|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Historia filozofii » Filozofia współczesna » Nietzsche
Nietzsche – samotnik i marzyciel [1] Autor tekstu: Adam Leśniak
Celem tej pracy
jest rzucenie nowego światła na pisma
Fryderyka Nietzschego. Nie jest to bynajmniej próba skrótowego zaprezentowania
filozofii Nietzschego. Podejmuję się tu jedynie przedstawić kilka uwag, które
poczyniłem, rozmyślając nad dziełami tego autora. Pojęcia, które tu rozważam,
nie są przedstawione w całości, a jedynie celem moim jest pokazanie na kilku
przykładach, w jaki sposób winniśmy tego autora czytać. Zacząć te rozważania
należałoby od zapytania: Kim był Fryderyk? Był on przede wszystkim myślicielem i marzycielem, ale także wyjątkowo bystrym i spostrzegawczym obserwatorem życia.
Na początek zastanówmy się na tym, co oznacza określenie myśliciel.
Termin ten chciałbym przeciwstawić zjawisku, które nazwę czytaczem,
które pojmuję jako człowieka, którego mądrość sprowadza się wyłącznie
do erudycji, a sam Fryderyk przedstawia ich posługując się symbolem/modelem
filologa. Otóż czytacz to taki kolekcjoner wyników cudzych przemyśleń. Zna
on mnóstwo książek, literatury, często także faktów i zdarzeń, jeśli
jest nie tylko czytaczem, ale i obserwatorem zachłannym na wrażenia — pobieżnym
oglądaczem. Czytacz posiada ogromną wiedzę oraz zazwyczaj bardzo dobrą pamięć,
dzięki której nie musi nigdy powracać do tego, co już raz zobaczył,
przeczytał, ale niewiele rozmyśla. Jest człowiekiem wykształconym, a nieraz i wyjątkowo inteligentnym, ale jest także zaprzeczeniem twórcy. Odczuwa
ogromny głód wiedzy i łapczywie pożera księgi. Niestety w swej zachłanności i trawiącym umysł straszliwym pożądaniu mądrości jest tak zajęty połykaniem,
iż szkoda mu czasu na przeżucie/przemyślenie dokładne tego, co przeczytał.
Myśliciel natomiast to ktoś, kto wiele rozmyśla — jest niczym krowa — każdą
myśl przeżuwa długo i dokładnie. Jedną z cech myśliciela jest umiejętność
niereagowania zwana też rozwagą, którą to cnotę tak często Nietzsche
wspomina. Myśliciel jest nieufny, łagodny i ostrożny, nie działa pochopnie,
bo każdą rzecz musi rozważyć sumiennie nie szczędząc na to czasu, a nieraz
nawet kilkakrotnie, jeśli po pewnym czasie może spojrzeć na rzecz dawniej
przemyślaną z nowej perspektywy. Myśliciel czuje się odpowiedzialnym za własne
czyny i słowa, więc nie lubi działań nieprzemyślanych, nierozważnych i pochopnych. Poczucie odpowiedzialności wynika z tego, iż myśli i decyzje są
zaprawdę jego własne, a nie zapożyczone, przyjęte z książek na mocy
autorytetu, jak to czynią czytacze.
