|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Światopogląd naukowy
Nauka i światopogląd [1] Autor tekstu: Jan Woleński
Gdy
Napoleon zapytał Laplace’a, dlaczego w jego traktacie o mechanice niebios nie
ma wzmianki o Bogu, usłyszał w odpowiedzi: „Panie, ta hipoteza nie była mi
potrzebna". Swoje ateistyczne czy agnostyczne nastawienie światopoglądowe
uczony uzasadniał przez odwołanie się do nauki. Mniemał coś takiego:
„Uznaję tylko takie hipotezy, które są niezbędne dla nauki". Z drugiej strony, gdy Newton obliczał daty rozmaitych wydarzeń biblijnych
od stworzenia świata, to jego poszukiwania były motywowane wiarą.
Na pierwszy rzut oka
nauka
wpływa na światopogląd i odwrotnie
-
światopogląd wpływa na naukę (dla uproszczenia sprawy, w tych uwagach wstępnych
ograniczam światopogląd do kwestii stosunku do religii). Bliższe rozpatrzenie
sprawy pokazuje, że nie jest ona bynajmniej prosta. W przypadku ewentualnego wpływu
światopoglądu na naukę jest przecież tak, że uczeni o różnych światopoglądach
zgadzają się, co do treści teorii naukowych. Jeśli zatem światopogląd wpływa
na naukę, to tylko w ten sposób, że kieruje ku poszukiwaniom zgodnym z religią, np. w przypadku kosmologicznej teorii Wielkiego Wybuchu czy wersji
teorii ewolucji koherentnej z opowieścią znaną z Biblii. Wszelako tak naprawdę
chodzi nie o hipotezę Wielkiego Wybuchu czy teorię ewolucji, ale ich
pro-teologiczne interpretacje. Drugi kierunek, tj. od nauki do światopoglądu
też nie jest jasny, skoro uczeni zgadzający się w sprawach naukowych
podzielają rozmaite i wzajemnie niezgodne światopoglądy. Wygląda więc na
to, że rzeczone związki mają charakter faktyczny i niejednoznaczny, a w każdym
razie nie logiczny. To ostatnie znaczy, że „z opinii światopoglądowych nie
wynikają logicznie twierdzenia naukowe i na odwrót". I takiej też tezy
zamierzam bronić. Jest ona dość powszechnie akceptowana, gdy mowa o relacji
od światopoglądu do nauki, natomiast mniej w kierunku przeciwnym. Niemniej
jednak, myślę, że można mówić o światopoglądzie naukowym.
Metodyczny sposób zabrania się do dyskutowanej
kwestii winien rozpoczynać się od
definicji światopoglądu i definicji nauki.
I
tak uczynię, aczkolwiek muszę wyznać, że nie wierzę w możliwość
powszechnie akceptowalnego zdefiniowania obu tych kategorii. Definicja
czegokolwiek może być albo sprawozdawcza, albo projektująca, albo regulująca.
Intuicje związane ze światopoglądem (nauką) są tak różnorodne, iż
definicja sprawozdawcza zdaje się niemożliwa lub niespójna. Definicja
projektująca musiałaby wybrać jedną z intuicji jako podstawową, a to zawsze
rodzi pytanie, dlaczego tę, a nie akurat inną. Wreszcie, definicja regulująca
dziedziczy wady obu poprzednich.
Ktoś może powiedzieć, że wybrzydzam, bo
definicję obu kategorii łatwo znaleźć w słownikach i encyklopediach, zwłaszcza
filozoficznych. To zależy, przynajmniej, jeśli rzecz dotyczy światopoglądu. Z pewnym zdziwieniem skonstatowałem, że mniej więcej połowa posiadanych
przeze mnie źródeł (a mam ich sporo) nie zawiera hasła „światopogląd".
Nie sądzę, by ktokolwiek uważał, że światopogląd jest czymś mało ważnym.
