|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Zanim skazano Dreyfusa (afera panamska) [1] Autor tekstu: Wojciech Orliński
Największa
afera korupcyjna w historii zachodnioeuropejskiego kapitalizmu zaczęła się
bardzo niewinnie: na międzynarodowym kongresie geografów w Paryżu, 29 maja
1879 roku. Uczony kongres, grupujący wiele wybitnych osobistości, uchwalił
rezolucję wzywającą do wykopania kanału w poprzek przesmyku panamskiego, który
połączyłby Atlantyk i Pacyfik. Misję powierzono sędziwemu, siedemdziesięcioczteroletniemu
Ferdynandowi Lessepsowi, sławnemu budowniczemu kanału sueskiego. Na kongresie
pojawiła się tylko jedna drobna kontrowersja. Większość zebranych
intelektualistów nie zrozumiała ani słowa z tego, co mówił jakiś nikomu
nieznany inżynier. Wymachiwał rękoma, mówił coś o śluzach, pokazywał
jakieś cyfry… Cóż, nazwisko Lessepsa znali wszyscy, nazwisko niejakiego
Gustawa Eiffla mówiło coś tylko specjalistom od konstrukcji stalowych. Uchwała
przeszła miażdżącą większością głosów w kształcie zaproponowanym
przez Lessepsa — Eiffla poparło tylko siedmiu delegatów. Oburzony inżynier
opuścił salę. Nie chciał mieć więcej nic wspólnego z tym niepoważnym
przedsięwzięciem… ale nie dotrzyma tego postanowienia. Lesseps nie
miał, oczywiście, złych intencji. Naprawdę chciał przekopać ten kanał i przejść do historii jako człowiek, który połączył trzy oceany. Jego dobre
chęci nie szły jednak w parze z talentami. Był bardziej politykiem niż inżynierem, w Egipcie znalazł się jako dyplomata. Z czysto technicznego punktu widzenia
budowa kanału sueskiego była przedsięwzięciem ambitnym, ale stosunkowo
prostym — zwłaszcza w porównaniu do kanału panamskiego. W Panamie na
budowniczych kanału czekał zabójczy, wilgotny i gorący klimat oraz
endemiczna żółta febra. Prowadzenie jakichkolwiek prac w porze deszczowej, a więc przez cztery miesiące w roku, było w ogóle niemożliwe. Trasa kanału
miała biec przez bagniste rozlewiska Rio Chagre oraz przeciąć całkiem porządne
góry. Lesseps był
świadom tych problemów, ale bagatelizował je. Szacował, że budowa trwać będzie
8 lat i kosztować będzie miliard dwieście milionów ówczesnych franków -
suma koszmarnie wysoka, ale istniały już wtedy spółki dysponujące takim
kapitałem. Ważnym
elementem w kalkulacjach Lessepsa była rezygnacja z zastosowania śluz — to
znacznie upraszczało konstrukcję, czyniąc ją w ogóle realną. To dlatego właśnie
sędziwy budowniczy tak zaciekle walczył na kongresie geografów o to, żeby
rezolucja mówiła o „jednopoziomowym kanale". Przyznanie się do
konieczności budowy systemu śluz było przyznaniem się do tego, że całe
przedsięwzięcie nie ma szans na realizację. Nawet przy
skrajnie optymistycznych założeniach budowa miała być szalenie kosztowna.
Niestety, rząd francuski nie był zainteresowany jej sfinansowaniem — Francja
miała dość problemów z własnym imperium kolonialnym, by pchać się jeszcze
do Panamy. Poważne banki również skąpiły kredytów. Boom inwestycyjny w gospodarce sprawiał, że bankierzy mogli przebierać w dobrych lokatach dla
swoich pieniędzy. Lesseps był
jednak człowiekiem swoich czasów. Jako przekonany liberał uważał, że w takiej sytuacji prywatny przedsiębiorca powinien zwrócić się do Giełdy,
emitując własne akcje. Zaapelował do drobnych ciułaczy, obiecując im
kolosalne zyski w nie tak znowu odległej przyszłości. Z prośbą o pomoc w zorganizowaniu emisji Lesseps zwrócił się do znanych giełdowych spekulantów:
barona Jacquesa de Reinach, Levy-Cremieuxa i Corneliusa Herza. Dżentelmenów
tych już otaczała zła sława w związku z ich udziałem w kilku skandalach
giełdowych. Lesseps nie miał złudzeń co do moralnych kwalifikacji tego
towarzystwa, ale to również było zgodne z jego ideologią. Dobre przedsięwzięcie
powinno przynosić dobre zyski, a więc to naturalne, że powinno interesować
ludzi uganiających się za zyskami. Sami dużo zarobią, ale i dadzą zarobić
innym, i tak dalej. Mam nadzieję że ten sposób rozumowania jest Czytelnikom
doskonale znany z prasy, radia i telewizji. Dodam jeszcze, że Ferdynand Lesseps
był coraz bardziej uzależniony od swojego syna. Lesseps junior był, jak to często
bywa z dziećmi znanych postaci, człowiekiem dużo mniejszego kalibru, za to dużo
bardziej pazernym. Jego rola w doprowadzeniu ojca do panamskiej katastrofy jest
trudna do przecenienia. W grudniu 1880 Kompania Panamska wyemitowała 600 tysięcy akcji po 500 franków każda.
