|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka » Filmy i filmoznawstwo
Fitna – o krok od Wiecznego Żyda Autor tekstu: Maciej Psyk
Wydarzeniem
minionego tygodnia w Europie była niewątpliwie emisja krótkometrażowego
filmu holenderskiego lidera Partii Wolność, Geerta Wildera: „Fitna". Film
miał taką kampanię reklamową, że musiał być sukcesem a raczej przyniósł
niebywały sukces samemu politykowi. W ciągu kilku dni wyrósł na lidera
skrajnej prawicy w całej Europie, nie angażując się wzorem niektórych
polskich polityków w wydawanie antysemickich broszur rodem z II wojny światowej,
zaglądaniem ludziom do łóżka czy straszeniem Niemcami, którzy sami się boją
masowej imigracji zarobkowej do ich kraju. Amerykański właściciel serwera odmówił
jego emisji, zakazanej już w wielu krajach oraz skrytykowanej przez samego
szefa NATO. O odstąpienie od emisji Wildera prosił sam premier Holandii. W tej
sytuacji sukces był po prostu murowany. Film trafił do youtube i na stronę http://video.google.com/videoplay?docid=3369102968312745410.
Już po kilku dniach na youtube obejrzało go ponad milion osób. Żywy dowód,
że przynajmniej w Europie cenzura nie jest już możliwa, jest najlepszym co
wydarzyło się w związku z tym filmem. Drugim pozytywnym efektem jest przewrócenie
stolika z napisem „autocenzura" w imię poprawności politycznej zakazującej w dyskursie europejskim mówić o różnicach religijnych i kulturowych
skutkiem czego konflikt w Irlandii Północnej nazywany jest „walką
nacjonalistów irlandzkich" a napływ muzułmanów z północnej Afryki -
„imigracją pozaunijnej siły roboczej". Cena za te przysługi dla kultury
jest jednak wysoka. 17-minutowy
film Wildera obejrzałem w youtube już w kilka godzin po udostępnieniu. Od
razu też poczułem duże rozczarowanie. Nie jest to film dokumentalny lecz
propagandowy, wyraźnie antymuzułmański. Operuje fałszywymi skojarzeniami.
Gra na emocjach, które chce rozbudzać. Nie wnosi prawie żadnych informacji
poza migawką z danymi o wzroście populacji muzułmanów w Holandii w ostatnich 50-ciu latach. Częściowym (a nawet — wielkodusznie — znacznym)
usprawiedliwieniem dla Wildera jest fakt, że już przed jego emisją miał całodobową
ochronę od rządu przed atakami fanatyków mogących spełnić groźby zabicia
go tak jak reżysera Theo van Gogha. Jednocześnie fakt ten bardziej broni tezy
filmu niż robi to on sam. Tezą Wildera
jest organiczny i nieunikniony związek między islamem i Koranem a przemocą i terroryzmem. Używając języka marksistów — islam uważa za „bazę" a terroryzm — „nadbudowę". Terrorysta-samobójca to dorosły muzułmanin
tak samo jak motyl to dorosła poczwarka. Oglądając „Fitnę" można by
pomyśleć, że do stadium terrorysty muzułmanie dochodzą przed andropauzą.
Tak oczywiście nie jest. Terroryzm często bywa legitymowany religijnie, ale może
jej udzielić świecka ideologia walki narodowowyzwoleńczej, antyimperializmu, vendetty lub wprost kamikadze,
co w tym ostatnim przypadku oznacza jedynie działania wojenne ze
100-procentowym prawdopodobieństwem śmierci. Z drugiej strony islam na tyle
rzadko prowadzi do terroryzmu, że można by odpowiedzieć następująco: "Zespół
Downa występuje raz na 800-1000 urodzeń żywych, więc bardziej uprawniona jest
teza, iż jest konsekwencją rozmnażania u ludzi". Gdyby rządy Pakistanu i Afganistanu miały czyste ręce i więcej oleju w głowie to dokładnie w ten
sposób wyśmiałyby film Wildera. To, że wydały potępiające oświadczenia i zachowują się jak „mohery" stojące przed kinami przed emisją „Księdza"
jest drugim pośrednim dowodem na to, że ma on więcej racji niż umie udowodnić. Błędem w rozumowaniu Wildera jest to, że akcent kładzie na religię muzułmańską zamiast na religię
muzułmańską. Zupełnie inaczej zachowują się pospołu Dawkins i Hitchens.
