|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Etnologia
Rytuały przejścia u Indian arizońskich [1] Autor tekstu: Małgorzata Izabela Rećko
W
dawnych czasach każdy etap ludzkiego życia miał wyjątkowy charakter i pewien
„smak". Każda faza przyjmowana była z honorem, szacunkiem i radością. Życie
postrzegano jako płynący krąg, od narodzin do śmierci i znów do powtórnych
narodzin. Cykl życia, podobnie jak cykl pór roku, płynął łagodnie i równomiernie
oraz dzielił się na następujące etapy: po poranku narodzin i okresie niemowlęcym
wszyscy doświadczamy wiosny naszej młodości, lata młodego okresu dorosłego,
jesieni wieku średniego i wiosny naszych starczych lat. Podobnie jak początki
każdej pory roku były ceremonialnie witane przez społeczności indiańskie,
tak kolejny etap życia pojedynczego człowieka był ważnym, uroczystym
wydarzeniem. Przez całe życie obchodzono święta dotyczące związku z Matką
Ziemią, Ojcem Niebem, Babcią Księżyc i Wielkim Duchem; uroczystości równonocny
wiosennej i jesiennej, przesilenia letniego i zimowego; świętowano porę siewu i zbioru; również uroczystości oddające cześć poszczególnym roślinom i zwierzętom.
Obecnie odczuwa się brak i jednocześnie potrzebę ich obchodzenia.
Jednym z większych bestsellerów końca XX wieku była w USA książka Gaila
Sheehy’ego pt. Passages (Rytuały Przejścia). Autor zwrócił uwagę,
że współczesne społeczeństwo wyjałowiło się, zamiast wskazywać i obchodzić cykle wzrastania, kształtowania się emocjonalnego związku z wszystkim, co nas otacza, woli tworzyć subkultury bądź inne formy rozładowania
emocjonalnego. Przechodzenie kolejnych etapów życia nie jest łatwe, zwłaszcza,
że towarzyszą temu zmiany biologiczne człowieka. Odprawianie ich we wspólnocie
buduje więzi rodzinne i łączy społeczeństwo. Hopi i Zuni poprzez świętowanie
rozumieją nabywanie niezbędnej do dalszego życia mądrości. Pomagały one
zrozumieć to, że zmiana oznacza rozwój, a nie stratę. Ludziom związanym z Przyrodą wystarczy spojrzenie na roślinę, aby wiedzieć, że nasionko
trzymane zbyt długo prędzej zgnije niż wyrośnie.
Dzisiaj
głównie dążymy do celów materialnych, oto wyznaczniki życia: ukończenie
kolejno szkół, dostanie się na studia lub do pracy, dbanie o przychód gotówki,
kupno samochodu, domu, mebli. Dobrze, to jest ważne, ale poprzez świętowanie
cyklów życia można pomóc sobie pamiętać o naszym duchowym związku z „nimi" — z pierwotną substancją świata. Tradycjonaliści indiańscy wciąż
je stosują.
Spojrzenie na tradycyjne obrzędy indiańskie związane z cyklami życia
człowieka (podobne do powyższych, związanych z cyklami natury) pomoże nam
zrozumieć, jak działa duchowa konstrukcja człowieka zmieniająca się w czasie i przestrzeni przyrodniczej. Najczęściej słyszy się, że są świętowane:
narodziny, wiek dziecięcy, przygotowanie się do bycia kobietą i mężczyzną,
starość, umieranie. Indianie śpiewali pieśni i umierali, wracali do Początku,
do dobra — Wielkiego Ducha i Matki Ziemi. Wszystko jest w ruchu, cały wszechświat,
wciąż w ruchu, mimo iż wydaje się stary. Cykl życia jest częścią Świętego
Kręgu (patrz Michalik, 1995b, 1998).
Krąg życia toczy się podobnie, jak kolejne pory roku. Kiedy dziecko (Hopi,
Zuni) ma przyjść na świat rodzice przestrzegają pewnych zasad. Mężczyzna
stara się nie zabijać ani ranić zwierząt, gdyż ich dusze mogłyby szukać
zemsty w duszy nienarodzonego jeszcze dziecka. Natomiast kobieta po porodzie
odpoczywa przez dwadzieścia dni (Zuni — osiem dni), a potem przygotowuje się
do ofiarowania dziecka Słońcu (oczywiście symbolicznego).
Łóżeczka dla dzieci Indian Hopi i Zuni także mają pewne zadanie do
spełnienia. Kołyska [ 1 ]
symbolizuje turkus — podobnie jak u Nawahów — i odnosi się do świętości
liczby cztery symbolizującej cztery strony świata, cztery pory roku, cztery
fazy życia człowieka, a w przypadku Pueblo — także czwarty ewolucyjny okres
istnienia świata, w którym obecnie żyjemy. Wierzą oni, że świat zmieni się
jeszcze trzykrotnie i siódma jego faza będzie ostatnia (por. Hyjek, s. 81).
