|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "...powiem o kimś, że umie myśleć naukowo, kiedy potrafi myśli swe formułować jasno, wyrażać jasno, kiedy uznaje i wypowiada tylko te przekonania, które uzasadnić potrafi, kiedy i od siebie, i od drugich z nałogu już wymaga, żeby uzasadniali to, co głoszą, kiedy potrafi ocenić logiczną wartość rozumowań, które napotka, kiedy skutkiem tego nie pyta, kto mówi, ale pyta, co kto mówi i jak to uzasadnia,.. | |
| |
|
|
|
|
« Kościół i Katolicyzm W co wierzy polski katolik? [1] Autor tekstu: Stanisław Obirek
Podstawą przeświadczeń religijnych
jest doświadczenie, z którego wyrastają wszystkie systemy religijne. Każda
wspólnota religijna stara się ożywić właściwe sobie doświadczenie źródłowe
poprzez system rytuałów i praktyk religijnych. W tzw. religiach Księgi
(judaizm, chrześcijaństwo i islam) miejsce szczególne zajmuje znajomość świętych
tekstów. Upadek religii wiąże się zwykle z zaniedbywaniem tych podstawowych
reguł i zastępowaniem ich przez religijność wtórną i zapośredniczoną różnego
rodzaju autorytetami [ 1 ]. Jak się wydaje w polskim katolicyzmie można zaobserwować owe degradujące tendencje. Nie jest łatwo
je zdiagnozować, ale wydaje się, że jednym z głównych powodów jest swoista
ucieczka od źródłowych doświadczeń i programowe wręcz potępienia
wszelkich prób nawiązania do nich. Przykładem może być chociażby negatywny
stosunek autorytetów religijnych Kościoła katolickiego do teatru Jerzego
Grotowskiego, który w swoich poszukiwaniach próbował nawiązać właśnie do
tego rodzaju doświadczeń [ 2 ]. Celem
poniższych rozważań będzie próba zdiagnozowania tego zjawiska. Najpierw
zastanowię się nad pewnymi rysami religijności polskiej reprezentowanej przez
tzw. fenomen Radia Maryja i obecność w polskim katolicyzmie typu retoryki
prezentowanej przez redemptorystę Tadeusza Rydzyka, założyciela i głównego
teoretyka i praktyka tego medium. Następnie przedstawię jedną z kluczowych
scen z powieści Dostojewskiego Braci
Karamazow, która uchodzi za ilustrację właśnie religijności zapośredniczonej. I w końcowych uwagach spróbuję nakreślić perspektywy na przyszłość tego
typu pobożności. Na początek kilka spostrzeżeń natury ogólnej.
Otóż
może się wydawać, iż postawione w tytule pytanie jest banalnie oczywiste.
Wystarczy przecież sięgnąć do Katechizmu
Kościoła Katolickiego, by znaleźć wyczerpującą odpowiedź. Dla bardziej
dociekliwych stoją do dyspozycji opasłe tomy dekretów soborowych z równie
obfitymi komentarzami, w tym zwłaszcza ostatniego Soboru Watykańskiego II.
Zapewne warte trudu byłoby zgłębienie równie rozległej pracy teologów
wnikliwie analizujących powiązania poszczególnych dokumentów doktrynalnych i zastanawiających się nad paradoksalną obecnością w świecie samej
instytucji Kościoła i jego złożonych powiązań z innymi wyznaniami czy
religiami, o napięciach pomiędzy wiarą i niewiarą nie wspominając.
Oswojeni z zasobami internetowymi bez trudu dotrą do stron watykańskich z zadziwiającą
skrupulatnością odnotowujących (w kilku językach!) każde słowo i każdy
krok nie tylko głowy Kościoła, ale również postanowienia różnych ważnych
instytucji wspomagających nauczanie kolejnych papieży. Polski katolik, który
przeszedł szkolną katechezę, będzie w swojej wierze odwoływał się do treści
przekazanych mu na lekcjach religii. Uwzględniając prosty fakt, iż tych
lekcji było dwie w tygodniu, nie powinno być tych treści mało. Moje osobiste
doświadczenie pedagogiczne ze studentami kilku polskich uczelni wskazuje na coś
przeciwnego — ilość godzin spędzonych z katechetą bądź katechetką nie
przekłada się na zasób posiadanej wiedzy na temat religii. Wręcz przeciwnie.
