Tematy różnorodne » PSR » Ceremonie humanistyczne
Za ślub humanistyczny… do więzienia [1] Autor tekstu: Maciej Psyk
Pierwszy w Polsce ślub humanistyczny podczas obchodów jubileuszu
100-lecia polskiego ruchu wolnomyślicielskiego odbił się nadspodziewanym rozgłosem
medialnym. Napisały o nim główne portale internetowe, Dziennik (który napisał
zdecydowanie najlepszy artykuł, znacznie pełniejszy niż informacja PAP-owska),
Gazeta Wyborcza, mówiono o nim w głównych komercyjnych radiach i stacjach
telewizyjnych. Na stronach internetowych oddano kilka tysięcy komentarzy na ten
temat. Niewątpliwie wielkim sukcesem
medialnym jest dotarcie z informacją, że są one praktykowane poza Polską i mogą być prawnie uznane przez państwo tak jak śluby konkordatowe jak i samo — to już tajniki marketingu — dotarcie z nazwą Polskiego Stowarzyszenia
Racjonalistów do milionów odbiorców mediów.
Zadałem sobie trud przeczytania części komentarzy (każdy, kto czytuje
je choćby od czasu do czasu wie, że przeczytanie wszystkich jest nawet bardziej niż
niemożliwe — jest bezcelowe). Ich poziom i treść dość wiernie oddają polskie
społeczeństwo i jego stosunek do mniejszości — niestety. Większość z nich utrzymana jest nieprzychylna lub jawnie wroga. Chlubnym wyjątkiem jest
wynik internetowej sondy GW w której na pytanie „Jak oceniasz pomysł ślubu
humanistycznego?" na 3550 głosów 63% odpowiedziało
"Świetny pomysł! Afirmacja indywidualności człowieka. W końcu to
ceremonia dostosowuje się do młodej pary, a nie młoda para do ceremonii!",
30% wybrało konserwatywną odpowiedź "Pomysł chybiony! Ludzie już nie
wiedzą jak zwrócić na siebie uwagę i jak być oryginalnymi! A co z poszanowaniem tradycji?" a 7% nie miało zdania. Należy jednak pamiętać,
że czytelnicy Gazety Wyborczej — a zwłaszcza osoby śledzące jej wersję
internetową — nie są reprezentacyjną grupą społeczeństwa (tzn., nikogo
nie obrażając, różnią się od przysłowiowego Kowalskiego in plus).
Reakcje pozytywne były znacznie rzadsze (co nie znaczy, że nie było ich
wcale). Najbardziej agresywną grupą były osoby deklarujące się jako wierzące,
które jakby intuicyjnie wyczuwały, że wyjście poza alternatywę „ślub kościelny
albo USC" może być potencjalnie bolesną stratą dla ich kościoła. Osoby
te wyraźnie do furii doprowadzała myśl, że status ślubu humanistycznego może
być taki jak tzw. konkordatowego. Z kolei także na forum Gazety Wyborczej
niektóre wpisy świadczyły o kompletnej nieznajomości faktów — żeby
nie powiedzieć głupocie — "komentatorów". Takie wpisy, mimo że
formalnie każdy z osobna i wszystkie razem są niczym innym niż szumem
informacyjnym, dzielą się na kilka części:
- wypisywanie oczywistej nieprawdy (tzw. kłamstwo wprost);
- powtarzanie (lub kreowanie) prawicowo-kościelnej propagandy;
- argumentum ad personam.
Granica między
pierwszymi dwoma może być dość płynna. Z powodu świadomego lub nieświadomego
manipulowania i mieszania pojęć nie zawsze bowiem wiadomo czy w ogóle ma
się do czynienia z formą zdaniową. Tak jest na przykład ze zdaniem "Wyznawcy
ateizmu wierzą w nieistnienie Boga" (ergo — nie ma ateistów, wszyscy
ludzie są wierzący). Podobnie jest ze słynnym "zabijaniem dzieci
nienarodzonych". Z kolei, co naprawdę interesujące, prawie
wszystkie komentarze negatywne należały do tej — całkowicie pozbawionej
argumentacji — grupy. Poniżej dość typowe przykłady takich
„komentarzy": "Zabawne jest po prostu, że „pierwszy ślub
humanistyczny" (a swoją drogą gdzie Autorowi zniknęły miliony ludzi, którzy
do tej pory wzięli śluby cywilne?) najwyraźniej ceremonialnie odróżnia się
od kościelnego tym jedynie, że w roli księdza występuje p. Agnosiewicz, a przysięga składana jest nieco innymi słowami". "Ciekawe zjawisko jak na
humanistycznym pogrzebie, rodzina (niewierząca w życie pozagrobowe) gada do
trupa" (uwaga do świeckich pogrzebów) — doprawdy, porażająca głupota!
