|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Quo vadis, Rosjo? Autor tekstu: Piotr Wdowiak
To stare pytanie stawiane od czasów Czernyszewskiego
zadają sobie dziś po stokroć Rosjanie, których ojczyzna pogrąża się
smucie postsowieckiej, ale także staje w konflikcie z „najbliższą zagranicą" — dotychczasowymi sojusznikami Rosji
nie da się ogarnąć rozumem to znana myśl wzięta prosto ze strof Tiutczewa wydaje się
dziś wciąż aktualna, choć niepoznawalność coraz mniej się kojarzy z bezkresem (w sensie geograficznym) państwa rosyjskiego, a coraz bardziej z niemożliwością przewidzenia działań rosyjskiej władzy państwowej. Oddajmy
jednak głos elitom intelektualnym wyrosłym z wielkiej kultury rosyjskiej.
Ciekawym może być zestawiony dwugłos autora „Archipelagu Gułag"
antyokcydentalisty i zwolennika rosyjskiej
idei, Aleksandra Sołżenicyna, oraz opozycjonisty i krytyka obecnej
rosyjskiej polityki Kremla, profesora z Cambridge, Władimira Bukowskiego, który
zamieszczamy, cytując wypowiedzi z ostatnich wywiadów z maja br. (Sołżenicyn odpowiedział pisemnie na pytania dziennikowi Moskowskije Nowosti, a z Bukowskim rozmowę przeprowadziła stacja Echo
Moskwy).
Trudno oprzeć się wrażeniu, ale Rosja znalazła się przed
decyzją, która zmieni jej rolę w otoczeniu najbliższego sąsiedztwa i w
globalnej polityce. Na te zmiany czekają także państwa zachodnie, których to
głos dobitnie został wyrażony w przemowie wiceprezydenta USA Cheneya na
ostatnim szczycie w Wilnie. Ten dylemat Rosji to wybór pomiędzy drogą zmian
demokratycznych a polityką, której dalej wyznacznikiem będą kolejne embarga
handlowe oraz przykręcanie kurków z gazem lub windowanie jego ceny dla Unii
Europejskiej, krajów GUAM oraz Białorusi, wplątywanie się w kolejne
konflikty i wspieranie samozwańczych władz w Naddniestrzu, Południowej
Osetii, na Krymie lub też przyjmowanie izolacjonistycznej pozycji w sprawie
zbrojeń Iraku i rządów w Serbii i Białorusi, w sytuacji wewnętrznej zaś
rozprawianie się z jakąkolwiek opozycją i mediami krytycznymi Kremlowi.
Wydaje się, że Rosja wybiera właśnie tę drugą drogę, z tym że jedni „duchowi przywódcy" rosyjscy biją w dzwony, a drudzy na
alarm. Do tych pierwszych z pewnością zalicza się „samotnik z Vernon", który
amerykańską pustelnię na emigracji zamienił w 1994 roku na rosyjską rządową w Trojce-Łykowie. Z pustelni pod Moskwą słychać po latach głosy aprobaty
dla polityki prezydenta Putina, za którego kadencji „Rosja odzyskała cześć", a „rosyjska polityka zagraniczna jest prowadzona mądrze i dalekowzrocznie — w przeciwieństwie do rządów Gorbaczowa i Jelcyna". Do drugich należy niewątpliwie
Władimir Bukowski, który przygląda się od lat Rosji „z oddali". Autor
„I powraca wiatr" przestrzega Rosjan przed procesem bałkanizacji kraju (w
ten sposób odnosząc się do polityki mieszania się w regionalne konflikty
przez Kreml), a także zniecierpliwieniem krajów euroatlantyckich „rosyjską
demokracją". Widzi on dwulicowość polityki zewnętrznej Rosji popierającej z jednej strony Saddama Hussajna, Hamas, rządy w Teheranie czy wcześniej w Belgradzie, a z drugiej polityki przejawiającej się w udziale Rosji w koalicji
antyterrorystycznej. Według niego świat zachodni nie chce już wierzyć w moskiewską teorię o niemożliwości przyjęcia się w Rosji demokracji w rozumieniu zachodnim, która to teza jest tylko zasłoną dymną elit Kremla.
Ich głównym celem jest maskować działania poszukiwania systemu, który by był
syntezą-mutacją poprzednich — swojego rodzaju komunocaryzmu z ludzką twarzą.
