|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Etyka świecka
Odpowiedź polemistom [2] Autor tekstu: Jonathan Haidt
Tłumaczenie: Sławomir Szostak
Myers głosi,
że „nie posiadamy żadnego
dowodu świadczącego o tym, że
religia jest w jakikolwiek sposób adaptacyjna". Jednak nawet jak na
indywidualistę metodologicznego,
który głosi,
że dobór odbywa się
tylko wewnątrz
grup — jest to dziwne stwierdzenie. Ludzie religijni prowadzą
dłuższe
oraz zdrowsze życie i mają więcej
dzieci niż ludzi
niereligijni. Czy może
istnieć lepszy
bezpośredni
dowód darwinowskiej adaptacji? (Nie wiem czy ludzie religijni byli zawsze
bardziej płodni,
jednakże
współczesne
okoliczności
muszą posłużyć
jako jakiś
dowód). Jeśli opuścimy
kryteria indywidualistyczne i damy sobie możliwość
spojrzenia na grupy jako
byty, to będzie
trudno znaleźć coś
bardziej adaptacyjnego niż
religia wiążąca duże
skupiska ludzi razem, a tłumiąca
egoizm dla dobra grupy.
2. Czy
ludzie religijni są naprawdę szczęśliwsi i hojniejsi?
Myers
sprzeciwia się mojemu
twierdzeniu, iż ludzie
religijni są szczęśliwsi i bardziej hojni od ludzi świeckich.
Wskazuje na to, że
jeśli
weźmiemy pod uwagę
obecną
dominację
religijnej prawicy w Ameryce,
to byłby
zszokowany, jeśli
sondaże
wskazywałyby na większą
szczęśliwość
ludzi świeckich. Sondaże
wykazują jednak, że
nie ma znaczenia, która partia jest u władzy.
Konserwatyści
oraz wyznawcy religijni byli zawsze szczęśliwsi,
od kiedy prowadzono sondaże.
Jeśli chodzi o oddziaływanie
okoliczności
wpływających
na szczęście,
to bardziej liczą się
te lokalne, dotyczące
związków, a nie geopolityczne. Myers ma dalsze obiekcje dotyczące
tego, że
nie powinniśmy
spodziewać się
po ateistach równie dużej
hojności,
ponieważ jest im
trudniej znaleźć niereligijne
instytucje charytatywne. Większość
apeli, które dostaje,
pochodzi od grup religijnych, do których nie ma zaufania. Coś
mi się
wydaje, że
Myers i ja dostaliśmy
się na radykalnie różne
listy mailingowe — ja nie dostaję
żadnych takich próśb.
Lecz nawet jeśli
ateiści
dostają w większości
religijne apele, to jeśli
nawet dostaną chociaż
kilka od grup świeckich
rocznie (Oxfan, United Way, SPCA) i mają
dostęp
do Internetu, to brak możliwości
dania darowizny nie może
być użyty
jako usprawiedliwienie o braku szansy na danie darowizny. Hauser dołącza
do Myersa w kwestionowaniu relacji religia-dobroczynność.
Hauser opiera się przyznaniu
moralnej chluby wyznawcom religijnym: „Być
może
posłuszniej
przestrzegają nakazów,
bojąc się
smagnięcia
boskiej błyskawicy/karzącej
ręki bożej.
Być może
są lepiej uwarunkowani przez religijną
instytucję".
Dla metodologicznego i moralnego indywidualisty, są
to zasadne zmartwienia. W moralności
opartej na kontrakcie indywidualista jest jedynym i prawdziwym wyznacznikiem
wartości, a chluba
moralna za dobroczynność liczy
się ludziom w głównej
mierze za działanie
1) z własnej woli,
bez przymusu społecznego;
2) na rzecz ulżenia
cierpiącym
lub w opresji; 3) dla nieznajomych. Używając
tych kryteriów, Hauser i Myers mają
rację,
że większość
pracy dobroczynnej ludzi
religijnych powinna być wykluczona z wyników sondaży.
Jednak najbardziej uderzającym
punktem książki
Brooksa jest fakt, że
nawet jeśli wykluczymy
datki na cele religijne, to i tak wierzący
oddają więcej
pieniędzy
na dobroczynność świecką
niż
ateiści
(gwoli ścisłości — Brooks nie uwzględnia
dawania na cele polityczne, gdzie być
może
ateiści
oddają więcej
pieniędzy).
