Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.009.042 wizyty
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 14 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Wanda Krzemińska i Piotr Nowak (red) - Przestrzenie informacji

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Bezmyślnych wyzwala ze smutku czas, mądrych logika."
« Kościół i Katolicyzm  
W co wierzy polski katolik? [3]
Autor tekstu:

Tak więc raz przekazana przez Jezusa władza stała się narzędziem „uszczęśliwiania ludzkości", a Jego „poprawiona Ewangelia" stała się nowym tekstem normatywnym. Natomiast sam Jezus stał się wręcz zbędny. W dalszej wykładni Iwana (Wielkiego Inkwizytora?) prawdziwym punktem odniesienia stał się nie Jezus, ale odwieczny Kusiciel czyli szatan, któremu zresztą Jezus nie uległ w pamiętnym kuszeniu na pustyni zanotowanym przez Ewangelistów. Tak oto przekazanie władzy uczniom („nam") stało się przyczyną zwycięstwa diabła, który dzięki inkwizycji zaprowadza nowe porządki:

Będą nas podziwiać i czcić jako bogów za to, że stanąwszy na ich czele, zgodziliśmy się znosić za nich wolność, której się zlękli, i panować nad nimi, tak nieznośna stanie się w końcu dla nich wolność! My jednak powiemy, że jesteśmy posłuszni Tobie i panujemy w imię Twoje. Oszukamy ich ponownie, albowiem już nie dopuścimy Cię do siebie. (...) Najbardziej to męczący i nieustanny frasunek człowieka: mając wolność szukać czym prędzej tego, przed kim można się pokłonić. (...) Powiadam Ci, zaiste najbardziej męczącą troską człowieka jest to: znaleźć kogoś, komu by można jak najprędzej oddać dar wolności, z którym ta nieszczęsna istota się rodzi. Zaś nad wolnością ludzi zapanuje ten, kto uspokoi ich sumienia.

No tak, to cyniczna wizja człowieczeństwa niezdolnego do dorosłości, a właściwie dobrowolnie rezygnującego z dojrzałości i odpowiedzialności. Jezus przynosząc wolność tak naprawdę nie zrozumiał tej podstawowej potrzeby człowieka rezygnującego właśnie z tego niechcianego daru! Nie sposób dociec, czy w tym momencie Iwan/Dostojewski miał przed oczyma Kościół katolicki czy ogólną prawidłowość. Faktem jest, że właśnie ten tekst był często analizowany przez Józefa Tischnera, który mówił o „nieszczęsnym darze wolności" [ 20 ] i zastanawiał się nad przyczynami nie radzenia sobie społeczeństwa polskiego z wolnością polityczną. Powróćmy więc do wywodu Iwana/inkwizytora, który obwinia samego Jezusa, który włożył na barki człowieka ciężar ponad miarę:

Ale czyś ty nie pomyślał, że człowiek w końcu odrzuci nawet Twój obraz i Twoją prawdę, jeżeli się go obciąży takim strasznym brzemieniem jak wolność wyboru? Że ludzi ogłoszą w końcu, iż nie w Tobie jest prawda, albowiem nie można ich było zostawić w większym zamęcie i męczarni, niż Tyżeś to zrobił, pozostawiając im tyle trosk i tyle nie rozstrzygniętych zadań! W ten sposób sam rozpocząłeś burzenie swego królestwa, a zatem nie możesz nikogo winić. A czy Ci to ofiarowano? Istnieją trzy siły, tylko trzy siły na ziemi, które mogą na wieki zniewolić i zjednać sumienia tych słabych buntowników dla ich szczęścia. Te siły — to cud, tajemnica i autorytet.

Jezus te trzy siły odrzucił, nie uległ szatańskim podszeptom. I to był, zdaniem Iwana/inkwizytora błąd, który należało naprawić. Obecny stan niedoli ludzkości ma swe źródło w odrzuceniu tych trzech źródeł szczęścia, dlatego potrzebna jest korekta, która ulżyłaby ludzkiemu cierpieniu:

Poprawiliśmy Twoje bohaterstwo i oparli je na cudzie, tajemnicy i autorytecie. I ludzie ucieszyli się, że poprowadzono ich znowu jak trzodę i że z ich serc zdjęto wreszcie tak straszliwy dar, który im tyle męki przysporzył. Czy mieliśmy słuszność, czyniąc tak i ucząc, powiedz? Czy nie kochaliśmy człowieka, z taką pokorą uświadamiając sobie jego niemoc, miłośnie zmniejszając jego brzemię i pozwalając jego słabej naturze nawet grzeszyć, ale z naszym przyzwoleniem? Po cóżeś teraz przyszedł nam przeszkadzać?

To nie jest pytanie retoryczne, za chwilę padnie straszliwie wyznanie — tak nie jesteśmy z Tobą, jesteśmy z nim, i to już trwa od wieków:

Dawno już nie jesteśmy z Tobą, lecz z nim, już osiem wieków. Dokładnie osiem wieków temu przyjęliśmy z jego rąk to, coś Ty z oburzeniem odrzucił, ów ostatni dar, który Ci był ofiarował, pokazując Ci wszystkie królestwa ziemskie: przyjęliśmy od niego Rzym i miecz cezara i głosiliśmy się cesarzami ziemi, jedynymi cesarzami, chociaż dotychczas jeszcze nie zdążyliśmy doprowadzić naszego dzieła do końca.

