|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Nowy Testament » Analizy egzegetyczne NT
Maria Magdalena i zagadka Ewangelii św. Jana [2] Autor tekstu: Wojciech Dastych
Skoro pierwotna osnowa opowiadania o weselu w Kanie Galilejskiej pochodzi z palestyńskiej tradycji, musiało ono także w wersji oryginalnej stosować się
do tamtejszych zwyczajów, wedle zaś tych ostatnich — to pan młody był osobą
odpowiedzialną za zaopatrzenie biesiadników w wino. Co więcej, na ślub
zaproszeni byli w oryginalnej wersji także bracia i matka Jezusa (zob. J 2,12),
co wskazuje, że musiało chodzić o ślub jeśli nie samego Jezusa, to
przynajmniej jednego z jego braci. Jednak jeżeli prawdziwa byłaby druga opcja,
wówczas powstaje pytanie: czemu nie znajdujemy ani jednej wzmianki o bliskim
pokrewieństwie pana młodego i Jezusa? Gdybyśmy istotnie mieli tu do czynienia z pozostałościami perykopy mówiącej o ślubie Jezusa z Marii Magdaleną, to ukazany tu obraz Jezusa mógłby nasuwać
nam wizerunek Jezusa „niefrasobliwego", można wręcz powiedzieć, że
lekkoducha, co jest wprawdzie zupełnie obce jego obrazowi utrwalonemu w znanych
nam Ewangeliach, jednak może nasuwać na myśl inne podobne opowiadania, które z wiadomych względów zostały usunięte w cień jako elementy literatury
apokryficznej. Oczywiście dopóki nie znajdzie się oryginalnej postaci
perykopy, której pierwotnego kształtu możemy się obecnie jedynie domyślać,
dopóty można w tej kwestii mówić jedynie o hipotezach — chociaż, co znowu
zastanawia, perykopa o cudzie w Kanie Galilejskiej, mimo że bardzo stara, nie
zachowała się w żadnej z pozostałych ewangelii kanonicznych. Może to znów
przemawiać za tym, że jawiła się w związku z nią jakaś trudność, która
spowodowała, że była ona odrzucana już na etapie formowania się
najstarszych tekstów kanonicznych. Jej forma zamieszczona w Ewangelii św. Jana
zachowała się też prawdopodobnie jedynie dzięki znacznemu przebudowaniu jej
centralnej części. Wnioski, jakie stąd wypływają są takie, że tradycja
dotycząca szczególnego związku Jezusa i Marii Magdaleny ma znacznie starsze
korzenie, niż jest to podawane do publicznej wiadomości! Drugi cud: uzdrowienie syna „królewskiego urzędnika" Co się tyczy drugiego z trzech poruszanych tu cudów — uzdrowienia syna
„urzędnika królewskiego" z Kafarnaum (J 4,46-54), stanowiącego
zmodyfikowaną formę opowiadania o setniku z Kafarnaum (Mt 8,5-13 par Łk
7,1-10) — można postawić pytanie o cel przyświecający wstawieniu przez
„Ormusa"
słowa: basiliko (="królewski") w miejsce pierwotnego terminu: hkatonarcoÂ
(="setnik"). Aby znaleźć sens tej zamiany, trzeba wpierw zwrócić uwagę na
obecną u wszystkich trzech synoptyków scenę, w której setnik składa świadectwo o ukrzyżowanym Mesjaszu (Mt 27,54; Mk 15,39; Łk 23,47). Ze względu na jednomyślne
świadectwo powyższych przekazów możemy wysnuć przypuszczenie, że fakt ten
był odnotowany także w innych pierwotnych ewangeliach, więc był też zapewne
doskonale znany „Ormusowi" i jako taki bardzo istotny. Można przyjąć, że
„Ormus"
celowo usunął w czwartej Ewangelii osobę setnika, aby rolę świadectwa pod
krzyżem przejął umiłowany uczeń (zob. J 19,35: Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest
prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli). Jeśli mamy
tu do czynienia z celowym działaniem redaktora, to nie jest wykluczonym, iż
także w przypadku naszej perykopy powinniśmy domyślnie wstawić umiłowanego
ucznia w miejsce setnika; w takim wypadku uczeń ów miałby pochodzić z królewskiego
rodu (basilikoÂ). Jak
wiadomo, z królewskiego rodu pochodziła — według tradycji — Maria Magdalena.
