|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Społeczeństwo Kult "macho" a wzorzec Rambo [1] Autor tekstu: Radosław S. Czarnecki
Nie żyjemy dziś pod znakiem Oświecenia
lecz w znacznie większej mierze
pod wszechstronnym
wpływem prądów fundamentalistycznych.
Richard
von Weizsäcker
Minęło
już wiele lat od czasu jak Amerykanin D. Morel napisał powieść pt. „Pierwsza
krew". Stworzył w niej postać superkomandosa Johna Rambo — współczesnego
gladiatora, fantastycznego i nieziemskiego wojownika, mitycznego bohatera, który
po traumatycznej dla USA (i świata zachodniego) wojnie wietnamskiej popada w konflikt z własnym społeczeństwem i sfrustrowany ginie w nierównej walce.
Powieść ta miała za cel obronę „amerykańskich chłopców", którzy
uczestnicząc w „brudnej wojnie" w Wietnamie sprzeniewierzyli się wartościom
cywilizacji Zachodu: wolności, demokracji, postępowi czy podstawowemu prawu
judeochrześcijańskiej kultury — nie będziesz
zabijał [ 1 ]. Na fali studenckiej rewolty końca lat
60-tych XX wieku w Europie i obu Amerykach zanegowano niemal wszystko co w okresie powojennego dobrobytu stworzono dla poprawy sytuacji materialnej i kulturowej społeczeństw Zachodu. Rozpad kolonializmu, konflikt pokoleniowy
rodziców (którzy czynnie uczestniczyli w II wojnie światowej) ze swoimi dziećmi
(wychowanymi w okresie powojennym), ostateczne załamanie się wiary w postępowość
światowego systemu komunistycznego i idee przezeń niesione (XX Zjazd KPZR,
wypadki w Czechosłowacji, wcześniej na Węgrzech czy NRD, polski marzec AD
'68 itp.), a także powstanie potężnego ruchu zwanego umownie „kontrkulturą"
zmieniły pod koniec lat 70-tych minionego stulecia oblicze współczesnej
cywilizacji. Stary świat ze swoimi wartościami, porządkiem, gospodarką,
aksjologią odchodził w przeszłość. Coś się kończyło, wzrastała więc
nostalgia i niepokój. W perspektywie tak skonstruowanej mentalności trzeba
spoglądać dzisiaj na powstanie, mitologizację i wreszcie deifikację postaci
osiłka utożsamianego z aktorem S. Stallone. Po kilku latach moralnego, kulturowego i psychologicznego kaca Ameryka musiała zmumifikować i spetryfikować swą rolę w konflikcie wietnamskim, zgodnie z wersją American
Way of Life. Zanegowano narodową ekspiację, odrzucono słabość „jajogłowych" i wielopłaszczyznowe spojrzenie na współczesność uprawiane przez mięczaków z liberalno-demokratycznej prasy czy elektronicznych mediów, potępiono w czambuł mazgajowate, inteligenckie rozdarte sosny, rozcinające włos na
czworo, nie mogące (zdaniem ówczesnych decydentów i „macherów" od
popkultury) nic zaoferować społeczeństwu żądnemu czynów [ 2 ]. Nie przewidziano jedynie, że czyn
ów przerodzić się może w kult przemocy, ogolony i gruby kark skinheada,
preferencje dla nietzscheańskiej „siły woli", reaktywację mocy ciemnych,
szatańskich i destruktywnych, tak w życiu materialnym jak i duchowym, w doczesności i religii, kulturze, sztuce i innych aspektach dzisiejszej
rzeczywistości, a w efekcie — negację „Innego", co już jest
zaprzeczeniem wartości demokratycznych, wolności osobistych jednostki i podstawowych praw człowieka. Co prawda D. Morel popełnił błąd
