|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Nauka O nowych technologiach i konkurencji intelektualnej Autor tekstu: Daniel Zbytek
Świat, w
którym żyjemy
Z wielu spraw, o których wiele się dzisiaj mówi na świecie, chciałbym
tym razem skupić uwagę na dwóch takich kwestiach: poszukiwaniu nowych
technologii i konkurencji intelektualnej. Sprawy te, wbrew pozorom, bardzo
się w końcu ze sobą wiążą. Planowanie rozwoju nowych technologii jest działalnością bliższą
nauk zdobytych na podstawie wróżenia z fusów, niż jakakolwiek inna dziedzina
organizowania i systematyzowania ludzkiej wiedzy. Prognozowano na przykład,
że głównym motorem eksploracji kosmosu będzie dążenie do pozyskania
rzadkich i cennych surowców, a także możliwości, jakie daje działalność
przemysłowa w warunkach nieważkości. Fascynacja kosmosem, jaka się z tym
łączyła, miała wiele wspólnego z przygodą poznania nowych lądów, jaką
przeżywamy czytając książki lub oglądając filmy opisujące wyprawy
Kolumba, Cooka, zdobywców biegunów czy poszukiwaczy zaginionych
cywilizacji Azji i Ameryki. Niestety, rozwój nauki może pozbawić nas szansy na powtórkę wypraw
Wikingów. Dla marzycieli powstała istotna trudność. Pojawiła się nowa
dziedzina wiedzy, dla której najcenniejszym źródłem surowców jest
jakikolwiek materiał, nawet kupa śmieci. Brzmi to dziś absurdalnie, ale nanotechnologia
molekularna, bo o niej mowa, przestała być zabawką grupy entuzjastów i miłośników fantazji, a weszła do programów badawczych o kluczowym znaczeniu
dla przyszłości naszego świata. Nad jej rozwojem pracują, w oparciu o ogromne środki finansowe, czołowe laboratoria Ameryki Północnej, Europy
Zachodniej i Japonii. W Unii Europejskiej uruchomiono osobny, paneuropejski
program, który umożliwia koncentrację wysiłków naukowców wszystkich krajów
europejskich.
Nanotechnologia dąży do wypracowania takich procedur wytwarzania
wyrobów, które dotyczą podstawowych elementów budowy każdego materiału:
atomów. Właściwości fizyczne i chemiczne danego produktu są funkcją ułożenia
atomów. Nanotechnologia koncentruje się obecnie na tworzeniu technik, które
umożliwiają przemieszczenie ułożenia tych podstawowych elementów składowych, a tym samym skuteczną kontrolę struktury materii. Pierwszym, który już w roku 1959 stwierdził, że jest technicznie możliwe operowanie pojedynczymi
atomami w celu otrzymania nowego ich ułożenia, czyli nowego materiału, był
laureat nagrody Nobla z fizyki, Amerykanin Richard Feynman. Długi czas
traktowano odkrycie jako nieprawdopodobne: wiele autorytetów powoływało się
na fakt, że nawet nie wiemy dokładnie, jak skonstruowany jest atom i jaki
jest związek między budową świata na poziomie molekularnym a materialnym, w którym funkcjonuje nasze codzienne życie.
Dopiero trzydzieści lat po pierwszym wystąpieniu Feynmana, w 1989
roku, udało się uchwycić i przesunąć pojedyncze atomy — mimo wszystkich
trudności teoretycznych, związanych z zasadą nieoznaczoności, wibracjami
termicznymi i promieniowaniem. Pierwsi byli uczeni z kalifornijskiego Centrum
Badawczego IBM w San Jose, którym udało się ustawić 35 pojedynczych atomów
ksenonu w formę napisu IBM. Wkrótce potem w innych ośrodkach fizyki atomowej
skonstruowano molekularną przekładnię obiegową, przełącznik elektryczny
(zbudowany z jednego, pulsującego na komendę, atomu) i wiele innych maszyn
molekularnych. Okazało się, że to, co było dotychczas tylko fikcją literacką
twórców fantastyki, stało się rzeczywistością.
Manipulacje atomowe oznaczają równocześnie, że możliwe jest
dowolne formowanie jednostek wyższego, bardziej złożonego rzędu, np. cząsteczek
DNA lub aminokwasów. Powstaje więc całkowicie nowa medycyna. Szereg chorób,
takich jak np. nowotworowe lub wirusowe, to skutek deformacji dotychczas
normalnie funkcjonujących komórek ludzkiego ciała. Także procesy starzenia
sprowadzają się do tego, że dotychczas rozwijające się komórki, na skutek
wewnętrznego metabolizmu, zamierają.
Nanotechnologia w tych przypadkach dąży do wybudowania odpowiednich
mikromaszyn, które dotrą na poziom molekularny i przetworzą wadliwie
funkcjonujące komórki, np. w drodze wymiany jednego aminokwasu w strukturze
hemoglobiny lub rekonstrukcji pojedynczej cząsteczki DNA. Prawdę powiedziawszy
oznacza to, że prawie cała dotychczasowa wiedza chemików przestaje być
potrzebna, tak jak dziś przestała być potrzebna wiedza wysoko wykwalifikowanych
inżynierów zajmujących się obróbką mechaniczną metali na skutek rozwoju
nowych technologii obróbki cieplnej.
