Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.576 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Ileż próżności trzeba ukrywać (..) usiłując stwarzać pozory, że jest się zamierzonym elementem boskiego planu? Ileż szacunku wobec siebie należy poświęcić po to tylko, by nieustannie tarzać się w świadomości własnych grzechów?
 Państwo i polityka » Państwo wyznaniowe

Powrót do Cannosy? – Kościół wobec rozdziału [2]
Autor tekstu:

Omawiając „Deklarację o wolności religijnej" F. Longchamps de Bérier stwierdza, że „nie wolno oczywiście zapominać o istnieniu granic prawa do wolności religijnej", a że wolność sumienia i religii „odnosi się do człowieka w wymiarze indywidualnym i społecznym", dlatego należy uznawać ją za prawo obywatelskie. Ale — podobnie jak przy terminie „dobro wspólne" nie mówi, jakie są te ograniczenia wolności religijnej. Dla mnie tymi ograniczeniami są granice przewidziane w dokumentach międzynarodowych dotyczących praw człowieka, szczególnie w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Jest to dokument stosowany bezpośrednio i pozwalający na wysuwanie roszczeń w stosunku do państwa łamiącego wyszczególnione prawa i wolności, w tym wolność sumienia i wyznania. W konwencji jest przepis art. 9, który podaje się, że "Wolność uzewnętrzniania wyznania lub przekonań może podlegać jedynie takim ograniczeniom, które są przewidziane przez ustawę i konieczne w społeczeństwie demokratycznym z uwagi na interesy bezpieczeństwa publicznego, ochronę porządku publicznego, zdrowia i moralności lub ochronę praw i wolności innych osób.

F. Longchamps de Bérier twierdzi, że obraz stosunków między państwami a organizacjami religijnymi, zakreślony przez Sobór Watykański II, jest zgodny z wymogami państwa prawa i normami prawa międzynarodowego [ 14 ]. Dlatego, jego zdaniem, nie powinno budzić, wątpliwości (np. mojej) uzyskanie ze strony państwa specjalnego uznania przez jakąś wspólnotę religijną [ 15 ] z powodu swoich związków historycznych czy kulturowych z narodem.

Mówi, że z uwagi na wolność religijną „specjalne uznanie" nie może w żaden sposób powodować prawnej dyskryminacji innych grup religijnych. Powyższe stwierdzenia są groźną, pomimo złudzenia o znikomym znaczeniu, frazeologią. Mamy oto stwierdzenie, że po pierwsze, proponowane rozwiązania stosunków państwo-Kościół proponowane przez Sobór są tożsame z proponowanymi rozwiązaniami strony świeckiej; po drugie: Kościół jest przeciwny „prawnej dyskryminacji". Longchamps de Bérier nie podaje jednak recepty jak tego dokonać, by „wilk był syty i owca cała", tzn. by zapewnić „specjalne uznanie" Kościoła katolickiego i zarazem zapewnić prawną niedyskryminację innym. To, co się dzieje w Polsce po 1989 r., w rzeczywistości politycznej, w dziedzinie prawa wyznaniowego, w stosunku państwa do innych niż Kościół rzymskokatolicki wyznań potwierdza jedynie gołosłowność powyższych stwierdzeń. Nigdy nie było i nie będzie rzeczywistego równouprawnienia i stanu niedyskryminacji w stosunkach wyznaniowych panujących w państwie, jeżeli jakaś socjologiczna większość (czytaj: katolicy polscy) zapewni sobie „specjalne uznanie". Na progu III tysiąclecia, po tragedii dwóch wojen światowych, po tragediach wojen religijnych na Bałkanach i trwającej na Bliskim Wschodzie [ 16 ], po ogłoszeniu w 1948 r. Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, a później Konwencji Europejskiej o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, paktów ONZ-towskich z 1966 r., po Akcie Końcowym KBWE z Helsinek z 1975 r. ja, w przeciwieństwie do ks. prof. F. Longchamps de Bérier, mam wątpliwości. I to duże! Uprzywilejowywanie kogokolwiek (np. wspólnoty religijnej) z powodu jakichś tam suponowanych „związków" prowadzi automatycznie do aktów dyskryminacji.

