Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.991 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Wiedza nie ma właściciela.
 Społeczeństwo » Aborcja, edukacja seksualna

Historia aborcji w Holandii [2]
Autor tekstu: Ilona Vijn-Boska, Ilona Boska

Tymczasem na wzór amerykański powstawały pierwsze grupy kobiece. Myślą przewodnią było, że razem mogą osiągnąć o wiele więcej w życiu prywatnym i publicznym. W Amsterdamie wśród studentek Uniwersytetu powstała grupa „Dolle Mina", do której przyłączały się znane publicznie osoby. W innych miastach szybko powstawały oddziały koordynowane przez Amsterdam. „Dolle Mina" od początku zaczęła prowadzić akcje w celu uzyskania jak największego rozgłosu. Jej żądaniami były bezpłatne przedszkola, jednakowe wynagrodzenie w przypadku tej samej pracy dla mężczyzn i kobiet, zniesienie podwójnej seksualnej moralności dopuszczającej mężczyznom wiele a kobietom nic, legalna i bezpłatna aborcja, jak i ponowna rewizja podziału ról w małżeństwie i w życiu społecznym. W stosunku do aborcji przyjęły bardzo szybko stanowisko, że tylko kobieta ma prawo decydować o sobie a nie wciąż obradujący na ten temat mężczyźni. Buntowały się, że kobiety nie są dopuszczane do debat, tak jakby to kobiet nie dotyczyło. W pierwszą rocznicę swojego istnienia aktywistki tej grupy zorganizowały łódź pływającą amsterdamskimi kanałami. „Statek miał symbolizować fakt, że w celu dokonania aborcji trzeba popłynąć do Anglii, gdzie aborcja była legalna od 1968. W Holandii nie było takiej możliwości. Tak jak w dziecięcej piosence, tylko dla ludzi z forsą nic nie jest troską. Wszystkie miałyśmy brzuchy wypchane poduszkami, aby wyglądać jak ciężarne kobiety. I tak pływałyśmy w zimnie i deszczu rozentuzjazmowane naszymi ideałami". [ 2 ]

W marcu 1970 roku około pięćdziesiąt feministek z Dolle Miny wtargnęło na kongres ginekologów w Utrechcie. Żądały, aby to kobiety same mogły decydować o swojej ciąży. Na gołych brzuchach miały napisy z tekstem „Nasz brzuch należy do nas". Hasło to szybko opanowało całą Holandię i spowodowało, że kobiety stały się partnerem w dyskusji aborcyjnej. Ich żądania o dostępność antykoncepcji dla każdego skłoniły polityków w Hadze do zniesienia zakazu na reklamowanie środków antykoncepcyjnych. W 1972 roku tabletka antykoncepcyjna została objęta ubezpieczeniem zdrowotnym i dostępna dla każdej kobiety. Dolle Mina poparły od razu akcję zbierania pieniędzy na kliniki Stimezo. Robiły to między innymi poprzez sprzedaż jabłek, symbolu kuszenia Adama przez Ewę. Do akcji przyłączyło się Holenderskie Zjednoczenie dla Seksualnych Przemian (NVSH), które poza tym publicznie żądało zniesienia prawa obyczajowego z roku 1911 i emancypacji seksualnej. Również inne organizacje kobiece włączyły się do tej akcji.

Polityczna dyskusja na temat aborcji powoli zaczynała się toczyć. W wyborach do Drugiej Izby w 1967 trzy partie objęły tę kwestię swoim programem. Pacyfistyczno-Socjalistyczna Partia (PSP) chciała legalizacji przerywania ciąży, Partia Pracy (PvdA), jak i Demokraci 66 (D66) domagała się dokładnego zbadania tej kwestii. W celu podjęcia tej tematyki wśród lekarzy, wiceminister zdrowia zwrócił się do zrzeszenia holenderskich lekarzy (KNMG) o przedyskutowanie tej kwestii. W 1970 roku dwóch parlamentarzystów Drugiej Izby z Partii Pracy (PvdA). Był to relatywnie nowoczesny projekt pozwalający kobiecie samej decydować o sobie pod warunkiem, że będzie to medycznie uzasadnione. Politycy w Hadze podzielili się na dwa obozy. Aby odłożyć podjęcie decyzji na dogodniejszy moment wyznaniowo liberalny rząd wyznaczył rządową komisję w celu powtórnego rozpatrzenia tej kwestii. W wyborach do Drugiej Izby w 1971 sprawa aborcji stała się głównym punktem kampanii wyborczej. Progresywne partie, takie jak PvdA czy D66 żądały jej legalizacji, podkreślając przy tym prawo nieuzależnionej od nikogo decyzji kobiety. Partia Wolności i Demokracji (VVD) twierdziła, że aborcja legalna czy też nie, była kwestią sumienia każdej kobiety i władza nie powinna się w to wtrącać. Partie wyznaniowe, takie jak Katolicka Partia Narodowa (KVP) chciały utrzymania prawa aborcyjnego z roku 1911 lub w ostateczności jej dokonywania, gdy zdrowie fizyczne lub psychiczne danej kobiety było zagrożone.

