|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Co mówi polski inteligent gdy mówi: Jestem wierzącym i praktykującym katolikiem? [1] Autor tekstu: Wojciech Kucharz
"Formułując
mój zasadniczy argument dotyczący oświecenia,
tzn. wynurzania się człowieka z narzuconej sobie dobrowolnie
niedojrzałości, koncentruję się na kwestiach religii,
po pierwsze dlatego,
że rządzący nami nie zdradzają jakoś
zainteresowania rolą przewodników w sprawach sztuki i nauki,
a po drugie — ponieważ ta forma niedojrzałości jest najbardziej
niebezpieczną i zarazem najbardziej
żałosną ze wszystkich'.
I. Kant, Was ist Aufklärung?,
'Co to jest Oświecenie?', 1784.
Pytany
co myśli o apelu papieża Benedykta XVI do farmaceutów katolików, żeby nie
sprzedawali środków antykoncepcyjnych, a także o wycofaniu się Kościoła z poparcia dla Amnesty International, organizacji opowiadającej się ostatnio za
dopuszczalnością aborcji w pewnych wypadkach, bp Tadeusz Pieronek powiedział w rozmowie z dziennikarzami „Gazety Wyborczej" (GW. 05/06 kwietnia, 2008):
„Kościół
ma prawo do swego stanowiska i do swoich zachowań. I nie musi iść z prądem."
W odpowiedzi na pytanie Was ist Aufklärung?, Kant pisał:
"'Oświecenie' to wydobycie się człowieka z narzuconej sobie niedojrzałości.
Ta niedojrzałość to po prostu niemożność posługiwania się własnym
rozumowaniem bez pomocy, bez
przewodnictwa innych. Ta niedojrzałość jest dobrowolnym wyborem, jeśli jej
przyczyną jest nie brak rozumu, ale brak decyzji i odwagi posłużenia się
nim, bez pomocy innych. " Sapere
aude — miej odwagę użyć własnego rozumu — oto motto Oświecenia. I pisał dalej: "Lenistwo i tchórzostwo to
główne powody, dla których tak wielka liczba ludzi — długo po tym jak
natura uwolniła ich ze swego łańcucha — pozostaje radośnie w życiowej
niepełnoletności i ułatwia innym
przyjęcie roli przewodników i opiekunów. To takie proste być niedojrzałym."
''Kościołowi nie powinno zależeć
na tym, żeby działać skutecznie, ale żeby ludzie przyszli doń sami, z przekonania" — powiedział bp Pieronek w tym samym wywiadzie dla
„Gazety Wyborczej".
(Cóż to może oznaczać?...Czy biskup liczy może na dzisiejsze
przedszkolaki, poddane katechetycznej obróbce?) Powiedział też, że
„Rozumienie wolności w Kościele nie jest tożsame ze świeckim
rozumieniem liberalizmu. W liberalizmie nie ma odwołania do prawdy. Kościół
oczywiście specyficznie pojmuje prawdę, bo odwołuje się do prawdy
objawionej. Ale jeżeli liberalizm pojmowany jest w ten sposób, że wszystko
jest dobre, to Kościół ma prawo powiedzieć "nie"." A w innym miejscu
ciągle tego samego wywiadu bp Pieronek powiedział: „Siła i słabość Kościoła
polega na tym, że szanuje wolność."
Między
wiarą i wiedzą
Ojciec Wergiliusz uczył dzieci swoje A miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Hejże dzieci, hejże ha, hejże ha, hejże ha...
Róbcie wszystko to, co ja...to, co ja...co ja...
„Tym,
co determinuje prawidłowy rozwój i zwierząt i ludzi,
są odpowiednie bodźce. Problem 'odpowiednich' bodźców można
zredukować do ich intensywności i częstotliwości." (Ktoś to powiedział,
ale nie pamiętam kto… Może Pawłow?)
„Każde
dziecko na każdym etapie rozwoju można efektywnie uczyć każdego przedmiotu
podawanego w określonej formie, rzetelnej pod względem intelektualnym."
('Proces kształcenia',
J.S. Bruner)
(...)...tylko
spontaniczna aktywność, stymulowana ciągle przez nauczyciela, ale pozostająca
wolną w swoich próbach, może prowadzić do intelektualnej niezależności.
Celem więc intelektualnej edukacji nie jest znajomość, czy zatrzymanie w pamięci
gotowych treści (prawda powtórzona jest tylko połową prawdy). Celem jest uczenie się każdego
ucznia z osobna, ryzykując nawet stratę czasu i błądzenie okrężnymi
drogami."