Nie jest też oczywiście tak, że autorów odstrasza wspomniana wielość
intuicji, bo gdyby tak było, to napisanie słownika czy encyklopedii
filozoficznej byłoby niemożliwe. Wydaje mi się, że dla wielu, dokładniej
dla tych, którzy chcą odróżniać filozofię od światopoglądu, ta druga
kategoria nie zasługuje na filozoficzne zainteresowanie. Jeśli już coś
znajdujemy, to mniej więcej tyle: światopogląd jest zespołem przekonań na
temat świata jako całości, syntezą wiedzy i ocen, zawierającą odpowiedzi
na podstawowe pytania dotyczące człowieka, jego miejsca w świecie i postępowania.
Ogólnikowość tego sformułowania jest aż nadto widoczna. Kanonicznie dodaje
się też uwagi na temat wielości światopoglądu. Dobre i to na początek.
Nawet jeśli naukę daje się opisać prościej niż
światopogląd, to margines nieokreśloności jest i tak spory. Nie wdając się w dyskusję skorzystam z pewnego ujęcia wyraźnie nawiązującego do tradycji
popperowskiej, aczkolwiek, o ile mi wiadomo, sam Popper z niego nigdy nie
korzystał. Potraktujmy naukę jako dwuosobową grę pomiędzy Badaczem a Naturą.
Celem Badacza jest odkrywanie tajemnic Natury, celem Natury jest jej ukrywanie
(ta antropomorfizacja Natury jest potrzebna, bo chcemy obu partnerów traktować
dualnie). Badacz dysponuje strategią, czyli metodą naukową (strategia Natury
nie musi nas interesować w szczegółach, a jeśli ktoś chce, to może ją
traktować jako antymetodę). Istota sprawy polega na tym, że naukę chcemy
traktować jako grę sprawiedliwą, tj. taką, w której żaden z partnerów nie
dysponuje strategią dyktatorską, tj. taką, której aplikacja prowadzi do
wygranej niezależnie od posunięć przeciwnika. Znaczy to, że metoda naukowa
nie zapewnia automatycznie zwycięstwa Badacza nad Naturą. I odwrotnie,
antymetoda nie zapewnia automatycznie zwycięstwa Natury mad Badaczem. Mówiąc
krótko: metoda naukowa (i anty-metoda) jest zbiorem procedur zawodnych, tj.
takich, które mogą prowadzić do błędu. Nie wiemy, czy wszystkie tajemnice
natury zostaną kiedyś odkryte, tj. nie wiemy, czy istnieją problemy naukowe
zasadniczo nierozstrzygalne, czy też są takowe wedle wiedzy obecnej. Być może
jest tak, że odkrycie wszystkiego wymaga nieskończonego czasu. Jeśli tak, to
ponieważ ludzkość będzie trwała tylko przez skończony czas, trzeba
pogodzić się z myślą o tym, że uzyskana wiedza nigdy nie pokryje się z możliwą.
Tedy, zawodność metody naukowej i płynąca z tego niepewność, co do trafności
wyników nauki zdają się być jej definicyjnymi właściwościami. Z Popperem
zgadza się ta idea przynajmniej w takim punkcie: każde twierdzenie naukowe może
okazać się fałszywe. Historia zdecydowanie potwierdza taki obraz przedsięwzięcia
naukowego.
