|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Kościół w Polsce
Wprowadzenie chrześcijaństwa [2] Autor tekstu: Joanna Żak-Bucholc
W Płocku, gdzie rezydował Masław, łopaty archeologów odkopały pewną świątynię,
której kształt nader przypomina kościoły...wielkomorawskie ! „Fałszywi chrześcijanie" ?
Czyżby Masław i jego sojusznicy w walce z Kazimierzem, lennikiem cesarza, prowadzonym
na pasku Rzymu, przeciwstawili myśl o Polsce niezależnej i znaleźli oparcie w obrządku
słowiańskim ? Henryk Paszkiewicz twierdzi, że tak właśnie było i wbrew opinii wielu
badaczy uznaje pogląd o współistnieniu w Polsce dwóch obrządków. Z kolei prof. Łowmiański
uznał przekaz Samuela z Dubkowa za wiarygodny, a tam napisano, że w czasach Chrobrego nie
kto inny, ale św. Wojciech energicznie słowiański obrządek zwalczał! Wzmianka z pism ruskich
(nie przez wszystkich badaczy uznana za wiarygodną) o złupieniu przez Wojciecha świątyni
obrządku słowiańskiego mogłoby tę hipotezę potwierdzić. Jedno można powiedzieć na pewno: obraz naszych dziejów — w tym początków chrześcijaństwa na naszych ziemiach — jeszcze wciąż może ulec zmianie.
Wiadomo, że i Mieszko I (lub ktokolwiek inny, kto byłby władcą tych ziem),
by przetrwać, chrzest i tak musiałby przyjąć, nie dobrowolnie, to pod przymusem. Przyjęcie
chrztu z kierunku zachodniego wiązało się oczywiście z uznaniem zwierzchnictwa cesarza,
któremu Mieszko złożył hołd i zobowiązał się płacić trybut, i jednocześnie z przyjęciem
władzy papieskiej, która wtedy akurat nie była zbyt mocna (por. dokument "Dagome iudex"). A jednak wciąż mało wiemy jak przyjęcie chrztu wyglądało, ba ! naukowcy wciąż spierają
się gdzie się ten akt dokonał. Zresztą jest naprawdę mało zapisów na ten temat. Sam już
ten fakt może dawać do myślenia.
Zaprowadzenie chrześcijaństwa w Polsce z cyklu: Dzieje cywilizacji w Polsce — Jan Matejko, Muzeum Narodowe w Warszawie. Obraz przedstawia św. Wojciecha (polewający wodą),
Mieszka I, Dąbrówkę, sprowadzonych z zachodu zakonników benedyktyńskich (symbol z pługiem).
Chrzest odbywa się nad brzegiem jeziora Lednickiego w Wielkopolsce pod strażą mieczy i drużyny
księcia.
|
W każdym razie nowa struktura gospodarcza i nowa hierarchia społeczna
przychodziły oto z Zachodu, by na zawsze odmienić oblicze tych ziem. A że sielankowy obraz
rzekomo powszechnej zgody na zmianę, wobec braku pisanych świadectw o sprzeciwach, jest
nieprawdziwy — świadczy i logika, i archeologia. Brak świadectw pisanych nie może być
argumentem, przecież to oczywiste, że świadectwa takie pozostawiła strona ekspansywna i w dodatku „uczona" czyli władająca pismem i łaciną, czyli chrześcijańska.