(Piaget: 'Studium z Psychologii Dziecka')
***
Dzień w przedszkolu właśnie się zaczął:
P.
Ewa zaczyna zajęcia ze swoją grupą cztero i pięciolatków od prostego
opowiadania, które przerywa w pewnym momencie, prosząc by któreś z dzieci
spróbowało kontynuować..., później następne...
Grupa
p. Moniki zastanawia się nad odpowiedzią na pytanie: 'dlaczego powinniśmy
chronić przyrodę?'. Wychowawczyni demonstruje zbieranie rozrzuconych odpadów i ich sortowanie do odpowiednich, wcześniej
przygotowanych pojemników. Dzieci
naśladują panią...
Inna
p. Ewa w rzucających się w oczy dzięki oprawie okularach, po odśpiewaniu O.
Wergiliusza, składa ręce do
modlitwy, następnie powoli, dając dzieciom czas na powtórzenie, recytuje: Dobry
Panie Boże — spraw, aby nasz papież, Jan Paweł II został jak najprędzej
świętym...
W tym czasie p. Jadzia namawia swoich podopiecznych do próby zbudowania samochodu z różnych, ostrożnie wcześniej przygotowanych części i fragmentów.
Niewykluczone, że będzie to Papamobil...
***
Między wiarą i wiedzą -
poletko to, kultywowane ostatnimi czasy w mediach aż do wyjałowienia,
potrzebuje przyzwoitych grabii semantycznych. Proponuję wzbogacić nasz sprzęt o konkretne zęby: dodać ząb 'w co', w przypadku wiary, i ząb 'o
czym', odnośnie wiedzy.
Oczywiście, jeśli uznamy, że mówimy ogólnie o wierze w to, iż sama
wiedza nie wystarczy, by nasze życie było pełne — trudno się z tym nie
zgodzić; ale dodajmy, że życie to proces poznawczy, że — powtarzając za Carlem
von Weizsäckerem — 'ewolucja, życie w ogóle jest gnozeomorficzne, kształtujące
poznanie. (...)...ewolucja to akumulacja informacji.'
Już Fontenelle w swym 'De
l’origine des fables' dobitnie
prezentuje ideę ciągłego postępu w myśleniu ludzi w miarę upływu
czasu: „Ludzie pierwotni byli bardzo brutalni i przypisywali wszystko sile;
bogowie są prawie tak samo brutalni i tylko nieco bardziej potężni -- oto
bogowie czasów Homera. Ludzie
zaczynają mieć idee mądrości i sprawiedliwości, zaczynają
być mądrzy i sprawiedliwi — bogowie na tym zyskują, zaczynają być
mądrzy i sprawiedliwi i stają się
nimi coraz bardziej, w miarę jak owe
idee doskonalą się wśród ludzi." [ 1 ]
Ale, ale… miały być zęby i konkrety! No tak, przepraszam za mentorski ton. Porzućmy naiwność… Otóż chciałbym postawić tu tezę, że
mamy wystarczająco dużo wiedzy, żeby nie wierzyć, żeby po prostu przestać
wierzyć w to, iż autorytety (samozwańcze!) religijne mogą nam pomóc w znalezieniu odpowiedzi na pytanie Jak
żyć? albo, tym bardziej, na
pytanie Jak żyć godnie? I spieszę
dodać, że przysłówek 'wystarczająco' nie jest ekspresją dumy, ani miarą
naszych osiągnięć w sferze nabytej wiedzy; raczej — cierpkim aktem
rezygnacji z niewygodnej, odrętwiającej pozy wiary w mądrość Kościoła i zaufania do tegoż, ponieważ przynoszą jedynie frustrację.
Tuż pod koniec ubiegłego roku, 27 grudnia, „Gazeta Wyborcza" opublikowała
artykuł prof. Szamatowicza 'In Vitro. Kto odpowie: Dlaczego nie?".
(Było to krótko po głośnym liście Rady Episkopatu ds. Rodziny.) Kiedy
specjalista w dziedzinie medycyny rozrodczej, pionier metody in vitro w Polsce,
dwadzieścia lat po swoim pierwszym sukcesie
zapytał z 'przygnębieniem i rozgoryczeniem'
dlaczego nie?,
osobiście wziąłem to za znak nadchodzącej burzy.
Tym bardziej, że z rosnącą widocznie (i w syntaksie i w grafice publikacji) frustracją autor pytał
„Dlaczego?" po siedmiokroć. Minął najpierw miesiąc — nic, poza
wstrzemięźliwą publikacją prof. Łagowskiego. Minęły cztery — ani burzy
ani odpowiedzi. Prof. Szamatowicz zna — przypuszczam -
odpowiedzi, a właściwie odpowiedź, na rzucone w przestrzeń publiczną
7 x 'dlaczego?'. Czy to
przypadek, p. Profesorze, że było ich właśnie siedem?
