Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.340 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Zło ukrywane rośnie."
 Światopogląd » Etyka świecka

O wartościach chrześcijańskich [2]
Autor tekstu:

Taki kierunek przemian jest ze wszech miar społecznie pożądany, prowadzi on przecież w kierunku najmniej energochłonnego sposobu przestrzegania społecznie ważnych wartości. Zdaje mi się więc, że każda ludzka wspólnota jest zainteresowana w realizacji takich właśnie przemian, czyli w rozbudowie sfery wartości moralnych, co prowadzi do odciążenia policjanta i prawnika, kapłana i Pana Boga.

Ale, o dziwo, wiele poszlak wskazuje na to, że instytucje policyjno-prawnicze, a także kościelne, jakby się bały tego swojego odciążenia, jakby się bały swego uzbędnienia. Uzbędnienie im nie grozi, bo nawet najpomyślniejsza realizacja programu rozbudowy obszaru moralności nigdy nie spełni się całkowicie. Natomiast uszczuplanie obszaru prawno-represyjnego i religijnego strzeżenia wartości jest jak najbardziej możliwe i wysoce pożądane. Otóż lęk przed tym uszczuplaniem daje się także bardzo wyraźnie odczuć. Kościół sprawia wrażenie jakby się też tego lękał, przekonując wszystkich na siłę, że nie ma moralności poza obszarem religijności: nulla salus extra Ecclesiam; mówię tu o „zbawieniu" moralnym, o rozwoju moralnym człowieka i jego moralnej postawie, niezależnych od partykularnej — jakiejkolwiek — światopoglądowej, w tym religijnej, formy.

Każdy system wartości jest idealnym obrazem systemu życia ludzkiej zbiorowości. System wartości żyje życiem systemu życia, to znaczy autentycznym życiem ludzkiej zbiorowości. Ale to idealne odwzorowywanie systemu życia w system wartości nie jest ani pełnym, ani prostym odwzorowaniem; jest to odwzorowanie odwrócone. Im bardziej i pełniej jakiś element systemu wartości, czyli jakaś konkretna wartość (jako wartość użytkowa np.), jest w realnym życiu ludzi realizowana, tym bardziej ku dołowi przesuwa się ona w hierarchii ludzkich marzeń (jako wartość idealna), czyli w systemie wartości. I odwrotnie, im gorzej rzecz się ma z realizacją jakiejś wartości w realnym życiu, tym bardziej przesuwa się ona ku górze w systemie ludzkich marzeń, czyli w systemie wartości. Mówię tu o tym mechanizmie, który rejestrują słowa Poety: „Litwo! Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie. / Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, / Kto cię stracił" .

Elementarnym znakiem wszelkiego życia jest ruch, ciągłe przemieszczanie się elementów składowych życia. Ten ruch, czyli życie, w obszarze systemu życia przejawia się w odpowiednich ruchach/przesunięciach elementów w obszarze systemu wartości.

Ale systemy wartości mając swoje podstawowe, pierwotne i zasadnicze zakorzenienie w życiu samym, zyskują sobie pewną niezależność, zwłaszcza, gdy obrastają w materię instytucji kulturowych, w tym, i w szczególności, religijnych. Ponieważ tematem tych rozważań są wartości chrześcijańskie, więc preferowane tu skojarzenia dotyczą religii, choć pod wieloma względami analogicznie rzeczy się mają w obszarach pozareligijnych systemów światopoglądowych i ideologicznych.

Więc trwałe, znaczące, długowieczne systemy wartości obrastają materią instytucjonalną. Kościół katolicki jest właśnie taką instytucjonalną materią chrześcijańskiego, a dokładniej — katolickiego, systemu wartości. Jakie są jego obowiązki i uprawnienia wobec tego systemu, a jakie uroszczenia? Jest to ważne pytanie. W jego rozstrzyganiu zderzają się ze sobą dwa przeciwstawne podejścia: laickie, czyli społeczno-kulturowe oraz konfesyjne, które jest dość zasadniczo zróżnicowane (chrześcijaństwo zreformowane; chrześcijaństwo katolickie o nastawieniu soborowym: ekumenia, hasło Kościoła jako Ludu Bożego; eklezjocentryzm).

Podejście laickie do katolicyzmu wyraża się w przekonaniu, że wóz wysunął się przed zaprzęg. Stanowisko to wychodzi z przeświadczenia, wedle którego źródłem wszelkich systemów wartości jest system ludzkiego (społecznego) życia. Z tym jednak, że systemy wartości nie są po prostu obrazami aktualnych, wręcz doraźnych stanów systemu życia społecznego. One mają w życiu społecznym podwójne zakorzenienie: wyrastają z tradycji tego życia i są powiązane z jego stanem aktualnym, z jego aktualną dynamiką.

