Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.046.606 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 29 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Napatrzył się i wciąż nie mógł zrozumieć - co za fatum wisi nad tym nieszczęsnym krajem, co za przekleństwo, że jeśli nawet pojawiał się tu ktoś porządny, to albo zaraz znikał nie wiedzieć gdzie, albo po fakcie okazywał się zupełnie inny i tak czy owak do wyboru zostawali tylko kretyni i złodzieje, świnie i dupy wołowe, cynicy i nieudacznicy - i proszę, wybieraj, chciałeś wolności, chciałeś demokracji..
 Religie i sekty » Religie azjatyckie » Hinduizm

Indyjskie ceremonie przejścia [1]
Autor tekstu:

Obrzędy związane z symboliką płodności: zaślubiny, narodziny dziecka, budowa domu

Do indyjskich obrzędów zwanych sanskara, będących formą kultu domowego, obok upanajany czyli inicjacji oraz ceremonii amieszti (obrzędów pogrzebowych) należy również ceremonia zaślubin. Temu obrzędowi poświęcone są teksty zwane grihjasutrami („grihastha" — „gospodarz domu", nazwa oznaczająca jeden z czterech etapów ludzkiej egzystencji przyjętych jako model życia w społeczeństwie indyjskim w czasach kształtowania się kultury klasycznego braminizmu). Obok obrzędów sanskara istniały inne ceremonie o wymiarze „kosmicznym", istotne dla całego uniwersum. Te mogły być odprawiane tylko przez wtajemniczonych kapłanów, a opierały się na tekstach objawionych (śrauta) i kodeksach regulujących kult, zwanych śrautasutry.

Jedne z pierwszych wzmianek o ceremonii zaślubin spotykamy w związanym z Atharwawedą tekście Kauszikasutra. Tekst odzwierciedla prawdopodobnie bardzo stare obyczaje tradycyjne, sięgające czasów sprzed rozbicia plemion Aryjskich na gałąź irańską i indyjską, a potem adaptowanych i kodyfikowanych przez potężną kastę braminów. Różne formy zaślubin opisane są w Aszwalajnie (jedna z grihjasutr), a także w księgach dotyczących prawodawstwa — dharmasutrach.

Ale zanim przejdziemy do właściwego opisu ceremonii ślubu, trzeba nakreślić ich najogólniejszy kontekst. Otóż zawsze i we wszystkich dawnych kulturach zaślubiny kojarzono z symboliką płodności, co znalazło swój wyraz w rytuale (przecież nawet dziś mamy do czynienia z taką symboliką, tyle że nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, np. sypanie ryżem na młodożeńców). Nieprzypadkowo patronką małżeństwa jest małżonka Wisznu Lakszmi, która jest zarazem czczona jako bogini wegetacji. Połączenie funkcji patronki małżeństwa i bogini wegetacji jest odbiciem przeświadczenia ówczesnych ludzi o mistycznym związku istniejącym pomiędzy kobietą (tą, która wydaje na świat potomstwo) i ziemią (tą, która rodzi plony). To dlatego wszystkie kulty agrarne związane były z Wielką Boginią (Magna Mater), której niezliczone postacie znamy w całym pasie kultury śródziemnomorskiej i w innych częściach świata. Z kultem płodności i z postacią kobiety łączy się obraz mitycznego węża, widzianego jako dawca płodności. To chtoniczne bóstwo było atrybutem bogini Lakszmi, a także symbolem regeneracji (zmiana skóry!). Wąż uważany był również za stworzenie znające tajemnice życia i śmierci. W Indiach kobiety pragnące mieć dziecko składały ofiary świętej kobrze. Ten mityczny ciąg: wąż — kobieta — nowe życie sięga zamierzchłych czasów. Kulty i symbolika płodności swoisty renesans przeżywały w Indiach na przełomie er, kiedy do systemu kształtującej się religii hinduskiej przenikały pierwiastki przedaryjskich wierzeń.


Bogini Lakszmi

W obyczajowości Indii starożytnych znano zarówno związki poligamiczne, jak i poliandryczne (wielomęstwo). Lud Narajów zamieszkujący doliny himalajskie praktykował osobliwy zwyczaj pozwalający dziewczynie poślubić kilku braci naraz. Ten właśnie obyczaj spotykamy w wielkim eposie Mahabharata. Bywało też odwrotnie, kiedy to chłopiec poślubiał kilka sióstr. Być może stare prawo lewiratu jest pozostałością tego zwyczaju. Jeszcze w latach I Wojny światowej zauważono, że poliandria nadal jest uznawana wśród himalajskich pasterzy.

Oczywiście znano też formę związku monogamicznego.


