|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » PSR » Publikacje
Oczy szeroko zamknięte Autor tekstu: Daniel Zbytek
W grudniu 2007 środowisko polskich ateistów obchodzi stulecie swego istnienia. Była uroczysta
konferencja, były okolicznościowe referaty, wspominające szczytne dzieje
zmagań myśli racjonalistycznej w polskim społeczeństwie, które w odróżnieniu
od innych narodów europejskich miało negatywny stosunek do wolnomyślicieli. Sądzę
jednak, iż zrzucanie winy za ten
stan rzeczy na reżim komunistyczny, jako reprezentanta obcej, radzieckiej władzy, i tym samej wrogiej Polakom, jest zbyt dalekim uproszczeniem.
W podobnej jak Polska
sytuacji były inne narody: Niemcy w NRD, Czesi, Węgrzy, ludy krajów bałtyckich,
ale nigdzie nie wytworzyła się taka symbioza mas i zaściankowego katolicyzmu,
jak w kraju nad Wisłą.
Przyczyny leżą w odległej
przyszłości — w czasach Kontrreformacji. Na straży tego systemu
spychającego Polaków w umysłowe zacofanie od dwustu lat stał kler, dla którego
wygodniej było sprawować władzę nad bezwolnym tłumem, niż toczyć
teologiczne walki z wszelkimi przejawami myśli niezależnej.
Dziś można odnieść wrażenie, że sytuacja uległa dalszemu pogorszeniu. Wprowadzono naukę religii do szkół,
najpierw jako przedmiot nieobowiązkowy, obecnie biskupi żądają ocen z religii na świadectwach maturalnych. Zdaniem biskupów, polskiemu rządowi nie
wolno podpisać Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej, bo nie ma w niej odwołania
do Boga, ani też deklaracji ochrony życia poczętego. Te oczywiste przejawy
agresywnej postawy kleru są jednak przejawem słabości polskiego katolicyzmu, a nie jego siły.
Polscy ateiści, podobnie
jak polskie duchowieństwo postrzegają współczesny świat jako pole walki, na
którym są jedynymi, albo przynajmniej najważniejszymi aktorami. Stąd zapewne
na wspomnianej powyżej konferencji, zarówno w wystąpieniach
osiemdziesięciolatków jak i dwudziestoparolatków dominowały te same tony: Kościół
monopolizuje całą przestrzeń społeczną, niszczy wszelkie przejawy myśli
niezależnej.
Sadzę, że obie strony
konfliktu prowadzą walkę w sprawach, które tak naprawdę obchodzą niewielu.
Oś konfliktów przebiega dziś zupełnie gdzie indziej.
Przede wszystkim Kościół
Katolicki, dla którego wydarzenia w Polsce mają marginalne znaczenie, stoi w obliczu poważnych zagrożeń. Przede wszystkim fundamentalizm religijny — zarówno w wydaniu nowych ewangelików w obu Amerykach i Afryce, jak i islamizm — nie
tylko w Azji, która nie jest od wieków domeną chrześcijaństwa, ale w coraz
większym stopniu także i w Europie. We Francji w roku 2006 ponad połowa
dzieci urodziła się w rodzinach muzułmańskich, a rocznie ponad 100 tys. osób
przechodzi na islam — a nikt na katolicyzm. Podobna sytuacja, choć nie aż
tak dramatyczna, jest w innych krajach Europy Zachodniej.
W Polsce Kościół się
cieszy, że świątynie są pełne młodych ludzi. To prawda, ale czy jest to
powód do samozadowolenia? Na pewno nie, to raczej dowód, że ci ludzie czegoś
szukają i jest pewne, że nie znajdują. Tworzą rozliczne wspólnoty, oazy,
kluby samopomocy i samokształcenia. Wyzwalają się ze skostniałych struktur
zhierarchizowanego Kościoła. To te same przyczyny, które spowodowały, że młodzi
ludzie w Europie Zachodniej masowo przechodzą do wspólnot muzułmańskich, nie
znajdując wsparcia w swoich parafiach. Młodzi ludzie chcą sami decydować o swojej wierze, a nie być bezwolną masą manipulowaną przez hierarchów.
