości określające system aksjologiczny przez humanizm
propagowany. Można powiedzieć w skrócie, że humanizm to nic innego jak
tylko określony system aksjologiczny oraz zestaw reguł określających
efektywność jego wcielania w praktyczne życie.
Powstanie każdego z humanizmów uzasadniał więc jakby cel, którego
realizację system zakładał. Dlatego też humanizm jako konstrukcja swoiście
teleologiczna podatny jest na zideologizowanie. Jeżeli uznać, że wszystkie
systemy myślowe i ruchy społeczne uchodzące za humanizmy mają jakąś cechę
wspólną (to jest dobro człowieka oraz obowiązek realizowania tego dobra), to
staje się oczywiste, że każdy humanizm lub inaczej mówiąc humanizm jako
pojęcie uogólnione jest potencjalnie systemem ideologicznym.
Niektóre z humanizmów ten aspekt systemu wydobywają na plan
pierwszy. I tak właśnie stało się z humanizmem socjalistycznym, który wykorzystując
potencjalną ideologiczność, rozumianą jako skłonność do występowania w czyimś lub jakimś interesie, zabsolutyzował go i owej dyrektywie działania w czyimś interesie podporządkował nawet podstawowe wartości.
*
„Res Humana" nr 2/1995.
« Humanizm (Publikacja: 28-06-2006 )
Piotr Fast Profesor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4876 |