Bukowski za wielki błąd władzy Jelcyna uważa brak osądu ludzi poprzedniego
systemu i nieoczyszczenie społeczeństwa z aparatu, co spowodowało, że po
latach powracają oni do władzy. Dzisiejszą władzę nie uważa za prostych
kontynuatorów ideologii sowieckiej, ale wylicza pewne jej narzędzia, które
pozostały w spadku po ZSRR jak np.: łagry, brak wolnych mediów, gospodarka
podporządkowana wpływom władzy, prześladowania polityczne. Sołżenicyn w dyskusji o nowym ustroju stoi na
stanowisku, że w Rosji ma szansę tylko system narodowo-konserwatywny z mocnym
oparciem na religii prawosławnej. Demokrację, która rozpoczyna się od
skutecznych samorządów lokalnych i stopniowo wznosi na poziom Najwyższego
Zgromadzenia Ziemskiego, uważa on za najbardziej zdrową dla Rosji — i najbardziej odpowiadającą duchowi jej tradycji. Autor „Czerwonego kręgu"
sięga dziś do leksyki słowianofilów, którzy „chodzili w lud", aby
ratować naród od wymarcia fizycznego i duchowego. Jako jedną z tragedii
dzisiejszej Rosji uważa odseparowanie ok. 25 mln Rosjan od ojczyzny za sprawą
porozumień białowieskich. Bardzo żałuje, że odizolowana jest rosyjska ludność
na Ukrainie, która sprzeniewierza się swoim słowiańskim korzeniom i ciągnie
ku euroatlantyckim strukturom. Uważa on, że Rosja jest na drodze
bezkrytycznego „małpowania" zachodnich demokracji, których „totalny
liberalizm" jest obecnie w ogromnym kryzysie i prawdopodobnie zakończy się
ich upadkiem. Sądzi, że system partyjny w Rosji się nie przyjmie, co widać
po 15 latach od upadku ZSRR, że czynnikiem partiotwórczym jest Kreml, a nie
elity polityczne. Uważa także, że ludzie będący politykami i osobami
publicznymi powinni być szczególnie poddawani ocenie moralnej i prawnej. To od
nich powinno iść uzdrowienie moralne i oddziaływanie na naród. Dlatego prawa
człowieka jak się je rozumie w zachodniej cywilizacji nie są potrzebne
Rosjanom, gdyż ważniejsza jest kwestia świadomego samoograniczenia się
ludzi.
Adwersarz Sołżenicyna zauważa z kolei: „Siergiej Kowaliow, Andriej Sacharow
czy Natalia Gorbaniewska i ja — jako elity otwarcie sprzeciwiające się władzy
sowieckiej nie znaleźliśmy uznania jako autorytety moralne w społeczeństwie
rosyjskim. I tak się też dzieje z uznaniem prawdy historycznej przez władzę i społeczeństwo". „Jeśli władza mówi, że nie było zbrodni katyńskiej,
tajnych protokołów KPZR i paktu Ribbentrop-Mołotow, to społeczeństwo
przyjmuje te tezy" — uważa biolog z Cambridge. Oskarża władzę o świadome
fałszowanie wyborów i korupcję oraz wprowadzanie ludzi w błąd. Według
niego Putin jawnie rehabilituje swoich popleczników z KGB, nazywając ich obrońcami
narodu i fałszując tym samym historię własnego narodu. Tę schizofrenię władzy
ilustruje przykładem własnej osoby, która ma zakaz wjazdu do Rosji od 1996
roku, a która jest co rusz proszona przez telewizję państwową o komentarz na
żywo do wydarzeń. Jako diagnozę dla dalszych wydarzeń w Rosji pisarz
przewiduje dalszy rozpad państwa, powodem którego będą czynniki geograficzne i ekonomiczne (Rosja nie posiadała w historii instytucji samorządu
terytorialnego), a dopiero w dalszej kolejności etniczne. Uważa, że tylko dzięki
rozumnej polityce pozwalającej na autonomię regionów Rosja może utrzymać
dzisiejsze granice.
« Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 14-11-2006 )
Piotr Wdowiak Wydawca, dziennikarz i publicysta. Ukończył studia rusycystyczne w Łodzi i podyplomowe (germanistyka, dziennikarstwo) w Bielefeld. Od 1998 r. prowadzi własne wydawnictwo szkolne i naukowe. Równolegle współpracuje z "Rzeczpospolitą", "Stosunkami Międzynarodowymi", "Dziennikiem", "Tyglem Kultury" oraz innymi periodykami. Zajmuje się publicystyką społeczną i dotyczącą krajów byłego Związku Sowieckiego. Publikuje w internecie m.in. w portalu BEZ GRANIC. Liczba tekstów na portalu: 4 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Homo postsovieticus lub Homo sovieticus po latach | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5114 |
|