Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.307 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Starość we wszystko wierzy. Wiek średni we wszystko wątpi. Młodość wszystko wie.
 Filozofia » Filozofia społeczna

Ekonomia jako nieobecność komunikacji w koncepcji E. Lévinasa [2]
Autor tekstu:

Jest jednak drugi człowiek, inna istota podobna (jak przypuszczam) do mnie, przynajmniej w podstawowych swych zachowaniach i pragnieniach. Wiem więc — na mocy wnioskowania z analogii — że pragnie on rozbudowywać swój świat, pragnie ekspansji, posiadania, używania świata i rozkoszowania się nim - pragnie tego wszystkiego ponieważ to właśnie jest życie samo. Wiem również, że drugi człowiek może być groźny, więcej, będzie groźny na pewno, jeśli wkroczę — przypadkiem lub celowo — w jego świat i tym samym jego władztwo w jego świecie podważę. Wiem to ponieważ ja sam w analogicznej sytuacji jestem groźny; wtargnięcie Inności traktuję jako agresję, próbę zachwiania królestwem mojej Tożsamości, wdarcia się do mojego schronienia, zakłócenia mojego snu. Naturalnie tedy należałoby ową Inność drugiego jakoś unicestwić, odeprzeć, oddalić, lub chociaż poznać i dzięki temu podporządkować sobie, obłaskawić, rozbroić — w ostateczności trzeba ją będzie — dosłownie lub w przenośni — zabić. Po pierwsze więc, zarządzanie swoimi dziedzinami, czyli ekonomia właśnie, jest odpieraniem obcego, obroną gospodarstwa przed zewnętrznym zagrożeniem. Ekonomia jest tedy najpierw wojną.

Wnet jednak przekonuję się, że innych ludzi jest wielu, zbyt wielu bym mógł ich wszystkich przyporządkować sobie lub zniszczyć. Muszę tedy z nimi negocjować warunki swego bycia, które staje się przez to współbyciem, a ekonomia staje się polityką. Polityką a więc także wojną, tyle, że wojną fair, wyzbytą na ogół bezpośredniej fizycznej przemocy, ale przecież pełną agresji wypływającej z współzawodnictwa o władzę, czyli o ustanowienie mojego porządku rzeczy, który będąc mój właśnie dlatego jest najlepszy. W końcu widzę też, że na współbyciu z innymi — o ile zachodzi na moich warunkach — mogę coś ugrać, mogę zyskać coś dla siebie, mogę się wzbogacić — i ekonomia staje się handlem. Ekonomia jest więc zawsze eksploatacją innego i innych, którzy jako eksploatowani właśnie stają się przedmiotami. Przedmiotami mającymi swoją rynkową wartość — wysoką, niską lub żadną zgoła — wartość policzalną i wymienialną. Miarą tej wartości jest użytek jaki można z nich zrobić.

Tak właśnie ujęta ekonomia jest nieobecnością komunikacji. Ta ostatnia bowiem — zdaniem Lévinasa — musi być zupełnie bezinteresowna. Komunikacja jest przyjmowaniem drugiego człowieka, przyjmowaniem, w którym całkowicie zawieszam ekspansję mojej Tożsamości w absolutnym szacunku dla Inności drugiego, przyjmowaniem, które obywa się bez „dlaczego?" i „po co?". Medium tej komunikacji jest rozmowa, w której przede wszystkim słucham, przyjmując pouczenie przychodzące do mnie z zewnątrz, a więc niewywodliwe z treści mojej własnej świadomości. To, co drugi do mnie mówi jest tedy transcendensem w immanencji podmiotu, możliwością wybicia jakiś otworów w monadzie Tożsamości jak dotąd całkowicie zamkniętej. Spotkanie z Innym uwalnia mnie tym samym od tej nieustannej i nieuniknionej samozwrotności odseparowanego „ja", samozwrotności, która — chociaż tak pracowicie rozbudowywana — jest jednak w przedziwny sposób dusząca i mdła. Albowiem doświadczając wciąż siebie nudzimy się sobą — bez końca tą samą biedę oglądając. Do siebie mamy stosunek erotyczny, charakteryzujący się specyficzną dla tego stosunku dialektyką: podobamy się sobie i w konsekwencji kochamy siebie, lecz niezawodnie również czujemy znużenie, wstręt i pragnienie Inności.