Nieznajomość podstawowych faktów z historii chrześcijaństwa czy
podstawowych faktów z Biblii jest zdumiewająca.
Drugim ważnym elementem edukacji
religijnej polskiego katolika są niedzielne kazania. Ich poziom bywa różny,
ale najczęściej niski. Swoistym probierzem tych kazań mogą być tzw. listy
pasterskie Episkopatu Polski, które od roku 1945 do dzisiaj stanowią
podstawowy punkt odniesienia zarówno dla zrozumienia świadomości nadawców — polskich biskupów, jak i ich adresatów — polskich katolików. Szczegółowa
analiza tych tekstów prowadzi do zaskakujących wniosków. Odwołam się do
ustaleń Katarzyny Skowronek z jej monografii poświęconej właśnie tym
tekstom [ 3 ]. Teologia wyłaniająca się z tej
„narodowej katechezy" uderza ubóstwem horyzontów myślowych i nieporadnością
języka, w jakim jest ona wyrażona. Wystarczy przywołać recepcję najważniejszego
wydarzenia z historii powojennej Kościoła katolickiego jakim niewątpliwie był
Sobór Watykański II. Jest ono odnotowane mimochodem i zostało wpisane w lokalne problemy Kościoła polskiego, a recepcję dokumentów soborowych określić
można jako nader przypadkową, a nawet wybiórczą i właściwie zredukowaną
do mariologii, która stanowiła margines soborowego nauczania.
Podobnie najważniejsze wydarzenia z okresu
komunistycznego zostały odnotowane jako tło do wytrwałej walki biskupów o „duszę narodu polskiego". Zasadniczo jest to zjawisko ważne, a nawet
doniosłe, stworzyło bowiem ważny punkt odniesienia dla społeczeństwa
zniewolonego totalitarnym systemem. Dzięki zdecydowanej postawie hierarchii
katolickiej, a zwłaszcza jej charyzmatycznego przywódcy Stefana Kardynała
Wyszyńskiego, Kościół katolicki urósł do najważniejszej strony w konflikcie politycznym i ideologicznym, stając się na przestrzeni lat stroną w dość osobliwym dialogu z władzą komunistyczną. Prawdą jest jednak, iż w takiej perspektywie zanikł prawie całkowicie niezwykle skomplikowany proces
„wybijania się społeczeństwa polskiego na niepodległość". Stąd łatwość
przypisywania Kościołowi, a zwłaszcza polskiemu papieżowi Janowi Pawłowi
II, głównego udziału w obaleniu komunizmu. Tymczasem prawda o powojennej
historii Polski jest o wiele bardziej złożona. Przykładem owej złożoności
może być infiltracja kleru przez służbę bezpieczeństwa sięgająca 10%
[ 4 ]. Nie są to sprawy, które mnie bezpośrednio
interesują w tym wywodzie. Ich przypomnienie wydało mi się jednak konieczne
przy próbie określenia w co tak naprawdę wierzy polski katolik.
Przy próbie odpowiedzi nie jesteśmy
skazani jedynie na domysły. Oprócz wspomnianych przykładów religijnej
edukacji polskich katolików nie sposób pominąć „katolickiego głosu w polskich domach", czyli tzw. „medialnego imperium ojca Tadeusza Rydzyka".
