|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Społeczeństwo Zazdrość Autor tekstu: Daniel Zbytek
Jan Tomasz Gross napisał książkę „Strach", w której udowodnił, że głównym
motorem popychających Polaków-katolików do mordowania Polaków-żydów,
po zakończeniu Drugiej Wojny Światowej był strach, że prawowici właściciele
zabiorą im majątki, które w trakcie wojny uzyskali dzięki niemieckiemu
okupantowi. Nieliczni, ocaleni, żydzi stanowili przekleństwo dla swoich
katolickich sąsiadów, którzy zagospodarowali się na pożydowskim majątku.
Czuli się pokrzywdzeni przez los — im się nie poszczęściło, ich Żyd
przeżył jakimś cudem, gdy tymczasem inni zostali zagazowani i nie upominali
się dzięki temu o swój majątek. Wyjściem był mord na tych niedobitkach,
zrównanie szans z innymi Polakami.
Gross
obalił mit, że Polacy byli tylko ofiarami niemieckich okupantów lub
sowieckich agresorów, a przypadki, gdy mordowano Żydów, dotyczyły tylko słusznej
zemsty na żydowskich komunistach, którzy wysługiwali się czerwonym.
Oczywiście
nie było szmalcowników, polskiej Granatowej Policji wiernie wykonującej
rozkazy hitlerowców, a UB, PPR to sami Żydzi, a te 99% polskich członków
tychże organizacji to oczywiście sami Wallenrodowie.
Niewątpliwie
są to bolesne fakty dla polskiej nacjonalistycznej mitomanii, a tacy
osobnicy, jak Gross nie pozwalają o nas samych myśleć jak o chodzących
ideałach.
Kolejnym
tematem w relacjach polsko-żydowskich jest rok 1968. Wyrzucono wtedy z Polski Żydów, którzy jeszcze trwali wśród prawdziwych Polaków. Niektórzy
dzięki temu dowiedzieli się o swych żydowskich korzeniach. Były w marcu
2008 roku obchody, z udziałem Premiera Donalda Tuska, czczące
niesprawiedliwość komunistycznej władzy, która pozwoliła sobie na
antysemicki wybryk. Znowu to oni, komuniści to nam zrobili, bo my, Polacy, to
tylko współczuliśmy naszym kochanym żydkom.
Czy
to nie kolejny mit? Czy przeciętny Polak tak naprawdę współczuł swemu
koledze Żydowi, że musi Polskę opuścić?
Nie,
nie współczuł. Zazdrościł.
On
też by chciał, aby go z tego kraju wyrzucono, na Zachód. Aby dano mu wilczy
bilet i dokument podróży w jedną stronę. Oczywiście, byli Polacy, którzy
uważali, że dzieje się niesprawiedliwość. Ale to margines marginesu, mówimy o przeciętnym Polaku, o tych tysiącach i milionach, którzy obserwowali
wydarzenia marcowe przed telewizorem.
Zachód
znali z opowieści, z pekaowskich gadżetów, które można było kupić za
dolary lub bony banku Pekao w specjalnych sklepach. Drogie, eleganckie, trwałe — bez porównania lepsze od siermiężnej produkcji krajowej. Wiadomo, tam
na Zachodzie to wszyscy mają swobodny dostęp do tych wspaniałych wyrobów,
tam na Zachodzie to się wspaniale żyje, wśród luksusów i dobrobytu. I patrzcie, tych parchów tam wyrzucają, a nam z tego socjalistycznego raju
wyjechać nie sposób.
A
teraz te Żydy wracają. Chcą mieć polski paszport, przyjechać i popatrzyć
na naszą biedę. Oni się tam dobrze urządzili, mają stanowiska i pieniądze. A to przecież Żydy, mordercy naszego Chrystusa. Przecież ksiądz mówił,
że jak Go prowadzili na Golgotę, to te Żydy się patrzyły i się śmiały.
Nie ludzie, Żydy.
Nie
liczmy na logikę, że w Jerozolimie, mieście żydowskim, byli tylko Żydzi.