Tymczasem ta samozwrotność lub samorefleksja „ja" wywołuje charakterystyczne dla bycia nieuchwytywanie teraźniejszości. Jesteśmy spóźnieni wobec każdej chwili, w jakiś dokuczliwy sposób w niej nieobecni, umyka nam zamieszkujące ponoć jej wnętrze Światło. Dlatego chodzimy w ciemności. Utraciwszy teraźniejszość, jesteśmy zagubieni — gdzieś w micie przeszłości lub marzeniu bądź lęku przyszłości, jesteśmy zagubieni w czymś czego nie ma. Lévinas powiada: "Istnienie ciągnie za sobą ciężar — choćby własny — który utrudnia podróż, w którą istnienie się wyprawia. Wlokąc siebie za sobą nie może zaznać łagodnego spokoju starożytnych mędrców. Nie jest istnieniem czystym i niezłożonym. Jego dążenie, które mogłoby być czyste i prostolinijne, odchyla się i grzęźnie w sobie, objawiając w czasowniku być, własną czasownikową zwrotność: nie jest, lecz się jest" [ 3 ]. I dalej dodaje: „Samotność podmiotu to coś więcej niż odosobnienie jakiejś istoty, jedność przedmiotu. To, jeśli można tak powiedzieć samotność we dwoje: ten drugi towarzyszy "ja" niczym cień. To nuda we dwoje, będąca czymś innym niż rozpoznawana przez nas w świecie towarzyskość, ku której wymyka się „ja" uciekając przed nudą (...). Ta dwoistość wywołuje nostalgiczne pragnienie ucieczki, lecz pod żadnym nieznanym niebem i na żadnym nowym lądzie nie znajdzie ono ukojenia, gdyż w podróż i tak wybieramy się razem" [ 4 ]. Pod żadnym niebem i na żadnym lądzie ukojenia nie znajdziemy, albowiem tym tylko, co owo ukojenie przynosi, co odrywa nas od siebie i pozwala pozbyć się cienia jest relacja z Innym. Ta relacja jest rozmową, słuchaniem i mówieniem, jest tedy komunikacją, a ta ostatnia tym samym etyką.

Tak więc — komunikując się — przyjmuję Innego. Słucham go, pozwalam mu wtargnąć w mój świat, pozwalam zakwestionować mnie i moją wolność, mój przyrodzony, jak się zdaje, egoizm.

Słucham Innego i w tym słuchaniu zanikam. Zanika „ja", którego samo istnienie już jest jakąś winą, winą polegającą na zabieraniu Innemu powietrza, miejsca, pokarmu i wolności, na rozpychaniu się w rzeczywistości niczym w swoim własnym, wygodnym fotelu. Relacja z Innością jest tedy relacja asymetryczną: w spotkaniu z nią mój świat okazuje się zawsze nieświęty, brudny i egoistyczny, świat Innego zaś wymaga ode mnie czci, poświęcenia i służby. Tak rodzi się prawdziwa etyka, która jest cierpliwą służbą drugiemu, służbą nie liczącą na wzajemność, ta bowiem jest już formą wymiany, a więc handlu.

Spotkanie, komunikacja z Innym jest następnie ofiarowywaniem. W mowie swej ofiarowuję bliźniemu siebie i swój świat — składam mu go w darze bez względu na to, co zechce on z nim zrobić. Zdaniem Lévinasa jest to pierwotna i podstawowa funkcja mowy. Opowiadam bliźniemu świat i tym samym go daję. Mój świat , moja wolność — jak powiedziano — naznaczone są zmazą egoizmu, ale jako taki dar uzyskują wartość. Tak jak biblijny wdowi grosz, choć ekonomicznie bezwartościowy, wyraża jednak całkowite oddanie, bo jest wszystkim co mogę dać. A znowuż pozostawienie sobie czegoś jest zniweczeniem bezwzględności relacji etycznej, jest rachowaniem i przewidywaniem, jest ekonomiczną prognozą, jest orientowaniem bycia ze względu na siebie; w etyce i będącej jej funkcją komunikacji, chodzi zaś o to, by orientować je na drugiego. Ofiarowanie jest z ekonomicznego punktu widzenia absurdem.

Istotą, zawiązującej się w komunikacji, relacji etycznej jest odpowiedzialność. Oddając siebie w służbę drugiemu odpowiadam najpierw jemu, potem przed nim, a w końcu za niego. W spełnianiu tej odpowiedzialności pozostaję odarty z wszelkiego spokoju, w nieustannej czujności, w — jak powiada Lévinas - bezsenności. Zupełnie jak rodzic dziecka, które uczy się chodzić; rodzic taki wciąż gotowy jest do biegu by podtrzymać upadającego i zapobiec nieszczęściu; w tej czujności przestaję myśleć o sobie. Wrażliwość odpowiedzialnego jest jak wrażliwość otwartej rany — ból zapobiegliwie pojawia się jeszcze przed wywołującym go bodźcem. W takiej odpowiedzialności egoizm umiera z wyczerpania i braku jakiegokolwiek pokarmu — razem z nim umiera ekonomia. Bowiem gospodarstwo zostało oddane, nie ma czym zarządzać, ja sam, dotychczasowy właściciel — to, co ze mnie zostało — jestem bezdomny i wydany na wszelki cios.

