|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Kościół i polityka
Skuteczna polityka wobec Kościoła katolickiego Autor tekstu: Szymon Głąb
w poszukiwaniu prawdziwego kompromisu
Zacząłem pisać ten artykuł
po przeczytaniu komentarzy pod moim artykułem o sposobie patrzenia na kompromis przez polskich biskupów. Czytelnicy
proponowali z reguły przyjęcie wobec Kościoła twardej postawy. Jestem
przeciwnikiem takiego sposobu patrzenia, a poniżej przedstawię swoją diagnozę
problemów i zaproponuję sposoby na ich rozwiązanie. Przedstawiona recepta
jest skierowana do polskiej lewicy, jako najbardziej zainteresowanej obroną
laickości państwa.
Cechy skutecznej politykiWiększość z nas żywi
obrzydzenie do polityki pozbawionej wartości i do polityków, których jedynym
powodem zaistnienia w tej sferze działalności ludzkiej jest chęć zdobycia i utrzymania władzy. Tym niemniej zbyt silne przywiązanie do wyznawanego systemu
aksjologicznego, objawiające się niezdolnością ustąpienia w imię
kompromisu ani o jotę, uprawianie polityki uniemożliwia. Polityka wymaga umiejętności
dochodzenia do konsensusu oraz pragmatyzmu i realizmu. Polityk nieugięty,
stawiający wartości ponad wszystko, może wzbudzać pewien podziw, lecz w istocie nie rozumie on istoty materii, w której się porusza. [ 1 ] Kolejną ważną cechą jest
empatia. Bez zrozumienia obaw, racji, sposobu myślenia trudno pojąć dlaczego
nasi adwersarze mają poglądy różne od naszych, które, właśnie dlatego, że
są nasze, wydają nam się najlepsze z możliwych. A to utrudnia dojście do
kompromisu. Ostatnią ważną cechą, według mnie, jest cierpliwość. Cele w polityce osiąga się powoli i małymi krokami. Nieskuteczność
konfrontacji
Kościół katolicki w Polsce ma
zbyt dużą siłę, aby można było z nim wygrać idąc na konfrontację. Zbyt
mało liczna jest grupa ludzi nastawiona antykościelnie, czy antyklerykalnie.
Poza tym Polacy nie lubią konfliktów wśród polityków. Lecz gdyby nawet ta
grupa była na tyle liczna, by narzucić swoją wizję, to z uwagi na możliwość
powstania poważnych napięć społecznych, nie warto by było iść tą drogą. Ostatnie wystąpienia niektórych
działaczy SLD, w szczególności poseł Joanny Senyszyn, jawnie konfrontacyjnych, ma
na celu jedynie odróżnienie swojego ugrupowania na tle konkurencji. Nie ma w tym jednak cienia prawdziwej strategii politycznej. Brak tu jakiegokolwiek pomysłu,
który prawdopodobnie wynika z braku znajomości Kościoła i braku głębszej
refleksji. Poniżej przedstawię pewną diagnozę prawdziwych zagrożeń ze
strony kościelnej, ich przyczynę oraz możliwe sposoby rozwiązania. Fenomen Radia Maryja
Radio Maryja ma niezwykłą
zdolność przyciągania starszych religijnych ludzi. Z czego to wynika? Czemu
ci ludzie nie zajmą się czymś innym? Można na drugie pytanie odpowiedzieć
pytaniem — a czym mają się zająć? Zauważmy, że w wyniku transformacji
ustrojowej status osoby starszej w społeczeństwie drastycznie zmalał. Wiek
stał się wyznacznikiem niezdolności do przystosowania do nowych warunków -
pracodawcy zaczęli unikać zatrudniania ludzi po pięćdziesiątce. Ponieważ
wartości człowieka w Polsce określał fakt posiadania pracy i grubość
portfela, oznaczało to degradację tej grupy społecznej. Wszelka pomoc w aktywizacji osób starszych była traktowana jako koszt, a nie inwestycja w kapitał ludzki (skoro wyrzuciliśmy ich z rynku pracy, to po co w nich
inwestować?). Cóż pozostaje emerytowi czy renciście? Może oglądać
telewizję. Może słuchać radia. Ale najlepiej takiego w którym starsi
istnieją, gdzie są grupą docelową. Znacie choć jedno takie radio? Znacie. I to dobrze! Rozwiązaniem tego problemu jest
aktywizacja starszych ludzi. Jest to program u podstaw, trudny, kosztowny, rozłożony
na lata, ale opłacalny. Opłacalny, bo można stworzyć dobry system, w którym
sami się znajdziemy na starość. Opłacalny w sensie politycznym, gdyż większa
oferta skierowana do tej grupy, zaowocuje jej mniejszą podatnością na
ideologiczne wpływy. A w końcu takie rozwiązanie byłoby głęboko moralne. Należy zwiększyć liczbę
miejsc trzeciego wieku na uniwersytetach (taką inwestycję w ludzi starszych
szczególnie powinni wspierać racjonaliści), umożliwić dostęp do szkoleń,
aktywizować do powrotu na rynek pracy, ułatwić dostęp do kultury (np. przez
dofinansowanie w kinach i teatrach tanich seansów grupowych dla seniorów w godzinach przedpołudniowych), ułatwić dostęp do zajęć sportowych, wykreować
modę na aktywny tryb życia. Dialog z umiarkowanymi katolikami
Obecnie wymiana myśli między
politykami lewicowymi, a Kościołem polega na wzajemnym przekrzykiwaniu się.