Na wolnym rynku idei, moim zdaniem, nie ma słusznych i niesłusznych idei, nie ma gorszych i lepszych. Obowiązywać musi zasada równości i równouprawnienia bez względu na jakiekolwiek przyczyny. Narody Zjednoczone, pomne doświadczeń II wojny światowej, dobitnie to wyraziły w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, czyniąc z niej zaporę przed możliwością konfliktów o powszechnym zasięgu (wojna światowa) i o zasięgu lokalnym, której klasycznym przykładem może być wojna religijna na Bałkanach (w opisie tej wojny milczeniem pomija się fakt, że uczestnikami byli: prawosławni - Serbowie, katolicy — Chorwaci, muzułmanie — obywatele różnych państewek powstających na gruzach Jugosławii). Nie można tutaj zapominać o roli rzymskiego katolicyzmu w podgrzewaniu konfliktu na linii chrześcijaństwo-islam i chrześcijaństwo-judaizm [ 17 ]. Trwająca „krucjata" (określenie prezydenta Busha) Zachodu w Iraku, obecność tam ludzi w koloratkach (m.in. w polskich siłach okupacyjnych) jednoznacznie wskazuje, jakie są dążenia „jedynej słusznej" religii. Kończąc ten wątek uważam, że sugestie F. Longchamps de Bérier potwierdzają ten nurt myślenia istniejący w Kościele katolickim, którego priorytetem jest uczynienie z Polski katolickiego państwa wyznaniowego.

F. Longchamps de Bérier twierdzi, że dokumenty Kościoła katolickiego zawierają całościową i spójną wizję stosunków między państwem i wspólnotami religijnymi i że „próżno by tam szukać potępienia zasady rozdziału Kościoła od państwa". I zarazem, jakby mimochodem, przywołuje poglądy papieża Piusa X. Wcześniej sformułowałem tezę, że wystąpienie F. Longchamps de Bérier ma wydźwięk propagandowy. O stronniczym, jednoznacznie katolickim charakterze referatu — pozbawionym cech obiektywizmu — świadczą użyte przez Autora terminy „święty", „błogosławiony", nie funkcjonujące w neutralnej wobec religii nauce, za to możliwe a nawet wskazane do posługiwania się nimi, na obszarze oddziaływania Kościoła i w jego strukturach edukacyjnych.

Z jednej strony F. Longchamps de Bérier informuje, że próżno szukać w dokumentach Kościoła potępienia zasady rozdziału Kościoła od państwa, z drugiej zaś podkreśla, że Pius X uznawał zasadę oddzielenia państwa od Kościoła za fałszywą, za najbardziej szkodliwy błąd". Z tym poglądem papieża Autor identyfikuje się i jakby ze smutkiem konkluduje, że trudno z Piusem X nie zgodzić się, bowiem teza o separacji godzi w naturalną potrzebę harmonijnej zgody między wspólnotą polityczną i religijną! Dla mnie powyższa supozycja jest zupełnie zrozumiała, albowiem zaskakująco współgrają z nią współczesne dążenia katolicyzmu, zaś przypomnienie przez F. Longchamps de Bérier zdania Jana Paweł II, że „w relacjach z władzami publicznymi Kościół nie domaga się powrotu do form państwa wyznaniowego", jest dla mnie nic nieznaczącą deklaracją. Moje przekonanie wzmocnione zostało przez F. Longchamps de Bérier przywołaniem Piusa IX, z jego słynnym Syllabusem i zawartymi w nim „błędami", jakich dopuścili się i dopuszczają w dalszym ciągu ci wszyscy, którzy Kościoła nie słuchają. A Kościół zawsze ma rację — taką postawę zaprezentował tutaj F. Longchamps de Bérier. Dla mnie, pomimo słuszności, deklaracje Kościoła pozostają jedynie deklaracjami. Takimi pozostają do czasu, kiedy Kościół postanowi zacząć je traktować poważnie i wcielać w życie. Kościół będzie musiał je w życie wcielić, aby przetrwać. Musi zechcieć, aby jego usytuowanie było jak najdalej od państwa, również państwo współczesne, aby przetrwać, musi pozostawać jak najdalej od struktur Kościoła i utożsamiania się z jego poglądami.