"Kościół zrobił wszystko co w jego mocy, by wykorzenić z pamięci Polaków wspomnienie
pogańskiej przeszłości i zmagań nowego porządku ze starym"
Zaś wykopaliska archeologiczne dobitnie świadczą o tym, że nowy porządek zaprowadzano
siłą. Ogniem i mieczem. Spalone, dość potężne osady plemienne w Wielkopolsce,
na Kujawach i Mazowszu nie zostały odbudowane, a jeśli już, to w „stylu"
piastowskim, są zaś śladem po sposobie, w jaki łączenie ziem polskich pod patronatem
Piastów się dokonywało. A dokonywało się na drodze podboju wewnętrznego pod
skrzydłami nowej ideologii religijnej. Niedawno (1999 r.) archeolodzy odkopali
zabudowania w Jeziorzanach nad Wieprzem, i pewne przesłanki mogą wskazywać,
że mieszkali tu wyznawcy Swarożyca, prastarego boga Słowian. Zabudowania puszczono z dymem, akurat w czasach Mieszka, o czym świadczy datowanie .
Mieszko nawet gdyby nie chciał niszczyć kultów, które jeszcze do niedawna były i jego kultami, to musiał tak robić — pilnie obserwowali porządki w Polsce duchowni z Czech i Niemiec, a pretekst, że Mieszko nadal tkwi w pogaństwie lub na nie pozwala
byłby świetnym pretekstem do interwencji dla naszych sąsiadów.
Tak czy owak — chrzest miał wymiar wyłącznie kalkulacji politycznej,
nic więcej. Tak jak w przypadku Franków, Sasów i innych „chrześcijańskich" nacji.
Polska musiała być chrześcijańska, albo by jej w ogóle nie było (wystarczy porównać dzieje
Słowian połabskich albo Jadźwingów). To naga siła, a raczej siła w otoczce
ideologii chrześcijańskiej decydowała, takie czasy… Powtórzmy — ideologii,
nie religii. Mieszko nie miał widać złudzeń co do intencji powołania przez Ottona I nowego
arcybiskupstwa — w Magdeburgu. W imię boże placówka ta byłaby doskonałą bazą wypadową. I jeszcze później zdarzyło się, że papież Kościół w Polsce podporządkował Magdeburgowi...
A z drugiej strony ciekawe jak wyglądała sytuacja wewnętrzna, czy słowiańscy
co znaczniejsi poddani Mieszka łatwo godzili się na nowe porządki ? Zmieniała się wszak nie
tylko religia, zmieniało się wszystko — struktura społeczna i gospodarcza. Co sądzić o przekazach Kosmasa o buncie pogańskim w 1022 i wzmiankach z "Żywota Mojżesza Węgrzyna" ?
Czy starszyzna sprzymierzała się z „pogaństwem" ? Jak reagowali kapłani starych bóstw ?
Wiadomo, że w Polsce jak wszędzie w świecie chrześcijańskim albo niszczono przeszłość do korzeni,
albo dokonywano zabiegu „zamiany" lub adaptacji — np. świąt (jajka wielkanocne to naprawdę
pogański obyczaj !). Dzięki archeologom nie brak śladów działalności identycznej z tą,
jaka była prowadzona przez wyznawców nowej religii w obszarze kultury hellenistycznej, w ramach której regułą było, że na miejscach świątyń pradawnych kultów budowano nowe -
chrześcijańskie. I tak ślady pogańskich świątyń znaleziono… nawet pod katedrą w Gnieźnie !
Ile jeszcze tajemnic kryje historia wczesnych Piastów, i ilu interesujących odkryć
archeologicznych możemy się jeszcze doczekać, czas pokaże. Kroniki Galla czy Kadłubka
powiedziały nam już wiele, teraz więcej może powiedzieć archeologia, i bardziej obiektywnie,
bo nasi kronikarze związani z określoną orientacją może nie zawsze mogli mówić wszystko.
Historię zawsze piszą zwycięzcy...
Mówienie więc do dziś o naturalnym związku polskości z katolicyzmem
jest ewidentnym nadużyciem: religia chrześcijańska była religią obcą i narzuconą,
ściśle związaną z formacją polityczno-gospodarczą, jaka się w Europie kształtowała na gruzach
cesarstwa rzymskiego.