Cała ta radykalna koncepcja etyczna wymaga od żydowskiego filozofa — filozofa, który w jenieckim obozie zauważył, że pies może być bardziej ludzki niż człowiek — wprowadzenia porządku innego niż porządek bycia — porządku Dobra. Dobra całkowicie niedyskursywnego, nietematyzowalnego, które jest całkowicie czynem i w żadnym stopniu koncepcją. Lévinas wierzy jednak, że na takim Dobru i wypływającej zeń odpowiedzialności można zbudować współbycie nie tylko między mną a wybranym człowiekiem, ale w ogóle stosunki społeczne, społeczeństwo in toto. Wierzy, że jaźń etyczna jest osiągalna jeśli tylko zechcemy ją osiągnąć. Ufa także, że sytuacja obecna, w której wiele i chętnie się o komunikacji mówi, ale niewiele zgoła jej uprawia, może ulec odwróceniu.

Autor niniejszego artykułu niestety w to wszystko nie wierzy. Choć znajduje w samym sobie coś, co z tezami Lévinasa koresponduje, to jednak inna, mocniejsza bodaj część jego natury podpowiada mu, że wyrośliśmy już z takich śmiesznych, dziecięcych wiar. Ćwiczony na dwu i pół tysiącletniej historii myśli rozum podpowiada żeśmy dziś na to zbyt mądrzy i autonomiczni, choć porozbijani gorzkim doświadczeniem pozbywania się wzniosłych iluzji. I podpowiada on również, że zbyt dziś jesteśmy lękliwi, by opuścić względnie trwały ląd swojskiej Tożsamości, która jest przynajmniej efektywnym w miarę impregnatem przeciwko depersonalizującej jałowości codziennego życia, monotonnej jak giełdowe indeksy w wieczornych biznes-informacjach. Poza tym, rezygnując z naszej predylekcji do ekonomicznej dysputy, co właściwie moglibyśmy komunikować? Obwieszczać nasze wewnętrzne stany? Dokonywać wiwisekcji beznadziejnie splątanych i sprzecznych myśli, uczuć i wyobrażeń? Opowiadać projekty na przyszłość, piękne ornamenty rzutowane na Niewiadomą Nadchodzącego, które i tak nikogo nie interesują w stopniu takim jak nas samych? Dzielić się egoistycznymi w gruncie rzeczy pragnieniami? Wszystko to mizerią podszyte. Trzymamy się więc Tożsamości i trzymamy się ekonomii jak tonący brzytwy się trzyma. Ale nie ogłaszajmy przynajmniej urbi et orbi, że się komunikujemy, nie twierdźmy, że kurnik jest pałacem, że król jest odziany skoro jest nagi.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Filozoficzno-społeczna refleksja nad płcią
Filozofia na mroczne czasy

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (3)..   


 Przypisy:
[ 3 ] E. Lévinas, Istniejący i jego istnienie, przeł. J. Margański, Homini, Kraków 2006, s. 37.
[ 4 ] Ibidem. s. 143.

« Filozofia społeczna   (Publikacja: 27-08-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Bartosz Jastrzębski
Ur. 1976. Doktor habilitowany kulturoznawstwa, filozof, etyk, wykłada w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Interesuje się niespokojnym pograniczem filozofii, antropologii i literatury. Fascynuje historią, pamięcią oraz poszukiwaniami duchowymi i religijnymi. Tropi motywy przewodnie codzienności, jej udręki i drobne nadzieje, którym poświęcił trzy tomy esejów: Pająk. Szkice prawie filozoficzne (2007), Próżniowy świat (2008) oraz Wędrówki po codzienności. Eseje o paru ważnych rzeczach (2011). Pisarz i podróżnik. W 2012 roku otrzymał Nagrodę im. Beaty Pawlak za książkę Krasnojarsk zero (wraz z Jędrzejem Morawieckim). W 2013 roku opublikował zbiór esejów Przedbiegi Europy. Gawędy podróżne, a w 2014 ukazały się jego dwie książki poświęcone współczesnemu szamanizmowi: Współcześni szamani buriaccy w przestrzeni miejskiej Ułan Ude oraz Cztery zachodnie staruchy. Reportaż o duchach i szamanach (współautor: Jędrzej Morawiecki).

 Liczba tekstów na portalu: 11  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Czy demokracja jest niemoralna?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5531 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365