To też nie do końca
prawda, że główna przyczyną, która wywołuje permanentny stan
niezadowolenia młodzieży przedmieść Paryża i innych miast Europy jest brak
pracy, perspektyw rozwoju, kształcenia. Bin Laden i inni przywódcy Al Kaidy,
Muhammad Atta i inni straceńcy z samolotów, które z pasażerami na pokładzie
wbiły się w wieże WTC i Pentagon byli wykształceni i na pozór dobrze
zadomowieni w społeczeństwie Zachodu.
Zapominamy zbyt często, że
ludzie nie kierują się w swym życiu tylko potrzebami materialnymi. Szukają
też idei, która nadałaby ich życiu sens. Chcą mieć poczucie przynależności
do ważnej, przekształcającej świat idei, nadającej wagę ich istnieniu, ale
także i pozycję wśród innych ludzi, poczucie władzy nad swoim, ludzkim
istnieniem.
To nie ma nic wspólnego z racjonalizmem, wprost przeciwnie, poszukują rozwiązań prostych. Kant trzysta
lat temu stwierdził, że tylko 20% ludzi czegoś od życia oczekuje, reszta
chce swoje życie możliwie bezboleśnie przeżyć. Ale wśród tych 20% większość
nie stanowią ludzie samodzielnie myślący.
Pamiętajmy, że Kościół
to organizacja masowa, która musi skutecznie kierować ogromnymi zbiorowościami
ludzkimi. Ateiści należą do nielicznej grupy ludzi, którzy czegoś od życia
oczekują, coś chcą zrozumieć i zmienić zgodnie z tym pojmowaniem przyrody
jako obiektu poddanego racjonalnym poznaniem. Ateiści i duchowieństwo adresują
swoje przesłanie do całkowicie odmiennej grupy ludzi. Prof. Nowicki na
wspomnianej konferencji przypomniał, że Święty Augustyn miał wątpliwości,
czy Bóg istnieje. Oczywiście znalazł logiczne dowody na tak, ale były to
dowody dostępne tylko dla ludzi obytych z filozofią starożytnej Grecji i Rzymu, i niedostępnej dla mas, które nie miały prawa do jakichkolwiek zwątpień.
Nawet Biblia była dostępna tylko dla kleru, a chłopom w Polsce jeszcze na
początku XIX wieku za samodzielne czytanie i komentowanie Pisma Świętego
groziła śmierć.
Kierowanie organizacją
masową to zadanie przede wszystkim polityczne i jako takie musi używać
odmiennych instrumentów pozyskiwania masowego poparcia, niż przesłanie ateistów,
czy wspomnianego powyżej Ojca Kościoła, które adresowane jest do wąskiej
grupy intelektualistów.
Europa zdobyła pozycję
dominującej w świecie cywilizacji dzięki tym wątpiącym. Co prawda ksiądz
Maciej Zięba stwierdza, że „Prawa człowieka powstają w ramach kultury
chrześcijańskiej, zarys w XIII wieku, potem rozwój w ogromnej mierze dzięki
Akademii Krakowskiej, a dojrzała formuła praw człowieka pojawia się na
uniwersytecie w Salamance w początku XVI wieku" "Rewolucja Francuska
przejmie te poglądy i spopularyzuje ..." („Czy religia jest wrogiem wolności"
"Europa Tygodnik Idei" nr 48(191)1 grudnia 2007. Jest to niewątpliwie wyjątkowo
odkrywcze stwierdzenie, bardzo w stylu partyjnych filozofów towarzysza Stalina,
zawsze gotowych naukowo uzasadnić jakakolwiek decyzję Biura Politycznego
partii bolszewików. Rozumiem, że ksiądz tak de facto nie adresował swojej
wypowiedzi do Czytelników, ale przede wszystkim do hierarchów Kościoła w celu zaprezentowania swojej pełnej dyspozycyjności. Jego rozmówca przytoczony w ww. artykule Tariq Ramadan też widzi tę niebywałą gimnastykę intelektualną,
mówiąc „Każdemu, kto uczył się historii Europy, twierdzenie, że
liberalne demokracje wywodzą się z katolicyzmu, wyda się co najmniej
problematyczne. Otrzymaliśmy to wszystko od ludzi zmuszonych do walki przez Kościół".
