Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.014.291 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Jestem przeciw religii, ale za religijnością. [...] Chodzi o to, że jestem przeciwny kultom zinstytucjonalizowanym oraz ich kapłanom. To siłą rzeczy musi się wyrodzić w biurokrację. Natomiast jestem zwolennikiem religijności, to znaczy uczucia religijnego, które jest bardzo bliskie, jeżeli nie identyczne, uczuciu artystycznemu. [...] Wiadomo zresztą z nauki, z historii, że u początków religii..
 Światopogląd » Światopogląd naukowy

Nauka i światopogląd [2]
Autor tekstu:

Nie mam już więc wyboru. Dalej będę rozważał

światopogląd naukowy (nauka jako punkt stały),

z uwagi na jego akceptację. Będę też komentował pewne elementy światopoglądu religijnego, dokładniej katolickiego (religia katolicka jako punkt stały). Proszę jednak usilnie o to, by nie kojarzyć z tym żadnych wartościowań o „wyższości" jednego nad drugim. W swoim czasie sam coś powiem na ten temat.

Pierwsza obserwacja dotyczy źródła przeświadczeń egzystencjalnych. Zwolennik światopoglądu naukowego powiada tak: "uznaję, że a istnieje wtedy i tylko wtedy, gdy istnienie a jest uznawane przez naukę". Kłopot polega jednak na tym, że reguły uznawania czegoś za istniejące w obliczu nauki nie są wyraźne. W gruncie rzeczy, światopogląd naukowy odwołuje się do aktualnego stanu wiedzy i konsensusu uczonych. Stosunkowo łatwo uzyskać jest zgodę na odpowiedź w stylu Laplace’a („ta hipoteza nie jest mi potrzebna"), ale trzeba też powiedzieć, że kryteria uznawania zdań egzystencjalnych niekoniecznie muszą opierać się na nauce. I tak też sądzi zwolennik światopoglądu religijnego. Odwołuje się on do Objawienia, Tradycji, zdarzeń cudownych czy specjalnego rodzaju doświadczenia, np. mistycznego. Jeśli ktoś akceptuje naukowe reguły uznawania twierdzeń egzystencjalnych, to z tego nie wynika ich wyłączność, chyba że doda się słowo „tylko". Wszelako kwalifikacja ta nie wynika z samej nauki. Na tej podstawie można zidentyfikować dwa pospolite błędy czynione przez zwolenników światopoglądu, po jednym dla każdego z rozważanych. Przedstawiciele światopoglądu naukowego skłonni są dodawać owo „tylko" jako coś zrozumiałego samo przez się, natomiast katolicy utrzymują, że skoro naukowe reguły uznawania twierdzeń egzystencjalnych nie są wyłączne, to inne są im równorzędne lub porównywalne z pierwszymi. Czytelnik zechce zauważyć, iż mówię tylko o równorzędności i porównywalności, a nie o tym, co jest lepsze lub gorsze. Gdy uznamy brak równorzędności i porównywalności, to natychmiast wyjaśnia się kłopotliwa dla wielu sprawa koherencji światopoglądu uczonych wierzących. Może być koherentny, skoro zawiera elementy podległe niewspółmiernym regułom akceptacji. Może lepiej powiedzieć, że nie jest nie-koherentny, ale to być może zbędna pedanteria. Bez obrazy neoscholastyków, ale ich sprawa wygląda raczej beznadziejne, bo twierdzą, że nauka i religia są koherentne w inny, mocniejszy sposób. Ponadto jasne jest, że uznanie i odrzucenie światopoglądu naukowego (religijnego) jest samo w sobie koherentne.