Czy można tu mówić o czystej zbieżności? Zdecydowana
większość egzegetów odnosi postać „umiłowanego ucznia" do brata Marii
Magdaleny, Łazarza, nie zaś samej Marii. Mimo mocnych argumentów przemawiających
za takim rozwiązaniem istnieją jednak pewne podstawy, aby podejrzewać, że
postać Łazarza została stworzona przez samego „Ormusa", który nie mógł
przedstawić Marii jako umiłowanego ucznia wprost (por. J 11,5: "A
Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza").
Zarówno Łazarz, jak również „nagi młodzieniec" z Sekretnej Ewangelii
Marka (określany jako brat Marii Magdaleny, co daje niezbite podstawy, aby
identyfikować go z Łazarzem) stanowiliby wówczas „męskie alter-ego"
Marii, stworzone ze względu na działającą już wówczas „cenzurę" (gdyż
dokonanie takiego zabiegu z innych, ideologicznych powodów odrzucamy). Możliwość
taka, mimo iż z pozoru może wydawać się absurdalną, może stać się całkiem
realna, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Ewangelię
Tomasza wieńczą następujące, dość zagadkowe słowa: „Szymon Piotr powiedział do nich: — Niech Maria opuści nas, bo kobiety
nie są warte Życia. Jezus powiedział: — Ja sam pokieruję nią, aby uczynić z niej mężczyznę, tak ażeby ona także mogła stać się duchem żyjącym,
podobnym do was, mężczyzn. Gdyż każda kobieta, która uczyni z siebie mężczyznę,
wejdzie do Królestwa Niebios" Nie
jest przecież wykluczonym, iż także Ewangelia Tomasza powstała spod ręki
„Ormusa". Fakt, iż powyższy fragment zamyka całe dzieło, świadczy o szczególnie
doniosłej jego roli i jakimś niedopowiedzeniu, „zawieszeniu w przestrzeni", które wręcz domaga się kontynuacji. Jak łatwo zauważyć,
zamieszczony w pochodzącej z Aleksandrii Sekretnej Ewangelii Marka tekst mówiący o inicjacji nagiego młodzieńca (a w mniejszym stopniu także znana nam scena
wskrzeszenia Łazarza) mógłby z powodzeniem podjąć — naturalnie w formie
alegorycznej — przerwany w tym miejscu wątek: „I
przychodzą do Betanii, i była tam pewna kobieta, której to brat umarł. A przyszedłszy pokłoniła się Jezusowi i mówi mu: 'Synu Dawida, zlituj się
nade mną!' Zaś uczniowie karcili ją. A rozgniewawszy się Jezus odszedł z nią do ogrodu, gdzie był grobowiec; i zaraz dał się słyszeć z grobowca głos
wielki. Podszedłszy Jezus odtoczył kamień od drzwi grobowca i wszedłszy
zaraz tam, gdzie był młodzieniec, wyciągnął rękę i podniósł go,
chwyciwszy za rękę. Zaś młodzieniec ujrzawszy go, umiłował go i zaczął
prosić go, 'żeby mógł z nim być'. I wyszedłszy z grobowca przyszedł
do domu młodzieńca; 'był bowiem bogaty'. A po sześciu dniach dał mu
Jezus polecenie; 'i gdy nastał wieczór, przychodzi' młodzieniec do
niego, 'odziany w prześcieradło na nagim [ciele]'. I pozostał z nim owej nocy. Uczył go bowiem Jezus 'tajemnicy Królestwa Bożego'. Stamtąd
zaś, powstawszy, zawrócił poza Jordan". [ 5 ] Do możliwego związku między powyższymi perykopami dochodzą następujące
„zgrzyty": A)
Na kartach Ewangelii św. Jana Łazarz jest imiennie wymieniany tylko i wyłącznie w związku z wydarzeniem jego wskrzeszenia — co może zastanawiać,
gdyż jeśli istotnie jest on „umiłowanym uczniem" (na co wszystko wydawałoby
się wskazywać) wówczas czemu w dalszej części występuje on anonimowo? B)
Zastanawiający jest fakt, iż nie znajdujemy o istnieniu Łazarza ani
jednej wzmianki w Ewangelii św. Łukasza, gdzie mowa jest tylko o Marii i Marcie (zob. Łk 10,38-42). Fakt ten powinien dać to domyślenia, zwłaszcza,
jeśli weźmie się pod uwagę znaczenie, jakie Łazarz odgrywa w Ewangelii św.