Tymczasem w Arnhem została otwarta pierwsza klinika, gdzie można było dokonać aborcji, a w rok później w Zwolle. Również NVSH otworzył dwie swoje kliniki. Niektórzy lekarze domowi stali się znani, jako ci, co pomagają kobietom. Kobiety z grupy Dolle Mina robiły wszystko, aby aborcja stała się ogólnie dostępna. Podczas niektórych programów telewizyjnych pokazywały numer telefonu, gdzie kobiety chcące dokonać aborcji mogły dzwonić. Za ich namową znane Holenderki publicznie opowiadały, dlaczego zdecydowały się na przerwanie ciąży. Przeprowadziły wiele akcji i protestów, zbierały w całej Holandii podpisy pod petycją o legalizację aborcji.

W 1972 minister zdrowia Stuyt i minister sprawiedliwości Van Agt, obaj z Katolickiej Partii Narodowej (KVP) przedstawili nowy projekt ustawy. Aborcja miała pozostać karalna. Zabieg przeprowadzany byłby tylko w wypadku zgody zespołu medycznego ze względu na medyczną potrzebę. Zabiegi mogłyby mieć tylko miejsce w szpitalach. Propozycja ta wywoła dużo protestów, ponieważ w klinikach dopuszczalne było o wiele więcej. Każda kobieta po zapłaceniu 400 florenów (średnia płaca brutto w tym czasie wynosiła 1600 florenów), mogła poddać się zabiegowi przerywania ciąży do dwunastego tygodnia od ostatniej menstruacji. Było to dużo, ale mimo wszystko o wiele taniej niż podróże organizowane przez NVSH do Anglii, gdzie dochodziły koszty podróży i noclegów.

Nowa formacja rządowa, do której weszła między innymi Partia Pracy wycofała propozycję ministrów KVP. Zdecydowała również, że inicjatywa nowego projektu powinna wyjść od parlamentarzystów Drugiej Izby. W międzyczasie minister sprawiedliwości, którym nadal pozostawał Van Agt, miał interweniować w sytuacjach, kiedy praktyki aborcyjne zaczną wybiegać poza nieformalnie dozwolone granice.

W październiku 1974 doszło do poważnego konfliktu między progresywnymi partiami (PvdA, D66) i ministrem Van Agt w sprawie kliniki aborcyjnej „Bloemenhove" w Heemstede. W klinice tej przeprowadzano zabiegi po dwunastym tygodniu, niekiedy aż do osiemnastego. Van Agt powołując się na to, postanowił zamknąć klinikę. Po długich debatach politycy postanowili przedłużyć dozwolony czas do trzynastu tygodni a sprawę kliniki przekazać do sądu. Ponieważ granica dwunastu tygodni nie była nigdzie wyraźnie określona, Bloemenhove pozostało otwarte. Van Agt poinformował pismem Drugą Izbę, że wszystkie kliniki przerywające ciąże powyżej trzynastego tygodnia będą ścigane prawnie.

Feministyczne grupy kobiece zaczęły zdawać sobie sprawę, że nowe prawo aborcyjne może cofnąć to wszystko co nieformalnie było dozwolone. Postanowiły zacząć jeszcze bardziej aktywnie działać. W tym celu stworzyły nową organizację „My kobiety żądamy" (Wij vrouwen eisen). Grupa ta przedstawiła trzy żądania, które miałyby być spełnione przy legalizacji aborcji: aborcja usunięta z kodeksy karnego, objęta ubezpieczeniem zdrowotnym i każda kobieta sama podejmuje decyzję. Swoje żądania przedstawiły w grudniu 1975 roku podczas demonstracji w Hadze, w której wzięło udział około dziesięć tysięcy osób. „My kobiety żądamy" bardzo szybko stała się krajową organizacją z komitetami w prawie każdym większym mieście. W ten sposób docierano do kobiet, które do tej nie znały pojęcia aborcja i antykoncepcja. Holandia stała się polem walki dwóch przeciwnych obozów. Z jednej strony stała organizacja „My kobiety żądamy" ze swoim roszczeniem całkowitego przywileju do własnej decyzji a z drugiej politycy, którzy w większości wypadków nie chcieli do tego dopuścić. Prawo, moralność i opinia publiczna były czynnikami, które miały decydować o wyniku tej walki.