Imię, które nadaje się nowonarodzonemu, także jest związane z uroczystością. Imię posiada odpowiednią moc i trzeba je uszanować -
„stworzyć". U Zuni i Hopi ojciec dziecka prosi swoją matkę o nadanie dla
niego imienia, jeśli ona nie może, sama prosi siostrę męża. Imię zawsze
nadaje kobieta, chyba, że dochodzi do jakichś szczególnych okoliczności.
Imiona mają szczególny przekaz, nawiązują do jakiejś rośliny, zwierzęcia,
konkretnej umiejętności danego człowieka (w późniejszym okresie). Jednak
nie muszą oznaczać zupełnie nic, podobnie, jak te nadawane w każdej innej
cywilizacji.
Dzieci
wychowywane są w atmosferze przyjaznej, która pozwala im się rozwijać. Nie
podnosi się na nie ręki, tylko w bardzo wyjątkowych sytuacjach. Społeczeństwo
wychowuje swoich obywateli w jak najbardziej łagodny sposób, zmuszając do
samodzielnego myślenia. Wiek dojrzały to okres szczególny zwłaszcza dla
kobiety, gdy po raz pierwszy miesiączkuje, dlatego tworzy się odpowiednie
rytuały z tym związane. Mężczyźni natomiast przechodzą inicjacje.
Natomiast
starość jest etapem przygotowującym na powrócenie do Stwórcy i rozdawanie
swej mądrości osobom młodszym. Nie oznacza to jednak nadejścia śmierci
ostatecznej. Dusza ludzka po prostu opuszczała według Pueblo ciało, traktując
je jako powłokę i wcielała się w nowe, lepsze; tworzy sposobność wyboru
lepszej powłoki. Jest to wiara w wędrówkę dusz (nieśmiertelność duszy),
znana różnym religiom świata. Jednak w tym wypadku, są sprzeczne opinie
badaczy. Często twierdzą, że wędrówka dusz jest tylko pewnym etapem, który
kończy się i następuje jej „śmierć".
Mimo
wszystko jednak Indianie Pueblo traktują śmierć jak ogromną stratę.
„Obcinają pukiel włosów zmarłego i palą, by dym oczyścił tych, którzy
smucą się zbyt mocno. Rozsypują czarną mąkę z kukurydzy lewą ręką -
mającą związek ze śmiercią — by 'uczynić ich drogę czarną', to
jest położyć ciemność między sobą, a nękającym smutkiem" (Benedict,
s. 196). Zuni starają się bardzo, by pochować zmarłego szybko i bez udziału
kapłana. Chcą, aby ta ceremonia trwała krótko i nie przyprawiała o łzy
najbliższych. Jako reprezentanci apollińskiego [ 2 ] środowiska, cenią życie i każdy jego „zanik" jest niezbyt miłym doświadczeniem, dlatego starają
się nie smucić. Jednak, gdy smutek trwa długo, osoba, która utraciła najbliższą
osobę, udaje się na odosobnienie do czterech dni. "W ciągu tego czasu, nad
ranem, chwyta w lewą rękę garść czarnej kukurydzy i czterokrotnie zatacza ręką
koło nad głową i rzuca mąkę by 'dobić złe wrażenie' "(ibidem s.
198). Czwartego dnia zatyka swoje pałeczki modlitewne z myślą o zmarłej
osobie i błaga ją w modlitwie, którą kieruje do jednostki — czy to człowieka,
czy istoty nadprzyrodzonej — aby "zostawiła go w spokoju, nie ciągnęła
za sobą do grobu i przelała na niego 'całe to swoje szczęście, jakie każdemu z nas dano, by drogą szedł bezpieczną'" (ibidem s. 198).
Poważny problem pojawia się jednak, gdy osobą zmarłą jest dziecko. W każdej kulturze jest to dramatyczne doświadczenie. W związku z tym Indianie
znaleźli i na ten smutek sposób, stosując podczas obrzędu Soyal [ 3 ] specjalne zabiegi, które mają sprawić, iż dusza zmarłego
dziecka ponownie zagnieździ się w łonach ich matek. Są to zabiegi czysto
duchowe, nie mające nic wspólnego ze zbliżeniem fizycznym (por. Hyek, s. 38).
Duża śmiertelność dzieci, która towarzyszyła w przeszłości
najbiedniejszym plemionom, sprawiła, że Indianie Hopi wierzyli w reinkarnację — ale, jak często sami podkreślają — tylko zmarłych dzieci. Niektórzy
wierzą w to do dziś. Pępowina, w związku z tym, że ma ogromne znaczenie
symboliczne, uważana jest zatem za dom duszy dziecka. Przybita po porodzie
strzałą u powały dachu ma umożliwić zmarłemu dziecku ponowne wniknięcie
do brzucha matki (patrz źródło internetowe: a).