logiczno-komercyjny uśmiercając swego bohatera, ale w Stanach Zjednoczonych
wszystko jest możliwe. Nawet reanimacja nieboszczyka.… Już w 1985 roku
ukazuje się kontynuacja przygód zmartwychwstałego J.Rambo. Staje się alter ego
słynnego
barona Münhausena i jego niewiarygodnych przygód i opowieści. Przewagi i triumfy superkomandosa w starciach z komunistami są tyleż spektakularne co
niesamowite, uniwersalne co prowincjonalne, śmiałe w technice filmowej co
prymitywne w idei przesłania. Infantylizm, prostactwo formy, bezguście i antyracjonalizm obrazu charakteryzujące absolutną komercjalizację sztuki
filmowej osiągnęły swój szczyt w cyklach o „ramboidalnych" bohaterach niebios. Ale
waszyngtoński White House rządzony
przez konserwatywną ekipę R. Reagana (jak określa go prof. R.Rorty "… ta
bezmózgowa kukła w rękach bogatych" [ 3 ]) nawoływał do odbudowy amerykańskiego ducha
podupadłego po wstrząsach wietnamskiej porażki, starć na tle rasowym i studenckiej rewolty. Gusty, mentalność, ogląd świata, aktorska przeszłość
(czyli specyficznie hollywoodzka kategoria smaku) i upodobanie do
„maccartyzmu" tego właśnie prezydenta wywierały zdecydowany wpływ na
kierunki, którymi poczęła podążać kultura Ameryki, a za nią sporej części
świata. Duch konserwatyzmu i prawicowości począł dąć przez Amerykę, a za
nią — przez świat. "Dla
radykalnej prawicy ówcześni Rambo stanowili bazę, spośród której rekrutowała
swoich bojowników" [ 4 ]. A ludzie prawicy zawsze koniec końcem są propagatorami rządów
autorytarnych, opierających swe jestestwo na tradycji, niezmienności,
konserwatyzmie i ustalonym od lat porządku (jest to tak pojemne określenie, że
można doń wrzucić każdą ilość pojęć, wartości czy rozważań prawnych i bazować na nostalgii społecznej za „czasami minionym", choćby za epoką
kiedy się było młodym....). R. Reagan był więc tylko uosobieniem określonej
formacji mentalno-kulturowo-politycznej w ówczesnej Ameryce i świecie.
Bohater cyklu filmów o przygodach
superkomandosa w Wietnamie, przedstawiany w konwencji komiksu, egzemplifikuje
społeczną potrzebę posiadania ikony, sacrum,
obiektu adoracji nieskalanego codziennym brudem, wzniosłego ideału. A to są
przecież wartości, które zostały poważnie nadwerężone przez kontrkulturę,
reprezentującą na pewno tendencje postępowe, demokratyczne, wolnościowe
czyli sui generis lewicowe. Restauracja jest jednak zawsze lustrem
rewolucji. Macho
[ 5 ]to pewien symbol osobowego wzorca kultury patriarchalnej, śródziemnomorskiej,
latynoamerykańskiej, odwołującej się do pierwotnych archetypów. Symbol
kojarzony z określonym poczuciem honoru i wstydu, siły i wysublimowania,
przemocy i czułości. Elegancja, sznyt, specyficzny rodzaj zblazowania, ale i bezwzględność, swoista opiekuńczość, nawet spolegliwość wobec słabszych:
kobiet, dzieci, starców, ale i ostracyzm wobec „Innego" — pozostającego
na antypodach wobec naszej: tradycji, oglądu świata, koncepcji życia. Wszystko jest otulone oparami
dotychczasowej obyczajowości, przyzwyczajeń, patriarchalnych wizji rodziny i społeczeństwa, białych koszul, wąsików a
la Zorro, noży i wizerunków Matki Boskiej na szyi oraz wszechobecnych krzyży.