Nie ma możliwości opisu światopoglądu
w
sposób analogiczny do podanej wyżej charakterystyki nauki. Nie istnieje bowiem
„metoda światopoglądowa". Nie znaczy to rzecz jasna, że nie ma sposobów
tworzenia światopoglądu. Nie są to jednak metody, tj. systematycznie,
powtarzalnie i świadomie stosowane procedury. Charakterystyczna właściwość
światopoglądu, czasem, ale zbyt rzadko przywoływana, polega na tym, że
istnieje on nie po prostu, ale jest zawsze jakiś, np.: naukowy, religijny,
pozytywistyczny, materialistyczny, idealistyczny, mechanistyczny, estetyzujący,
polityczny, ateistyczny itd. Wskazują one na punkty (można je nazwać punktami
stałymi) brane z religii, nauki, sztuki i zapewne z innych dziedzin, wokół których
dany światopogląd jest zorganizowany w przeświadczeniu kogoś, kto jest jego
wyznawcą. Dwie dodatkowe uwagi są
tutaj na miejscu. Po pierwsze, podane określniki są globalne (np. naukowy,
religijny, ale także chrześcijański) lub lokalne (np. pozytywistyczny,
mechanistyczny). Dalej będę zajmował się tylko globalnymi. Po drugie, nie
mogą być stosowane do nauki. Niektóre konteksty byłyby bzdurne, np. „nauka
naukowa", rażące, np. „nauka religijna" czy „nauka estetyzująca",
lub nad wyraz mylące, np. „nauka pozytywistyczna" (można mówić o pozytywistycznej interpretacji nauki, ale nie o nauce pozytywistycznej).
Nie potrafię dokładnie odpowiedzieć na pytanie, na
czym polega organizacja danego światopoglądu wokół jego punktu stałego. Na
pewno jest tak, że rozmaite światopoglądy są dane historycznie i kulturowo.
Ale to, jak i kto wybiera, zależy nie tylko od uczestnictwa w doświadczeniu
społecznym, ale też od indywidualnych decyzji. Znowu ograniczmy się do światopoglądu
wyznaczonego przez stosunek do religii. Rzeczy tak ułożyły się w historii
naszego gatunku (nie zaprzeczam, że nie jest to przypadkowe), iż ludzie są
wychowywani religijnie. Wiek młodzieńczy przynosi wątpliwości religijne i tzw. niebo w płomieniach. Niekiedy kończy się to odejściem od religii i szukaniem innego punktu organizującego wybory światopoglądowe, ale częściej
nie narusza pierwotnej niszy, aczkolwiek może ją modyfikować. Wychowanie
areligijne ciągle nie jest powszechne, podobnie jak konwersje w tę lub inną
stronę w wieku dojrzałym. Wszystko to są obserwacje
psychologiczno-socjologiczne, wedle aktualnego stanu spraw, zwłaszcza w Polsce.
Trudno powiedzieć, co przyniesie sekularyzacja, nieunikniona, jak zdaje się, w sporej części świata, przynajmniej tej, jaką zamieszkujemy.
Struktura
światopoglądu
jest
złożona i zawiera twierdzenia o świecie (w gruncie rzeczy chodzi o zdania
egzystencjalne, tj. uznające istnienie czegoś w świecie w szerokim sensie,
czyli obejmującym również tzw. transcendencję nadprzyrodzoną), oceny i reguły
postępowania. Na razie to tylko odnotowuję. Światopogląd globalny
(przypominam, że o takim jest mowa) ma to do siebie, że dostarcza odpowiedzi
na te pytania, które jego zwolennik uznaje za światopoglądowe właśnie (ich
zakres jest funkcją danego światopoglądu). Odpowiedzi te są ponadto
traktowane jako niewątpliwe. Gra światopoglądowa, jeśli już użyć takiego
określenia, nie jest sprawiedliwa w wyżej wyłuszczonym sensie. Znaczy to, że
przeświadczenia światopoglądowe, dopóki są żywione, uważa się za trafne,
niezależnie od posunięć przeciwnika, tj. zwolennika innego światopoglądu.
