Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.015.315 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Matematyka zawiera w sobie nie tylko prawdę, ale i najwyższe piękno – piękno chłodne i surowe, podobne do piękna rzeźby."
« Kultura  
Nowi intelektualiści [2]
Autor tekstu:

Tłumaczenie: Sławomir Szostak

Innymi słowy, był to totalny nonsens. Nie jestem do końca pewny czy sparafrazowałem dobrze treść publikacji, lecz nie jest to ważne, ponieważ chodzi o to, że „Social Text" uznał, iż Sokal pisze śmiertelnie poważnie, wspierając tezę, że rzeczy takie jak uczciwość i prawda nie mają znaczenia. Sokal wyjaśniał potem w artykule dla „Lingua Franca" cel swojego „eksperymentu":

W pierwszym paragrafie drwię z „dogmatu narzuconego przez długą post-oświeceniową hegemonię rządzącą zachodnim światopoglądem intelektualnym": że istnieje zewnętrzny świat, którego właściwości są niezależne od jednostki ludzkiej i od ludzkości jako całości; że właściwości te są zakodowane w „odwiecznych" prawach fizyki; oraz, że istoty ludzkie mogą posiąść godną zaufania, aczkolwiek nie do końca doskonałą i niepewną wiedzę o tych prawach poprzez wgryzanie się w „obiektywne" procedury i epistemologiczne zastrzeżenia przepisane przez (tak zwaną) metodę naukową.

Dlaczego Sokal zrobił coś takiego? Aby odpowiedzieć na to pytanie pisał:

(...) to co mnie niepokoi to proliferacja nie tylko nonsensu i niedbałego myślenia per se, ale tego szczególnego rodzaju nonsensu i niedbałego myślenia, który odrzuca istnienie obiektywnej rzeczywistości lub (wyzwany) przyznaje, że istnieje obiektywna rzeczywistość lecz pomniejsza jej praktyczną rolę. W najlepszym wypadku, pisma takie jak „Social Text" podnoszą ważne pytania, których naukowcy nie powinni lekceważyć; pytania czy przykładowo korporacyjne bądź rządowe dofinansowanie wpływa na pracę naukową. Niestety, relatywizm epistemologiczny nie pomaga w pchnięciu do przodu dyskusji nad tymi sprawami.

W skrócie, mój niepokój nad szerzeniem się myślenia subiektywistycznego ma charakter intelektualny i polityczny. Problem intelektualny z tymi doktrynami jest taki, że są one fałszywe (jeśli nie zupełnie bezsensowne). Istnieje prawdziwy świat; jego właściwości nie są tylko konstruktami społecznymi; fakty i dowody naprawdę mają znaczenie. Czy osoba będąca przy zdrowych zmysłach może twierdzić inaczej? A jednak wiele współczesnego akademickiego teoretyzowania składa się właśnie z prób rozmycia tych oczywistych prawd — ostateczny absurd tego wszystkiego ukryty jest pod przykrywką niejasnego i pretensjonalnego języka.

Akceptacja mojego artykułu przez „Social Text" egzemplifikuje intelektualną arogancję Teorii — mówiąc ściślej, postmodernistycznej teorii literatury — wyniesioną do logicznego ekstremum. Nic dziwnego, że nie pofatygowali się nawet skonsultować się z jakimś fizykiem. Jeśli wszystko jest dyskursem i 'tekstem' to wiedza o prawdziwym świecie jest zbędna; także fizyka staje się po prostu kolejną gałęzią badań studiów kulturowych. Co więcej, jeśli wszystko jest retoryką i 'grą językową' to wewnętrzna logiczna spójność jest także zbędna: patyna teoretycznego wyrafinowania służy równie dobrze. Niezrozumiałość staje się cnotą; aluzje, metafory i kalambury stają się substytutem dowodu i logiki. Mój artykuł jeśli jest czymkolwiek, to na pewno skromnym przykładem tego ogólnie przyjętego gatunku literackiego.

