|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia kultury
Eurocentryzm [1] Autor tekstu: Zbigniew Jaworowski
Motto:
Kto widział tylko swój dach i swój kurnik I swoją grzędę i swoją parafię...
Beniowski, J. Słowacki
Eurocentryzm jest wariantem etnocentryzmu i autocentryzmu, czyli tego, co pobudza kibiców do wznoszenia okrzyków i demolowania stadionów, a wodzów narodów do wojen. Oprócz Europy pleni się w obu Amerykach, Australii, Nowej Zelandii i Izraelu, a do niedawna rządził się i w Południowej Afryce. Nazywa się go „cywilizacją Zachodu" i przeciwstawia różnym innym cywilizacjom,
traktowanym jako niższe, gorsze, fanatyczne, irracjonalne, oparte na przemocy,
agresji i antypatii do kobiet, średniowieczne, wrogie współczesności itp.
Prawdziwy rozkwit eurocentryzmu przyniosła ekspansja kolonializmu i europejski
imperializm, który opanował wszystkie kontynenty. Ale początków i przyczyn
tego stanu umysłu trzeba szukać znacznie wcześniej. Nie jest to też zjawisko
wyłącznie europejskie. Np. Chińczycy zawsze kultywowali poczucie wyższości,
ale było ono oparte nie na przesłankach rasowych, czyli biologicznych, lecz na
różnicach kulturowych. W starych tekstach chińskich niemal nigdy nie spotyka
się opisów fizycznego wyglądu barbarzyńców, a sprawy kultury zajmują
miejsce centralne. To zmieniło się dopiero w XIX wieku, w konfrontacji z najeźdźcami
europejskimi, od których chińscy reformiści a potem Kuomintang przejęli idee
rasistowskie. Na naszym własnym podwórku, ksiądz Benedykt Chmielowski w
"Nowych Atenach albo Akademji wszelkiej
scyencyej pełnej" (1746) twierdził, że Adam i Ewa byli Polakami, mówili
po polsku, a sarmacka Polska przewyższać miała każdy inny kraj na świecie.
Była to ignorancja i parafiańszczyzna, od której wszakże nie wiele lepszym
jest współczesny eurocentryzm, mit wyznawany przez większość intelektualistów w krajach białego człowieka. Tworząc nową Europę i globalną wioskę dobrze
byłoby pozbyć się mitu obrażającego większość mieszkańców Ziemi, wątpliwego
moralnie, niesprawiedliwego i niezgodnego z prawdą, rozpalającego
konfrontacyjne emocje, groźne dla Zachodu i Wschodu i wszystkich innych stron
świata. Mam sobie za zasługę, że udało mi się wyplenić z publikacji
Komitetu Naukowego Narodów Zjednoczonych ds. Skutków Promieniowania Atomowego
(UNSCEAR) wszystkie wyrażenia typu „western science" czy „western
civilization", przekonując jego członków, że współczesna nauka i cywilizacja są wspólnym ogólnoświatowym tworem, oraz że przynajmniej w ONZ
nie powinno się twierdzić inaczej.