Ten, kto pierwszy opracuje nowe metody leczenia oparte na
nanotechnologii, doprowadzi do bankructwa całych ogromnych dziś koncernów
farmaceutycznych. Gra idzie więc o ogromną stawkę, o to, jak będzie wyglądał
świat w najbliższych dziesięcioleciach.
Manipulacja molekułami oznacza również, że nie będzie zagrażać
ludzkości brak ropy naftowej, wody, żywności. Z piasku, wzorem Mickiewiczowskiego
diabła, można będzie zrobić nie tylko bicz, ale z równym powodzeniem dobrą,
źródlaną wodę albo schabowy z kapustą, lekko podsmażoną.
2
W jednym z opowiadań Stanisława Lema opisany jest moment końca ludzkości
jako zdarzenie niewidoczne dla otoczenia. Nie wybuchy tysięcy bomb atomowych
czy ogólnoświatowa epidemia, ale moment, ułamek sekundy, gdy komputery całego
świata połączyły się w jednolitą sieć. Stworzyły w ten sposób super
pamięć, o olbrzymiej możliwości przetwarzania danych i wygenerowały nową
inteligencję oraz samoświadomość swego samodzielnego istnienia. Ludzie ułomne,
biologiczne jednostki przetwarzania informacji, przestali być potrzebni: byli
tylko etapem w rozwoju inteligencji, która przeniosła się do obwodów
scalonych, jednocześnie obejmujących cały ziemski glob.
Dziś jesteśmy w przededniu uruchomienia sieci łączącej komputery
zlokalizowane w różnych miejscach. Co prawda obecnie, poprzez łącza
telefoniczne możemy połączyć się z komputerem w dowolnym miejscu na świecie — jest to Internet, który ułatwił dostęp do informacji i zredukował czas
jej przesyłania do najwyżej kilku minut. Ale połączenia internetowe mają
charakter bierny: korzystamy z zasobów, które ktoś inny, w innym miejscu dał
nam do dyspozycji. Sieć łącząca komputery to coś znacznie
trudniejszego, ale zarazem stwarzającego zmianę ilościową i jakościową:
połączenie mocy obliczeniowej wszystkich komputerów wchodzących w skład
sieci.
Zmiany zainicjowali, podobnie jak w przypadku wprowadzenie Internetu,
fizycy atomowi z CERN (europejskiej organizacji badań nuklearnych). W 2005
roku CERN ma zakończyć budowę nowego, ogromnego akcelatora cząstek
elementarnych, LHC. Cząsteczki w tym akcelatorze będą się zderzać z częstotliwością
40 milionów na sekundę. Analiza tych danych wymagałaby zatrudnienia ok.
100 tysięcy komputerów. Co więcej, w grę wchodzi nie tylko analiza zderzeń,
ale też szereg badań towarzyszących zderzeniom. Niezbędna byłaby prędkość operacji zerojedynkowych wynoszących
20 000 bilionów operacji na sekundę — dziś najszybsze komputery mają
wydajność ok. 3000 bilionów operacji na sekundę.
Przezwyciężyć problem braku wystarczającej wydajności poszczególnych
komputerów może tylko rozwiązanie polegające na połączeniu ich w jedność, w swoiste światowe wirtualne laboratorium, albo de facto jeden
superkomputer zlokalizowany w częściach w różnych miejscach naszego globu.
W Europie pracuje 18 instytucji badawczych nad opracowaniem odpowiedniego
oprogramowania i metodami skutecznych połączeń. Nazywany na roboczo
DataGird system oparty będzie na tzw. oprogramowaniu pośrednim, które
dostosuje systemy operacyjne różnych komputerów i umożliwi dostęp do
zasobów pamięci danego komputera niezależnie od prac aktualnie
realizowanych przez użytkownika będącego właścicielem danej jednostki.
Wiadomo, że w dyspozycji komputera powstają niewykorzystane zasoby możliwości
przetwarzania danych; ich włączenie w sieć pozwoli na ich wykorzystanie w sposób elastyczny, zależnie od potrzeb programu potrzebującego większej mocy
przetwarzania. Może być tak, że nasz komputer, na którym właśnie piszemy
list lub przeglądamy internetowe wieści, równocześnie analizuje dane o aktualnych zmianach w rozmiarach dziury ozonowej (lub polskiego budżetu,
ale tu chyba komputerów nie starczy), lub ilości neutrin wpadających do
zbiorników z ciężką wodą gdzieś w Japonii.
To, co kilkanaście lat temu było czystą fantazją, purnonsensową
zabawką naszego pisarza i jego czytelników, dziś staje się rzeczywistością.
Mam, co prawda nadzieję, że jeszcze tym razem zachowamy się jako niezależny
gatunek, ale kto wie na jak długo...
„Res Humana" 5(54)/2001
« Nauka (Publikacja: 18-10-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5072 |
|