Jana. Może to jednak równie dobrze świadczyć o tym, że pewne teksty mówiące o „umiłowanym uczniu" zostały celowo usunięte także z Ewangelii św. Łukasza. C)
Jak powszechnie wiadomo, w tradycji gnostyckiej Maria Magdalena była
otoczona wielką czcią. Nie jest oczywiście prawidłowym mówienie w tej
kwestii o jakimś ogólnym poglądzie, a to ze względu na wiele różnych odłamów w samym gnostycyzmie — jednakże już u źródeł powyższego nurtu istniała
pewna zgodność w sposobie prezentacji Marii Magdaleny. Chciałbym także i w
tym przypadku zwrócić uwagę na pewien jakże istotny fakt: rozsądnie rzecz
biorąc, czołową postacią w gnostyckich Ewangeliach powinien być raczej brat
Marii Magdaleny — Łazarz, „młodzieniec umiłowany przez Jezusa", który
jednak z nieznanych bliżej przyczyn uchodzi zupełnie ich uwadze. D)
Wiele faktów wskazuje na celowe zabiegi formującego się powoli
stronnictwa „ortodoksyjnego", zmierzające do całkowitego usunięcia „umiłowanego
ucznia" z kościelnej tradycji: świadczy o tym nie tylko zaginięcie tekstów o „młodzieńcu umiłowanym przez Jezusa" zachowanych w listach Klemensa
(oczywiście nie można zapominać, że autentyczność powyższych tekstów nie
została do końca udowodniona), ale także rozpropagowanie poglądu, że umiłowany
uczeń to Jan Apostoł, syn Zebedeusza. O próbach zdyskredytowania „młodzieńca
umiłowanego przez Jezusa" mógłby świadczyć wreszcie także zagadkowy
werset, dodany w późniejszym okresie do Apokalipsy św. Jana: „Błogosławiony,
który czuwa i strzeże swych szat, by nago nie chodzić i by sromoty jego nie
widziano" (Ap 16,15), który może odnosić się do sceny zawartej w Ewangelii św. Marka: „A pewien młodzieniec
szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić,
lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich" (Mk 14,51n). Trudno jest oczywiście oprzeć się wrażeniu, że młodzieniec
ten przedstawia tę samą osobę, którą spotykamy w Sekretnej Ewangelii Marka.
W związku z powyższymi
faktami tym bardziej zagadkowym jawi się milczenie na temat brata Marii
Magdaleny w kręgach polemicznie „wojujących" z ortodoksją. Zamykając
wszystkie powyższe rozważania chciałbym zaznaczyć, że realne istnienie Łazarza
nie przekreśla wcale głównej idei niniejszych rozważań, jako że dyskretne
podkreślenie królewskiego statusu byłoby zrozumiałe samo przez się także w przypadku brata Marii Magdaleny.
Trzeci cud — cudowny połów Tutaj z kolei kluczowy problem stanowi dość zagadkowa cyfra użyta na
określenie ilości złowionych w sieci ryb; powyższą trudność tłumaczy się
zwykle interpretując liczbę 153 w sensie ilości ówczesnych gmin… Ale: Margaret
Starbird dokonała bardzo ważnego spostrzeżenia, konstatując, że wartość
liczbowa greckiego zwrotu „h Magdalhnh"- po
przydzieleniu poszczególnym literom alfabetu odpowiednich cyfr- daje właśnie
liczbę 153! Autorka pisze w innym miejscu,
że skoro Maria Magdalena i Maria z Betanii (siostra Łazarza) przedstawia tę
samą osobę, wówczas przydomek h Magdalhnh
nie może oznaczać pochodzenia Marii (Maria z Magdalii), zatem musi ono mieć
jakieś inne, ukryte znaczenie. Sama cyfra 153 uważana była przez
pitagorejczyków jako „święta liczba"; ponadto łączono ją z figurą
nazywaną „rybim pęcherzem" (Vesica Piscis), który to symbol w pewnych
kontekstach mógł być odnoszony do pojęcia macierzyństwa, w innych zaś
odnosił się wprost do bogini, stanowiąc metaforę świętej kobiecości.
Skoro liczba ryb w cudownym połowie oznacza ówczesny Kościół — z czym
zgadzają się niemal wszyscy egzegeci — wówczas mielibyśmy w tym miejscu do
czynienia z alegorią, gdzie Maria Magdalena stanowi figurę Kościoła — „pannę
młodą" zaręczoną panu młodemu — Jezusowi.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 5 ] Tłum. Michał Wojciechowski « Analizy egzegetyczne NT (Publikacja: 18-07-2006 Ostatnia zmiana: 16-08-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4936 |
|