Nic dodać, nic ująć, szkoda tylko, że z niewątpliwie wybitnym muzułmańskim
intelektualistą dialog prowadzi ograniczony w horyzontach ideolog, być może w polskim Kościele nie ma lepszych. Lub tych lepszych po prostu nie dopuszcza się
do głosu. To olbrzymia strata dla Kościoła, iż wzorem władców państw tzw.
realnego socjalizmu traktuje wszelkie intelektualne wystąpienia jako element
walczącego frontu ideologicznego, a nie jako źródło pozyskania nowych idei,
które wyjaśnia przyczyny narastających problemów i będą starał się je
zrozumieć i tym samym stwarzają szanse na znalezienie rozwiązań, także w interesie hierarchów.
Ramadan dostosował się do
wymogów lewicowych intelektualistów Zachodu, stąd posługuje się oficjalnie
argumentacją profesorów Sorbony czy Oxfordu „Neoliberalna gospodarka jest
największym milczącym terrorystą. Bo zabija nas i odziera ze wszystkiego"
(ww. artykuł).
Pisze równocześnie „Kara
śmierci powinna być zniesiona. Niemniej, ponieważ większość krajów muzułmańskich
odrzuciłoby podobne rozwiązanie, opowiadam się za moratorium ". Między
tymi dwoma stwierdzeniami jest oczywista sprzeczność i sadzę, że Ramadan
zdaje sobie z tego sprawę. Używa lewicowej argumentacji instrumentalnie,
wykorzystując europejską lewicę w celu pozyskania sojusznika, przydatnego w danym momencie, ale na pewno odrzuconego, gdy nie będzie takiej potrzeby. Lenin
już kiedyś używał trafnego słowa "poputczik", nieprzetłumaczalnego na
polski, a określającego durnia, który zostaje wykorzystany, a następnie, gdy
przestaje być przydatny, wypluty.
Ateiści stworzyli Oświecenie,
tak ostro zwalczane, do dziś, przez hierarchię Kościoła Katolickiego, bo to
myśliciele Oświecenia twierdzili, ze „człowiek jest miarą wszechrzeczy", a nie transcendentna idea, która jest instrumentem sprawowania władzy przez
nieliczne grono księży i biskupów.
Stany Zjednoczone stworzyli
ateiści (Washington, Franklin, Adams, inni) pisząc konstytucję, która
sprawdza się do dziś, mimo że do władzy dochodzą, tak jak obecnie, "nowo
narodzeni" chrześcijanie, głęboko wierzący w prawdy objawione Biblii, ale
nienaruszający istniejącego stanu konstytucyjnych relacji władzy i obywateli, w którym ateiści i innowiercy mogą swobodnie głosić swoje poglądy,
co stwarza klimat innowacyjności i postępu technologicznego, z którego
dobrodziejstw korzystają wszyscy.
Polska jest krajem, gdzie
rocznie patentuje się w najlepszym razie kilkanaście nowych wynalazków,
podczas gdy w Niemczech około 15 tysięcy, a po kilka tysięcy w małych liczbą
ludności krajach skandynawskich. To obrazuje stan naszego zacofania w Europie,
rozmiary olbrzymiego dystansu, jaki musimy pokonać, aby rzeczywiście stać się
równoprawnym członkiem Unii Europejskiej, a nie zakompleksiałym, zaściankowym
kaczorem na grzybnej diecie.
Uważam, ze ateiści winni
odejść od dyskusji z hierarchami kościoła jako głównego pola zainteresowań.
Musimy dyskutować o tym, jakie działania są niezbędne, aby Polacy w końcu
opuścili XIX wiek i dołączyli do innych oświeconych narodów Europy. Tereny
walki politycznej, które są domeną działań Kościoła mają całkowicie
odmienny charakter — koncentrują się na tym co jest, i jak zapewnić i poszerzyć zakres władzy. To nie jest dla nas interesujące, my nie adresujemy
naszego przesłania do szerokich mas, a do wąskiej grupy samodzielnie
myślących.
« Publikacje (Publikacja: 16-12-2007 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5652 |
|