Kościoła w niedzielne południe i knajpy w świąteczny wieczór. Oczywiście w męskim gronie: albo w towarzystwie call
girls, łóżkowe zabawy w prowincjonalnym hoteliku. W te wszystkie
perspektywy doskonale wpisuje się nasz bohater powracający do Wietnamu by
walczyć z komunistami. Rozwichrzona czupryna, splot mięśni na torsie czy
grube muskuły na rękach, liczne blizny egzemplifikujące charakter J. Rambo i jego wyczyny, wystawiają jawne świadectwo osobowościom jakie kreowała i propagowała postać tego bohatera. Naoliwione, lepkie, lśniące ciało odwołuje
się do helleńskich herosów walczących w imię olimpijskich ideałów. Kaloskagathos
[ 6 ]. Przy tym jawny antykomunizm, indywidualizm w działaniu
(sam przeciw wszystkim — czyli większości „jajogłowych" zajętych
dywagacjami etyczno-moralnymi czy filozoficznymi traktatami, prawami człowieka,
wolnością obywatelską i dyskryminowanymi mniejszościami, którzy nadawali w imię „postępowości" kierunki i sposoby interpretacji świata), bezwzględność
granicząca z brutalnością, a nade wszystko poczucie misji i przemożne
szafowanie siłą fizyczną uczyniły z tego modelu bohatera filmowego nie tylko
kanon X Muzy. Wspaniale egzemplifikuje on epokę konfrontacji, nie kompromisu,
wyższości siły fizycznej — nie przymiotów umysłu, hołdu dla bicepsów — nie sztuki dyskusji, wymiany poglądów czy szacunku dla „Innego". W takiej perspektywie przeciwnik, interlokutor, konkurent zawsze jest zły,
nieludzki, tępy i okrutny, niekompetentny i ograniczony ideologią praktykowaną
bądź wyznawaną religią, obleśny, wręcz obmierzły, a na dodatek zawsze z czerwoną gwiazdką na czapce (obowiązkowo musi to być „leninówka"). Machismo
— czyli pochodne od macho ogólne
znaczenie samczości, męskości, naturalistycznej siły — przeniesiono, a w
zasadzie doskonale skorelowano z poglądami neoliberałów i neokonserwatystów w USA (a także w innych częściach globu) chcących odzyskać utracone pozycje w społeczeństwach zachodnich. Na tej bazie antykolektywistycznych [ 7 ] poglądów i trendów
społecznie niesłychanie nośnych premier Wlk. Brytanii M. Thatcher mogła
pozwolić sobie na stwierdzenie, że "...coś
takiego jak społeczeństwo nie istnieje, istnieją tylko wolne jednostki".
Leseferyzm i darwinizm społeczny na fali popularności postaci J. Rambo, wsparte
zawsze obecnym (naturalistycznie uzasadnionym) kultem macho, w kręgach znacznej części patriarchalnie zorientowanej męskiej
części populacji weszły na dobre do nauk społecznych i praktyki dnia
codziennego.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Pismo święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań -
Warszawa 1980, Księga Powtórzonego Prawa 5 — 17, s. 179 i następne. [ 2 ] T.Pikulicki,
"Polityka" nr 19/1827 z dn. 9.05.1992, s. 15 [ 3 ] "Wszędzie
wokół tyle pieniędzy" — wywiad M. Cichego z R.Rortym, [w]:
"Gazeta Wyborcza" z dn. 15-16.01.2000 r. [ 4 ] E.Hobsbawm, Wiek skrajności, Warszawa 1999, s.
121 [ 5 ] Macho
po hiszpańsku samiec, stuprocentowy mężczyzna. Jest przeciwstawiany
znaczeniu — hembra, samicy,
stuprocentowej kobiecie. Jest to więc świat zamknięty w jasnych i trwale określonych
ramach: białego i czarnego, światła i ciemności, dobra i zła. Żadnych
niejasności, dywagacji czy wątpliwości. Tak było, tak jest i tak ma być po
wiek wieków. Kultura budowana wokoło obu pojęć charakteryzuje się
konserwatyzmem, niezmiennością i hierarchicznością. Jest jawnie
przeciwstawna społeczeństwu obywatelskiemu, demokratycznemu i wolnemu. [ 6 ] Jest to model zgodny z klasycznym greckim wychowaniem oznaczającym
harmonijną pełnię zalet wewnętrznych — dusza, i zewnętrznych — ciało
(połączonych z cnotą i umiarkowaniem człowieka, stawiającego
bezinteresownie swoje siły do dyspozycji kraju bądź społeczeństwa). Wymagał
od adepta nie tylko piękna i proporcjonalności bicepsów, wiedzy jako formy
przymiotów umysłu, ale również powściągliwości w sądach i afektach,
wstrzemięźliwości w formułowaniu ocen i poglądów, a także łagodności i tolerancji wobec adwersarzy. Stąd bierze się właśnie początek utożsamiania
dobra, piękna i prawd, które jednak jak pokazuje historia rodzaju ludzkiego
chodzą różnymi drogami. [ 7 ] Wspólnotowe,
ponadnarodowe i kolektywistyczne ujmowanie społeczeństw i ludzkości uznane
zostało za relikt komunizmu i socjalizmu. Internacjonalizm komunistyczny, który
części elit spolegliwych wobec ZSRR kojarzył się z szerzeniem sowietyzmu na
świecie, dla innych był jedynie egzemplifikacją rewolucyjnego fraternité z równoczesnym położeniem nacisku na egalité.
Tym właśnie można tłumaczyć popularność i powszechność lewicowego myślenia
zrewoltowanych mas młodzieżowych lat AD 68-69 XX wieku. « Społeczeństwo (Publikacja: 24-02-2008 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 129 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5754 |
|