Jedyni obcokrajowcy, to żołnierze Rzymu, którzy prowadzili Chrystusa na kaźń, z wyroku rzymskiego urzędnika. Ci ludzie, co patrzyli, robili dokładnie to
samo, co dobrzy Polacy w latach czterdziestych XX wieku — patrzyli na kaźń
innego, niewinnego.
Nie
ma w nauczaniu polskiego Kościoła za grosz chrześcijaństwa, szacunku dla
innego człowieka. Jest obecna pogańska mściwość wobec obcoplemiennych, a równocześnie zawiść wobec tych, którym się udało. W Polsce nie
szanujemy, nie czcimy Polaków, którzy tutaj, nad Wisłą coś osiągnęli. W Moskwie, na Placu Czerwonym jest pomnik księcia i chłopa, którzy przegnali
polskich interwentów, a w Warszawie nie ma pomnika polskich zdobywców
Moskwy. W każdym kraju buduje się mit własnego narodu na osiągnięciach
współrodaków. Jest to swoista motywacja do wysiłku, kreowania wzorców
tych, którym się udało.
W
Polsce na piedestałach stoją ci, którzy przegrali, a czci się tych, którzy
zdobyli znaczenie gdzie indziej, dzięki ludom, które ich przygarnęły i dały
możliwość rozwoju — Maria Curie (nikt się nie pyta, dlaczego nigdy nie
chciała do wolnej Polski przyjechać, nazbyt to niewygodne pytanie?), wybitny
angielski pisarz Conrad (z domu Korzeniowski), Chopin (de facto Francuz),
Kopernik (Niemiec z Warmii, choć w jego czasach trudno jeszcze mówić o narodowościach).
Książe
Drucki-Lubecki stworzył Bank Polski, unowocześnił, zeuropeizował
polskie finanse, nadając im status najlepszych w XIX wieku w skali całego
kontynentu. Kto stoi dziś na słupie na warszawskim Placu Bankowym, przed
niedzisiejszym Bankiem Polskim? Marny urzędnik administracji, wybitny poeta Słowacki,
udręka współczesnej młodzieży polskich liceów. Mógłby stać sobie
gdziekolwiek, najlepiej gdzieś w alei poetów i pisarzy. Nie był i nie będzie
dla nikogo wzorcem.
Postawiono
pomnik Dmowskiemu, antysemicie i zwolennikowi rosyjskiego caratu — w najbardziej prestiżowym miejscu, obok kancelarii Premiera Polski. Czyż ma być
on wzorcem dla współczesnego Polaka? Tylko czego? Serwilizmu wobec obcej władzy,
prymitywnej, nieludzkiej, i niechrześcijańskiej, pogardy dla ludzi innego
wyznania?
Zazdrość
przeciętnego Polaka wobec poniewieranych, wyrzucanych w 1968 roku z Polski Żydów
świadczy, że nie szanujemy własnego kraju, gardzimy krajem, sobą i innymi
Polakami. Chcemy żyć gdzieś indziej. Tutaj, u siebie, możemy tylko okazać
swoje najbardziej prymitywne instynkty i pozwolić, aby rządzili nami najgłupsi
spośród nas. Prawdziwy, godny świat położony jest poza granicami Polski.
Tam tworzyli Skłodowska i Korzeniowski, tam w ostatnich latach wyjechało dwa
miliony młodych Polaków. Tam założyli rodziny, wysłali swoje dzieci do
szkół. Nie wrócą, po co i do czego?
Oni
wyruszyli śladami naszych żydowskich ziomków z roku 1968, którym wtedy
zazdroszczono.
Zostajemy z Rydzykiem, Kaczyńskim, Gosiewskim, laptopem Ziobry, szpitalami w których
pacjenci są zakładnikami lekarzy i państwowych urzędników, antysemitów
pozbawionych Żydów, dresiarzy i policji zamieniających się od czasu do
czasu rolami, sportem, w którym skorumpowani trenerzy i działacze mają
gdzieś prawo i zwykłą przyzwoitość.
Tak w tym trwamy, widocznie w tym jest nam dobrze.
Witamy
nad Wisłą!
« Społeczeństwo (Publikacja: 02-04-2008 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5815 |
|