Druga obserwacja jest taka, że nie ma logicznych związków pomiędzy stwierdzeniami egzystencjalnymi o świecie a ocenami i normami. Nie wiem dokładnie, co sądzą na ten temat zwolennicy światopoglądu katolickiego. Jedni powiadają, że byt i dobro są tym samym. Z tego jednak nic nie wynika na temat norm postępowania bez dodania, że należy dążyć do dobra. Rozsądniejsza odpowiedź polega na tym, że należy to czynić, co Bóg nakazał. I z tego jednak nie wynika, że Bóg istnieje. W ten sposób samo stwierdzenie egzystencjalne o istnieniu Boga nie przesądza niczego w sprawie ocen i reguł moralnych. Zupełnie podobnie jest w przypadku światopoglądu naukowego. Założenie „istnieje tylko to, o czym nauka twierdzi, że jest" nie pociąga niczego w sprawie tego, jak świat oceniać i co w nim czynić należy. Nie wdając się w dalsze szczegóły, powiem, że ani nie jest tak, że światopogląd naukowy wyklucza właściwe podstawy dla moralności, ani nie jest tak, że światopogląd religijny daje podstawy należyte. I na odwrót. Zdania „należy postępować zgodnie z przyrodniczą naturą człowieka" i „należy postępować tak, jak nakazał Bóg" stanowią jeno formalne schematy produkowania konkretnych reguł postępowania. Nie muszą one być wcale wzajemnie niezgodne. I na ogół nie są. Spór pojawia się wtedy, gdy powstają wątpliwości, czy to, co nakazał bóg takiej czy innej religii, zgadza się z tym, co jest właściwe w świetle natury. I na odwrót, rzecz jasna. Na razie okazywało się, że łatwiej odwołać się do kodyfikacji nadprzyrodzonej niż przyrodzonej, ale wiele wskazuje, że świat nieuchronnie idzie w przeciwnym kierunku.

Powyższa analiza zdaje się wskazywać, że

nie ma jakiejś poważniejszej różnicy pomiędzy światopoglądem naukowym a religijnym.

Poniekąd tak jest, przynajmniej jeśli chodzi o zależności pomiędzy elementami ich struktury. Jest również i tak, że same światopoglądy są rezultatami wyborów światopoglądowych. Światopogląd naukowy nie poddaje się uzasadnieniu naukowemu. Jest on w pewnym sensie rezultatem aktu wiary. Światopogląd religijny jest też rezultatem wiary, ale innej. Rzecz powinna być dobrze znana, ale nie jest. Grecy odróżniali pistis i latreia, Rzymianie fides i religio. Drugie elementy tych par (latreia, religio) oznaczają kult religijny, a więc to, co zawsze było istotnym elementem wiary religijnej jako zjawiska społecznego. Pierwsze (pistis, fides) dotyczą pewnej postawy, mianowicie zaufania. Prawo rzymskie wprowadziło instytucję dobrej wiary (bona fide), tj. zaufania do kontrahenta. Można to uważać za racjonalizację obrotu prawnego, bo łatwo sobie wyobrazić bałagan, gdyby każdy posądzał każdego o oszustwo. Ważne jest to, że wiara jako zaufanie do kogoś lub czegoś (np. danych empirycznych) jest niezależna od wiary religijnej. Jak zdaje się, jest to jakaś pierwotna postawa wobec świata u każdej istoty, zapewne nie tylko ludzkiej, aczkolwiek zakres owych ufnych bytów jest rzeczą sporną. Judaizm oparł stosunek człowieka do Boga na zasadzie zaufania, a chrześcijaństwo przejęło ten pogląd. W rezultacie, pojęcie wiary jest często zacieśniane do wiary religijnej, aczkolwiek zupełnie niesłusznie.

Na terenie metodologii nauk, zwłaszcza empirycznych, podkreśla się, że stopień uznania hipotezy prawie zawsze przekracza dane empiryczne bezwarunkowo za nią świadczące. W rezultacie, uznanie hipotezy jest aktem wiary (w sensie fides), ale nie religijnej. Jest to niejako sposób zasypania przepaści logicznej pomiędzy hipotezą a świadectwami ją potwierdzającymi. Jasne, że wiara ta jest odwoływalna w obliczu nowych danych; łatwo zauważyć, że okoliczność ta pozostaje w związku z ujęciem nauki jako gry ze strategią nie-dyktatorską. Zwolennik światopoglądu naukowego stara się opierać swoje przeświadczenia na wierze w sensie fides w naukę, natomiast zwolennik światopoglądu religijnego apeluje do religii. Naukowa fides wystarcza dla nauki, ale nie dla światopoglądu. Z drugiej strony, wiara religijna wystarcza dla światopoglądu religijnego, ale jest w ogóle niepotrzebna dla nauki. Problem polega na tym, co wypełnia lukę pomiędzy światopoglądem naukowym a tym, do czego uprawnia fides naukowa. Niektórzy powiadają, że w takim razie światopogląd naukowy jest rodzajem wiary religijnej, bo nie wyczerpuje się w nauce i jej regułach uznawania zdań. Jest to stanowisko niewłaściwe. Zwolennik światopoglądu naukowego może zawsze podtrzymywać, że kieruje się taką interpretacją świata, która nie uwzględnia innych czynników aniżeli naturalne, tj. przyrodzone. Tutaj ujawnia się nieporęczność terminu „światopogląd naukowy". Osobiście wolę nazwę „światopogląd naturalistyczny" i tak też rozumiem światopogląd naukowy. Pomijając nomenklaturę, można powiedzieć, że konkretny światopogląd jest albo kulturowo odziedziczony, albo kształtuje się w opozycji do jakiejś tradycji. Negacja religii czy jej brak nie muszą być religią. Mogą polegać na fides w coś innego niż Bóg.