Powracając
jednak do bardziej radosnych ceremonii, czas dokładniej przyjrzeć się obrządkom,
które wieńczą przejście z okresu młodzieńczego w wiek dorosły. Nazywa się
je rytuałami odnawiania (ang. renewal), naszpikowane symbolicznymi
inicjacjami.
Tak
zwane rytuały okresu dojrzewania, nie akcentują dojrzewania biologicznego.
„Dojrzewanie, jakie społeczeństwa te uznają, jest dojrzewaniem społecznym, a obrzędy są tym czy innym sposobem uznania, że dziecko stało się osobą
dorosłą" (Benedict, s. 104). W omawianej kulturze rytuał okresu dojrzewania
warunkuje nie dojrzewanie biologiczne, ale to, co w tej kulturze rozumie się
przez dojrzałość. Inicjacje, które są dokonywane mają symboliczne
znaczenie. Są one ważnym wydarzeniem, dlatego dba się o przyjazną atmosferę i wybiera serdecznego opiekuna dla inicjowanego chłopca lub także dziewczynki.
Obrzędy
okresu dojrzewania dziewcząt są wyjątkowo interesujące. Natura sama wybiera
czas nadejścia kolejnego etapu w jej życiu. Jest zatem przejawem i biologicznej strony dojrzewania, nie tylko społecznej. Indianie Zuni szukają w pierwszej krwi uświęconego środka na choroby i dolegliwości ludzkie.
Dziewczyna podczas okresu, namaszcza swą krwią każdego, kto szuka „łaski"
duchowej bądź fizycznej. Podobnie rzecz się działa kiedyś u Apaczów. W chwili pierwszej miesiączki, dziewczęta nabierały magicznej mocy i błogosławiły
wszystkich potrzebujących.
W
kulturach dionizyjskich kobieta w tym okresie stanowiła zagrożenie dla innych
członków społeczności. „Istnieją zawsze dwa możliwe aspekty tego, co święte:
może być ono źródłem błogosławieństwa, ale mogą być także źródłem
niebezpieczeństwa" (por. Benedict, s. 108).
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Kołyska posiada kosmiczną moc, którą może utracić
przy nieodpowiednim jej traktowaniu. Ma to związek ze wszystkimi przedmiotami,
wyrobami indiańskimi. Każdy przedmiot może nabrać jakiejś dobroczynnej dla
danego człowieka mocy, ale może ją utracić, stając się zwykłą rzeczą. [ 2 ] Apollińskość i dionizyjskość wyraża kontrast między Indianami Pueblo, a innymi ludami
Ameryki Północnej. Takiego rozróżnienia dokonał Nietzsche w studiach nad
tragedią grecką (1994), wyróżniając diametralnie różne sposoby
dochodzenia do pojęcia istnienia. Dionizyjczyk ucieka przed ograniczeniami; w rytuale chce osiągnąć stan psychiczny, którego istotą jest brak umiaru
(por. Nietzsche s.38;
Benedict, 2002, s. 162-165). Apollińczyk potępia taką postawę; nie
wychodzi poza utarte szlaki, raczej je pielęgnuje i w nich odkrywa coś nowego;
nie ulega rozprzężeniu psychicznemu i zachwianiu równowagi psychicznej z nim
związanym; zna tylko jedną zasadę: umiar w rozumieniu helleńskim; zachowuje
swą obywatelską godność (por. Nietzsche, s. 40, 68). [ 3 ] Obrzęd
Soyal następuje w grudniu, krótko po obrzędzie Wowochim.
Uczestniczą w nim wszyscy mieszkańcy wioski, wiele bractw i wodzowie klanów.
Przygotowuje się paho oraz składa modły — ofiary za wszelką pomyślność w życiu Hopiów, a nawet całego świata. Obrzęd jest związany z przesileniem
zimowym i z Bogiem Słońca, który rządzi wszystkimi formami życia (por.
Simmons, s. 36). « Etnologia (Publikacja: 06-11-2006 )
Małgorzata Izabela Rećko Magister filozofii (UWM), doktorantka nauk o poznaniu i komunikacji społecznej (UMCS). Na studiach magisterskich zorganizowała koło naukowe Equilni, które skupiło wokół siebie ludzi zainteresowanych kulturą. Publikuje w czasopismach indianistycznych, gł. w "Wabeno", oraz w "Zielonych Brygadach", publikowała w filozoficznym "Modusie", pisze też o politycznych zamieszkach regionu nowodworskiego w lokalnej prasie. Główne zainteresowania: problemy psychokulturowe, wszelkiego rodzaju inności i relacje między ludźmi, na każdym szczeblu społecznym. Jej planowana rozprawa doktorska będzie wprowadzeniem w zagadnienie systemowego obrazu rzeczywistości w kulturze Indian Hopi. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5104 |
|