Postmodernizm był już atakowany przez prawicowych Jeremiaszy, takich jak Alan Bloom w The Closing of the American Mind. Jednak eksperyment Sokala pokazał, że postmodernizm jest nie tylko narzędziem demaskującym struktury istniejącej władzy, które są w sposób naturalny atakowane przez obrońców tej władzy, lecz że u samych swoich podstaw jest to mizerny, czy wręcz wadliwy fundament dociekliwości naukowej.

Podczas gdy redaktorzy „Social Text", włączając w to znanych uczonych, jak Andrew Ross, autora tomiszcza prawie nie do przebrnięcia o nazwie No Respekt: Intellectuals and Culture, byli zajęci akceptowaniem żartu jako poważnej publikacji naukowej, John Brockman przygotowywał się do pracy rozmawiania z prawdziwymi ludźmi na tematy, które naprawdę coś znaczą.

Według artykułu z londyńskiego „Guardiana", zatytułowanego The New Age of Ignorance, Brockman zrobił więcej niż ktokolwiek, by rozbić podział C.P Snowa. Jednakże zamiast zachęcać intelektualistów literackich do komunikacji z naukowcami, a potem do przekazania tego co odkryli zaangażowanej, wykształconej i czytającej publiczności, Brockman wymyślił „trzecią kulturę" — która nie tylko nie potrzebuje żadnej pomocy, ale mówi: dziękuję nie skorzystam z niej.

„'Trzecia kultura' składa się z tych naukowców i innych myślicieli świata empirycznego, którzy poprzez swoją pracę i pisarstwo wystawione na widok publiczny zajmują miejsce tradycyjnych intelektualistów w wydobywaniu na światło dzienne głębszych znaczeń naszego życia, redefiniowania tego kim jesteśmy" — pisze John Brockman w portalu Edge.

I kontynuuje:

Do roli intelektualisty należy także komunikacja. Intelektualiści to nie tylko ludzie, którzy coś wiedzą, lecz także ludzie kształtujący myślenie swojego pokolenia. Intelektualista to syntezator, publicysta, komunikator. W swojej książce z 1987r. The Last Intellectuals, historyk kultury Russel Jacoby opłakiwał odejście pokolenia publicznych myślicieli i zastąpienie ich anemicznymi akademikami. Miał rację, ale mylił się zarazem. Myśliciele trzeciej kultury są teraz nowymi intelektualistami na świeczniku.

W skrócie, naukowcy nie potrzebują już dłużej intelektualistów. Robią wszystko za nich. Artykuł z „Guardiana" odnotowuje, że Ian McEvan jest jednym z niewielu powieściopisarzy biorących udział w debatach w Edge, który sugeruje, że projekt ten nie leży wcale tak daleko od „starego marzenia oświeceniowego o zunifikowanej wiedzy, gdzie biolodzy i ekonomiści czerpią z wzajemnych konceptów, a biolodzy molekularni zaglądają na słabo bronione terytoria chemików i fizyków".

Dlaczego intelektualiści zajmujący się literaturą i estetyką nie mówią już w ten sposób?

Akt 4: Nowi Intelektualiści

Przy pomocy Edge oraz swego rodzaju naukowego salonu — Edge Reality Club — Brockman czyni cuda dla postępu krajowej dyskusji o nauce i naukowym myśleniu. Jest teraz więcej naukowych magazynów niż kiedykolwiek wcześniej, więcej głodu nauki oraz książek o nauce, a także tych, które propagują ateizm.

Lecz co z intelektualistami zajmującymi się literaturą i estetyką? Co z nimi? Są gdzieś w pobliżu, lecz ich wpływ wydaje się dramatycznie kurczyć z powodu malejącego miejsca, jakie poświęcają im media, a szczególnie gazety.