Niemal klasyczną definicję eurocentryzmu i cywilizacji zachodniej („która jest genetycznie cywilizacją europejską")
przedstawił profesor Andrzej Grzegorczyk w rozmowie z Dr. Zdzisławem Słowikiem
(O duchu Europy i jej powołaniu, "Res Humana", 4, 2002). Wedle profesora o „swoistości" Europy decydują:
„swoiste życie intelektualne" oraz „swoiste stosunki społeczno-prawne",
równość i nie-zniewalanie (nie wiem czy uwzględnił w tym prawo niemieckie i sowieckie, oraz Auschwitz i Gułag, jako „swoiste" europejskie wersje praw
człowieka), oraz specjalny sposób dyskursywnego myślenia, który
przeciwstawia sposobowi obrazowemu, rzekomo panującemu w kulturach
pozaeuropejskich. Racjonalna cywilizacja zachodnia miała zacząć się w Grecji, rzekomo bez jakichkolwiek korzeni poza Europą. To Europa ma być
miejscem gdzie powstały teorie logiczne i wykorzystano język do poznania świata i uniwersalnych praw materii. A choć „na Dalekim Wschodzie było wiele
perfekcyjnych technologii, to nie doprowadziły one do nowych wniosków
teoretycznych, a w Europie doprowadziły". Do tego profesor dodaje jeszcze
chrześcijaństwo (które nie jest europejskim wynalazkiem), cudowny środek na
wszystko, łącznie z wyjaśnieniem sensu istnienia, realizacją zasady równości,
sprawiedliwości i braterstwa (zwłaszcza przy pomocy zniszczenia nauki i kultury klasycznej, inkwizycji, krucjat, zdziesiątkowania z krzyżem w ręku i przy aprobacie kościelnej hierarchii milionów mieszkańców obu Ameryk,
podboju i pauperyzacji Indii, a także przez zgodę na trwające do połowy XIX
wieku niewolnictwo w Stanach Zjednoczonych — „the sweet land of liberty").
Nikt poza chrześcijanami nie propagował rzekomo ruchu uniwersalistycznego (ani
stoicy ani żydzi) a dopiero chrześcijaństwo rozwinęło ruch
misjonarsko-apostolski pragnący „przekształcić całą ludzkość w jedną
wspólnotę opartą na jednolitych zasadach moralnych". A przecież wystarczy
wziąć jakikolwiek podręcznik historii religii, inny niż posiadający
imprimatur lokalnego biskupa, aby dowiedzieć się jak niemal od zarania swego
powstania w VI wieku p.n.e., misjonarze buddyjscy roznosili uniwersalną naukę
wzniosłej moralności, dobroci, miłości i ahimsy (niekrzywdzenia) na cały
subkontynent indyjski, na Sri Lankę, do Uzbekistanu, Turkiestanu, Afganistanu,
Nepalu, Tybetu, Chin, Mongolii, Azji Południowo-Wschodniej, Indonezji, Korei i Japonii, wieki całe zanim chrześcijaństwo, ze swoim brakiem tolerancji,
powrotem do symbolicznego kanibalizmu, koncentracją na śmierci, odrzuceniem
realnego świata, uwielbieniem cierpienia i przerażającym okrucieństwem trójosobowego
boga, wystawiło nos poza Europę i obrzeża Morza Śródziemnego, niszcząc, w ślad za zniszczeniem cywilizacji Grecji i Rzymu, lokalne kultury innych
kontynentów. Buddyjski uniwersalizm nie stał się też
podstępnym narzędziem imperialnych zachcianek, jak przydarzyło się to
chrześcijaństwu. Wywyższanie się Europy ponad resztę ludzkości jest
stosunkowo krótkotrwałym fenomenem. Doktryna ta w XIX wieku znalazła silne
poparcie tzw. „antropologii", porządkującej świat rasistowską miarką.
Niezwyciężonego autorytetu dodał jej karabin maszynowy maxim, oraz przewaga
przemysłowa i ekonomiczna nad całym światem, którą na krótko zdobył
europejski imperializm przy pomocy brutalnego barbarzyństwa.