Zastanówmy się co
się stanie, jeśli
opuścimy kryteria
indywidualizmu metodologicznego i spytamy się wprost do
jakiego stopnia religia zmusza ludzi do poświęcenia
pieniędzy, czasu i uwagi nie na rzecz nas samych. Charytatywna nierównowaga pomiędzy
ateistami a wierzącymi
staje się teraz
kolosalna (wg Brooksa) a analogia pomiędzy
społecznościami
religijnymi a ulami, którą wykorzystałem wraz z innymi (naukowcami) staje się bardziej
użyteczna. Czas
oraz pieniądze
podarowane dla własnego
kościoła
przypominają „altruizm"
pszczół pracujących w pocie
czoła, by zbudować wspólny
ul; a cały
ten czas i pieniądze
oddane na rzecz budowy kościoła w jakimś odległym zakątku
świata są podobne
do prób założenia
nowych pszczelich kolonii. Mówiąc
ogólnie, religie próbują stłumić
naszą
wewnętrzną
małpkę i wydobyć
siedzącą w nas pszczółkę.
Jednakże
indywidualistom metodologicznym negującym
dobór grupowy i odrzucającym
analizy na poziomie grupowym trudno jest uwierzyć,
że ludzie mogą być
szczęśliwi i bardziej szczodrzy żyjąc
na sposób pszczół niż
samotnie, poza ulem.
3. Czy
ulopodobne więzy
moralne są dobre?
Moja droga
akademicka zaczęła
się w liceum, gdy jako młody
ateista przeczytałem Czekając na Godota,
po czym pogrążyłem
się w egzystencjalnej depresji. Bez Boga nasze życie
wydawało mi się
bezcelowe, jak te Vladimira i Estragona. Nabrałem
nowego respektu dla religii gdyż objawiła
mi się jako
kompleks ko-wyewoluowanych genów i kulturowych innowacji służących
zacieśnianiu więzów
międzyludzkich, przesycaniu ich poczuciem przynależności
do wspólnoty oraz nadaniu wspólnego celu i odporności
na poczucie bezcelowości i izolacji, które ogarnęły
mnie w liceum.
Jeśli chodzi o cel osiągany
przez religie, to w znacznej mierze możemy powiedzieć o nich, że są
dobre przynajmniej z perspektywy czysto utylitarnej — ludzkiego dobrobytu. Jednakże
zawsze kiedy wypowiadam się bądź
piszę
na temat religii nie mogę
zaprzeczyć istniejącym kosztom, o których przypomina nam Sam Harris. Jeśli religia
jest po części
adaptacją konieczną dla pomyślnej
rywalizacji międzygrupowej,
to wystąpienie
większego prawdopodobieństwa
świętej i słusznej zajadłości
między grupami i w stosunku do wewnętrznych
dewiantów jest ceną, jaką
płacimy
za tłumienie
egoizmu. Harris stawia ważne
pytanie: „Czy pewne koncepcje moralne są wyjątkowo
dobre w zacieśnianiu
więzów społecznych,
lecz niekompatybilne ze współczesnością?"
Zgadzam się z nim, że odpowiedzią
na to pytanie jest — tak.
Powinienem w moim eseju umieścić
ważne
rozróżnienie
pomiędzy
fundamentalną i nie fundamentalną religią.
Postrzegam fundamentalizm religijny jako wywyższenie zasady
bądź zestawu
pryncypiów do fundamentalnych i świętych
wartości a potem posługiwanie
się nimi — w sposób absolutny, bezkompromisowy, nieelastyczny,
„bo to ja mam rację a konsekwencje niech będą
przeklęte" — żyjąc
jednocześnie w skomplikowanym świecie.
Posługując
się tą definicją, za ruch
fundamentalny możemy
uznać religijną
prawicę
oraz radykalny islam, które są niekompatybilne z nowoczesnością,
demokracją oraz
niemożliwą
do wymazania różnorodnością
społeczeństw
zachodnich.
Gdybym mógł pomachać
czarodziejską
różdżką i zmienić tym
wszystkich fundamentalistów w niefundamentalistów, zrobiłbym
to bez wahania, będąc
potem rad, że
świat
stał się
lepszym miejscem. Lecz jeśli
mógłbym użyć
tej magicznej różdżki
ponownie i zmienić wszystkich
wierzących w ateistów, to czy byłaby
to dobra rzecz? Nowi Ateiści
twierdzą, że
tak i mają nadzieję, że
ich książki
będą
taką
czarodziejską
różdżką.