Uważam, że podstawowa różnica epistemologiczna pomiędzy nauką a światopoglądem
zasadza się właśnie na tym, że pierwsza stosuje strategię nie-dyktatorską, a drugi — dyktatorską. Stwierdzenie to zapewne wzbudzi protest ze strony
przedstawicieli niektórych światopoglądów, np. naukowego. Powiedzą oni, że
wzorem nauki są skłonni do rewizji swoich postaw światopoglądowych. Wszelako
czym innym jest postawa, a czym innym jest jej wytwór. Twierdzę, że światopogląd
póki jest akceptowany, póty uchodzi za niewątpliwy. Wyjaśnię to na następującym
przykładzie. Odróżnia się ateizm (teza, że Boga nie ma) i agnostycyzm (nie
twierdzę, czy Bóg jest, i nie twierdzę, że Go nie ma). Przypuśćmy, że
agnostyk (przynajmniej mojego pokroju) jest przypierany do muru w następujący
sposób: „Bez wykrętów, proszę. Głosisz tezy negatywne o tym, czego nie
twierdzisz. Niemniej jednak coś chyba utrzymujesz w sprawie egzystencji Istoty
Najwyższej". Na takie dictum agnostyk winien powiedzieć chyba tak:
„Dowód spoczywa na tym, kto głosi tezę pozytywną, tj. że Bóg istnieje.
Ponieważ nie podano takowego dowodu, nie mogę uznać, że Bóg istnieje. Póki
co, przyjmuję, że nie istnieje". W konsekwencji, agnostyk postępuje tak,
jakby Boga nie było i traktuje to przeświadczenie jako niepodlegające wątpieniu.
Jeśli ktoś powie, że w nauce jest podobnie — a w takim razie różnica leży
nie w istocie, ale w stopniu — nie będę kłócił się, lecz dodam, że różnica
jest i tak poważna.
Ze struktury i epistemologicznego statusu światopoglądu
biorą się dalsze jego właściwości, w szczególności, polemiczność wobec
innych przeświadczeń światopoglądowych, skłonność do radykalnej obrony własnego
światopoglądu (nawet kosztem wyrzeczeń ostatecznych w rodzaju gotowości do
poświęcenia własnego życia), jego ekspansywność (tj. skłonność
rozszerzania na nowe kwestie), misyjność światopoglądowa (tj. skłonność
do przekonywania na rzecz własnego światopoglądu) czy zaangażowanie
emocjonalne. I jest wreszcie tak, że trudno mówić o światopoglądzie w oderwaniu od własnego. Co więcej, ktoś, kto przypadkowo znalazł się w obliczu dyskusji światopoglądowej, a wcześniej nie zastanawiał się nad
swoim światopoglądem, nieuchronnie musi go sobie zidentyfikować, przynajmniej w zarysie.
1 2 Dalej..
« Światopogląd naukowy (Publikacja: 31-07-2006 )
Jan WoleńskiWykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Wybitny przedstawiciel współczesnej filozofii analitycznej, jedna z najbardziej znaczących postaci współczesnej filozofii polskiej. Ma wykształcenie filozoficzne i prawnicze. Jest kontynuatorem Szkoły Lwowsko-Warszawskiej, pracuje m.in. nad filozofią języka i epistemologią. Napisał blisko czternaście książek, a także wiele rozpraw, artykułów, tłumaczeń, głosów w dyskusjach, felietonów i aforyzmów, m.in. Z zagadnień analitycznej filozofii prawa, Quaestiones ad philosophiam analyticam iuris pertinentes (1980); Filozoficzna szkoła lwowsko-warszawska (1985); Metamatematyka a epistemologia (1993); W stronę logiki (1996); Okolice filozofii prawa (1999); Epistemologia, 3 tomy (2000); Granice niewiary (2004). Jest członkiem rad redakcyjnych czasopism: Studia Logica, Synthese, The Monist, Studies in Eastern European Thought, Filozofia nauki. Od 2000 roku jest przewodniczącym Polskiego Towarzystwa Logiki, Metodologii i Filozofii nauki. Jest także członkiem wielu naukowych towarzystw m.in.: Polskiego Towarzystwa Matematycznego, Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, American Mathematical Society, Aristotelian Society i wiedeńskiego Institut Wiener Kreis. Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: List trzech profesorów do wszystkich, których to dotyczy, czyli do wszystkich | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4961 |
|