Jest ono wzięte w cudzysłów gdyż zarówno katolicki głos Radia Maryja,
trudno nazwać katolickim, podobnie jak połączony z nim „Nasz Dziennik" i telewizja „Trwam". Wręcz przeciwnie, chcąc znaleźć łączący je wspólny
mianownik, należałoby je określić jako media propagujące język nienawiści
[ 5 ]. Słuchacze,
czytelnicy i widzowie poddani tego rodzaju przekazowi, a jednocześnie niezdolni
do weryfikacji otrzymanych informacji, mają ukształtowane zarówno dość
przedziwny obraz Kościoła katolickiego, jak i miejsca w nim zajmowanego przez
polski Kościół katolicki. Mamy tu do czynienia ze swoistą miksturą
nacjonalistycznych idei zanurzonych w negatywnej ocenie współczesności
stygmatyzowanej papieskim pojęciem „cywilizacji śmierci", której ważnym
komponentem, tym razem już bez papieskich odniesień, jest antysemityzm. W wyżej
zarysowanym obrazie „wiary polskiego katolika" ważne miejsce zajmuje
swoiste zapośredniczenie rzeczywistości. Inaczej mówiąc, polski katolik w dużym
stopniu uzależnia swoją świadomość katolicką od tego, co mówią inni -
biskupi, katecheci, ks. Rydzyk i Papież.
Próby samodzielnej analizy
rzeczywistości podejmowane w okresie powojennym przez środowiska tzw.
otwartego katolicyzmu — „Tygodnik Powszechny", miesięczniki „Znak" i „Więź", Kluby Inteligencji Katolickiej działające w większych miastach — były i są marginalizowane, a nawet inkryminowane jako rozbijające jedność
Kościoła. Adam Chmielewski wprowadził w tym kontekście nader trafne pojęcie
interpasywności, którego istotę upatruje w niezdolności do podejmowania
decyzji religijnej na własny rachunek i potrzebie jej zapośredniczania właśnie
przez autorytet [ 6 ].
Warto przywołać nader przenikliwą
analizę recepcji nauczania papieskiego dokonaną przez Łukasza Musiała,
jednego z współtwórców Pracowni Pytań Granicznych działającej w Uniwersytecie Poznańskim, który pisze o „masowym porzucaniu głębokiej ufności w transcendencję przy jednoczesnym trzymaniu się jej zrytualizowanych pozorów.
Mówiąc brutalnie: jeśli nie mamy już Boga, to miejmy chociaż papieskie kremówki"
[ 7 ]. Teza w samej
rzeczy śmiała i zasługująca na uwagę choćby z tej prostej przyczyny, iż
nie mieści się w dość rozpowszechnionym przekonaniu o pozytywnym wpływie
pontyfikatu Jana Pawła II na polski katolicyzm. A oto główny zarzut jaki pod
jego adresem kieruje Musiał: "Weźmy to, co zasmuca najbardziej: uwielbienie,
jakim obecnie otacza się osobę Jana Pawła II. Nie świadczy ono o pogłębiającej
się religijności Polaków, lecz, przeciwnie, o jej postępującym uwiądzie.
Przedmiotem powszechnego kultu nie jest bowiem dzieło Zmarłego ani tym
bardziej jego wielka wiara, do której nie zdołaliśmy dorosnąć, ale jego
wizerunek, infantylny, jednowymiarowy image serwowany przez media i znaczną część
polskiego duchowieństwa w ostatnich latach pontyfikatu tego papieża. W istocie
oznacza to ni mniej, ni więcej tylko porzucanie prawd wiary na rzecz jej doraźnych
protez. Taką protezą, będącą rezultatem powszechnego procesu zapoznawania
istotowych wartości religii chrześcijańskiej w życiu codziennym polskich
katolików (i duchownych, i świeckich), jest nieustannie powtarzane we
wszystkich możliwych przypadkach żądanie wyniesienia Karola Wojtyły na ołtarze.