Ja jestem bardziej ostrożny.
Marzyłem kiedyś,
aby wszystkie bractwa oraz co
ważniejsze
drużyny sportowe znikły z mojego uniwersytetu — uważałem
je za instytucje plemienne wydobywające z młodych ludzi
ich ciemną,
paskudną i czasami gwałtowną
naturę.
Lecz po przeprowadzeniu rozmów ze sportowcami, członkami bractw
oraz zbieraczami funduszów uświadomiłem sobie, że
instytucje te stwarzają silne
poczucie przynależności,
które daje wiele korzyści
członkom czyniąc
ich jednocześnie
lojalnymi i nadzwyczaj hojnymi dla University of
Virginia w późniejszym
czasie. Bractwa i drużyny
sportowe wnoszą wiele
do szkolnego ducha na UVA oraz do naszych szybko rosnących
dotacji. Wszyscy studenci odnoszą korzyści dzięki
tym „wspomaganiom z zewnątrz"
, „efektom zewnętrznym" ("externalities"). Mój nowy pogląd
czerpiący z prac
psychologii kulturowej postuluje, że
są trzy
podstawowe sposoby bycia i życia:
-
bycie zależnym,
-
bycie niezależnym,
-
bycie współzależnym.
Uważam,
że my — ludzie wykształceni i mobilni kosmopolici — idealizujemy niezależność,
która zwiększa swobodę
oraz kreatywność.
Wychowujemy nasze dzieci, aby były
tak samowystarczalne, jak to tylko możliwe.
Lecz jeśli
ktoś nie
oczekuje, że
będzie potrzebował
pomocy innych ludzi, to jest
mniej prawdopodobne, że
będzie
hojniejszy dla nich. Społeczności
religijne postępują
wprost przeciwnie, idealizując
współzależność i próbując
wychować
swoje dzieci w ten sposób.
Chcą, aby
były one wplątane w rozbudowane sieci krewniacze i kongregacje, gdzie każdy
może prosić o pomoc każdego i oczekuje się,
że ją dostanie pomocy. Wydaje mi się,
że to dzięki
temu ludzi religijni są o wiele hojniejsi od ludzi świeckich.
Współzależność
wymaga większej otwartości
na ludzi oraz chęci,
by odwrócić
uwagę od własnych
spraw i projektów i zająć się
pomaganiem innym.
Gdy uderzył huragan Katrina, grupy religijne rozsiane po całym
kraju zorganizowały
się natychmiastowo aby wysłać
wolontariuszy i różnorakie
zapasy. Zupełnie
jak bractwa, religie mogą generować
pozytywne „efekty zewnętrzne",
włączając w to dobroczynność,
kapitał społeczny
(zbudowany na wspólnym zaufaniu), a nawet ducha walki (patriotyzm). Jeśli
wszyscy ludzie religijni straciliby wiarę z dnia na dzień i opuścili kongregacje, to myślę,
że
dalekosiężne rezultaty
byłyby prawdopodobnie złe,
przynajmniej w Ameryce, gdzie wielka różnorodność oraz
wysoka mobilność czyniłyby
trudniejszą rzeczą przezwyciężenie
indywidualizmu i sprawienie, byśmy
poczuli się częścią
większej
wspólnoty.
Konkludując,
myślę że
Oświecenie
2.0 wymaga Moralności
2.0 — świadomej
granic rozumu, bardziej otwartej na metody wielopoziomowe, w których grupy są czasem
jednostką analizy,
oraz większej
pokory w swoim twierdzeniu, że
indywidualna i kontraktowa moralność
wspólnoty naukowej jest
dobra i to dobra dla wszystkich.
Artykuł opublikowany w serwisie Edge prowadzonym przez Johna Brockmana. Przekład i publikacja dla
„Racjonalisty" za zgodą autora. Pomoc i współpraca w tłumaczeniu: Elżbieta Binswanger-Stefańska
1 2
« Etyka świecka (Publikacja: 25-12-2007 )
Jonathan Haidt Profesor psychologii na uniwersytecie w Wirginii, gdzie prowadzi
badania nad moralnością i emocjami oraz ich kształtowaniem się poprzez różne
kultury. Jest także autorem książki "Szczęście. Od mądrości starożytnych
po współczesne koncepcje" (The Happiness Hypothesis: Finding Modern
Truth in Ancient Wisdom).
Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Psychologia moralności i niezrozumienie religii | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5667 |
|