Tradycja nadaje tym systemom inercję, stabilność, sprawiając, że działają one powściągająco na nadmierne tempo przemian w aktualnej strukturze systemu życia (zdaje się, że dzisiaj ten powściąg jest potrzebny).

Zakorzenienie drugie, w aktualnym stanie życia społecznego, sprawia, że systemy wartości są jednak żywe, to znaczy reagują na ważne przemiany życia, wykazują pewne minimum choćby wrażliwości na aktualne przemiany życia.

Otóż wszelkie instytucjonalizacje systemów wartości (ich kodyfikacje wraz z tworzeniem instytucji do sankcjonowania naruszeń kodeksowych) muszą zawierać w sobie tę pewną antynomiczność: oporność wobec zbytniej dynamiki życia ludzkiego, ale i pozytywną wrażliwość na konieczne przemiany.

Pierwotna i ostateczna instancja określająca ów optymalny punkt „między" znajduje się na dole, czyli w samej strukturze ludzkiego życia. Tej podstawie sprzeciwia się w różnym stopniu i zakresie postawa konfesyjna, w tym — najradykalniej — wertykalizm i absolutyzm kościelny.

Podejście konfesyjne odwraca wyżej przedstawiony porządek rzeczy, uznając nadrzędność wartości wobec życia ludzkiego. Wedle tej postawy systemy wartości są dla człowieka, ale nie przez i nie od człowieka; przychodzą z góry (od Boga), a nie z dołu!

Jednakże, jak wyżej pisałem, ta ogólna postawa wyznaniowa nie jest jednorodna; jest ona wewnętrznie bardzo zróżnicowana. Przecież te spawy są konkretyzowane różnie w różnych formach chrześcijaństwa, na przykład w chrześcijaństwie zreformowanym, w katolicyzmie soborowym i w katolickim eklezjocentryzmie.

Chrześcijaństwo zreformowane przyjmuje, rzecz oczywista, odgórne uporządkowanie świata wartości: Bóg -system wartości - system życia, ale kategorycznie odrzuca konieczność instytucjonalnego pośrednictwa w przekazie wartości od Boga do człowieka, czyli odrzuca prawo Kościoła do reprezentowania Pana Boga wobec ludzi, wyznawców Jego. Ten typ chrześcijaństwa odrzuca rolę Kościoła, którą ten sam sobie przypisuje, według protestantów - uzurpuje.

Katolicyzm soborowy kojarzy się z postawą Jana XXIII: łagodną, ludzką, wyrozumiałą dla ludzkich słabości, skłonną bodaj do zmetaforyzowania postaci diabła, przedstawiającą Boga Ojca bardziej jako istotę wyrozumiałą i miłosierną niż surową i karzącą, skłaniającą się do pojmowania Kościoła jako Ludu Bożego, nie zaś jako depozytariusza władzy nadanej hierarchii kościelnej z góry, więc zupełnie od Ludu Bożego niezależnej.

Eklezjocentryzm ma na to ostatnie pytanie prostą odpowiedź: wartości chrześcijańskie to te, które w imieniu Boga wskazuje Kościół. W imieniu Boga! Więc: Bóg -Kościół -system wartości — system życia. Bóg jest daleko i nie mówi wprost. Jego głosem mówi Kościół. Głos sługi jest głosem Pana! Pan mówi tylko i wyłącznie głosem sługi. W istocie rzeczy mamy tu więc do czynienia ze światopoglądem o trójczłonowej strukturze: Kościół (mówiący imieniem Boga) — system wartości - system życia. Urząd strzegący wartości zajmuje oto miejsce ostatecznego źródła wartości. Bywało, bywało tak nie jeden raz, i to nie tylko w obszarze dziejów religijnych. Czyli: sive deus sive ecclesia. Kościół — Boska Instytucja, która Boga instrumentalizuje, konstruując jego postać ad usum institutionis.

Co robić? Chyba przede wszystkim potrzeba większej łagodności, mniejszego rygoryzmu. Mniej wzywania imienia Pańskiego przy każdej okazji. Pewien teolog katolicki sformułował postulat, adresowany najoczywiściej do ludzi wierzących, by żyli tak, jak gdyby Boga nie było. Chodzi w tym przypadku tylko o to, by nie żonglować ciągle Jego imieniem, by nie sądzić i nie osądzać ludzkich spraw w imieniu Pana Boga, by nie przypisywać sobie uprawnień Sędziego Sądu Ostatecznego. Nikt — żaden człowiek, ani żadna instytucja — takich uprawnień nie ma!

