Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.556 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Mariusz Agnosiewicz - Zapomniane dzieje Polski
Friedrich Nietzsche - Antychryst

Złota myśl Racjonalisty:
(..) do jakiego stopnia [ludzie] gotowi są usprawiedliwiać zło ze względu na jakiekolwiek wartości ideologiczne? Ci, co sądzą, że granic takich nie da się określić, lub którzy po prostu nie godzą się na ich określenie, są - we właściwym sensie tego słowa - duchowymi spadkobiercami Hitlera.
« Ludzie, cytaty  
Dorota Sölle. Teologia jako solidarność i sprzeciw [1]
Autor tekstu:

Teologia Doroty Sölle, w Polsce prawie nieznana, jest w wielu aspektach znakiem naszego czasu. Jest przede wszystkim odpowiedzią na ogrom zbrodni popełnionych w minionym stuleciu, zwłaszcza przez Niemców, ale też reakcją na zagrożenia polityczne czasów najnowszych. Stara się być nauką sprzeciwu i czynnego przeciwdziałania — teologią na miarę wyzwań epoki. Swoją główną rolę upatruje w oporze przeciw niesprawiedliwości i wojnie, a także przeciwko dewastacji przyrody. W sytuacji 'śmierci Boga', czyli załamania się w Zachodniej Europie tradycyjnej wiary, chce być teologią niesprzeczną z osobistym i zbiorowym doświadczeniem człowieka, a zarazem przyjazną mu i wspierającą go na co dzień, szczególnie w sprawach społecznych. Wychodząc od Ewangelii, stanowi jej radykalną reinterpretację w duchu posłania miłości dla ubogich, słabych i cierpiących.

Jest teologią o granicach płynnych w stosunku do religijnej i moralnej praktyki, refleksją ukierunkowaną na działanie, a przy tym o wyraźnych cechach mistycznych. Zarazem, co również może budzić zaskoczenie, choć stanowi naukę o bycie wymykającym się po części rozumowemu poznaniu, deklaruje przynależność do racjonalistycznej tradycji Oświecenia i bliski związek jego posłaniem humanitarnym. Napięcia i sprzeczności, które zaznaczają się zwykle między humanitaryzmem i chrześcijańską miłością bliźniego, w tej teologii stają się niemal zupełnie nieuchwytne. Jedyna różnica, to zdaniem Doroty Sölle większa intensywność solidarności i empatii, które w mistycznym przeżywaniu własnej osoby jako integralnej części świata nabierają mocy i trwałości.

1.Popularność i droga twórcza. Dorota (właśc. Dorothee) Sölle, urodzona w 1929 w Kolonii należy do najsławniejszych teologów niemieckich. Dzięki rozlicznym przekładom odważnych i nowatorskich książek jest znana niemal w całym świecie. Trwałe miejsce zajmowane wśród osobistości naszego czasu, potwierdził symbolicznie wywiad w telewizji niemieckiej z serii 'świadków stulecia'. Od wielu lat ma rzesze gorących zwolenników, także wśród 'niewierzących'. Z przyczyny swego radykalizmu i odwagi myślowej ma także, rzecz jasna, zdecydowanych przeciwników.