Tak poprawione przesłanie nauki Jezusa zaowocuje prawdziwym i wiecznym szczęściem:

U nas wszyscy będą szczęśliwi i nie będą się buntować ani tępić wszędzie nawzajem, jak w Twojej wolności. O, przekonamy ich, że tylko w tym wypadku będą wolni, gdy wyrzekną się swej wolności, nam ją oddadzą i nam ulegną. I cóż, czy słuszność będzie po naszej stronie, czy fałsz? Sami przekonają się, że mamy słuszność, albowiem będą pamiętać, do jak wielkiego niewolnictwa i zamętu doprowadziła ich Twoja wolność.

Ale na tym nie koniec. Tak naprawdę prawdziwy szczyt przewrotności Wielki Inkwizytor osiąga odsłaniając najgłębszą podstawę swojej władzy — zdolność odpuszczania grzechów! Sięga ona tak daleko, iż jest on w stanie nawet przyzwalać na grzech:

O, pozwolimy im nawet na grzech, słabi są i bezsilni, i będą nas kochali jak dzieci, za to pozwolimy im grzeszyć. Powiemy im, że każdy grzech, który popełniony będzie z naszego przyzwolenia, będzie odkupiony; pozwolimy im grzeszyć dlatego, że ich kochamy, karę zaś za te grzechy przyjmiemy już na siebie. I przyjmiemy zaiste na siebie, i będą nas ubóstwiać jako dobroczyńców, którzy chcą odpowiadać za ich grzechy przed Bogiem. I nie będą mieli przed nami żadnych tajemnic. Będziemy im pozwalać lub zabraniać żyć z żonami i kochankami, mieć lub nie mieć dzieci - stosownie do ich posłuszeństwa — i będą nas słuchać z radością i uciechą. Najbardziej męczące tajemnice ich sumienia — wszystko, zaiste wszystko nam zwierzą, my zaś wszystko rozstrzygniemy, i uwierzą w nasze wyroki z radością, albowiem uwolnią ich one od wielkiej troski straszliwych mąk osobistego i swobodnego rozstrzygania.

„Ależ to niedorzeczność"! Chciałoby się zawołać wraz z „oblewającym się rumieńcem" Alioszą, który stwierdza:

Twój poemat jest pochwałą Jezusa, a nie bluźnierstwem, jakeś tego pragnął. I któż uwierzy w to, co mówisz o wolności? Czyż tak, czyż tak powinno się ją rozumieć! Czy tak pojmuje je prawosławie?… To Rzym, i w dodatku nie cały, to nieprawda — to najgorsze elementy Kościoła katolickiego, inkwizytorzy, jezuici!… I zresztą nie mógł istnieć na świecie taki wymyślony człowiek jak twój inkwizytor.

Zgodnie z odkrytą przez Michała Bachtina zasadą polifonii należy zapewne zawiesić decydujące rozwiązanie. Urok twórczości Fiodora Dostojewskiego zasadza się właśnie na owej umiejętności dopuszczania do głosu różnych racji, często przeciwstawnych. Być może nie chodziło rosyjskiemu pisarzowi tylko o przedstawienie w krzywym zwierciadle rzymskiego katolicyzmu. Być może chciał pokazać jak bardzo instytucje religijne wystawione są na pokusy zastąpienia Boga. W każdym razie uważne wsłuchanie się w racje bohaterów jego powieści nie pozostawiają obojętnym, prowokują też do refleksji nad własnym czasem. Najważniejszym pytaniem pozostaje pytanie o miejsce autorytetu religijnego w przeżywaniu własnej religijności. Jak się wydaje to właśnie próbował odsłonić Dostojewski wskazując na pułapki religijności zapośredniczonej.

Tak więc możemy wrócić na powrót do polskiego katolicyzmu, a właściwie do pytania, w co tak naprawdę wierzy polski katolik? Odpowiedzieć na to pytanie można na różne sposoby. Na pewno nie wierzy w Jezusa Chrystusa, gdyż to nie On jest Partnerem w jego modlitwach. Raczej jest to „partner" stworzony, czy jak już wielokrotnie wspominałem zapośredniczony, przez tzw. katolickie media. To tam są artykułowane główne zestawy „modlitw" czy tematów, jakie zajmują religijną wyobraźnię polskiego katolika. Dzięki powtarzanym jak mantra tematom, nazwiskom i ocenom polski katolik wie komu zawdzięcza pomyślny rozwój swej ojczyzny a przed kim powinien się strzec. Jest to przy tym rodzaj retoryki nie znoszącej sprzeciwu i nie dopuszczającej opinii alternatywnych. Pozostaje jedynie ślepa akceptacja rozwiązań proponowanych przez o. Tadeusza Rydzyka bądź stygmatyzacja, iż jest się wrogiem nie tylko Kościoła, ale i samego Pana Boga.