Taka postawa musiałaby się łączyć z pewnym powściągiem boskiego autorytetu Kościoła, który musiałby zejść na ziemię i bardziej uzależniać swój autorytet od tego, co z ludźmi i dla ludzi robi, niż od nadania Boskiego.

Z tym musiałoby też iść w parze pewne odciążenie teologów i metafizyków, którzy głównie obsługiwali dotąd i ciągle obsługują boską instytucję kościoła. Więc: mniej metafizyki, więcej etyki!

Są to wszystko raczej „pobożne życzenia". Kościół katolicki potrzebuje wielkiej oświeconej reformy; oświeconej, czyli reformy od góry, przez sam Kościół zainicjowanej i przeprowadzonej. Potrzebuje wielkiej „pierestrojki", ale wątpię w to, czy jest w stanie ją podjąć, jak również w jej efekt.

Chrześcijaństwo zakorzenione natomiast w różnych pozakościelnych formach ludzkiej kultury faktycznie się zmienia i dalej zmieniać się będzie. Zmieniają się i zmieniać się też będą wartości o chrześcijańskiej proweniencji, wzbogacając się o wartości pozachrześcijańskie i wzbogacając tamte.

Właśnie, gdyby szukać najogólniejszego kryterium wartości chrześcijańskiej i postawy chrześcijańskiej, pojmowane w najlepszym moralnym sensie, to powiedziałbym, że miarą jest tu dwukierunkowa otwartość: wartość i postawa chrześcijańska, to taka wartość i postawa, która może być przyjęta (bez narzucania jej środkami „bogatymi") przez wartość i postawę (też w najlepszym sensie rozumiane) muzułmańską, buddyjską, socjalistyczną, judaistyczną, itp., i zarazem potrafi przyjmować uniwersalne treści tamtych. Sztywność katolickiej instytucjonalności jest i będzie w procesie takich uniwersalistycznych przemian bardzo poważną trudnością i przeszkodą. W cytowanym wyżej wywiadzie Delumeau powiada, że „Paweł VI miał rację, mówiąc o sobie, że jest — nie jako człowiek, ale jako szef Kościoła rzymskiego — wielką przeszkodą na drodze do ekumenii". Ta przeszkoda nie jest — najdelikatniej mówiąc — chrześcijańska, ale to wyznanie Pawła VI jest chrześcijańskie niewątpliwie. Właśnie z tego chrześcijańskiego wyznania należało by wyciągnąć praktyczne a chrześcijańskie wnioski.

Jednakże to, czy różne (światopoglądowo, ideologicznie, wyznaniowo) systemy wartości będą się stawały dla siebie partnerami współpracy i będą się wzajemnie przenikać i wzbogacać, czy też będą się coraz ostrzej zwalczać, stając się sobie wrogami, nie zależy od dobrej woli instytucjonalnych rzeczników tych różnych systemów wartości.

Sprawą podstawową jest to, jak będzie się kształtowała rzeczywista sytuacja społeczna — sytuacja grup społecznych, klas, narodów.

Jeżeli w stosunkach między grupami i klasami społecznymi, narodami i państwami pogłębiać się będą przepastne różnice w poziomie życia, to generować one będą wrogość, ograniczać zakres współpracy i rozbudowywać obszar możliwych oraz faktycznych konfliktów, antagonizmów, walk, wojen, itp. Wtedy i systemy wartości będą się absolutyzowały, a przez to przysposabiały do udziału w tych konfliktach, walkach i wojnach.

Bogowie i systemy wartości ludów współpracujących ze sobą łagodnieją i nie muszą mieć we wszystkim racji. Bogowie i systemy wartości ludów ze sobą wojujących muszą mieć całkowitą rację. Tak: systemy wartości mają zawsze swoje korzenie w systemie życia.

„Res Humana" nr 4/1993.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Wartości chrześcijańskie i media - OTK 7VI94
Po wizycie Benedykta XVI w Polsce

 Dodaj komentarz do strony..   


« Etyka świecka   (Publikacja: 21-07-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Zdzisław Cackowski
Profesor; jeden z najwybitniejszych polskich filozofów; polem jego szczególnych zainteresowań jest filozofia człowieka; wykłada w Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie; autor kilkudziesięciu książek; ostatnio wydał tom zatytuowany Człowiek i świat człowieka. Warstwy ludzkiego ciała, szeroko omawiany na łamach "Res Humana".

 Liczba tekstów na portalu: 7  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Po wizycie Benedykta XVI w Polsce
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5465 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365