|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Aborcja, edukacja seksualna
Historia aborcji w Holandii [1] Autor tekstu: Ilona Vijn-Boska, Ilona Boska
Aż do połowy XIX wieku panowało przekonanie w Holandii,
że aborcja jest grzeszna wówczas, gdy służy do ukrycia dowodów zdrady małżeńskiej
lub cudzołóstwa. Większość teologów nauczała, że męski płód nie może
się stać istotą ludzką obdarzoną duszą przed upływem co najmniej
czterdziestu dni od momentu poczęcia, a w przypadkach płodu żeńskiego miało to
miejsce później. W związku z tym aborcja przed upływem tego czasu nie była
grzechem.
Pod koniec XIX wieku rewolucja przemysłowa, gwałtowny rozwój nauki i techniki spowodowały, że społeczeństwo holenderskie z rolniczo-rzemieślniczego
przekształciło się w przemysłowe. Postęp medycyny i poprawa opieki
zdrowotnej zmniejszyły umieralność dzieci i niemowląt. Wielodzietność stała
się problemem i zaczęto dostrzegać potrzebę ograniczania przyrostu
naturalnego. W 1881 roku powstał w Holandii Nowy Związek Maltuzjański (NMB)
[ 1 ]
propagujący stosowanie środków antykoncepcyjnych. Związek ten miał niewielu
sympatyków w środowisku lewicowo-liberalnym. Dla wielu kobiet niepożądana
ciąża ze względów zdrowotnych, finansowych, strachu przed wielodzietnością, a u panien strachu przed skandalem, stawała się wielkim zmartwieniem.
W Holandii w roku 1887 aborcja została uznana jako czyn
przestępczy. Kobieta i osoba, która
jej pomogła w usunięciu żywego płodu podlegali karze. Z tego powodu, jak i pobudek etycznych większość lekarzy nie chciała przeprowadzać zabiegu
przerywania ciąży. Otwierało to drogę podziemnej aborcji przeprowadzanej w mało higienicznych warunkach i środkami codziennego użycia. Zabieg aborcyjny
polegał na ukłuciu macicy szydełkiem lub drutem do dziergania czy też
wstrzyknięciu mydlin i wywołaniu poronienia. Pierwszą osobą, która
publicznie skierowała uwagę na problem aborcji był znany profesor położnictwa i ginekologii, Hector Treub (1856-1920). W 1895 roku opublikował w „Czasopiśmie o Prawie Karnym" (Tijdschrift voor Strafrecht) artykuł
Przerywanie
ciąży a prawo karne. Według niego prawo aborcyjne nie brało pod uwagę
sytuacji, w których zabieg przerywania ciąży był medycznie wskazany. Przez
brak prawny jej akceptacji lekarz narażony był na pociągnięcie do
odpowiedzialności karnej. Treub dążył do jej legalizacji, aby lekarze mogli
przeprowadzać ten zabieg w warunkach higienicznych i medycznie sprawdzonych. Z przeprowadzonej medycznej ankiety o nielegalnej aborcji wśród 127 lekarzy
amsterdamskich na początku XX wieku wynikało, że osiemdziesięciu pięciu
lekarzy wielokrotnie musiało pomagać kobietom po nielegalnym zabiegu.
Na początku 1900 roku do władzy doszły partie wyznaniowe w miejsce
liberalnej, która rządząc w Holandią pod koniec XIX wieku wykazywała dużo
tolerancji w sprawach publicznych. Nowy rząd z miejsca ogłosił, że
„moralny
charakter publicznego życia ludności musi być w bardziej skuteczny sposób
chroniony prawem". Chrześcijańscy politycy uważali, że przyczyna zubożenia
ludności, prostytucja i zanik moralności leży w samym człowieku, który odwrócił
się od Boga. Według nich społeczna reformacja nie mogła zajść bez równoczesnego
nawrócenia się i poprawienia obyczajów moralnych. Propozycja liberalnych
polityków o weryfikacji prawa aborcyjnego została odrzucona. Również NMB, które w 1895 roku uzyskało osobowość prawną, zaczynało odczuwać przeciwdziałania
nowego rządu. Kościół rzymskokatolicki każdą ludzką interwencję w proces
prokreacji uważał za wykroczenie przeciw porządkowi boskiemu i naturalnemu. W wyjątkowych wypadkach dopuszczał czasowe powstrzymanie się. Różnicą między
powstrzymywaniem się a środkami antykoncepcyjnymi według Kościoła leżała w tym, że w pierwszym wypadku korzystano z naturalnych metod, a w drugim
naturalny przebieg był uniemożliwiany. Między aborcją a antykoncepcją w pojęciu katolickim nie było zbyt wiele rozbieżności. Obie były skierowane
przeciw potencjalnemu życiu ludzkiemu: "contra vitam hominis in
potentia", tak
jak to wyraził się Tomasz z Akwinu. Aborcja była o tyle gorsza, że nieśmiertelna
dusza płodu zostawała zaprzepaszczona. W protestancko-chrześcijańskiej społeczności
większość także nie akceptowała antykoncepcji i aborcję uważała za
niedopuszczalną. Jednakże tutaj najważniejszym była jedność i zgodność
między małżonkami a nie prokreacja.
