|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Kultura 'Pogański' duch Europy Autor tekstu: Wojciech Rudny
Często mówi się,
że chrześcijaństwo jest prawdziwym duchem Europy, towarzyszącym Europie od
jej zarania. Nic bardziej mylnego! Zanim bowiem pojawiły się semickie religie
monoteistyczne w Europie, żyliśmy według rytmu tradycyjnych świąt religii
naturalistycznych [ 1 ]. Każdy lud Europy miał
swoich bogów i herosów, którym oddawał cześć. Był to czas religii
etnicznych. Nie znaczy to jednak, że np. Zeus był tylko bogiem Hellenów!
[ 2 ]
Bogowie o tych samych atrybutach, tylko pod innymi imionami, byli znani i czczeni w każdej społeczności przedchrześcijańskiej
Europy. [ 3 ] Były to czasy, jak zauważył
Wolter, kiedy „Wszystkie ludy, o których historia pozostawiła nam trochę skąpych
wiadomości, uważały swoje odrębne religie za węzły łączące je w jedną
całość. Był to związek rodzaju ludzkiego. Istniała pewna postać prawa gościnności
zarówno między bogami, jak i między ludźmi" [ 4 ].
Można powiedzieć, że świat był wtedy niebywale bogaty w bogów; Europa była
politeistyczna i religijnie tolerancyjna (oczywiście w odniesieniu do tych kultów,
które nie dążyły do wyłączności i tym samym do dominacji i eksterminacji
wszystkich innych wyznań; politeistyczny Rzym np. tolerował, a nawet szanował
judaizm jako religię plemienną Żydów). I dopiero pojawienie się chrześcijaństwa, a potem islamu, całkowicie odmieniło duchowe oblicze Europy. Nastąpił
okres religijnego totalizmu; odtąd miał być jeden Bóg, jeden lud boży, a resztę — „niewiernych" — czekało nawrócenie lub całkowita
eksterminacja. Szczególnie złowieszczo w dziejach największego w dziejach
imperium europejskiego, tj. Imperium Romanum, zapisało się dwóch
cesarzy, panujących niemal przez cały IV wiek po Chrystusie, którym zwycięski
katolicyzm przydał tytuły „Wielkich" — Konstantyn (306-337) oraz
„nieprzejednany wróg hellenizmu", jak nazwał go J. Geffcken — Teodozjusz
(379-395). Postawili oni sobie za cel uzyskać władzę despotyczną
także nad sumieniem swoich poddanych, co niestety w dużej mierze im się
udało.
Postępujące katoliczenie
Przypomnijmy pokrótce, jak się
odbywała katolicyzacja największego w owym czasie państwa europejskiego, tj. Imperium
Romanum. W 341 roku cesarz Konstans zakazał wszelkich ofiar pogańskich i nakazał zamkniecie świątyń. Od 346 roku ustawa groziła śmiercią tym, którzy
składali ofiary bogom. Normy religijne chrześcijaństwa przenoszono na
prawodawstwo: i tak w 342 Konstans zabronił homoseksualizmu; 381 r. usunięto ze stanowisk urzędowych wszystkich pogan i chrześcijan
heretyków. W 382 r. na rozkaz cesarza Gracjana wyniesiono z sali
posiedzeń senatu posąg bogini Wiktorii. Wcześniej zakazano już obrzędów
publicznych o charakterze pogańskim, nadal jednak tolerowane było składanie
ofiar w domach prywatnych. Ale za rządów cesarza Teodozjusza pojawiło
się szereg zarządzeń o charakterze antypogańskim, które postawiły pod
nadzorem także domy prywatne. Edykty z 391 i 392 zakazały wszelkich form
tradycyjnego kultu, nawet spalenie kadzidła lub wylanie płynu ku czci Larów
czy Geniusza były zakazane. Barbarzyńsko niszczono świątynie pogańskie i posągi bogów [ 5 ].
Można powiedzieć, że za rządów tego właśnie cesarza — przez chrześcijan
nazywanego Wielkim [ 6 ] — nastąpiło podcięcie
prawdziwych, rodzimych korzeni duchowych aryjskiej Europy. Wszelkie bowiem
przedchrześcijańskie instytucje, obyczaje i zwyczaje związane z pogaństwem
były skazane na śmierć i zapomnienie (w 393 r. nie odbyły się już nawet
kolejne igrzyska olimpijskie). W końcu Teodozjusz II
aczkolwiek nieco przedwcześnie w swoim dekrecie z 423 r. oświadczył: paganos
qui supersunt, tamquam iam nullos essse credamus (pogan, którzy pozostali,
uznajemy za już nie istniejących). Na Zachodzie do końca V wieku odmawiającym
przyjęcia wiary w Chrystusa deportowano na Korsykę i Sardynię (tutaj zachowały
się do dnia dzisiejszego podziemne świątynie przedchrześcijańskich kultów).