Nie mogłem oprzeć się przeczuciu, że w tym symbolizmie nawiązującym
do przebaczenia (Mat. 18:21,22), krył
się złowrogi zwiastun cierpliwości na wyczerpaniu, albowiem sformułowanie
dalszych siedemdziesięciu 'J'accuse' — przepraszam — 'Dlaczego?',
wraz z upływem czasu i w związku z różnymi wydarzeniami, których byliśmy
świadkami, nie nastręczy nikomu
wrażliwemu żadnych problemów. Poza
medycyną rozrodczą, mamy żywotny — naprawdę najwyższej wagi — problem oświaty,
czyli edukacji i wychowania. Z tym ostatnim wiąże się moje osobiste Dlaczego? Dlaczego rząd
przymyka oczy na akty gwałtu na dziecięcych umysłach, zezwalając na katechezę w szkołach podstawowych, a nawet — o zgrozo! — w przedszkolach? Dlaczego
potulnie rozważa możliwość wprowadzenia oceny z religii do średniej na świadectwie, a samej religii jako przedmiotu maturalnego? Czy to nie jest zaproszenie do
zabobonizacji wiedzy i metafizykacji nauki?
Obok medycyny i oświaty mamy też problemy z integracją społeczną — i naszą, ojczyźnianą, gdzie nie bieda, rosnąca
ilość bezdomnych i wykluczenie wywołują
hałaśliwe protesty i okrzyki zgrozy bożego ludu i jego
pasterzy, ale orientacja seksualna ludzi i ich sypialniane praktyki . Kler i, co bardziej
niepokojące, jego inteligenccy przyjaciele, wyraźnie utożsamiają
pluralizm i liberalizm z relatywizmem („Jeśli liberalizm staje się
dyktaturą…" powiedział bp. T. Pieronek, GW 05/04/08).
Dlaczego? Dlaczego x 77 godzimy
się by królowała ignorancja i iluzja?
Dlaczego
demokratycznie wybrany rząd, którego obowiązkiem jest działanie w interesie
społeczeństwa, ignoruje fakty i prowadzi politykę ustępstw wobec Kościoła?
Na tak postawione pytanie, jest tylko jedna odpowiedź — bo społeczeństwo to
legitymizuje! Ale tylko pozornie pytania 'dlaczego?' adresowane są do rządu. W istocie — adresatem jesteśmy my, społeczeństwo polskie.
Chwiejna
pozycja rządu zarówno w kwestii in vitro, zaliczenia religii do średniej ocen
jak i religii na maturze zdaje się sugerować brak zaufania rządu do swoich
wyborców, do tej części społeczeństwa, dzięki której ekipa Donalda Tuska
jest rządem. Jako członek społeczeństwa i wyborca (po raz pierwszy w życiu) — wzywam resztę podobnie myślących obywateli do akcji.
Dlaczego
szanowne społeczeństwo nie wysyła rządowi wyraźniejszych sygnałów,
dlaczego nie pomoże rządowi rządzić?...
Jak? Proszę bardzo — kiedy po 21 października, zaniepokojony
niejednoznaczną postawą nowych władz w sprawie religii na maturze abp Nycz użył desperackiego argumentu: „poprzedni rząd nam
to obiecał", zamiast mamrotać pod nosem z ironicznym uśmieszkiem,
należało głośniej i wyraźniej odpowiedzieć: no właśnie,
eminencjo! Próbuje eminencja wyłudzić od społeczeństwa zgodę na coś, na
co tylko część społeczeństwa ma ochotę… A i panu premierowi nowego,
aktualnego rządu pod rozwagę podrzucić to 'no właśnie'… Myślę, że
żaden rząd nie spieszy się być byłym (poprzednim), a nie wiadomo, czy ta właśnie
obietnica nie wpłynęła na taki a nie inny wynik wyborów… No dobrze,
dobrze… wiem. Witamy w Polsce!
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Fontenelle
'De l’origine des fables' 1724. Cytuję
za K. Pomianem, Przeszłość jako
przedmiot nauki, str. 295 « Felietony i eseje (Publikacja: 12-05-2008 )
Wojciech Kucharz Ur. 1958. Był lektorem języka angielskiego w szkole językowej w Olsztynie, obecnie pracuje dla Monaru w Krakowie. W latach 1981-2003 na emigracji. Liczba tłumaczeń: 1 Pokaż tłumaczenia autora | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5876 |
|