Świątynia w Kajuraho pełna jest rzeźb ze scenami kama — czyli miłosnymi, fot. Arczyński

Aby zrozumieć sakralny charakter ceremonii ślubu, trzeba uzmysłowić sobie jak wielką wagę przywiązywano w Indiach do małżeństwa. Małżeństwo miało niewątpliwie wymiar religijny — wszak dom był tym obszarem, gdzie odprawiano domowe obrzędy religijne, które jak każdy akt sakralny miały wielkie znaczenie dla podtrzymywania uświęconego porządku rzeczy. Chodziło także o wręcz metafizyczną doniosłość posiadania męskiego potomka — tylko syn, odprawiając ceremonię pogrzebową przy stosie zmarłego ojca zapewniał mu tym aktem życie w świecie duchowym. Gdy pan domu nie mógł doczekać się syna, uciekał się do adopcji, ale uznawano, iż obrzęd pogrzebowy odprawiony przez adoptowanego syna nie ma takiej mocy, jak ten odprawiony przez syna naturalnego. Bez przesady można więc powiedzieć, że dla bramina brak męskiego dziedzica było prawdziwą tragedią. Oczywiście w małżeństwie chodziło również o przedłużenie rodu, i wreszcie nie bez znaczenia była kama czyli miłość cielesna, którą Hindusi wysoko cenili.

Za mężczyznę zdolnego do ożenku uważano młodzieńca, który zakończył naukę u guru (etap brahmaczarina) i był gotów rozpocząć, kolejny rozdział swego życia, okres grihasthi. Dziewczyna zaś, dla której ślub był jednocześnie ceremonią inicjacyjną, miała być bardzo młoda — księgi określają, że powinna być „tuż przed pierwszą menstruacją". Jednakśluby całkiem małych dzieci to dużo późniejsza praktyka, dziś potępiana.

Ślub musiał być poprzedzony naradami rodowymi — stawiano też wróżby i horoskopy. W roli swata występował wuj chłopca ze strony matki. To on odwiedzał rodzinę dziewczyny — wtedy odczytywano tzw. prawarę, czyli sprawdzano w historiach obu rodów czy między młodymi nie ma pokrewieństwa aż do dziesiątego pokolenia (u kszatrijów czyli kaście rycerzy do czwartego).Gdy nie dopatrzono się żadnych przeszkód, pan młody mógł złożyć stridhana, coś w rodzaju osobistego majątku zagwarantowanego przyszłej żonie, którego nie mógł jej odebrać, nawet gdyby wypędził ją z domu albo się z nią rozwiódł. Co ciekawe, stridhana jako jedyna forma majątku dziedziczona była w linii żeńskiej. Stanowiła ją przeważnie biżuteria przechodząca z matki na córkę — z czasem wykształcił się zwyczaj noszenia tego dziedzictwa stale, nawet przy pracy. To dlatego widzimy jeszcze dziś biedne wiejskie dziewczyny obwieszone ozdobami. Charakterystycznym znakiem statusu dziewczyny była ozdoba noszona w płatku nosa. Dziewczętom jako małym dzieciom przebijano nosek bambusową drzazgą, którą nosiły aż do pierwszej menstruacji, kiedy to zamieniano ją na klejnot (np. brylant), potem z kolei gdy panna została mężatką obowiązana była nosić ozdobę w kształcie koła.

Ze swej strony rodzice dziewczyny zobowiązani byli zapewnić córceposag, a także opłacić ceremonię ślubną. Ponieważ wydawano olbrzymie kwoty, zdarzało się nierzadko, że rodzina dziewczyny po weselu zostawała z pustą kieszenią.

W dniu ślubu pan młody wystrojony i w towarzystwie przyjaciół i rodziny przybywał do domu panny, gdzie jej ojciec podejmował go specjalnym napojem, który miał znaczenie magiczne — dobrowróżebne. Potem młodych ustawiano po dwóch stronach kotary i przy akompaniamencie mantr uroczyście ją odsłaniano. To był moment, kiedy młodzi mogli się nawzajem zobaczyć (nieraz po raz pierwszy w życiu). Ojciec panny rytualnym gestem oddawał córkę młodzieńcowi. Odprawiano tu również obrzędy przy domowym ognisku — trzeba pamiętać o sakralnym wymiarze ognia, który wszak był przejawem bóstwa — boga Agni. Jeden z gestów polegał na tym, że dziewczyna wrzucała w ogień garść ryżu — ma to zapewne związek z rytem płodności, bowiem wiele „ziarenkowych" roślin, a także owoców symbolizowało rozmnażanie. Przejawem magii płodności był również akt przedślubnej rytualnej kąpieli dziewczyny, która zanurzała się w specjalnej kadzi pełnej ziół i owoców. Po takiej ablucji dziewczyna siadała na skórze czerwonego byka. Nie trzeba dodawać, że postać byka symbolizowała płodność.