Nie jest to jednak jedyna odpowiedź na pytanie w co wierzy polski katolik. Inną odpowiedź podpowiadał tak bardzo czczony w Polsce polski papież Jan Paweł II. Chciałbym przywołać fragment jego wypowiedzi z 1979 roku. Było do przemówienie w czasie zamkniętego spotkania z pracownikami i studentami Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Pojawiło się w nim zdanie, które stanowi klucz do rozumienia wiary w Chrystusa, jak ją rozumiał wtedy Papież. Jak się wydaje, wypowiedź ta pozostała bez dalszych konsekwencji zarówno dla nauczania samego Jana Pawła II jak i dla wiernych Kościoła katolickiego, zwłaszcza w Polsce: „Można sprawę Chrystusa osłabić, można jej zaszkodzić — niekoniecznie przez wybór światopoglądu, ideologii diametralnie przeciwnej. W tym każdy człowiek, który wybiera światopogląd uczciwie, z własnego przekonania, zasługuje na szacunek. Natomiast niebezpieczny — powiedziałbym: dla jednej i dla drugiej strony, i dla Kościoła, i dla tej drugiej strony, nazwijcie ją, jak chcecie — jest człowiek, który nie wybiera ryzyka, nie wybiera według najgłębszych przekonań, wedle swej wewnętrznej prawdy, tylko chce się zmieścić, w jakiejś koniunkturze, chce płynąć jakimś konformizmem, przesuwając się raz w lewo, raz w prawo — wedle tego, jak tam zawieje wiatr. Ja bym powiedział, że i dla sprawy chrześcijaństwa, i dla sprawy marksizmu w Polsce jest najlepiej wówczas, kiedy są ludzie zdolni przyjmować to ryzyko, ewangeliczne ryzyko życia i przyznawania się do swojej wewnętrznej prawdy ze wszystkimi konsekwencjami" [ 21 ].

Jeśli najważniejsza jest „wewnętrzna prawda" to również polski katolik, tak bardzo uwielbiający Jana Pawła II, powinien przede wszystkim jej właśnie szukać. Zresztą to pewnie nie przypadek, że Karol Wojtyła od czasów swoich studiów w Uniwersytecie Jagiellońskim rozczytywał się w Fiodorze Dostojewskim [ 22 ] i być może to właśnie lektura powieści autora Braci Karamazow uwrażliwiła go na polifoniczny charakter prawdy, którą poszczególny człowiek może uchwycić tylko w stopniu cząstkowym. Szkoda, że ten jej wymiar nie dociera do wielbicieli polskiego papieża. W wymiarze postulatywnym to jest więc treścią wiary polskiego katolika, natomiast jej praktyczna realizacja pokazuje jak bardzo od tego postulatu się oddala.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Wojtyłomania. Oblicze katolicyzmu polskiego
We własnym kierunku

 Zobacz komentarze (15)..   


 Przypisy:
[ 20 ] J. Tischner, Nieszczęsny dar wolności, Kraków 1993.
[ 21 ] "Na co ci przyszło Stasiu Kaminski". Niepublikowane dotąd przemówienie Jana Pawła II do przedstawicieli KUL-u wygłoszone w 1979 r. w Częstochowie, „Gazeta Wyborcza" 7-8 lipca 2007, s. 25.
[ 22 ] Por. G. Przebinda: „Podczas kolacji była mowa o dwóch rosyjskich Władimirach, różnych co do kalibru: Putinie i Sołowjowie, o Dostojewskim (dowiedziałem się, iż Jan Paweł czyta go pilnie od czasów krakowskich)", w: "Ukraińcy, Rosjanie, papież z Polski", w „Znak" maj (2001) nr 552.

« Kościół i Katolicyzm   (Publikacja: 14-10-2007 Ostatnia zmiana: 19-01-2008)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Stanisław Obirek
Ur. 1956 r. Jeden z najbardziej znanych jezuitów polskich, znany m.in. ze swego zaangażowania w dialog międzyreligijny i z niewierzącymi. Studiował filologię polską, filozofię i teologię na uczelniach Krakowa, Neapolu i Rzymu. W 1997 roku habilitował się na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1976 roku wstąpił do zakonu jezuitów; w 1983 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Był profesorem w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum w Krakowie. Pełnił tam także funkcje kierownika Katedry Historii i Filozofii Kultury oraz prorektora. Przez cztery lata był rektorem Kolegium Jezuitów w Krakowie. Był także wieloletnim redaktorem naczelnym "Życia Duchowego" oraz twórcą oraz dyrektorem Centrum Kultury i Dialogu. Jest autorem książki "Co nas łączy? Dialog z niewierzącymi" (2002). Interesuje się miejscem religii we współczesnej kulturze, dialogiem międzyreligijnym i możliwościami przezwyciężenia konfliktów cywilizacyjnych i kulturowych. We wrześniu 2005 roku opuścił zakon jezuitów. Obecnie jest wykładowcą Uniwersytetu Łódzkiego.   Więcej informacji o autorze

 Liczba tekstów na portalu: 14  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Karol Wojtyła – Jan Paweł II
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5582 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365