Na Wschodzie natomiast jeszcze w połowie VI wieku, w czasach panowania
Justyniana I, nakazano siłą ochrzcić 70 tysięcy ludzi w samej Azji Mniejszej
oraz zamknąć jedną z ostatnich ostoi ducha europejskiego — Akademię Ateńską
(529). Odtąd semickie wyobrażenia
zaświatowego absolutu i życiowych wartości zastąpić miały niepodzielnie
rodzime aryjsko-europejskie. Helleński kult ciała, zdrowia i tężyzny
fizyczno-umysłowej miał być skazany na całkowite zapomnienie.
Nieśmiertelni są tylko Bogowie
Bluźnierstwem dla przeciętnego
judeochrześcijanina jest twierdzenie, że bez mitów greckich (omawianych
jeszcze w szkołach, ale kto wie?), bez świata wartości reprezentowanych przez
starożytnych Hellenów, bez ich wyobrażeń o świecie, ich sztuki, nauki i filozofii — tak naprawdę nie ma Europy. Pozostaje ona tylko pojęciem
geograficznym. Poza tym te helleńskie „bajki", jak zwykliśmy z pełnym
brakiem szacunku nazywać mity, mają tak naprawdę głębszy sens. Są ludzkie,
wręcz arcyludzkie — jakby rzekł Nietzsche — w swojej wymowie. Ukazują nam
ludzi, takimi, jakimi są w rzeczywistości w swych pragnieniach i namiętnościach — od zarania dziejów. Mówią prawdę o życiu i śmierci jako biologicznym końcu
ludzkiej egzystencji. Nieśmiertelni są tylko Bogowie — nasze doczesne
archetypy. Ludziom przypadł los śmiertelników, którzy jednak tylko przez
swoje bohaterskie czyny mogą unieśmiertelnić swoje imiona na tym świecie.
Mogą stać się podobni do swoich prarodziców — Nieśmiertelnych Bogów.
Takimi byli Argonauci, m.in. Jazon, Tezeusz, Herakles i Peleus — ojciec nieśmiertelnego
Achillesa, który w królestwie Hadesa przyznał szczerze Odyseuszowi, iż wolałby
być raczej parobkiem ubogiego chłopa niźli królem w krainie cieni. Cóż
bowiem po życiu? Nie ma lepszej egzystencji, jeśli jest w ogóle. A najstarsze
grobowce Achajów, pozbawione jakichkolwiek darów dla zmarłych „w podróż
na tamten świat" [ 7 ],
ponadczasowa helleńska twórczość poetycka, wskazują, że starożytni Grecy
byli bardziej racjonalni niż chrześcijanie i muzułmanie XXI wieku -
odrzucali ułudę lepszego życia po śmierci, jeśli w ogóle w nie
wierzyli. To nie kto inny, tylko wuj Platona — ateista Krytiasz — rzekł jakże
prostą i ludzką w swej wymowie myśl: Kto się urodził, musi tez umrzeć i nikt nie może uniknąć tego nieszczęścia. To dowodny znak tego, że
dla starożytnych Hellenów śmierć była końcem — nieszczęściem, a nie początkiem
nowego życia. Dlatego też pragnienie nieśmiertelnej sławy na tym świecie i Achillesowy ideał prowadził przez całe życie syna Dzeusowego, który nigdy
nie rozstawał się ze zwojami Iliady, Aleksandra Macedońskiego, nie na tamten
świat, ale na krańce ówczesnego znanego świata. Trzeba przyznać,
że racjonalizm i sceptycyzm, będący także wynalazkiem Hellenów, i stąd dość
powszechny upadek wiary w Bogów, niewątpliwie ułatwił zwycięstwo obcej
duchowi europejskiemu zabobonnej koncepcji religijnej rodem z Palestyny, która
życie wieczne po śmierci przedkłada nad krótkotrwałe życie doczesne.
Ludzie bowiem raczej wolą łudzić się, zdecydowanie wybiorą zabobon, niż
przyjmą za pewnik, że po śmierci nie ma wiecznego życia w zaświatach. Taka
obietnica, nosząca zresztą miano bezwzględnie prawdziwej, jest też bezcenna i najbardziej pożądana przez wszystkie organizacje religijne i kościoły po
wsze czasy. Ludzie bowiem ze swej natury chcą, jak Bogowie, żyć wiecznie.