Do religii i teologii — swej głównej pasji życia — dochodziła stopniowo, przez studia filozoficzne, literaturoznawcze i teologiczne. Nie ułatwiały jej tej drogi wyniesiony z domu rodzicielskiego dystans wobec religii i uprzedzenia do dyscyplin teologicznych jako nieszczerych i 'zatęchłych'. Decyzja o ich studiowaniu wynikła w znacznej mierze z szacunku i entuzjazmu, który powzięła już w gimnazjum w Kolonii dla rodzącej się w owym czasie niemieckiej teologii wyzwolenia. Dyscyplina ta nie nosiła jeszcze owej nazwy, lecz nabierała już wyraźnych konturów w umyśle jej twórczyni Marie Veit (ur.1921), nauczającej religii w gimnazjum, do którego uczęszczała Dorota Sölle. Namiętne dyskusje z nauczycielką znajdowały kontynuację w samodzielnych lekturach tekstów filozoficznych i teologicznych: Heideggera, Sartra i Bonhoeffera, a także listów św. Pawła i Ewangelii. Okres studiów w Kolonii, Freiburgu i Getyndze przyniósł ostateczną decyzję poświęcenia się teologii i dalsze intensywne obcowanie z wymienionymi autorami i wieloma innymi, zwłaszcza z Kierkegaardem, Marcusem, Freudem, Bultmannem, najsławniejszym teologiem protestanckim tamtych lat, a także z Bertoldem Brechtem, którym jest zafascynowana po dziś dzień. Tym jednak, co zadecydowało o całej reszcie życia, był rozbudzony podczas studiów entuzjazm dla postaci Chrystusa, 'odczytanej' samodzielnie przez studium Nowego Testamentu i w krytycznej dyskusji z oficjalną teologią.

Habilitację zdobyła na wydziale filozoficznym Uniwersytetu w Kolonii. Ze względu na radykalny charakter swych koncepcji teologicznych nie miała szans na karierę akademicką w Niemczech. W latach 1975-1986 była wykładowcą teologii systematycznej na nowojorskiej Union Theological Seminary, uczelni znanej z intelektualnego liberalizmu. Od dłuższego czasu mieszka i pracuje w Hamburgu jako prywatny badacz lub raczej, jak zwykła się określać, 'niezależna pisarka teologiczna'. Oprócz kilkunastu książek z zakresu teologii, zwracających uwagę osobistym tonem wypowiedzi, wydała kilka tomików wierszy o tematyce religijnej, etycznej i politycznej. Jest też autorką i współautorką kilku filmów poświęconych religijnym medytacjom nad najboleśniejszymi problemami społecznymi naszych czasów. Pracę pisarską łączy od lat młodości z działalnością polityczną o wyraźnie lewicowym charakterze. W końcu lat sześćdziesiątych było to przede wszystkim czynne uczestnictwo w ruchu 'chrześcijanie dla socjalizmu' oraz w bardzo głośnych wówczas 'politycznych modlitwach nocnych', których cel stanowiło współdziałanie ludzi dobrej woli niezależnie od wyznawanej religii. Do chwili obecnej jest zaangażowana w ruchu pacyfistycznym i zabiera odważny głos w aktualnych kwestiach politycznych. Czyni to najczęściej w ramach laickiego ruchu ewangelików niemieckich (Deutscher Evangelischer Kirchentag), lecz także przy wielu innych sposobnościach. Podobnie jak w swej twórczości, tak i w tej dziedzinie zdaje się być wierna zasadzie 'całe życie pod wiatr'.

2. Dziedzictwo Oświecenia i demitologizacja religii. Demitologizacja religii była przez długi czas dziedziną, w którą Dorota Sölle wkładała wiele twórczego wysiłku. Działała tu w zgodzie zarówno ze swym przywiązaniem do racjonalistycznej tradycji Oświecenia, jak i z autorytetem Rudolfa Bultmanna (1884-1976), pomysłodawcy i twórcy programu demitologizującej interpretacji Nowego Testamentu. Nie chodziło tutaj o demitologizację, która eliminuje z Pisma św. mity w celu dotarcia do jego niezafałszowanych treści historycznych. Demitologizacja uprawiana przez Dorotę Sölle w duchu Bultmanna odnosi się wyłącznie do moralno-religijnego przesłania chrześcijaństwa. Jest to procedura mająca umożliwić odczytanie najistotniejszych elementów tego przesłania przez swego rodzaju tłumaczenie na język współczesnego człowieka tych symboli i obrazów Nowego Testamentu, które czynią dzisiaj wrażenie niezrozumiałego mitu lub baśni. Odnośne kryterium, pozwalające odróżnić istotną treść nauki chrześcijańskiej od jej baśniowej szaty literackiej, zostało sformułowane w sposób jasny i prosty: stanowi je możność odniesienia danej treści religijnej do ludzkiej egzystencji; co się nie da odnieść do człowieka, nie jest też objawionym słowem Boga. Jako przykład Dorota Sölle podaje tutaj sprawę zmartwychwstania: istotne w tej historii jest nie to, co naprawdę stało z ciałem Chrystusa po zniknięciu z grobu, lecz obecność jego nauki zawsze wtedy, gdy ludzie spotykają się ze sobą w miłości, czyli w Bogu.