Jest to wynikiem ustawienia linii sporu na poziomie wartości, a nie możliwych
do przyjęcia rozwiązań. Nie ma co oczekiwać ustąpienia żadnej ze stron, a już na pewno hierarchii kościelnej. Przy całym tym radykalizmie zapomina się,
że Kościół katolicki nie jest jednorodny, ma różne odcienie i są tam
ludzie chętni do podjęcia rzeczywistego dialogu. Przekrzykiwanie się z biskupami prowadzi do wzmocnienia radykalnych grup wśród katolików, pokazuje
niezdolność lewicy do rozmów i jest skutecznym strzałem w stopę (nie wiem
czy w lewą czy w prawą) partii popierających świeckie państwo. Pozwala to
przedstawić przeciwników Kościoła jako pieniaczy i skutecznie zredukować wpływy
polityczne umiarkowanych katolików. Jedyną realną możliwością
walki z katolickim betonem jest skuteczne podjęcie dyskusji z umiarkowanymi
katolikami, wręcz ich afirmacja. Czołowi przedstawiciele polskiej lewicy
powinni przedstawić swoją wizję dialogu na łamach umiarkowanej prasy
katolickiej. Jestem przekonany, że spora część inteligencji katolickiej
czeka na takie zaproszenie do wymiany myśli. Na początek można przedstawić
lewicowy punkt widzenia, w którym relacje z wszystkimi wyznaniami opierają się
na pokojowym współistnieniu. Następnie dyskutować w kwestiach spornych
odpowiednio je przedstawiając, z realizmem formułować postulaty, pamiętać o cierpliwości i małych krokach. W sprawie aborcji dyskutować o rozwiązaniu
problemu obecnej praktyki prawnej, gdzie kobiety nie mogą skutecznie dochodzić
swojego prawa do przerwania ciąży, o stanie faktycznym wykonywania tych zabiegów w Polsce. W sprawie religii w szkole przedstawić problem niemożności uczęszczania
przez uczniów na lekcje etyki, co gwarantuje im prawo, zastanowić się nad
sensownością wystawiania ocen z religii, sprowokować dyskusję o kryteria, co
powinno, a co nie powinno być nauczane w szkołach. W sprawie Świątyni
Opatrzności Bożej wskazać, że jej finansowanie ze środków przeznaczonych
na kulturę, to kruczek mający na celu umożliwienie zbudowania nowego obiektu
sakralnego za pieniądze podatnika, postawić pytanie, czy innych celów związanych z kulturą chrześcijańską w Polsce nie warto by za te pieniądze wesprzeć
(restauracja zabytków, granty na badania historyczne związane z licznymi
archiwami kościelnymi, międzynarodowe festiwale kultury chrześcijańskiej
itp.). Dyskusja ta zaowocuje
politycznym wzmocnieniem umiarkowanych katolików. Przyczyni się to wzmocnienia
pluralizmu w Kościele. Jak lewica wróci do władzy powinna marginalizować
rozmowy z Episkopatem Polski i wskazywać na dialog jako na rzeczywisty głos
katolicyzmu w Polsce. Na każde ostre wystąpienie biskupów reagować spokojnie
słowami: biskupi stanowią tylko część polskiego duchowieństwa, a duchowieństwo
tylko część Kościoła rozumianego jako wspólnota wiernych, trzeba się wsłuchać w głos wszystkich katolików. Takie przestawienie sprawy pozwoli zmniejszyć wpływy
hierarchii kościelnej, a jednocześnie pokaże chęć osiągnięcia kompromisu z Kościołem przez lewicę. To zaowocuje większymi wpływami politycznymi
lewicy oraz pozwoli na faktyczne poprawienie prawa i praktyki prawnej w zakresie
spornych kwestii. Nie wolno tylko zapomnieć o kwestii podstawowej. Dialog musi być toczony jak równy z równym. Politycy
lewicowi nie mogą zapomnieć o swojej tożsamości. Programowy rozdział państwa i kościoła musi zepchnąć ich religijne przekonania do sfery prywatnej. Nie
mogą publicznie uczestniczyć w mszach świętych czy razem z religijnymi
dyskutantami biegać na rekolekcje. Nie mogą udawać kogoś kim nie są. Nie
wolno im też w imię dialogu wyrzucać ze swoich szeregów polityków typu
Senszyn czy Gadzinowski. Lewica powinna być różnorodna, a fakt ten powinniśmy
tłumaczyć katolikom używając analogii do różnorodności w Kościele.