Dlatego na Wschodzie uboga większość wybrała Jezusa Chrystusa, który rzucał
gromy na bogaczy, niósł pocieszenie takim jak oni, mówiąc, iż jest Prawdą,
Drogą, Życiem dla „ubogich duchem". Bardziej przywiązany do
politeistycznej tradycji Europy Zachód musiał poddać się dyktatowi
arcykatolickiego cesarza Teodozjusza — po ostatecznej klęsce militarnej wyznawców
przedchrześcijańskich kultów nad rzeką Frigidus we wrześniu
394 roku. Wszyscy odtąd mieli być heteroseksualnymi braćmi w Chrystusie Panu, tzn. być katolikami kochającymi się „po Bożemu"; a kto
tego sobie nie życzył, tego czekała okrutna śmierć z ręki
rzymskokatolickiego kata lub w najlepszym razie — wygnanie. Dzisiejsza Europa Dzisiejsza
Europa jest polem walki dwóch semickich totalizmów: chrześcijańskiego i muzułmańskiego;
oba rodem z pustynnego tropiku — nietolerancyjne i zionące nienawiścią wobec
siebie i wszystkich innych — inaczej myślących. Pomiędzy Scyllą chrześcijaństwa i Charybdą islamu jesteśmy my, nieliczni potomkowie aryjsko-politeistycznej
Europy i jej wyobrażeń o świecie i sobie samych. Nazywają nas poganami,
neopoganami, politeistami, masonami, oświeceniowcami, illuminatami, heretykami,
racjonalistami, ateistami, liberałami, czcicielami mamony… I nawiasem mówiąc:
chyba nie jest nas aż tak bardzo mało, żeby powtórnie ulec chrześcijańskiej
despocji czy muzułmańskiemu mieczowi nienawiści. A kiedy mówimy o duchu Europy,
nie dajmy się zwariować judeochrześcijanom! Pamiętajmy o ich „religii"
rodem z pustynnego tropiku, która wciąż rości sobie pretensje do europejskości. O tym, że została ona sztucznie zaszczepiona w Rzymie, Mediolanie i Konstantynopolu, a następnie odgórnie — przemocą fizyczną utrwalona na całym
europejskim kontynencie (podobny proces odbywał się w europejskich państwach
po upadku Rzymu). Kultywujmy i chrońmy to, co jeszcze pozostało nam z naszego
rodzimego, europejskiego dziedzictwa, to, czego tym monoteistycznym — chrześcijańskim i muzułmańskim barbarzyńcom nie udało się całkowicie zniszczyć i unicestwić.
Przypisy: [ 1 ] Przez monoteistów do dziś
nazywane pogańskimi. Od łac. paganus — wieśniak, jako że najdłużej
tradycyjne wierzenia zachowały się wśród ludności rolniczej. [ 2 ] Jak słusznie zauważył
Tadeusz Zieliński: „Zeus Homerowy był bogiem całej ludzkości i jednakowo życzliwie spoglądał i na Greka, i na jego wroga, jeśli ten zasługiwał
na to. "Biada mi, męża, którego miłuję, widzą me
oczy, jak go w krąg murów ścigają, i serce me boleść
przenika" — mówi on o Hektorze, głównym wrogu Achajów pod Troją.
Chciałbym, aby Czytelnik tej książki zapamiętał te dwa wiersze lepiej
niż wszystko inne, aby one pierwsze zjawiły się w jego świadomości na dźwięk
wyrazów „religia grecka" (w:) Tadeusz Zieliński Religia starożytnej
Grecji. Zarys ogólny. Religia hellenizmu, 1991, s. 88. [ 3 ] Np. egipskiego Thotha identyfikowano z greckim Hermesem, czczonym także w Tracji; rzymskim Merkurym — jak zauważył Cezar: najbardziej czczonym spośród
wszystkich bogów w Galii (Teutates?) — i wśród Germanów znanym pod
imieniem: Wotana i Odyna. [ 4 ] Wolter, Traktat o tolerancji napisany z powodu śmierci Jana Calasa, s. 33. [ 5 ] Pomimo surowych represji Bogowie okazali się nieśmiertelni!
Sprawdzają się spostrzeżenia ks. Michała Poradowskiego, który
pisał w swoim „Palimpseście", że pogaństwo wciąż żyje w głębokich
pokładach naszej duszy — niczym palimpsest. Tekst, jaki zapisało na
naszej duszy chrześcijaństwo, jest coraz mniej czytelny, natomiast spod
niego wyłania się pierwotniejszy (zapisywany też przez wielokrotnie dłuższy
okres czasu) tekst — pogański — ten odczytuje się bez trudu... [ 6 ] Miało to miejsce na V
Soborze Powszechnym w Chalcedonie, w 451 r., kiedy to wdzięczni ojcowie Kościoła
za zasługi w przekształceniu Imperium Rzymskiego w państwo katolickie
obdarzyli Teodozjusza tym właśnie przydomkiem. [ 7 ] Potem pojawił się obol
dla przewoźnika Charona w krainie cieni, będący bardziej uświęconą
tradycją niż prawdziwą wiarą w zaświatowe życie. « Kultura (Publikacja: 09-08-2007 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5499 |
|