Z poczuciem samodzielności i odpowiedzialności wiąże się jedna
szczególnie ważna kwestia, której pominąć nie sposób, jeśli chcemy
zrozumieć Fryderyka. Każdemu prawdziwemu myślicielowi grozi wielkie
niebezpieczeństwo samotności, którego skutki tak wyraźnie widać u późnego
Nietzschego. Myśliciel jest tak bardzo zagrożony samotnością, albowiem nie
przytakuje bezmyślnie, nie chwali przyjaciół, gdy ci błądzą za zmianami
mody i nastrojów tłumu. Myśliciele bywają samotni najczęściej dlatego, iż
nie stworzyli języka, w którym można by się podzielić takim bogactwem, jakie
jest własnością ich umysłów. Bądź też dlatego, iż nie dowierzają żadnemu
językowi w swym nawyku powątpiewania. Niestety zbyt często ulegają oni znużeniu w poszukiwaniu zrozumienia. Usprawiedliwiają swą rezygnację tym, że są wyjątkowi i wyżsi niż ludzie ich otaczający. Tracą wtedy więź z kulturą, a ich myśli
przestają być płodne, choć przez wiele lat mogą jeszcze pisać to, co
stworzyli dawniej. Kiedy myśliciel traci wiarę na zrozumienie wśród ludzi może
stać się pustelnikiem — wymyślić sobie tych, którzy go zrozumieją i tych
dla których tworzy. Zazwyczaj wymyśla sobie Boga lub przyszłą epokę i im
oddaje się na służbę. Może też zrozumieć, iż przyszłe pokolenia czy Bóg
to tylko iluzja, a wtedy zaczyna go opanowywać resentyment — pęd twórczy
zostaje wyładowany w atakach na ludzi, których uważa za głupców, albowiem
nie potrafili go zrozumieć. Pustelnik to myśliciel chory na samotność.
Utracił tę część człowieczeństwa, jaką jest z istoty jego, jako istoty
kulturowej, więź z ludźmi. Zastanawiająca jest tu pewna kwestia. Każdy, kto
nie popadł całkowicie w cynizm, przyzna, iż miłość jest wielkim motorem życia… a nawet kultury. Czemu jednak tak niewielu myślicieli dostrzega, iż jej wielki
brak jest kalectwem? Czyżby ta choroba była tak rozpowszechniona, iż uważa
się ją za coś normalnego?
Nietzsche filozofujący młotem, rozbijający zmurszałe posągi bożyszcz,
był z pewnością marzycielem. Ale któż to taki ten marzyciel? Marzyciel musi
być myślicielem, albowiem prawdziwy marzyciel musi stworzyć sobie własne
marzenia, co więcej musi być myślicielem wybitnym, albowiem tylko taki
potrafi pomyśleć swoje marzenia, jako coś możliwego do urzeczywistnienia.
Trudno tu nie przekroczyć subtelnej różnicy pomiędzy pojęciem twórcy i pojęciem
marzyciela, albowiem prawdziwy twórca musi być marzycielem i kształtować
rzeczywistość na wzór własnych marzeń, czy jak to rzekł sam Fryderyk -
"bić
się za własne myśli" [ 1 ] . Z drugiej strony marzyciel może snuć
swe myśli jedynie pod warunkiem posiadania choćby odrobiny mglistej wiary w ich urzeczywistnienie, a jeśli taką wiarę posiada, to będzie dążył do jej
potwierdzenia — stanie się więc twórcą. Marzyciel musi być jednocześnie
bystrym obserwatorem, albowiem tylko ten, kto potrafi spoglądać szeroko i głęboko
jest w stanie dostrzec wiele oblicz teraźniejszości. Tylko taki obserwator będzie
potrafił wniknąć spojrzeniem głęboko, niczym wąż czując ciepło życia
dostrzec z bliska głupotę i błędy oraz, niczym orzeł, spoglądać na
wszystko z wielkiego dystansu i na chłodno rozkoszować się pięknem kosmosu z ogromnej wysokości, gdzie powietrze jest czyste i nie zanieczyszczone oparami
woli i resentymentu. Jeśli nie będzie umiał spojrzeć z bliska i wniknąć głęboko,
to nigdy nie zrozumie sił poruszających światem i będzie wymyślał jakichś
boskich poruszycieli — stanie się kapłanem wymyślonego przez siebie tworu
metafizycznego, a jeśli spojrzy na siebie krytycznie i zrozumie, iż błądzi,
to najprawdopodobniej popadnie w nihilizm. Jeśli natomiast nie będzie potrafił
spojrzeć chłodno z dystansu to nigdy nie ogarnie całości i zagubi się w gąszczu
namiętności i pożądań niczym Rousseau czy Byron.