Spór pomiędzy oboma rodzajami światopoglądu jest nierozstrzygalny w sensie absolutnym. Jeśli jednak wolno mi rzecz oceniać z mojego punktu widzenia, to powiem, że światopogląd naturalistyczny stara się realizować stanowisko antyirracjonalizmu (w sensie Ajdukiewicza), tj. odwoływać się do stwierdzeń intersubiektywnie sprawdzalnych i intersubiektywnie komunikowalnych. Natomiast ta wersja światopoglądu katolickiego, która została wyrażona w encyklice Fides et Ratio rekomenduje z jednej strony wiarę religijną poszukującą zrozumienia w intelekcie, a z drugiej strony, intelekt wspomagany wiarą. Jest to jednak łączenie wody z ogniem lub pomieszanie dwóch rodzajów wiary. Nauka jako taka jest areligijna, ale nie antyreligijna. Z religią rzecz ma się podobnie, jest anaukowa, ale nie antynaukowa. Problem polega jednak na tym, że światopogląd naukowy to uznaje, a religijny ciągle chciałby widzieć naukę jako proreligijną, a religie pronaukową. Oczywiście w obu przypadkach może to prowadzić do nietolerancji i zwalczania przeciwnika środkami przymusowymi, a nie argumentami, o ile ma się stosowną władzę. W historii obie strony sporo nagrzeszyły w tym względzie.

*

„Forum Klubowe" nr 12/2003


1 2 

 Zobacz także te strony:
Dialog nauki i religii
Dzieje konfliktu religii i nauki
Kościół i nauka - czyżby zawieszenie broni?
Prawdy wymyślone i prawdy objawione
Dyskurs nauki i wiary
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Wierzyć czy wiedzieć? Kilka słów o światopoglądzie naukowym
Nauki ścisłe a obraz Wszechświata

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (11)..   


« Światopogląd naukowy   (Publikacja: 31-07-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jan Woleński
Wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Wybitny przedstawiciel współczesnej filozofii analitycznej, jedna z najbardziej znaczących postaci współczesnej filozofii polskiej. Ma wykształcenie filozoficzne i prawnicze. Jest kontynuatorem Szkoły Lwowsko-Warszawskiej, pracuje m.in. nad filozofią języka i epistemologią. Napisał blisko czternaście książek, a także wiele rozpraw, artykułów, tłumaczeń, głosów w dyskusjach, felietonów i aforyzmów, m.in. Z zagadnień analitycznej filozofii prawa, Quaestiones ad philosophiam analyticam iuris pertinentes (1980); Filozoficzna szkoła lwowsko-warszawska (1985); Metamatematyka a epistemologia (1993); W stronę logiki (1996); Okolice filozofii prawa (1999); Epistemologia, 3 tomy (2000); Granice niewiary (2004). Jest członkiem rad redakcyjnych czasopism: Studia Logica, Synthese, The Monist, Studies in Eastern European Thought, Filozofia nauki. Od 2000 roku jest przewodniczącym Polskiego Towarzystwa Logiki, Metodologii i Filozofii nauki. Jest także członkiem wielu naukowych towarzystw m.in.: Polskiego Towarzystwa Matematycznego, Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, American Mathematical Society, Aristotelian Society i wiedeńskiego Institut Wiener Kreis.

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: List trzech profesorów do wszystkich, których to dotyczy, czyli do wszystkich
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4961 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365