Lewica nie może poświęcić swojej politycznej wyrazistości, powinna
natomiast uczynić swój język bardziej dyplomatycznym, zawsze odwołując się
do możliwości dojścia do konsensusu co do szczegółowych rozwiązań
ustrojowych. Końcowa konkluzja
dla polityków
Mam nadzieje, że dla wszystkich
jest jasne, że powyższa strategia ma charakter polityczny, jest skierowana na
rozwiązywanie konkretnych problemów i nie stanowi propozycji zmiany myślenia o kwestiach światopoglądowych. Mimo postawionej tu koncepcji nadal większym
autorytetem w sprawie podejścia do religii jest dla mnie Dawkins niż Jan Paweł
II i raczej tego nic nie zmieni. Tak cenny radykalizm intelektualny Dawkinsa
jest jednak jednocześnie świadectwem jego braku kompetencji politycznych do
rozwiązywania sporów z Kościołami. To dotyczy także każdego innego
radykalnego przeciwnika religii. Chęć prowadzenia dialogu
powinna być szczera, choć wypływa z pragmatyzmu. Musi jej towarzyszyć
szacunek, ale nie pokłony. Nie wolno w trakcie jego prowadzenia sformułować
żadnej myśli obrażającej rozum lub jawnie zdradzająca wyznawane ideały.
Nie można o tym myśleć w kategoriach walki, trzeba słuchać i starać się
zrozumieć. Pójście tą drogą nie
gwarantuje sukcesu, w każdym razie nie całkowitego. Jednak jeśli uda się pójść
drogą kompromisu oraz poprawić jakość życia starszych ludzi, to istnieje
szansa na ograniczenie wpływów radykalnego odłamu Kościoła katolickiego w Polsce, w dużej mierze reprezentowanego przez biskupów i Radio Maryja. Zarówno
strategie konfrontacji jak i podlizywania się hierarchii są co prawda proste,
ale ich skuteczność okazała się znikoma. Czas podjąć prawdziwy wysiłek. Końcowa konkluzja
dla Racjonalisty
Tak naprawdę nie mam złudzeń
co do polityków. Raczej nie pójdą drogą wymagającą wysiłku
intelektualnego. Nie będzie rewolucji. Chyba, że ktoś da im przykład.
Politycy chętniej dopisują się do już istniejących ruchów, niż je inicjują. I tu miejsce dla Racjonalisty. Myślę, że dobrym krokiem byłoby zainicjowanie współpracy z jakimś portalem katolickim. Zaproponować im podjęcie debaty
nad konkretnymi rozwiązaniami ustrojowymi, które są związane z ideologią kościelną
(np. aborcja, rozwody, nauka religii, zapłodnienie in vitro). Umówić się, że
przebieg debaty będzie umieszczany w obu portalach. Ktoś może zapytać: po co? Otóż
czasami mam wrażenie, że Racjonalista przypomina stowarzyszenie wzajemnej adoracji. Ktoś
napisze, że Kościół jest be, zaraz ma dziesięć komentarzy, że tak jest w istocie. Brak krytyki powoduje, że zaczynamy żyć w przekonaniu o naszej
nieomylności, co powoduje niezrozumienie, jak inni mogą inaczej myśleć.
Dialog z katolikami może się nie udać, gdyż może się okazać, że oni nie
chcą wyjść poza swój dogmatyzm. Wtedy przynajmniej spróbujemy. Ale jeśli
się uda, to istnieje duża szansa na wypracowanie wspólnego stanowiska co do
niektórych konkretnych spraw. Mamy tu zatem coś w rodzaju pascalowskiego zakładu. To nieprawda, że po drugiej
stronie jest wyłącznie wściekły lub ogłupiony tłum dowodzony przez fanatyczne duchowieństwo.
Umysł ludzki ma niezwykłą zdolność do dialektycznego łączenia sprzeczności i dlatego wśród ludzi są ateiści wierzący w horoskopy, jak i ortodoksyjni
katolicy uprawiający z powodzeniem naukę. Prawdziwy dialog wyciąga z nas
racjonalną stronę naszego ja, jest on w istocie afirmacją rozumu.
Przypisy: [ 1 ] Moje
postrzeganie polityki, jej roli i znaczenia jest owocem lektury książki
Bernarda Cricka, W obronie polityki,
Warszawa 2004 « Kościół i polityka (Publikacja: 19-01-2008 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5694 |
|