Jakby sam fakt owego wyniesienia wystarczyć miał, by uratować naszą malejącą
wiarę w samych siebie, w swój Kościół, w swą religię. Wedle zasady
podobnej do wyrażonej już wcześniej: jeśli nie mamy już wiary, to miejmy
przynajmniej świętego Papieża-Polaka". I dodaje: „Kościoły są jeszcze
pełne. Jeszcze. Ale zbliża się wielkie tąpnięcie. Zwiastunów jest coraz więcej:
podwójne standardy moralności wśród kapłanów i świeckich, bierność
jednych i drugich, milczenie episkopatu w najważniejszych sprawach dotyczących
życia duchowego polskiego społeczeństwa, paternalizm, uporczywe powtarzanie
starych formuł w sytuacji, gdy wokół zmieniło się tak wiele, nadużycia
finansowe, skandale obyczajowe… Jak powiada Nietzsche: coraz bardziej odczuwa
się pustkę i ubóstwo wartości. Ten ruch jest niepowstrzymany, choć w wielkim stylu próbuje się go opóźniać". Jest to diagnoza surowa, może
bezlitosna, ale czy rozmija się z rzeczywistością Kościoła katolickiego w Polsce AD 2007? Jeśli zadać w tym kontekście pytanie o wiarę polskiego
katolika wypadnie ono dość niepewnie. Można odwołać się do religijności
ludowej i popularnej, które stanowi przedmiot obserwacji i analiz antropologa i etnografa. Dysponujemy w samej rzeczy znakomitym studium potocznej religijności
Piotra Kowalskiego, który w sposób błyskotliwy pokazał jej granice i niebezpieczne meandry [ 8 ]. Na razie pozostawmy pytanie o zawartość tej wiary w zawieszeniu, a odpowiedzi spróbujmy poszukać gdzie indziej.
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Najważniejszym i klasycznym opisem tej zasady
znajdujemy w książce W. Jamesa, Doświadczenie
religijne, tłum. J. Hempel, Kraków 2001. Jej nowe odczytanie znajdujemy w znakomitym eseju Ch. Taylora, Oblicza
religii dzisiaj, tłum. A. Lipszyc, Kraków 2002. [ 2 ] Por. moje „Bóg u Grotowskiego czyli
poszukiwanie świetlistego", w: „Didaskalia" 79/80 (2007), 137-140. [ 3 ] K. Skowronek, Między sacrum a profanum. Studium językoznawcze listów pasterskich Konferencji Episkopatu
Polski (1945-2005), Kraków 2006. [ 4 ] A. Dudek, R. Gryz, Komuniści i Kościół w Polsce (1945-1989), Kraków 2001 i A. Grajewski, Kompleks
Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między
oporem i kolaboracją, Poznań 1999. [ 5 ] S. Kowalski, M. Tulli, Zamiast procesu: Raport o nienawiści, Warszawa
2003. [ 6 ] Por. zwłaszcza, „Kondensacja polskiego ducha. Jan Paweł
II i krzyż interpasywności", w: A. Chmielewski, Dwie
koncepcje jedności. Interwencje filozoficzno-polityczne, Bydgoszcz-Wrocław,
2006. [ 7 ] Ł. Musiał, „Czy umiera nam Bóg?", TP, nr 17 (2007). [ 8 ] P. Kowalski, „Potoczna religijność, kicz i sakrobiznes", w: Popkultura i humaniści.
Daleki od kompletności remanent spraw, poglądów i mistyfikacji, Kraków
2004, ss. 101-143. « Kościół i Katolicyzm (Publikacja: 14-10-2007 Ostatnia zmiana: 19-01-2008)
Stanisław ObirekUr. 1956 r. Jeden z najbardziej znanych jezuitów polskich, znany m.in. ze swego zaangażowania w dialog międzyreligijny i z niewierzącymi. Studiował filologię polską, filozofię i teologię na uczelniach Krakowa, Neapolu i Rzymu. W 1997 roku habilitował się na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1976 roku wstąpił do zakonu jezuitów; w 1983 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Był profesorem w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum w Krakowie. Pełnił tam także funkcje kierownika Katedry Historii i Filozofii Kultury oraz prorektora. Przez cztery lata był rektorem Kolegium Jezuitów w Krakowie. Był także wieloletnim redaktorem naczelnym "Życia Duchowego" oraz twórcą oraz dyrektorem Centrum Kultury i Dialogu. Jest autorem książki "Co nas łączy? Dialog z niewierzącymi" (2002). Interesuje się miejscem religii we współczesnej kulturze, dialogiem międzyreligijnym i możliwościami przezwyciężenia konfliktów cywilizacyjnych i kulturowych. We wrześniu 2005 roku opuścił zakon jezuitów. Obecnie jest wykładowcą Uniwersytetu Łódzkiego. Więcej informacji o autorze Liczba tekstów na portalu: 14 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Karol Wojtyła – Jan Paweł II | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5582 |
|