Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Zjednoczeni wokół Anny Autor tekstu: Piotr Wdowiak
Anna Politkowska to 12 ofiara ludzi mediów w Rosji
odkąd na Kremlu miejsce Borysa Jelcyna zajął Władimir Putin. Będąc
dziennikarką opozycyjnej „Nowej Gaziety", walczyła o prawdę o konflikcie w Czeczenii, o masakrze w Biesłanie czy w Teatrze na Dubrowce. W dzień
morderstwa Politkowskiej (zwanej przez wielu „sumieniem Rosji") obecny władca
na Kremlu mógł zdmuchiwać 54 świeczki z urodzinowego tortu. Pytanie: ilu
Rosjan zapali świeczkę na grobie kolejnej ofiary?
Na ostatnie pożegnanie
Politkowskiej na cmentarz Trojekurowski w Moskwie przybyło około 2 tysięcy żałobników.
Niewielu, jeśli wziąć pod uwagę tak duży kraj jak Rosja. Podobno wielu nie
dotarło na pogrzeb, bo milicja zablokowała dojazd do cmentarza.
Przedstawicieli najwyższej władzy prezydenckiej i rządowej na pogrzebie nie
było. Zgromadzili się najbliższa rodzina, przyjaciele, twórcy oraz
nieliczni, tacy jak ona, ludzie pióra i zwykli moskwianie. Były też środowiska
opozycji demokratycznej Rosji: obrońcy praw człowieka i przedstawiciele
organizacji pozarządowych, liderzy opozycji politycznej: Grigorij Jawliński,
Nikita Biełych i Władimir Ryżkow.
W dzień śmierci w Rosji nie pojawił się żaden
komentarz partii politycznych. Jedyny głos zabrała pozaparlamentarna partia
Narodowo-Bolszewicka Eduarda Limonowa. A może komentarze pojawiłyby się
tylko, że o skrytobójstwie nie informowały...
także media. W państwowej telewizji relacjonowano np. w hurraoptymistycznym nastroju zachowanie kibiców na meczu w Czeczenii -
wszyscy śpiewali nowy hymn Rosji. O śmierci dziennikarki prezydent Putin po
raz pierwszy przemówił dopiero czwartego dnia od morderstwa, twierdząc, że
ta śmierć, jak żadna inna wyrządziła straty w wizerunku oficjalnej władzy,
większe niż same publikacje Politkowskiej. Wypowiedź miała miejsce w Dreźnie w czasie oficjalnej wizyty w Niemczech, w Rosji prezydent wydarzenia nie
komentował. Pytanie padło ze strony niemieckiego dziennikarza.
Jedyną demonstrację sprzeciwu wobec mordu na
dziennikarce zorganizowali nazajutrz po zabójstwie rosyjscy demokraci. Są oni
jednak politycznie podzieleni, stąd słabość ich głosu. Na Majdanie Niezależności w Kijowie w trakcie pomarańczowej rewolucji było więcej flag białoruskich niż
rosyjskich. W czasie zorganizowanej w lipcu tego roku konferencji Inna
Rosja jako kontrpropozycji demokratów dla oficjalnych uroczystości szczytu
G8 przyjęto uchwałę, według której występują m.in. przeciw „przeistaczaniu
Rosji w kraj, gdzie rządzi samowola nomenklatury, gdzie konsekwentnie niszczy
się instytucje władzy narodu i społeczeństwa obywatelskiego, gdzie proces
wyborczy jest całkowicie kontrolowany przez przedstawicieli władzy i tym samym
staje się farsą". Podpisali się pod nią przewodniczący Zjednoczonego
Frontu Obywatelskiego Garri Kasparow, przewodnicząca Moskiewskiej Grupy Helsińskiej
Ludmiła Aleksiejewa, prezes fundacji Indem Gieorgij Satarow, a także dyrektor
Instytutu Analiz Ekonomicznych Andriej Iłłarionow.