Zgadzam się z prof. Michałem Pietrzakiem, który od wielu lat powtarza, że w drugiej połowie XX wieku neutralność religijno-światopoglądowa zyskała charakter podstawowej cechy państwa świeckiego; że zasada neutralności religijno-światopoglądowej zabezpiecza w sposób chyba najpełniejszy wykonywanie przez państwo swoich funkcji" [ 18 ]; że neutralność czy bezstronność państwa świeckiego oznacza odrzucanie wszelkiej religii czy filozofii państwa, bowiem państwo świeckie nie prowadzi żadnej indoktrynacji swoich obywateli, nie popiera określonej koncepcji życia, nie preferuje jakichkolwiek orientacji filozoficznych, politycznych, kulturalnych czy religijnych. Z neutralności wynika uznanie pluralizmu religijno-światopoglądowego społeczeństwa i zagwarantowanie swobody wymiany poglądów na tematy religijne i światopoglądowe. Państwo świeckie powstrzymuje się od reglamentowania wolności wyboru religii czy światopoglądu, więcej, stwarza warunki, aby obywatele mogli tego swobodnie dokonać. Neutralność nakazuje państwu uznanie absolutnej równości wobec prawa wszystkich opcji i opinii religijnych i światopoglądowych. Według prof. M. Pietrzaka neutralność państwa świeckiego rozciąga się na wszystkich funkcjonariuszy państwowych przy wykonywaniu funkcji urzędowych. Nie mogą oni kierować się własnymi sympatiami czy opcjami religijnymi bądź światopoglądowymi przy wydawaniu decyzji lub przy rozstrzyganiu sporów. Spoczywa na nich obowiązek bezstronnego [ 19 ].


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Przestępstwa w imię Boga
Państwo wyznaniowe


 Przypisy:
[ 14 ] Model stosunków państwo-Kościół akceptowany przez współczesne państwa demokratyczne w założeniu ma poszanowanie równouprawnienia, równego traktowania wszelkich kościołów i wyznań, a także bezwyznaniowców i ateistów. Zaś Kościół katolicki nie akceptuje demokracji, jako sposobu rządzenia. Potwierdza to zarówno strukturalny charakter tej instytucji, jak również przepisy konstytucyjne Città del Vaticano, państwa, którego głową jest głowa kościoła katolickiego. Państwo Miasto Watykan zaś „jest jedynym państwem totalitarnym wyznaniowym" (patrz: Dyskusja po wystąpieniach Andrzeja Dominiczaka i Floriana Lempy, w: Polska w Unii Europejskiej a stosunki wyznaniowe, pod red. Czesława Janika, Toruń 2005, s. 221).
[ 15 ] Odczytuję „wspólnotę religijną" jako „Kościół katolicki". Pomimo istniejących przepisów w polskiej Konstytucji o równym traktowaniu i równouprawnieniu Kościołów i wyznań to właśnie katolicyzm powołuje się na związki historyczne i przewagę socjologiczną (np. w konkordacie), i z tego tytułu żąda uprzywilejowanego miejsca w Państwie. Katolicyzm przy tym zupełnie nie bierze pod uwagę faktu, że z socjologicznej większości nie wynika „lepszość". Ten sam błąd w myśleniu spotykamy przy rozpatrywaniu sprawy ukrzyżowania założyciela chrześcijaństwa; Jezus z Nazaretu był w mniejszości, a mimo to historia Jemu przyznała rację, nie zaś większości socjologicznej, która ówcześnie uzurpowała sobie nie tylko „posiadanie prawdy", ale i naczelnego miejsca w państwie i życiu jednostki.
[ 16 ] Od połowy lat 90. ubiegłego wieku nie jestem w stanie odpowiedzieć na nurtujące mnie pytanie: jak to się dzieje, że Kościół rzymskokatolicki uważa, że model państwa neutralnego światopoglądowo jest najbardziej przezeń pożądany i oczekiwany w państwach Bliskiego i Dalekiego Wschodu, a z drugiej strony obserwujemy eskalację dążeń Watykanu do tworzenia państw wyznaniowych czy parawyznaniowych na terenie Europy (vide Polska). Tę dwoistość postawy tłumaczę sobie hipokryzją i obskurantyzmem Kościoła.
[ 17 ] Patrz np.: W. Bereś, K. Burnetko, Duchowny niepokorny..., op.cit. Moim zaś zdaniem stosunek katolicyzmu do judaizmu i Żydów w ogóle, a szczególnie stosunek do Żydów w XX wieku czyni wątpliwym zabieranie głosu przez Kościół rzymskokatolicki w sprawach moralnych, natomiast sprzeciw Watykanu wobec idei powstania państwa Izraela (tamże, s. 129) nie pozwala mi na poważne traktowanie jakiejkolwiek deklaracji Watykanu w dziedzinie praw człowieka.
[ 18 ] M. Pietrzak, Prawo wyznaniowe, Warszawa 1993, s. 89.
[ 19 ] Jw., s. 90.

« Państwo wyznaniowe   (Publikacja: 22-07-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Czesław Janik
Prezes Stowarzyszenia na Rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo "Neutrum"

 Liczba tekstów na portalu: 16  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: O neutralności światopoglądowej państwa i o sytuacji kobiet w Polsce
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5470 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365