"Z tekstu wnoszę, że ktoś tylko wydawał dźwięki — inaczej mówiąc
skrzypiał, to też nowa tradycja?" — uwaga do wzmianki o oprawie
muzycznej Najbardziej nikczemne było
sugerowanie, że Miłosz i Monika są niezrównoważeni psychicznie. Niczym innym niż tępotą
nie można nazwać wpisu "A kiedy obrzędy dla piesków i kotów?
Towarzystwa Miłośników Zwierząt — do dzieła!!!" "Ciekawe, że wśród wielu ateistów, mimo
wolnomyślności, istnieje najwyraźniej skrywana potrzeba ceremonialnego
sacrum". Na szczęście ktoś odpisał na to: "postaraj się sprawdzić w słowniku, co tak naprawdę oznacza „sacrum", a następnie nie
używaj słów których znaczenia nie rozumiesz". Najbardziej propagandowo
eksploatowano owo „przynoszenie kawy" — jak dla mnie osobiście nie tylko
zrozumiały, ale i piękny symbol miłości. Osobiście kojarzy mi się z równie
pięknym wierszem Gałczyńskiego "Rozmowa liryczna", który pozwolę
sobie przypomnieć w całości: Rozmowa liryczna Konstanty
Ildefons Gałczyński
— Powiedz mi jak mnie kochasz. — Powiem. — Więc? — Kocham cię w słońcu. I przy blasku świec.
Kocham cię w kapeluszu i w
berecie. W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie. W bzach i w brzozach, i w
malinach, i w klonach. I gdy śpisz. I gdy pracujesz
skupiona. I gdy jajko roztłukujesz ładnie
-
nawet wtedy, gdy ci łyżka
spadnie. W taksówce. I w samochodzie.
Bez wyjątku. I na końcu ulicy. I na początku. I gdy włosy grzebieniem
rozdzielisz. W niebezpieczeństwie. I na
karuzeli. W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro.
Dniem i nocą. I wiosną, kiedy jaskółka
przylata. — A latem jak mnie kochasz? — Jak treść lata. — A jesienią, gdy chmurki i humorki? — Nawet wtedy, gdy gubisz
parasolki. — A gdy zima posrebrzy ramy
okien? — Zimą kocham cię jak wesoły
ogień.
Blisko przy twoim sercu. Koło
niego. A za oknami śnieg. Wrony na
śniegu. To o czym znacznie wcześniej
pisał poeta i co rozumieją ludzie estetycznie wrażliwi, dla wielu
„komentatorów" stanowiło barierę nie do pokonania. I tak przeczytać można:
Autor tekstu z Moniką i Miłoszem |
"No to nareszcie wiemy, na czym polega małżeństwo
„humanistyczne": bez miłości, bez wierności i bez uczciwości. A jeśli
któryś z tych elementów niepostrzeżenie w małżeństwie
„humanistycznym" występuje, to tylko niechcący. Bo przecież to ani
humanistyczne, ani humanitarne wymagać od kogoś uczciwości, wierności czy
choćby miłości. Humanistycznie czyli tak jak zwierzątka, u których nie ma
ani miłości, ani wierności, ani uczciwości… Tylko co to ma wspólnego z humanizmem?" "Czy zatem niepodanie porannej kawy (na przykład z braku
kawy w szafce lub z powodu zaspania, albo z powodu paskudnego humoru, który
przecież zdarza się także humanistom...) będzie oznaczało złamanie przysięgi
małżeńskiej?" "Kto nie rozumie, że miłość,
wierność i uczciwość małżeńska jest ważniejsza niż przynoszenie kawy do
łóżka i przytulanie (czysty infantylizm) wcale nie powinien zawierać związku
małżeńskiego". — Obawiam się raczej, że infantylizmem grzeszy autor
tego wpisu. Być może bardziej własną
nieznajomością tematu niż nawet złośliwością wytłumaczyć można wpisy
negujące samą ideę ślubu humanistycznego, jak: "Po co zawierać ślub, który prawnie nie jest ważny?