Potrafią na jednej przeponie wymienić wyprawy krzyżowe, inkwizycję, wojny
religijne, przymusowe nawracanie, karę śmierci za apostazję, islamizm oraz
dyskryminację kobiet i homoseksualistów — jako zatrute owoce religii.
Wilder widzi to samo, ale przez inne okulary. Patrzy jednym okiem czyli bez głębi.
Jest „kryptokatolikiem" (to oczywiście żart). Naturalnie, że uczniowie z rodzin muzułmańskich powinni otrzymać świecką edukację, ale dlatego, że
należy się ona każdemu dziecku a nie po to, by nie było muzułmańskie. Państwo
nie powinno dotować ani dawać przywilejów żadnej religii, bo jest to
uznawane za słabość a nie nieistniejącą "wzajemną autonomię".
Jednocześnie każdy objaw łamania cudzych praw czy żądania cenzury powinien
być stanowczo odrzucany. Holandia przeżywa
to, przez co po 1989 przeszła Polska — ale z muzułmanami. Ostatnio w Europie
muzułmanie zmusili protestami szkołę do wycofania dwóch książek propagujących
tolerancję dla homoseksualistów. To dowód, że daleko im jeszcze do Polski w której
samo ich zatwierdzenie przez MEN jest niewyobrażalne. Receptą nie jest
zawieszenie praw człowieka i segregacja, jak chce Partia, nomen omen, Wolności,
ale „asertywność państwa" i odrzucanie wszelkich niewinnie zaczynających
się „usilnych próśb" przez taktykę salami prowadzących do
terroryzowania większości przez zorganizowaną mniejszość — włącznie z surowym
karaniem za obrzezanie jak za uszkodzenie ciała, co próbował wprowadzić rząd
Szwecji, zakazem przebywania w miejscach publicznych z zakrytą twarzą,
zakazem ubierania nieletnich dziewczynek w upalne dni w czarne materiały,
zakazem ograniczania sobie widoczności nakryciem głowy podczas jazdy
samochodem, wprowadzeniem testu ze znajomości praw człowieka podczas starań o wizę lub azyl, deportacją ekstremistów, przyznawaniem takich samych przerw w pracy muzułmanom i nie-muzułmanom, takim samym jak wobec Europejek
respektowaniu przez władze tabu seksualnego (ograniczonego do przeszukiwania i rewizji osobistych przez kobietę, ale już nie — przebywania w pomieszczeniu
czy rozmowy, za wyjątkiem przestępstw seksualnych), wyraźnym sygnałem, że
państwo nie będzie akceptowało prawa szariatu itd. "Nie dla islamizacji
Europy" całkowicie może wówczas zastąpić "Tak dla Europy
laickiej". Te same dziury należy pozalepiać tam gdzie podobne przywileje
uzyskali gorliwi chrześcijanie — prawo do odmowy wydania środków
antykoncepcyjnych i przeprowadzenia aborcji, prawo do odmowy transfuzji krwi (zwłaszcza
przez rodzinę) a zwłaszcza przekonanie o staniu ponad prawem i służebnej
roli państwa. O wyłącznie polskich zadekretowanych przywilejach feudalnych
nawet nie wspominam. Islam i tak podaje ręce katolicyzmowi w walce z demokracją,
wolnością słowa, aborcją, homoseksualizmem i prawami kobiet. Nie muszą
być z tego powodu traktowani przez państwo ani jak weterani wojenni, ani jak
niepełnosprawni — mimo ograniczonych horyzontów. Holenderski
prawicowiec stracił doskonałą okazję, by nakręcić film krytyczny wobec napływu
muzułmanów i stać się partnerem w dyskusji z europejskim establishmentem.
Zamiast tego proponuje nam strach i histerię czyli demony budzące się z zaśnięciem
rozumu. „Fitnie" bliżej do hitlerowskiego „Wiecznego Żyda" niż do
„Niewygodnej prawdy" Ala Gore’a. Jego „Nie i amen" zbliża go do tych
przed którymi ostrzega.
« Filmy i filmoznawstwo (Publikacja: 10-04-2008 )
Maciej Psyk Publicysta, dziennikarz. Z urodzenia słupszczanin. Ukończył politologię na Uniwersytecie Szczecińskim. Od 2005 mieszka w Wielkiej Brytanii. Członek-założyciel Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów oraz członek British Humanist Association. Współpracuje z National Secular Society. Liczba tekstów na portalu: 91 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 2 Pokaż tłumaczenia autora Najnowszy tekst autora: Monachomachia po łotewsku | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5826 |
|