Tradycyjne stanowisko Kościoła, że życie płodu jest ważniejsze niż życie
matki, wywoływało wśród wielu ostry sprzeciw. Wolnomyśliciel de Vries w swojej broszurze Decyzja o nienarodzonym, niezdatnym do życia płodzie (De
beschikking over de ongeboren niet levensvatbare vrucht) z roku 1903 domagał
się również zniesienia karalności za aborcję. Wychodził on z założenia,
że płód nie jest zdolny sam do życia i dopiero po urodzeniu dzięki
otoczeniu może się rozwijać. Według niego płód był częścią matki i należał do niej, więc tylko ona miała prawo decydowania o nim: „Jej
pozostaje ostateczna decyzja o tym, czy zatrzyma swoją własność czy nie, a nie mężczyznom, którzy tworzą prawo. Kto na świecie może zakwestionować,
że matka ma do tego prawo?".
Jednakże inni mężczyźni będący u władzy domagali się zaostrzenia
prawa aborcyjnego i zabronienia lub przynajmniej ograniczenia dostępu do środków
antykoncepcyjnych. W roku 1911 Sejm zatwierdził nowe prawo obyczajowe, gdzie
dwa artykuły odnosiły się do aborcji i antykoncepcji. Artykuł 251 bis głosił,
że każdy, kto pomógł ciężarnej kobiecie w przerwaniu jej ciąży podlegał
karze. Przy tym nieważne było, czy płód był żywy czy nie. Miało to ułatwić
ściganie karne za nielegalną aborcję, bo wystarczyło tylko udowodnić utratę
płodu. Jednakże spowodowało to jedynie, że holenderscy lekarze bojąc się
utraty reputacji i problemów z policją nie decydowali się na przeprowadzenie
tego zabiegu nawet w związku z medycznymi wskazaniami. Natomiast podziemna aborcja rozwijała się dalej. Kobiety trafiające po nieudanych, nielegalnych
aborcjach do lekarzy mogły liczyć na ich obowiązek utrzymania tajemnicy zawodowej.
Artykuł 451 odnosił się do antykoncepcji i zabraniał oficjalnego
reklamowania, jak i rozpowszechniania środków antykoncepcyjnych. Ogólnie uważano,
że antykoncepcja wpływa dodatnio na rozpowszechnianie się nielegalnej
aborcji. Ten kto nie był członkiem Nowego Związku Maltuzjanistycznego (NMB)
stracił dostęp do sprawdzonych środków zapobiegających ciąży. Nie wiadomo w jakim stopniu rząd utrudniał działalność NMB, lecz liczba członków
rosła z roku na rok.
Nowa dyskusja o legalizacji aborcji pojawiła się w latach trzydziestych w socjalistyczno-demokratycznych kołach w związku z sytuacją aborcyjną w Rosji, gdzie zabieg ten był zalegalizowany od roku 1924. Według socjalistów
zlikwidowałoby to podziemną aborcję i pomogło biednym rodzinom, gdzie każde
nowe dziecko pogarszało sytuację ekonomiczną. Domagano się również uświadamiania o antykoncepcji i rozprowadzania środków zapobiegających ciąży. Początek
II wojny światowej w Holandii oznaczał koniec rozważań na temat legalizacji
przerywania ciąży. Reżim nazistowski uważał wzrost przyrostu naturalnego za
siłę narodową a ograniczenia urodzin za dekadencję i upadek. NMB zaraz po
zajęciu Holandii przez Niemców zawiesił swoją działalność. Po wojnie w maju 1946 roku w miejsce NMB powstało Holenderskie Zjednoczenie dla Seksualnych
Przemian (NSHV). Celem NVSH stało się upowszechnianie nowego podejścia do życia
seksualnego. Seksualność miała być pozytywnie traktowana jako podstawa
ludzkiego istnienia, a nie jako zło konieczne, dopuszczalne jedynie w celu
reprodukcji. „Odważ się być wolny i będąc sam sobą nie rań
innych".