Sekcje książkowe były takim tradycyjnym forum dla literackich dyskusji, a wszyscy wiemy dokąd zmierzają: gazety w LA, Chicago, Mineappolis, Raleigh i Atlancie albo wylali z pracy redaktorów książek, zmniejszyli liczbę stron poświęconych książkom, skonsolidowali je, albo też wyrzucili z uświęconego historią miejsca w wydaniu niedzielnym.

Gazety na tym nie poprzestaną. Co więc należy robić?

Odpowiedź można znaleźć w nowym piśmie z Connecticut. Pismo to o nazwie „New Haven Review of Books" stworzyli liczni pisarze z tego miasta, którzy wierzą, że ktoś musi podjąć pracę tam, gdzie porzuciły ją gazety.

Mark Oppenheimer, poprzedni redaktor „New Haven Advocate" oraz autor pracy Knocking on Heaven's Door: American Religion in the Age of Counterculture pisze, że żyjemy w czasach wymagających innowacyjnego myślenia przez innowacyjnych ludzi, którzy są wszędzie, nie tylko w LA czy Nowym Jorku.

W epoce kurczącego się miejsca w gazetach na recenzje książek musimy znaleźć nowe sposoby, by szerzyć słowo o wielkich książkach. Niektóre z tych sposobów będą lokalne, prowadzone na małą skalę. Możemy nigdy nie opublikować kolejnego numeru „New Haven Review" (nasze motto to: Pismo publikowane przynajmniej dorocznie), ale już poprzez tę jedną publikację wyraziliśmy poparcie dla kultury literackiej. Czy nie byłoby super gdyby inne małe, bądź średniej wielkości miasteczka jak — Austin, Des Moines, Albany, etc. — zdecydowały się na lokalne recenzje książek? Może recenzje takie pisaliby lokalni dziennikarze, jak to działa w naszym przypadku, bądź sami autorzy. Jakkolwiek by to wyglądało, byłoby to przypomnieniem, że wielkomiejskie publikacje nie są jedynym narzędziem recenzowania książek.

A to prowadzi nas do drugiego twierdzenia, że nawet jedna publikacja małego, lokalnego przeglądu książek przypomina nam o tym, że pisarze są wszędzie. Tylko tutaj w New Haven i sąsiadujących miasteczkach zdołaliśmy zaciągnąć Alice Mattison, Bruce’a Shapiro, Debby Applegate, Deirdre Bair, Jima Sleeper, Amy Bloom oraz wielu innych równie dobrych. Wielu z nas nigdy wcześniej się nie spotkało. Nie posiadamy literackiej 'sceny' w tym skromnym mieście; nie ma tu „salonów literackich". Jednakże są tu pisarze.

Model ten nie zastąpi wielkomiejskich pism z recenzjami; wciąż ich potrzebujemy. A jeśli żaden anioł nie zstąpi, by dokonać cudu, może być to ostatnie wydanie „New Haven Review". Żyjemy jednak w erze rozkwitu zainteresowania lokalizmem, regionalizmem, a recenzje książek — tak jak rynki farmerów czy lokalna waluta — mogą odegrać swoją rolę.

Lokalność i regionalizm: to tu trzeba szukać nowych intelektualistów zajmujących się literaturą i estetyką.

Artykuł przetłumaczony i opublikowany dla Racjonalisty za zgodą autora. Artykuł ukazał się w Charleston City Paper.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Nowy brewiarz Europejczyka
Tfu, tfu, trzynastka!

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (6)..   


« Kultura   (Publikacja: 24-01-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

John Stoehr
Amerykański dziennikarz. Redaktor działu artystycznego w Charleston (S.C.) City Paper. Poprzednio pisał o sztuce i kulturze dla Savannah (Ga.) Morning News (lata 2002-2007). Był trzykrotnym członkiem NEA Arts Journalism Institutes. Jego prace ukazywały się w Atlanta Journal-Constitution, Detroit Metro Times, Houston Press, Creative Loafing Atlanta, Orlando Weekly i Florida Times-Union.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5703 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365