Eurazja, kraj północny, dłużej
niż inne części świata wychodziła z ekologicznej klęski ostatniej epoki
lodowej, która skończyła się 10,5 tysiąca lat temu. Gdy weszliśmy w obecny
okres ocieplenia klimatu (który niestety zbliża się już do swego naturalnego
końca), na periglacjalne zubożone tereny stopniowo od południa
rozprzestrzeniało się bogate życie roślinne i zwierzęce, a za nim dopiero
wkraczały powoli plemiona ludzkie. Stało się to w okresie ubiegłych 5000 do
300 lat, najpierw w oparciu o technologię myśliwską i zbieracką a potem
pasterskich koczowników. W Europie ośrodki cywilizacji, kultury i nauki powstały
najpierw na południu, gdzie klimat pozwalał rozwinąć się rolnictwu i wzbogacać ludność. To tam w III i II tysiącleciu p.n.e. zrodziła się
kultura egejska, matka cywilizacji Grecji i Rzymu. Nieco wcześniej w Afryce
rozwinęła się cywilizacja Egiptu, a w południowej Mezopotamii cywilizacja
Sumerów. Dopiero teraz archeologowie odkrywają starodawne kultury centralnej
Afryki. Około 5000 lat temu, w rejonie Wielkich Jezior rozwinęło się
rolnictwo i budowano piece do wytopu żelaza, w których temperatura dochodziła
do 1540oC. W Europie nikomu się o tym wówczas nie śniło. Ale głównych źródeł współczesnej
kultury, cywilizacji i nauki należy szukać w południowo wschodniej Azji,
gdzie dogodne warunki ekologiczne i klimatyczne pozwoliły na bardzo wczesne
powstanie cywilizacji opartych na rolnictwie i tworzących dobrobyt i bogactwo
wielkich grup ludności. Ludność Indii w końcu IV wieku p.n.e. liczyła ponad
100 milionów, a niektórzy, na podstawie zapisów greckich z czasów wyprawy
Aleksandra Macedońskiego, oceniają ją nawet na 181 milionów. Był to kraj o legendarnym bogactwie i wysokiej kulturze, gdzie liczne uniwersytety i wspaniała
architektura powstały wiele wieków wcześniej niż w Europie. Bogactwo i system edukacji zniszczyła kolonizacja dokonana przez Anglię, która kosztem
de-industrializacji Indii stworzyła u siebie rewolucje przemysłową. Jeszcze w r. 1750 na Indie przypadało 25% światowej produkcji, podczas gdy na Europę
wraz z Ameryką 18%. Ale już w r. 1900 udział Indii w produkcji światowej
spadł do 2%, w wyniku angielskich restrykcji [ 1 ].
Podobnie w Chinach, gdzie już od 2852 r. p.n.e. istniało zorganizowane państwo, a ziemię uprawiano radłami już przed 7000 lat, gęstość zaludnienia musiała
być wielokrotnie wyższa niż w Europie. Żelazny pług z odkładnicami,
ogromnie zwiększający wydajność pracy rolnika, używany był powszechnie w Chinach już w II wieku p.n.e. Do Europy, gdzie był on kompletnie nieznany,
został przywieziony przez żeglarzy holenderskich dopiero w XVII wieku.
Współczesny pług europejski jest udoskonaleniem chińskiego wzoru. Europa nie
wynalazła również uprzęży końskiej umożliwiającej transport dużych ciężarów.
Pojazdy Greków i Rzymian musiały być bardzo lekkie, gdyż uprząż
podgardlnikowo-popręgowa, przechodząca w poprzek szyi, dusiła konia przy większym
wysiłku. Nadające się do ciężkiej pracy uprzęże szorowe zostały
wynalezione w Chinach w IV wieku p.n.e. i dotarły do Europy wraz z najazdem
Awarów w r. 568 n.e. Najlepszą jest uprząż z chomątem, powstałym w Chinach
przed I wiekiem p.n.e., tysiąc lat przed pojawieniem się go w Europie. Wialnię
obrotową Chińczycy wynaleźli w II wieku p.n.e. Do Europy przywieźli ją
Holendrzy między r. 1700 a 1720. Wysokowydajny siewnik wielorzędowy powstał w Chinach w II wieku p.n.e. i był od dawna stosowany również w Indiach. W Europie, na postawie chińskich przekazów, zaczęto budować prymitywne
siewniki w r. 1566, ale dopiero w połowie XIX europejskie siewniki stały się
wydajne i ekonomiczne. Z tysięcy ksiąg znajdujących
się w bibliotekach Środkowej Ameryki „leżących na półkach jak zwoje płótna
na targu w Sevili" (jak pisze w swym raporcie dominikański politruk towarzyszący