*
Rozważania o filozofii Fryderyka chciałbym zacząć od przyjrzenia się
tytułowi książki, o której Nietzsche nieraz mówił, że jest ona jego największym
darem dla ludzkości. Tytuł ten jest nawiązaniem, podobnie jak cała forma tej
księgi, do Biblii. Zastanówmy się jednak, cóż znaczy to, iż filozof przywiązuje
tak wielką wagę do religii. Chciałbym tu przypomnieć pewien fragment z tegoż
dzieła: „Wolno wam mieć takich tylko
wrogów, którzy godni są nienawiści, a nie wzgardy. Musicie być dumni ze
swojego wroga; powodzenie waszego wroga będzie wtedy i waszym" [ 2 ].
Znaczenie tego jest oczywiste — religia jest, a raczej była, wielka, silna,
ważna i godna walki dumnego twórcy. Jednakże, aby zrozumieć dlaczego filozof
tak poważnie traktował religię musimy tę sobie pomyśleć jasno i wyraźnie.
Czymże jest religia? Przede wszystkim ma trzy oblicza, które musimy sobie uświadomić,
aby zrozumieć Nietzschego religii krytykę. Pierwsze z tych oblicz można by
nazwać osobistym. Przyglądając się religii z tej strony możemy stwierdzić,
iż jest ona po prostu światopoglądem zawierającym w sobie moralność i nadającym światu sens. Drugie z tych oblicz można by nazwać powszechnym.
Problem polega na tym, iż religia zazwyczaj związana jest z jakąś formą kościoła i polega na przyjęciu i uznaniu pewnych prawd przez ten kościół narzucanych.
Człowiek odpowiedzialny i autentyczny może wierzyć głęboko tylko w to, co
sam przemyślał, a tu każe mu się akceptować pewne dogmaty. Dlatego też twórcy,
ludzie tacy jak Jezus, Budda, Spinoza czy Galileusz muszą z kościołem wejść w konflikt. Przypomnijmy sobie walkę Jezusa z faryzeuszami, a to oni przecież
stanowili kościół. To właśnie powszechne i dogmatyczne oblicze religii często
atakował Nietzsche. Religia ma jeszcze trzecie oblicze, które nazwałbym
metafizycznym i które przynależy do jej istoty, albowiem religia ma za zadanie
dawać wierzącemu wypoczynek od zmagania się z życiem. Było to oblicze co
najmniej równie mocno znienawidzone przez Fryderyka, jak poprzednie, które
sprzeciwiało się twórczości. Z tej strony przyglądając się religii
widzimy ją jako twór ludzi znużonych życiem i przeciwny życiu. Odwraca ona
wolę od rzeczywistości i kieruje ku jakimś nierealnym, metafizycznym celom,
jak Bóg, zaświat, nirwana, zbawienie, jednocześnie potępiając i umniejszając
to, co doczesne i prawdziwe.
Jednak
czy coś wielkiego nie powinno być zachowane i utrwalone wedle tego miłośnika
twórczości, wielkości i wzniosłości? Nie — powinno być przezwyciężane.
Przezwyciężanie to jedno z kluczowych, o ile nie najważniejsze z pojęć,
jakimi myśli Fryderyk. Cóż ono oznacza? Niech wolno będzie mi tu zacytować
Alberta Einsteina, który wraził to bardzo krótko, zwięźle i jasno mówiąc:
„dobre jest wrogiem lepszego", które to powiedzenie ilustruje prosty, ale
bardzo ważny fakt, iż dobre rozwiązania zniechęcają do szukania lepszych.
Przezwyciężanie to pojęcie, do przemyślenia którego prawdopodobnie
Nietzsche został zainspirowany przez Hegla bądź heglistów, ale z pewnych
powodów — o których powiem później — nigdy się do tego nie przyznał.