Wiosną 1976 roku partie rządzące po cichu przygotowywały nową ustawę. Aborcja do dwunastego tygodnia miała być przeprowadzana tylko wtedy, jeżeli zdrowie psychiczne i fizyczne kobiety było zagrożone. Lekarz miał dokładnie badać każdy, konkretny przypadek i swoją decyzję konsultować z zespołem złożonym z ginekologa, psychiatry i współpracownika społecznego. Aborcja mogła mieć miejsce w szpitalu i każda kobieta między zgodą na aborcję a jej przeprowadzeniem musiała odczekać pięć dni. Plany te wyszły na jaw. „My kobiety żądamy" zorganizowały demonstrację w Amsterdamie z udziałem tysięcy sympatyków. Kobiecy kabaret Nataszy Emanuels śpiewał piosenkę „Dzieci Van Agt", gdzie ostatnia zwrotka brzmiała:

"Śpiewam dzisiaj wieczorem dla ciebie
i dla wszystkich dzieci Van Agt.
Również dla tych, które powstaną,
jeżeli Van Agt nie pozwoli nam decydować.
Tak długo jak on będzie uważał,
że ciąża jest męską sprawą.
Śpij dobrze kochanie
jutro oddam cię Van Agt".

Minister Van Agt nie miał jednak zamiaru odstąpić od prowadzonej przez siebie polityki i czekał tylko na dogodny moment. Na początku maja w klinice Bloemenhove przeprowadzono u Niemki zabieg, po którym wystąpiły komplikacje. Niemiecka para małżeńska zwróciła się do dyrekcji kliniki o odszkodowanie. Po odmowie zameldowali policji o źle przeprowadzonym zabiegu. To wystarczyło ministrowi Van Agt, do dokładniejszego zbadania tego przypadku. Dyrekcja kliniki została poinformowana 18 maja o godzinie 15.00, że ma przygotować się do zamknięcia kliniki. Wieczorem o 20.00 miała tam wkroczyć policja opieczętować gabinety ginekologiczne i skonfiskować sprzęt. Dyrekcja w miejsce tego zawiadomiła organizację „My kobiety żądamy" o planach ministra sprawiedliwości. Te pięć godzin wystarczyło, aby setki kobiet i ich sympatyków zebrało się w klinice. Akcja policja została uniemożliwiona. Wiadomość o okupacji kliniki dzięki radiu i telewizji została rozpowszechniona w całej Holandii. W ciągu tygodnia nie wiadomo było jak dalej potoczą się losy kliniki. Z jednej strony obawiano się ponownej akcji policji a z drugiej wystąpienie Van Agt groziło kryzysem politycznym. Większość członków gabinetu rządowego i parlamentarzystów z Drugiej Izby była przeciwna akcji Van Agt. Po intensywnej debacie postanowiono nie podejmować dalszych działań w związku z kliniką Bloemenhove, dotąd dopóki sąd tego nie rozstrzygnie. Sąd orzekł, że akcja policji była nieprawomocna i klinika pozostała dalej czynna.

Pięć tygodni Van Agt rozważał możliwość poddania się do dymisji ze względu na krytykę jego polityki prowadzonej w związku z kwestią aborcyjną. Następnie powiadomił pisemnie Drugą Izbę, że zostaje, bo jego ustąpienie oprócz przyznania się do winy nie miałoby innego efektu. „Oprócz tego pozostając ministrem mogę dalej, dzięki dostępnym możliwościom, wywierać wpływ na rozwój ustawodawczy wokół kwestii aborcji". W tym samym czasie parlamentarzyści z Partii Pracy (PvdA) i Partii dla Wolności i Demokracji (VVD) przedstawili nowy projekt ustawy aborcyjnej, w której pozostawiano kobiecie wolność decyzji. Po przyjęciu tej ustawy większością głosów przez Drugą Izbę, została ona odrzucona w Pierwszej.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Idźcie, tylko, broń Boże, nie rozmnażajcie się
Aborcja w czasach Chrystusa

 Zobacz komentarze (9)..   


 Przypisy:
[ 2 ] Archiwum Dolle Mina.

« Aborcja, edukacja seksualna   (Publikacja: 23-11-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Ilona Boska
Korespondentka z Holandii współpracująca z Racjonalistą

 Liczba tekstów na portalu: 17  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 3  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Fitna: ocalić Europę
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5120 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365