W miarę upływu lat podejście Doroty Sölle do demitologizacji ulegało wyraźnej ewolucji i zróżnicowaniu. Wykraczając poza koncepcję Bultmanna, zaczęła doceniać potrzebę mitu, zwłaszcza w jego funkcji wyjaśniającej i wyzwalającej. Obecnie odróżnia z naciskiem mity dające wolność od mitów zniewalających, a upowszechnianych w interesie możnych tego świata, na przykład Kościołów. Do tej drugiej kategorii zalicza między innymi opowieści o Chrystusie, który zasiada na królewskim tronie w niebie i zsyła surowe kary na innowierców. Pod niejednym względem idzie w tych sprawach śladami Dietricha Bonhöffera (1906-1945), sławnego teologa protestanckiego i antyfaszysty. Między innymi wyraźnie kontynuuje jego dzieło przenoszenia wszelkiej 'transcendencji' w doczesność, z tą jednak istotną różnicą, że w jej doktrynie ważność i potrzeba religii nie budzą wątpliwości.

3. A-teizm, czyli odrzucenie teizmu. Już w czasach szkolnych Dorota Sölle doszła do przekonania, że po Oświęcimiu dla człowieka o nieotępiałym sumieniu nie jest możliwe trwanie przy tradycyjnej wierze i religijności. Teistyczną wiarę we wszechmocnego i miłującego ludzi Boga, który zgodnie z nauczaniem kościołów rządzi światem i interweniuje w ludzkie sprawy, odrzuciła raz na zawsze jako nieprawdziwą i niemoralną. Nieobecny w Oświęcimiu lub zajęty wówczas czym innym, nie może istnieć, wbrew wszelkim tłumaczeniom o niepoznawalności boskich planów, dróg i wyroków.

W tym swoim 'a-teizmie' czy raczej antyteizmie Dorota Sölle odbyła drogę, której pierwszy odcinek pokonują zarówno osoby pozostające przy wierze w Boga, jak i te, które ją odrzucają całkowicie z przyczyn moralnych i racjonalnych. Wyczulona na ten wspólny punkt wyjścia, wyraża opinię, że tego rodzaju ateizm jest zjawiskiem zrozumiałym i normalnym, i to nie tylko w dwudziestym wieku, lecz w każdej epoce. Sądzi nawet, iż w stosunku do kościelnych teistycznych koncepcji Boga, który poza tym zdradza w nich często cechy wyraźnie tyrańskie i sadystyczne, odrzucenie wiary można uznać za istotny postęp moralny. Jednakże pozostawanie na tym etapie sprzeciwu jest według Doroty Sölle dla osób odczuwających miłość do człowieka i innych istot zdolnych do cierpienia rozwiązaniem sprawy zbyt łatwym i nie w pełni konsekwentnym. Za możliwą i potrzebną uważa dalszą drogę, w zgodzie nie tylko z miłością, ale i z rozumem, pojmowanym oświeceniowo — jako zdolność rozpoznawania dobra.