hordom hiszpańskich analfabetów), pozostały trzy „kodeksy", teraz
odczytywane. Reszta, wraz z cała kulturą indiańską została jako dzieło
szatana zniszczone przez barbarzyńskich najeźdźców z Europy. Nie zniszczono
kamiennego kalendarza, znacznie dokładniejszego niż nasz, ani obserwatorium
astronomicznego w Sillustani nad Jeziorem Titicaca, zbliżonego do kręgu
Stonehange. Mieszkańcy tej części świata samodzielnie odkryli zero,
stworzyli dwudziestkowy system liczenia, obliczali ruchy planet i dokładnie
oznaczali terminy zaćmień słońca i księżyca. Współczesnej cywilizacji
przekazali w darze kauczuk, kakao, kukurydzę, ziemniaki, pomidory, tytoń,
kurarę i wiele złożonych leków. Jednak głównie chiński rodowód
mają nowoczesne rolnictwo, nowoczesna żegluga (stery, kompasy magnetyczne i żyroskopowe,
przedziały wodoszczelne, ożaglowanie skośne i wielomasztowe, miecze boczne i środkowe), nowoczesne przetwórstwo ropy naftowej, nowoczesne obserwatoria
astronomiczne, nowoczesna muzyka, system dziesiętny w matematyce i puste
miejsce na zero, banknoty, parasole, kołowrotki wędkarskie, taczki, strzemię,
rakiety wielostopniowe, armaty, miny podwodne, gazy bojowe (Długosz opisuje ich
użycie w Polsce w r. 1241 przez Mongołów, władców Chin), spadochrony,
balony na ogrzane powietrze, brandy, wódka, gra w szachy, sztuka drukowania
(wynaleziona w Chinach w VIII wieku n.e.; m.in., już około r. 850 drukowano
tam po kilkaset tysięcy egzemplarzy jednej książki; w Europie druk pojawił
się w r. 1458, już po najeździe Mongołów), śluza komorowa, sejsmograf,
zapałki, silnik parowy używany od V wieku n.e. do napędu gigantycznych
dmuchaw w piecach metalurgicznych, porcelana, ułamki dziesiętne, krążenie
krwi, szczepienia przeciw ospie, a także papier
na którym Europejczycy podziwiają siebie samych za wyłączność stworzenia
techniki i nauki. Tę litanię chińskich osiągnięć cywilizacyjnych można ciągnąć
długo, najlepiej w oparciu o monumentalne 24-tomowe dzieło Josepha Needhama Science
and Civilisation in China, Cambridge University Press, 1954, którego
znaczenie dla historii cywilizacji jest podobne do Arnolda Tonbee’ego A Study of History.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Samuel Huntington, The Clash of
Civilizations and the Remaking of World Order, Simon and Schuster, 1996. « Historia kultury (Publikacja: 11-08-2007 )
Zbigniew JaworowskiUr. 1927. Profesor, lekarz, ekspert od wpływu promieniowania na zdrowie. Pracował w Instytucie Onkologii w Gliwicach, w Instytucie Badań Jądrowych w Warszawie, w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie, gdzie kierował Zakładem Higieny Radiacyjnej. Od 1993 roku pracuje w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie, jest przewodniczącym Rady Naukowej. Obecnie na emeryturze. Jest członkiem wielu stowarzyszeń i organizacji naukowych w kraju i za granicą: m.in. Komitetu Ochrony Radiologicznej Państwa, Komitetu Naukowego Narodów Zjednoczonych, Rady Naukowej Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej, Polskiego Towarzystwa Badań Polarnych, Norwegian Physical Society. Od 1973 r. jest członkiem Naukowego Komitetu ds. Skutków Promieniowania Atomowego przy ONZ (UNSCEAR); a w latach 1978-1979 był wiceprzewodniczącym, a w latach 1980-1982 przewodniczącym tego Komitetu. Był uczestnikiem, bądź przewodniczącym blisko 20 Grup Doradczych Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA) w latach 1970-78 i Programu Środowiskowego ONZ (UNEP). Autor 230 prac naukowych, czterech książek i setki artykułów popularyzujących naukę. Jego hobby to alpinizm i narciarstwo. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 9 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Co nie będzie dyskutowane w Kopenhadze na szczycie o ograniczeniach emisji CO2 | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5506 |
|