Chyba tylko po to, by wyrzucić pieniądze w błoto i zrobić imprezę dla
znajomych. Nie mogli po prostu wziąć ślubu cywilnego, a potem wesela, gdzie
by sobie powiedzieli co tam chcą? Ta ich przysięga jest teraz tyle samo warta,
co ślub dzieci w przedszkolu w czasie zabawy w dom." "Dokładnie, po co taka uroczystość na pokaz, skoro ma
się ślub cywilny i on właśnie od tego jest." "Ergo, tu niby romantycznie, bez urzędasów, sami dla
siebie etc., „a teraz pójdziemy do urzędnika po papierek".
Generalnie gdyby takie coś uznawać, to byłoby to rewelacyjne pole do nadużyć
przy spadkach. „Ta pani, która umarła, wczoraj w parku wzięła ze mną
ślub, zatem wszystko dziedziczę JA"." Różnicę między ślubem
humanistycznym a państwowym długo i szczegółowo tłumaczyła mi Jane Bechtel.
Naprawdę niech wystarczą jej słowa, że są to rzeczy wręcz nieporównywalne.
Warto zauważyć, że autorzy powyższych wpisów w ten sam sposób deprecjonują
śluby kościelne do 1998 roku! Które do dzisiaj służą niektórym politykom
za dowód ich wyższości moralnej uzyskanej kilkadziesiąt lat temu… Ostatni
wpis pomija fakt, że w krajach w których śluby humanistyczne są
zalegalizowane państwo je uznaje pod warunkiem zawarcia przed licencjonowanym
celebransem (analogicznie do art. 10 ust. 1 konkordatu). Iście rewolucyjną
czujnością wykazał się jakiś domorosły „sektoznawca", który zafrasował
się "Czy to się nie wiąże czasem z próbami wprowadzenia do Polski
„religii" scientystycznej?". Wyznawcami tego zlepku nonsensów są
m. in. Tom Cruise, John Travolta i Bruce Willis więc bardziej można by o to oskarżyć projekcje filmów z ich udziałem, np. "Mission
Impossible 3". Erystyczną perełką jest zaś odpowiedź na „strategię
mimikry" o wyraźnie katolickiej proweniencji: "Sam jestem humanistom" — pisze ktoś po czym następuje podobnych lotów atak na śluby
humanistyczne. "Ooo, Pan to jest wręcz humanistom pełnom gębom!" — padła odpowiedź. Autorowi — chapeau bas!
Czy zostaje więc jakaś krytyka po odsączeniu całego tego szumu
informacyjnego? Wydaje się, że obrońcy status quo używają dwóch
takich argumentów. Oba są dość słabe i naciągane.
- Śluby humanistyczne to wynalazek komunistów będący
przejawem walki z Kościołem. Obecne nie są niczym niż powieleniem tej
idei.
- Śluby
humanistyczne nie wymagają od nowożeńców żadnych faktycznych przysiąg,
pracy nad sobą ani nie nakładają na nich żadnych obowiązków.
Ad 1. Równie dobrze można by prześladować wegetarian za to, że
wegetarianinem był Hitler. Polska prawica przyzwyczaiła się do tego, że Katyń i zabójstwo księdza Popiełuszki to najlepsze co się jej zdarzyło w XX
wieku. Wrzucenie wszystkiego co obce do worka z napisem „komuna" jest nadal
skuteczne, choć kompletnie niepoważne. Nie wyjaśnia też tego, że jednym z liderów na
świecie pod względem ślubów humanistycznych jest Norwegia w której partia
komunistyczna nigdy nie rządziła a która jest jednocześnie na pierwszym
miejscu w rankingu ONZ pod względem jakości życia… Ciekawe też jak
propagandyści klepiący wyświechtane formułki o zmurszałej „postkomunie"
wyjaśnią formalnoprawną legalizację takich ślubów w niektórych stanach
USA — państwie, które pokonało „imperium zła". Oddając głos dwóm
forumowiczom:
1 2 Dalej..
« Ceremonie humanistyczne (Publikacja: 06-02-2008 Ostatnia zmiana: 07-02-2008)
Maciej Psyk Publicysta, dziennikarz. Z urodzenia słupszczanin. Ukończył politologię na Uniwersytecie Szczecińskim. Od 2005 mieszka w Wielkiej Brytanii. Członek-założyciel Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów oraz członek British Humanist Association. Współpracuje z National Secular Society. Liczba tekstów na portalu: 91 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 2 Pokaż tłumaczenia autora Najnowszy tekst autora: Monachomachia po łotewsku | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5725 |