Akcje rozeszły się jak świeże bułeczki. Wielu zainteresowanych musiało
odejść z kwitkiem. Herz i Reinach znali się na swoim fachu — zadbali o przychylność prasy. Nie była to jeszcze korupcja na wielką skalę, ot, zwykła
seria niewinnych „artykułów sponsorowanych", które nawet dziś przydarzają
się najbardziej szacownym pismom. Na łamach
„zaprzyjaźnionych" z Kompanią gazet autorzy z optymizmem opisywali
kolosalne zyski, które przyniesie kanał. Bagatelizowali trudności (jeśli w ogóle o nich wspominali), za to rozwodzili się nad nieskazitelnością,
heroizmem i talentami Lessepsa. Wszystko to było jeszcze absolutnie legalne -
wolna prasa w wolnym kraju może pisać co chce, i brać za to łapówki od kogo
chce. Z Kompanią zaprzyjaźniona była prasa liberalna. „La Justice", której
redaktorem naczelnym był George Clemenceau, założona została za pieniądze
Corneliusa Herza [ 1 ].
Czeki od budowniczych kanału chętnie przyjmowała też prasa konserwatywna,
jak „Le Figaro" czy „Le Gaulois". Pod względem ideowego spektrum ówczesna
prasa francuska była dość podobna do dzisiejszej prasy polskiej — liberalizm i konserwatyzm wyczerpywały listę tolerowanych ideologii (dopiero za ćwierć
wieku Jaures założy „L'Humanite"). Na 104.345
akcjonariuszy aż 80.839 zakupiło tylko jedną akcję — byli to więc przede
wszystkim tak zwani drobni ciułacze. To oni również wykupią większość
akcji i obligacji z kolejnych siedmiu emisji. Łącznie Kompania Panamska zebrała
kapitał w wysokości około 1,4 miliarda franków, co teoretycznie powinno było
wystarczyć na wybudowanie kanału [ 2 ]. Po mniej więcej
czterech latach budowa ugrzęzła w miejscu, i nie bardzo widać było nadzieję
na przyszłość. Licząc najbardziej optymistycznie można było szacować
zaawansowanie prac na około jedną trzecią. Od 1885 roku Lesseps zaczął
zabiegać o pomoc rządu. Miał wielu przyjaciół wśród francuskiego
establishmentu, swoje kontakty mieli też Herz i Reinach — ten pierwszy wśród
liberałów (zwanych we Francji radykałami), ten drugi wśród konserwatystów
[ 3 ]. W styczniu 1856 roku rząd wysłał do Panamy eksperta, inżyniera Armanda
Rousseau. Raport był pesymistyczny. Rousseau uznał, że budowa kanału
jednopoziomowego (bez śluz) była fatalnym błędem, który sprawił, że
znaczna część wykonanych prac była wręcz bezużyteczna. Współpracownicy
Lessepsa zaczęli namawiać go, by porzucił swoją pierwotną koncepcję. Na
razie bez rezultatu. Kolejną porażkę
Kompania poniosła na forum parlamentu. Zdesperowany Lesseps wpadł na pomysł
oryginalnego sposobu emisji obligacji na zasadzie loterii (nowe papiery wartościowe
miały być czymś w rodzaju losu, uprawniającego do dywidendy o nieznanej
wartości). Prawo nie przewidywało takiej możliwości, Lesseps zwrócił się
więc do swoich przyjaciół w Zgromadzeniu Narodowym z prośbą o zgłoszenie
stosownej inicjatywy ustawodawczej. Projekt przepadł jednak jeszcze na etapie
prac w komisji. Mimo
wszystko, pierwsze przecieki o niepowodzeniach w Panamie zaczęły docierać do
francuskiej opinii publicznej. Ich upowszechnienie mogło pogrzebać emisje
kolejnych obligacji. Lesseps zdecydował się więc na kolejny spektakularny
gest, który miał przywrócić zaufanie do przedsięwzięcia — zwrócił się z prośbą o kierowanie pracami do swego adwersarza z kongresu, inżyniera Eiffla,
który prawie dziesięć lat temu opowiadał się za śluzami. Gustaw Eiffel
nie był już wtedy byle kim. W Paryżu zaczęto właśnie wznosić jego najsłynniejszą
konstrukcję stalową. Pozyskanie go miało dla Kompanii Panamskiej kapitalne
znaczenie propagandowe (oto najwybitniejszy inżynier Francji, który zgłaszał
swoje zastrzeżenia podczas kongresu, teraz zaczyna kierować budową zgodnie ze
swoją koncepcją, i tak dalej). Eiffel początkowo
nie chciał nawet słyszeć o objęciu stanowiska dyrektora budowy, uważał
bowiem Lessepsa za sklerotycznego dementa a jego współpracowników za niepoważnych
hochsztaplerów. Astronomiczne honorarium (120 milionów franków) rozwiało
jednak wszelkie wątpliwości inżyniera [ 4 ].