Do lat sześćdziesiątych prawo aborcyjne z roku 1911 było surowo
przestrzegane. W szpitalach przeprowadzano tylko zabiegi w wypadku, gdy zdrowie
kobiety było poważnie zagrożone. Według konserwatywnego rozumowania posądzano
kobiety pragnące przerwać ciążę, o rozwiązłe życie seksualne, głupotę i brak odpowiedzialności. Za karę musiały teraz rodzić niechciane dzieci.
Zapominano przy tym o wieku kobiety czy też w jakich okolicznościach zaszła
ona w ciążę. Mimo to aborcja była przeprowadzana przez lekarzy u tych, które
mogły sobie pozwolić i miały odpowiednie kontakty. Inne kobiety musiały jak
na początku XX wieku szukać pomocy u nielegalnych przerywaczy ciąży lub
rzucać się ze schodów, aby wywołać sztuczne poronienie. Szacunkowo od
20.000 do 60.000 kobiet rocznie przerywało ciążę.
W połowie lat sześćdziesiątych aborcja powoli zaczęła wychodzić z podziemia. Aby dokonać zabiegu potrzebne było zaświadczenie lekarza
psychiatry, że kobieta nie była w stanie urodzić dziecka i go wychować. W takiej sytuacji niektórzy ginekolodzy byli skłonni dokonać zabiegu. Jedna z kobiet, która wtedy miała aborcję, tak o tym mówi: „Potrzebne było 350
florenów w kopercie. Kiedy zabieg był skończony, czułam się chora i miałam
mdłości. Wiem jeszcze, że dałam kopertę i wyszłam zataczając się na zewnątrz.
U lekarza nie było miejsca, abym doszła do siebie. I tak stałam na ulicy,
czując się źle fizycznie i psychicznie, bo zdecydowałam się dokonać czegoś,
co było właściwie zabronione i nieetyczne".
W 1966 roku feministka Joke Smit publicznie stwierdziła, że tylko kobieta
powinna sama o sobie decydować. Tylko kobieta potrafi najlepiej ocenić swoją
własną sytuację i zdecydować, czy potrafi być matką. Również w tym samym
roku znany prawnik i profesor prawa karnego Enschedé skonstatował, że lekarz
nie podlega karze, jeżeli według pewnych reguł przeprowadza zabieg. Od
tego momentu pewna liczba szpitali odważyła się na przeprowadzanie zabiegów
nie tylko ze względów medycznych. Powstały specjalne „grupy aborcyjne" złożone z ginekologa, pracownika społecznego i psychiatry. Po wysłuchaniu argumentacji
kobiety, miały one decydować, czy jest to wystarczające do zgody na
przeprowadzenie zabiegu. „Grupy aborcyjne" działały według różnych kryteriów i ta sama kobieta mogła zostać w jednym szpitalu przyjęta, a w drugim nie.
Duży wpływ na dalszy rozwój legalizacji aborcji miała telewizyjna audycja
„Po wiadomościach" (Achter Het Nieuws) z dnia 9.5.1967 roku.
Profesor ginekologii z kliniki Wilhelminagasthuis stwierdził tam podczas
dyskusji, że w pewnych okolicznościach kobieta ma prawo sama zdecydować o przerywaniu ciąży. Następnego dnia jego klinika została zalana telefonami od
kobiet z taką prośbą ze względu na specyficzne sytuacje, w których się
znajdowały.
W tej sytuacji wielu lekarzy zaczęło rozważać stworzenie specjalnej
kliniki, w której przeprowadzano by tylko zabieg przerywania ciąży. W 1968
zgromadzili się oni w Rotterdamie, aby omówić istniejącą sytuację. W wyniku tego powstała Fundacja Medycznie Odpowiedzialnego Przerywania Ciąży
(Stimezo-Stichting Medisch Verantwoorde Zwangerschapsonderbreking). Fundacja chciała
mieć własną klinikę i zaczęła publicznie gromadzić pieniądze.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: « Aborcja, edukacja seksualna (Publikacja: 23-11-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5120 |
|