W kręgach demokratów działają
także Irina Jasina, powiązana z oligarchą Michaiłem Chodorkowskim (który od
około roku odbywa karę w łagrze, gdyż ośmielił się oficjalnie wystąpić
przeciw obecnemu władcy na Kremlu), szefowa fundacji Otwarta Rosja, która
zmuszona była zawiesić swoją działalność ze względu na naciski
prokuratury i fiskusa. Tatiana Łoszkina i fundacja Demos działają na obrony
praw człowieka w Czeczenii. Garri Kasparow, który jest jednym z najgłośniejszych
przeciwników autorytarnej polityki Kremla, jeździ po Rosji i próbuje jednoczyć
siły demokratyczne w celu wyłonienia wspólnego demokratycznego kandydata w wyborach prezydenckich w 2008 r. Do demokratów należałoby zaliczyć byłego
premiera Michaiła Kasjanowa lidera Sojuszu Ludowo-Demokratycznego oraz Eduarda
Limonowa przewodniczącego partii Narodowo-Bolszewickiej, choć temu ostatniemu
bliżej do opozycjonisty Kremla niż demokraty w ujęciu zachodnim. Polaryzacja
poglądów przeciwników polityki kremlowskiej jest więc bardzo duża.
Zjednoczyli się oni tym razem w obliczu śmierci dziennikarki.
Z dala od sowietów
Anna Politkowska urodziła się w 1958 r. w Nowym Jorku (nazwisko panieńskie — Mazepa). Jej ojciec Rosjanin o ukraińskich korzeniach pracował jako przedstawiciel ZSRR w ONZ-owskim
Komitecie do Walki z Rasizmem. Miała szczęście, gdyż wychowywała się z dala od Związku Sowieckiego. Posiadała również obywatelstwo amerykańskie. W Kraju Rad takich szczęściarzy nazywano — niebożytieli (tj. mieszkańcy
nieba). Wróciła w 1975 roku i rozpoczęła studia dziennikarskie w Moskwie i założyła rodzinę. Na studiach poznała swojego męża, z którym rozeszły
im się drogi, gdy zaczął opisywać konflikt czeczeński w świetle oficjalnej
propagandy kremlowskiej — jako wojny ze światowym terroryzmem.
Walka o prawa człowieka
W 1980 r. ukończyła wydział
dziennikarstwa Uniwersytetu Moskiewskiego. Pracę dyplomową poświęciła twórczości
Mariny Cwietajewej. Zaczynała pracę dziennikarską w „Izwiestiach" i „Obszczej
Gazietie" Nie od razu była znaną dziennikarką. Momentem zwrotnym okazał się
początek II wojny czeczeńskiej i początek pracy dla opozycyjnej „Nowej
Gaziety".
Za serię reportaży z Czeczenii w styczniu 2000 r. przyznano jej nagrodę „Złote pióro Rosji". Wówczas to
zasłynęła jako autorka książek: „Podróż do bram piekieł. Pamiętnik
czeczeński" oraz „II wojna czeczeńska"
Od lipca 1999 r. Politkowska nie
raz wyjeżdżała w strefę działań wojennych w Czeczenii, obozów dla uchodźców w Inguszetii i Dagestanie. W grudniu tegoż roku była organizatorem
przesiedlenia 90 mieszkańców domu starców z Groznego na terytorium Rosji.
Jednakże ludzie ci musieli wrócić z powrotem do Groznego w ramach oficjalnej
propagandy Kremla o normalizacji życia w stolicy Czeczenii. Wielu z nich
pozostawiono bez żywności, lekarstw i odzieży. Wówczas to Anna przy udziale
Nowej Gaziety organizowała dla nich pomoc humanitarną. W ramach akcji „Grozny"
udało się zebrać 5 ton darów i 5000$.