Wreszcie następował obrzęd sapdapada, „siedmiu kroków", który był pierwotnie rytuałem zawierania przyjaźni, a potem w nieco zmienionej formie przyjął się przy zaślubinach. Młodzi (dziewczyna wsparta na ramieniu narzeczonego) obchodzili siedmiokrotnie święty ogień, przy wtórze mantr i śpiewów. Potem skrapiano młodą parę wodą. Po tej najważniejszej części ceremonii orszak przenosił się do domu pana młodego, gdzie ponownie przy ogniu oprawiano obrządki. W trakcie uroczystości wzywano Agniego, prosząc go o opiekę nad oblubienicą i jej przyszłym potomstwem. Agni był prawdziwie domowym i przyjacielskim bóstwem, wzywano go także m.in. w czasie inicjacji, aby roztoczył opiekę nad adeptem. Przywoływano także Indrę, prosząc go — jako boga płodności zapładniającego pod postacią byka ziemię, zwierzęta i kobiety — aby dał oblubienicy „dziesięciu synów" (tekst Hiranjakocingrihjasutra).

Ceremonia trwała właściwie cały dzień. Wieczorem pod rozgwieżdżonym niebem nowożeńcy spotykali się, by wpatrywać się razem w gwiazdę polarną — symbol wierności.

Dopełnieniem zawartego związku było uroczyste spożycie pierwszego wspólnego posiłku (np. miseczki ryżu). Zapewne to zwyczaj pradawny, kiedy utożsamiano akt jedzenia z sakralnym darem żywotności, życia. Przez co najmniej trzy dni obowiązywała nowożeńców wstrzemięźliwość płciowa — jak zwykle przy tzw. ceremoniach przejścia chodziło o zmylenie demonów, szczególnie groźnych i aktywnych wtedy, gdy przerwana została ciągłość, w okresie przechodzenia z jednego stanu w inny. W razie gdyby wtedy właśnie zostało poczęte dziecko, czyhający demon łatwo mógłby się w nie wcielić. Z powodu wzmożonej aktywności złych mocy smarowano pannie młodej powieki świętym masłem ghi po to, aby nikogo przypadkiem nie zauroczyła (znany motyw „złego spojrzenia"). Gdy mijał okres rytualnej nieczystości, małżonkowie odbywali obrzędową kąpiel, i mogli „wrócić do świata", w pierwszej kolejności składając zwyczajowe wizyty weselnikom. Czwartej nocy akt miłosny był już dozwolony, poprzedzał go specjalny rytuał garbhadhana, mający zapewnić poczęcie dziecka.

Opisana ceremonia niewiele do dziś się zmieniła. Ale jeśli chodzi of o r m ę zawierania małżeństwa, to nie jest ona jedyna. Opisana wyżej nazywa się brahma, ale kodeksy wymieniają aż osiem rodzajów zaślubin! Cztery z nich, opatrzone zbiorczą nazwą kamadana (kama — miłość) są przez pisma bramińskie uważane za ortodoksyjne i godne bramina. Są to opisana brahma, a także: pradżapatja, tym tylko różniąca się od brahmy, że niewymagająca ani posagu ani stridhany; dajwa — forma wykształcona w czasie największej dominacji bramińskich kapłanów i praktycznie sprowadzająca się do tego, że bramin mógł zdobyć żonę w nagrodę za odprawienie obrzędów ofiarnych. Wszystkie te trzy formy nie różniły się natomiast rytuałem. Czwartą formą jest arsza — zapewne relikt przeszłości obrazujący obyczaje pasterskiego ludu Ariów. Właściwie była to forma zakupu dziewczyny w zamian za zwyczajowo ofiarowywane ojcu panny krowę i byka. Krowa i byk znaczyły wtedy coś więcej niż zapłatę — były symbolami. Zapewne wtedy zaczynał się kult świętej krowy, znany przecież innym archaicznym kulturom, by wspomnieć tylko Egipt, gdzie wielka bogini Hathor przedstawiana jest właśnie pod postacią krowy.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kobieta w hinduizmie
Amieszti - ceremonie pochówku

 Zobacz komentarze (1)..   


« Hinduizm   (Publikacja: 14-05-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Joanna Żak-Bucholc
Zajmuje się etnologią i religioznawstem. Publikowała m.in. w: 'ALBO albo Inspiracje Jungowskie'; 'Nie z tej ziemi'; 'Czwarty Wymiar'; 'Tytuł'.

 Liczba tekstów na portalu: 90  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kilka uwag na marginesie poprawności politycznej oraz innych wkurzających rzeczy
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 20 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365