Warto dodać, że Eiffel kosztował aferzystów dużo drożej, niż cały
francuski parlament, na korumpowanie którego wydano "zaledwie" kilkadziesiąt
milionów franków. W styczniu
1888 roku Kompania ponownie przegrała głosowanie w parlamencie. Tymczasem
Eiffel stwierdził, że do wznowienia robót potrzeba co najmniej dalszych 600
milionów franków. Afera wkroczyła w swoją szczytową fazę — za radą Herza i Reinacha Lesseps zgodził się, by resztki zgromadzonego kapitału przeznaczyć
na korumpowanie poszczególnych posłów, ministrów i dziennikarzy. Wszystkie
gazety znów zaczęły pisać hymny na cześć Lessepsa i jego dzieła. Na zamówienie
spółki prasa uruchomiła potężną kampanię antyparlamentarną — oskarżano
głupich i leniwych posłów o utrudnianie realizacji tak wspaniałego projektu.
Współcześni wspominali, że w ówczesnym Paryżu można było w bardzo prosty
sposób zarabiać na życie: wystarczyło odwiedzić siedzibę zarządu Kompanii
Panamskiej i powiedzieć, że jest się pisującym o giełdzie dziennikarzem.
Przy tej skali korupcji każdy żurnalista mógł liczyć na swój czek. Kampania
przyniosła skutki. W marcu 1888 roku w parlamencie ponownie przegłosowano
ustawę o loteriach — tym razem przeszła. Dwa miesiące intensywnego „lobbyingu"
wystarczyły, by posłowie zmienili zdanie. 9 czerwca ruszyła loteria, ale
sprzedano losów „tylko" za 220 milionów franków. Przedsięwzięcie wsparł
też minister robót publicznych Charles Baihaut (oczywiście, na koszt podatników). W grudniu emisję wznowiono, było już jednak za późno. 4 lutego 1889 roku
Kompanię Panamską postawiono oficjalnie w stan likwidacji. Setki tysięcy
drobnych ciułaczy (niektóre szacunki mówią nawet o milionie [ 5 ])
zostało zrujnowanych. Skorumpowane gazety nie wspominały jednak o tym. Zmowa
milczenia była tak skuteczna, że jeszcze przez ponad trzy lata (!) obracano
akcjami nie istniejącej już spółki. Żaden dyktator nie mógł marzyć o tak
skutecznej cenzurze, jaką osiągnięto w demokratycznej Trzeciej Republice za
kilkadziesiąt milionów franków.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Dictionaire encyclopédique d'histoire, Bordas, Paryż 1978. W wydawnictwie tym, oprócz obszernego
hasła „Panama, affaire de" są też między innymi hasła „Lesseps",
„Reinach", „Rouvier", „Floquet", „Clemenceau" i inne. [ 2 ] Encyclopedia Universalis,
t. 17, Paryż 1990. [ 3 ] La grande encyclopédie Larousse,
Paryż 1975. [ 4 ] Dictionaire de
biographie française, t. 12, Libr. Letouzey et Ane, Paryż 1968 (Eiffel)
oraz t. 14, jw. 1976 (Floquet). Niestety, chociaż pierwszy tom tej
kolosalnej serii ukazał się w 1933 roku,
to jeszcze nie doszli do litery „L", tak więc nie mogłem skorzystać z biogramu Lessepsa. [ 5 ] La grande encyclopédie Larousse,
Paryż 1975. « Historia (Publikacja: 20-09-2007 Ostatnia zmiana: 23-09-2007)
Wojciech OrlińskiUr. 1969. Dziennikarz, pisarz i publicysta. od 1997 pracuje w Gazecie Wyborczej, gdzie pisze głównie na tematy związane z kulturą masową. Ukończył studia chemiczne na Uniwersytecie Warszawskim. Pracował w Sztandarze Młodych, Biuletynie Polskiej Akademii Nauk i Wiadomościach Kulturalnych, jeden z założycieli pisma Lewą Nogą. W 2005 roku stypendysta wiedeńskiego Instytutu Wiedzy o Człowieku. Autor książki "Co to są sepulki? Wszystko o Lemie" wydanej w 2007 oraz opowiadań science-fiction opublikowanych w Nowej Fantastyce. Prowadzi blog "Ekskursje w dyskursie". Strona www autora
| Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5562 |
|