Zajmowała się obroną praw człowieka w Rosji, pomagała w sądach matkom poległych w Czeczenii żołnierzy, prowadziła
śledztwa w sprawie korupcji w Ministerstwie Obrony FR i kierowaniu wojsk federalnych w Czeczenii.
W październiku 2002 uczestniczyła w negocjacjach z terrorystami z Teatru na Dubrowce (została przez nich
wytypowana), dostarczała zakładnikom wodę. Po akcji specnazu obwiniła samego
prezydenta Putina o liczbę ofiar szturmu. Według jej kremlowskich informatorów
użyty gaz wybierał sam prezydent, a jego ilość została zawyżona.
Dziennikarce nie raz grożono. We
wrześniu 2001 r. opublikowała artykuł „Znikający ludzie", opowiadającym o historii Czeczeńca Zelichmana Murdałowa, aresztowanego przez oddziały
OMON-u, po czym bez śladu zaginął. To po tej publikacji dostawała pogróżki
pocztą elektroniczną od „Kadeta" (podejrzewanego Siergieja Łapina), który
„rozpracowywał" Murdałowa ze strony OMON-u. Milicjantowi postawiono nawet
zarzuty, ale wkrótce sąd je zdjął, gdyż uznał, że listy wysyłał kto
inny, kogo nie można przesłuchać, gdyż już nie żyje.
W 2003 roku Politkowska miała wziąć
udział w organizowanym przez Goethe Institut oraz wydawnictwo Surhkampf panelu o wojnie w Czeczenii tuż po wydaniu jej książki o konflikcie na Kaukazie.
Organizatorzy wycofali się jednak ze swojego pomysłu zaproszenia dziennikarki
po tym, jak się okazało, że gościem targów ma być również prezydent
Putin.
W październiku 2004 roku
Politkowska została zatruta na pokładzie samolotu w drodze do Biesłanu, gdzie
planowała pertraktować w rozmowach z terrorystami. Straciła przytomność po
wypiciu herbaty w samolocie. O usiłowanie otrucia podejrzewała trzech współpracowników
Federalnych Służb Bezpieczeństwa, którzy podróżowali w biznes klasie tego
rejsu. Trafiła do szpitala w ciężkim stanie. Trucizna nadszarpnęła poważnie
stan jej zdrowia. Podobne sytuacje miały miejsce w tym czasie także w przypadkach innych dziennikarzy m.in. Andrieja
Babickiego (korespondenta Radia Swoboda) Jany Długi (korespondentki
France-Presse) zatrzymanych na lotnisku pod zarzutem posiadania materiałów
wybuchowych.
Dwa lata temu wydała w Wielkiej
Brytanii ostatnią swą książkę pt. „Rosja Putina". Władza, zwłaszcza
ta w Czeczenii, wielokrotnie groziła jej śmiercią. Gazeta zresztą po
wydarzeniach w Biesłanie już jej tam nie posyłała.
Rok temu cudem uniknęła śmierci w zaplanowanej kraksie na Szosie Warszawskiej w Moskwie. Od tej pory żyła ze
świadomością, że może w każdej chwili umrzeć.
Morderstwo na zamówienie
7 października ręka skrytobójcy w końcu dosięgła Politkowską. Ostatnia publikacja zatytułowana „Karna
zmowa" była poświęcona działaniom oddziałów czeczeńskich walczących po
stronie wojsk rosyjskich. Jak poinformowała radiostacja „Echo Moskwy" w niedzielę po śmierci
dziennikarki miał ukazać się materiał o torturach w Czeczenii. W artykule była
mowa o udziale popieranego przez Kreml premiera Czeczenii Ramzana Kadyrowa i jego zwolenników w uprowadzeniach ludzi na terenie republiki.