Można jeszcze raz zadać pytanie czy faktycznie wprowadzano nową i obcą
religię metodami pokojowymi i ku radości poddanych. Cóż, przytoczmy tu przykład Bolesława
Chrobrego (podany w kronice Thietmara), który tak dalece przejął się misją, że za złamanie
postu karał wybiciem zębów, natomiast za cudzołóstwo — okaleczeniem (czyli obcięciem
„przyrządu zbrodni"). A kapłanom starych kultów „głowy brał". Jak już wspominaliśmy wyżej
święty Wojciech także łagodnością nie grzeszył, w drodze do Gniezna rozbił podobno pewne
biskupstwo staro-cerkiewno-słowiańskie, jego biskupów przepędził, a księgi kazał zniszczyć
(ale może, jak chcą niektórzy historycy, ta wiadomość nie zasługuje na wiarę).
Doprawdy trudno pojąć w czym leży dobrodziejstwo wprowadzenia chrześcijaństwa i jak ta procedura różniła się od misji zarówno wcześniejszych, której efektem była zagłada
świata starożytnego, jak i późniejszych, w rodzaju nawracania Indian w czasach po Kolumbie....
Jak poczynano sobie z amerykańskimi tubylcami — wszyscy wiemy, a przynajmniej powinniśmy
wiedzieć. Można iść o zakład, że podobne rzeczy działy się na naszych ziemiach w czasie
„przyjmowania chrztu". Jak nauczył Sasów Karol, tak Sasi parli po trupach na Wschód,
podbijając wspólnoty słowiańskie (skłócone zresztą ze sobą, co ułatwiało sprawę),
zaś kłopoty Mieszka już zresztą ochrzczonego z dostojnikami saskimi są ogólnie znane.
Jak Frankowie i Sasi, tak i nasi przodkowie wyprawiali się na Pomorze, przeciw Wenetom w roku 1147, przeciw Słowianom Połabskim czy Prusom lub Jadźwingom (nie mówimy teraz o racjach politycznych). I często posługują się retoryką krucjaty. I właśnie to zakłamanie
jest najboleśniejsze.
Ci, którzy krzywią się na okrucieństwo pogańskich bożków i pogańskich
obyczajów, chyba niezbyt dobrze znają historię własnej „wyższej" religii, która od zarania
posługiwała się przy nawracaniu jedyną metodą uznaną za skuteczną — ogniem i mieczem.
Chyba, że stosują logikę tak pogardzanego przez siebie relatywizmu, w myśl zasady Kalego:
gdy okrutny jest poganin — to źle, gdy chrześcijanin — usprawiedliwiają go wyższe cele...
Ciekawostki:
- Jest takie dzieło z epoki romantyzmu Zoriana Dołęgi Chodakowskiego „O Słowiańszczyźnie
przed chrześcijaństwem", w którym autor dowodzi, że chrzest Polski odebrał w istocie Polakom
poczucie zakorzenienia w swojej własnej tradycji słowiańskiej i przyniósł poczucie wyobcowania.
- Podobne tezy formułowano w dobie modernizmu polskiego (por. np. prace Franciszka Ziejka
„Motywy prasłowiańskie" czy A. Witkowskiej „Ja, głupi Słowianin").
- W okresie dwudziestolecia międzywojennego działała grupa Jantar oraz Zadruga, a formułowane
wówczas opinie dotyczące słowiańskich korzeni przeczytać można i dziś dzięki wznowieniom książek
Jana Stachniuka wydawanych przez Toporzeł z Wrocławia.
- Jan Emfazy Stefański jest dzisiejszym kontynuatorem tamtych nurtów, nie tylko zresztą w formie intelektualnej, ale i praktycznej, powołany przez niego Kościół Polski sięga bowiem
do słowiańskiej obrzędowości, którą udaje się coraz lepiej poznawać. Istnieje też Zrzeszenie
Wiary Rodzimej.
1 2
« Kościół w Polsce (Publikacja: 16-05-2002 Ostatnia zmiana: 30-01-2011)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 58 |
|