Jednakże nie jest to po prostu przejęta i inaczej nazwana logika heglowska
tezy, antytezy, syntezy. Właściwie zakwestionowana, w nietzscheańskim pojęciu
przezwyciężania, jest cała logiczność tej myśli, albowiem u Nietzschego
nie istnieje jakiś syntezator tez i antytez, rozum, celowość świata.
Przezwyciężanie jest bardzo bliskie myśli Darwina. To poprzez walkę zwycięża
lepsze. Jeśli coś jest wspaniałe i dobre to trzeba starać się to przezwyciężyć,
ale nie należy się obawiać, iż ucierpi na starciu się ze słabszym, bo
przecież jest silniejsze. Tutaj musimy zaznaczyć mocno, iż słabsze/silniejsze
są pewnymi kategoriami analogicznymi, nie oznaczającymi bynajmniej przewagi
fizycznej. Mądrość jest silniejsza od głupoty, piękno od brzydoty, odwaga
od strachu. Jednym słowem wartości wyższe są silniejsze od niższych,
albowiem to poprzez przezwyciężanie wytworzyliśmy te wartości, które są
tablicami narodów. Obecne tablice wartości są szczytem osiągnięć naszej
kultury.
Jednakże tu mogą nastąpić pewne problemy, albowiem wydaje się, iż
silny fizycznie tyran jest mocniejszy od prawa, sprawiedliwości i innych cnót.
To był właśnie wielki problem filozofa, który nie potrafił zrozumieć zwykłych
szarych ludzi nieposiadających wielkich ambicji. Jego młodzieńcze
uwielbienie bohaterstwa odsunęło go od nich i ostatecznie doprowadziło do
choroby zwanej samotnością. Nawet tyran, który zmaga się ze społeczeństwem i nagina prawo, tradycję, sprawiedliwość, musi się jednak z tymi wartościami
liczyć — może on się z nimi mierzyć, ale nie może ich zniszczyć, może
je interpretować na swoją korzyść, ale nie może ich odrzucić, bo to skończyłoby
się rewolucją. Naród jest zawsze silniejszy od jednostki. Na czym polega
skryta tutaj trudność? Na tym, że silny naród składa się z silnych
jednostek, jednostek twórczych, niezależnie myślących i potrafiących
przeciwstawiać się tyrani w imię wartości z jego tablic, a nie poddanych i wierzących w siłę grupy, ale pojmujących grupę w sposób metafizyczny, jako
pewien wyidealizowany twór różny od członków tejże grupy i od nich niezależny.
Niestety jednostki, często stają się tłumem, który był zaprzeczeniem
wszystkich wartości, jakie wyznawał Fryderyk, a Nietzsche zapatrzony w wielkich, choć zdawał sobie sprawę, iż wielkie cnoty tkwią utajone w małych
ludziach w odpowiednich okolicznościach czyniąc ich bohaterami — czego dokładnym
potwierdzeniem jest czwarta część To
rzekł Zaratustra — to jednak nie miał cierpliwości i wyrozumiałości
dla wad tych małych ludzi. Jako, że celem tej pracy jest jedynie rzucenie
nowego światła na myśl Nietzschego, a nie rozwijanie trudności, na jakie on
się natknął, to zakończę tutaj ową myśl, przypominając raz jeszcze, iż
walka u Nietzschego nie oznacza przemocy, niszczenia i poddawania sobie w niewolę
innych ludzi, a siła nie oznacza tylko siły fizycznej.
1 2 3 4 5 6 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] F. Nietzsche, To rzekł Zaratustra — O wojnie i wojownikach, Warszawa 1999. [ 2 ] F.
Nietzsche, To rzekł Zaratustra, Warszawa 1999, s. 60. « Nietzsche (Publikacja: 19-07-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4938 |
|