„Nowaja Gazieta" wysnuwa dwie wersje o przyczynach śmierci dziennikarki: „Nie wiemy dzisiaj, kto zabił… Albo była
to zemsta Ramzana Kadyrowa, o którego działaniach ona dużo pisała i mówiła (Kadyrow właśnie ukończył wiek, który pozwala mu zostać
prezydentem republiki — przyp. PW). Lub też był to mord na zlecenie
przeciwników politycznych Kadyrowa, mający go obciążyć i uniemożliwić
ewentualne pretendowanie na najwyższe stanowisko w Czeczenii".
Były prezydent ZSRR Michaił
Gorbaczow, który jest dużym udziałowcem „Nowej Gaziety" wyznał: „To
bestialska zbrodnia na dzienikarzu-profesjonaliście, to uderzenie w całą
demokratyczną prasę, ale i kierownictwo państwa oraz pozytywne procesy na
Kaukazie". Z kolei Garri Kasparow w morderstwie widzi „pokaz siły obecnej władzy
Kremla, która wcale nie chce jej oddawać."
„Bali się — to zabili",
„Zabójstwo na pokaz", „Śmierć za prawdę", „Śmierć
Dziennikarza" — to tytuły gazet nazajutrz śmierci Politkowskiej. Należąca
do Kremla „Gazeta Rosyjska" pisała, że za zabójstwem może
stać Borys Bieriezowski: „Wkrótce wybory parlamentarne, a obecna władza
umieściła go na indeksie. Destabilizacja polityczna może być mu na rękę."
Bieriezowski z kolei oskarżył w 5 kanale telewizji o morderstwo władzę na
Kremlu. „Kommiersant" z kolei pisze, że zabójstwo Politkowskiej w dzień urodzin Putina najmniej
wygodne jest dla Kadyrowa. Śledztwo niezależnie od udziału w zbrodni Czeczeńców
otrzyma zgodę służb federalnych na szeroko zakrojoną akcję poszukiwawczą wśród
władz politycznych i wojskowych w republice. Według dziennika tego właśnie
mogli oczekiwać zleceniodawcy zbrodni. „Moskowskij Komsomolec" donosi, że zlecenie
zabójstwa mogło przyjść z zagranicy. Mocodawcą morderców miałby rzekomo
być oligarcha Niewzlin przebywający na stałe w Izraelu. Według informatora
dziennika śmierć Politkowskiej miałaby się przyczynić do przewrotu państwowego w Rosji i utraty władzy przez ekipę Putina.
Śmierć Politkowskiej najbardziej
jednak przypomina morderstwo sprzed 8 lat na Galinie Starowojtowej w Sankt-Petersburgu. Morderstwo Starowojtowej pokazało, że prowokacja i terroryzm stają się sposobem załatwiania w Rosji sporów politycznych.
Skrytobójstwo Politkowskiej potwierdza, że nic się w tej mierze nie zmieniło.
Zmienił się jednak odbiór społeczny takiego aktu — wówczas przed ośmiu
laty wybuchła burza w mediach.
Po tamtym zabójstwie ówczesny
szef służb specjalnych Władimir Putin powiedział, że nie dysponuje „żadnym
elementem pozwalającym uznać, że chodzi o mord polityczny". Co odpowie
dzisiaj władza skoncentrowana na Kremlu całemu światu demokratycznemu? Czy
odpowie?
« Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 20-10-2006 )
Piotr Wdowiak Wydawca, dziennikarz i publicysta. Ukończył studia rusycystyczne w Łodzi i podyplomowe (germanistyka, dziennikarstwo) w Bielefeld. Od 1998 r. prowadzi własne wydawnictwo szkolne i naukowe. Równolegle współpracuje z "Rzeczpospolitą", "Stosunkami Międzynarodowymi", "Dziennikiem", "Tyglem Kultury" oraz innymi periodykami. Zajmuje się publicystyką społeczną i dotyczącą krajów byłego Związku Sowieckiego. Publikuje w internecie m.in. w portalu BEZ GRANIC. Liczba tekstów na portalu: 4 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Quo vadis, Rosjo? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5074 |