Bóg, którego piękno i istnienie głosi w swych książkach i innych publikacjach, nie jest wszechmocny i trudno powiedzieć, czy jest mocny. Mimo to wzmacnia człowieka i bywa źródłem ogromnej siły, odporności i uporu. Gdy chodzi o sposób bytowania, istnieje zarówno subiektywnie, jak i obiektywnie. Nie jest przy tym ani podmiotem, na przykład ulepszania człowieka, ani przedmiotem, na przykład ludzkiej czci. Jest przede wszystkim miłością — między osobami zdolnymi do miłości i żarliwie uczestniczącymi w sprawach ludzkiej wspólnoty. Pozostaje zawsze z cierpiącymi, niesie im pomoc i pobudza innych do pomocy. W sytuacjach tragicznych — wielkiego bezsensownego cierpienia, gdy żadna pomoc i pociecha nie jest możliwa, staje się sam czystym cierpieniem i bólem. Stanowi zaprzeczenie wszelkiej bierności w ważnych ludzkich sprawach, jednakże nie jest zdolny do działania sam, bez udziału człowieka: zgodnie ze sformułowaniem, pochodzącym od jednej ze znanych mistyczek średniowiecznych, Bóg nie ma oczu — oprócz naszych, ani rąk innych niż nasze.

Z miłości i współcierpienia wynika według Doroty Sölle w sposób konieczny protest przeciwko niesprawiedliwości oraz solidarne i nieznużone działanie. Ewangeliczna wiara w królestwo Boże na ziemi nie jest niczym innym, jak przekonaniem, że lepszy świat jest możliwy, mimo twardych realiów gospodarczych i politycznych. Stąd też nowego zdefiniowania wymaga wiele utartych pojęć, między innymi ateizm. Zdaniem Doroty Sölle jest on nie tyle kwestią wiary albo niewiary, co raczej uczuć i moralnego wyboru — brakiem odpowiedniego zaangażowania w sprawy ludzkie. Stąd też za bardzo bliski ateizmowi i żenująco nieprzyzwoity uważa pewien rodzaj łatwego optymizmu, kiedy to w groźnych sytuacjach wymagających przemyślanego i energicznego działania słyszymy zdanie pociechy, że wszystko się jakoś samo ułoży. Najprawdziwszy jednak i najgrzeszniejszy ze wszystkich możliwych ateizmów upatruje w programowej pesymistycznej bierności. Za niewątpliwego i najgorszego ateistę uważa człowieka, który odrzucając w sprawach społecznych i politycznych wszelką nadzieję skutecznego oporu, klaruje bliźnim: "A cóż my potrafimy na to poradzić!".


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
O Dorocie Sölle wspomnienie nie tylko osobiste
Eminencjo!... O kardynale Richelieu


« Ludzie, cytaty   (Publikacja: 01-09-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jerzy Drewnowski
Ur.1941, historyk nauki i filozof, były pracownik PAN, Akademii Lessinga i Uniwersytetu Technicznego w Cottbus, kilkakrotny stypendysta Deutsche Forschungsgemeinschaft i Biblioteki Księcia Augusta w Wolfenbüttel. Współzałożyciel Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Pracował przez wiele lat, w Polsce i w Niemczech, nad edycją „Dzieł Wszystkich” Mikołaja Kopernika. Kopernikowi, jako uczonemu czynnemu politycznie, poświęcił pracę doktorską. W pracy habilitacyjnej zajął się moralną i społeczną samoświadomością uczonych polskich XIV i XV wieku. Od 1989 r. mieszka w Niemczech, wiele czasu spędzając w Polsce - w Jedlni Letnisku koło Radomia, gdzie wraz ze Stanisławem Matułą stworzył nieformalne miejsce spotkań ludzi duchowo niezależnych z kraju i zagranicy. Swoją obecną refleksję filozoficzną zalicza do „europejskiej filozofii wyzwolenia”. Nadaje jej formę esejów, wierszy i powiastek filozoficznych.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 24  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Niezapomniane oko Polifema. Opowiadanie dla licealistów
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5016 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365