|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Ludzie, cytaty » Heretycy, bezbożnicy
Tadeusz Kotarbiński: niewykorzystany symbol polskiej tolerancji i dialogu Autor tekstu: Adam Trzciński
Żył 95 lat, a 31 marca minęła kolejna rocznica Jego urodzin. I choć w tym roku nie przypada okrągła rocznica urodzin, bowiem Profesor jest z rocznika 1886 — to żadna gazeta, żaden ze środków przekazu nie zajął
się jego osobą. Pewno dlatego, że ten filozof myślał samodzielnie i był
racjonalistą, a dla takich ludzi nie ma dziś miejsca. W każdym razie w Polsce.
Uczeń Twardowskiego, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, przewodniczący
Polskiego Towarzystwa Filozoficznego. Zwolennik etyki niezależnej, która nie
odwołuje się do żadnej religii oraz ideologii, ale do wspólnej wszystkim
ludziom orientacji w problemach dobra i zła. Ten, któremu w bibliotece
uniwersyteckiej w Warszawie nie postawiono rzeźby wśród innych filozofów z powodu jego krytyki kościoła i zarzutów pod jego adresem, że jest niewierzącym.
Jaka jest prawda, to wyniknie z dalszej części artykułu, warto by jednak zająć
się osobą naszego znaczącego filozofa jako polskiego symbolu walki o tolerancję, o odrzucenie dogmatów i wskazanie człowiekowi możliwości
samodzielnego wyboru przy równoczesnym odejściu od postawy przykościelnej,
jako jedynie słusznej.
Po rozpoczęciu działalności Uniwersytetu Warszawskiego, został w nim
mianowany w 1918r. zastępcą profesora. W kwietniu 1929r. Rada Wydziału
Humanistycznego UW wybrała go dziekanem wydziału. W roku 1926 został prof.
Kotarbiński jednym ze współzałożycieli Związku Myśli Wolnej (ZMW). W 1930
roku z jego inicjatywy powstało przy ZMW Koło Intelektualistów, które swoje
dyskusje i rozważania zamieszczało w miesięczniku „Racjonalista". W numerze 1 z 1930 roku Kotarbiński zamieścił artykuł pt. „O przywarach
wyznaniowych", w którym czytamy: "Dać wolną drogę maturzystom bez
stopnia z religii. Usunąć z uniwersytetu wydziały teologiczne. Niechaj
przedmioty religioznawcze będą wykładane na wydziałach świeckich przez
profesorów świeckich. Uwolnić życie uniwersyteckie od obcej jego istocie
symboliki wyznaniowej". Na łamach tego miesięcznika zamieścił także
odezwę, w której pisał: "Zapraszamy do współpracy wszystkich myślących
podobnie, szczególnie zaś nauczycielstwo (...) trzeba się społem bronić
przed siłami, które krępując wolność obywatelską, przeszkadzają nam żyć
rozumnie."
Trzeba także wspomnieć o walce profesora Kotarbińskiego z antysemityzmem. W czerwcu 1931 roku pisze on na ten temat: "Sądzimy, że
wraz z zupełnym zobojętnieniem państwa na sprawy wyznaniowe zaczęłaby się
natychmiast lepsza era w stosunkach polsko — żydowskich."
„Racjonalista" z 1933 roku przytacza jego wypowiedź na marginesie
rozważań związanych ze znaczeniem odkryć Galileusza: "Oto w owych czasach
(chodzi o czasy Galileusza — autor) wykluwa się z embrionów coś nowego -
nowoczesna nauka przyrodnicza. Kościół mógł z nią zawrzeć pakt na
podobieństwo paktu z Arystotelesem w średniowieczu. Wolał jednak (...)
przeciwstawić mu biblię wbrew ostrzeżeniom ludzi rozsądnych, a tym samym
stanąć do walki ze zwycięskim rozumem po stronie ciemnoty.(...) Może
nadejdzie czas, kiedy uzna naukę w ogóle." A jeśli już o nauce mowa, to
„Racjonalista" z 1931r. zamieszcza jego artykuł „O nauczaniu jego religii w szkołach", gdzie czytamy: "Racjonalne religioznawstwo, wykładane po świecku,
może musi obejmować znajomość różnic między kościołami i znajomość
religii(...) Zamiast jątrzyć wzajem sekty, a pośrednio i narodowości, co
szkoła wyznaniowa czyni skutecznie, świeckie nauczanie religii będzie
zacierało różnice, będzie łączyło."
Po drugiej wojnie światowej Profesor publikuje esej pt.: „Przykład
indywidualny kształtowania się postawy wolnomyślicielskiej". Pisze w nim o zaniku dawnego beztroskiego świata, o powstaniu atmosfery cynizmu i amoralności. I ta właśnie atmosfera wyzwoliła w nim nowy obowiązek etyczny i laickie
uzasadnienie moralności. Można wnioskować, że uczciwość intelektualna
wobec samego siebie spowodowała, że wyrzekł się on kościoła. Nauka bowiem
nie może ustąpić przed doktryną, jaka by ona nie była. Trudno bowiem
uwierzyć — jak twierdzi Kotarbiński — aby sok winogronowy, poddany
fermentacji alkoholowej, po pewnych zabiegach psychofizycznych stał się krwią
człowieka, zmarłego kilkanaście wieków temu. Jeśli katolik bierze takie
nonsensy na poważnie, to nie może być człowiekiem intelektualnie dojrzałym.
Należy pamiętać, że profesor Kotarbiński był uczniem Kazimierza
Twardowskiego, twórcy polskiej
szkoły filozoficznej, lwowsko — warszawskiej. Zachowała się ich
korespondencja, gdzie w jednym z listów możemy przeczytać o Polakach: Kotarbiński:
„brakuje rozsądnego umiaru, to naród histeryczny". I odpowiedź
Twardowskiego: „Zmuszeni jesteśmy ciągle kształcić uczucia obywatelskie
przez wskazywanie moralnego piękna nieposłuszeństwa, nielegalności, czynów
wobec prawa występnych, jeśli dokonane zostały z wyższych pobudek. Zaiste,
prawo musi sobie zasłużyć na to, by być szanowane." W zachowanych opiniach o obu
filozofach można przeczytać, że odrzucali oni konfesyjną religijność i krytykowali instytucje kościelne. Obaj zresztą byli przeciwnikami
ideologizacji religii, czego nie należy mylić z wrogością do samej religii. Sprawy religii były w życiu
Kotarbińskiego bardzo ważne. Może nie samej religii, ile przymusu jej
wyznawania i regulowania przy jej pomocy życia społecznego i politycznego.
Wspomniane już Koło Intelektualistów przy Polskim Związku Myśli Wolnej zamieszcza deklarację, której bez wątpienia autorem był Kotarbiński. W „Racjonaliście" z 1930 roku czytamy: "Kością w gardle nam stoi
wyznaniowość z przymusu. Chcemy, by obywatelom Rzeczypospolitej wolno
było nie należeć do gmin wyznaniowych i obywać się bez kapłanów, modlitw i obrzędów przy narodzinach, ślubach i pogrzebach(...) Domagamy się
oddzielenia Kościoła od państwa." W tymże 1930 roku w salach wykładowych
Uniwersytetu Lwowskiego zawieszono krzyże i w tym samym mniej więcej czasie z repertuaru lwowskiego teatru zdjęto „Kordiana" (po interwencji
arcybiskupa). W nawiązaniu do obu wydarzeń, Kotarbiński w „Racjonaliście"
pisze: "W salach powieszono krzyże, rok akademicki zaczyna się od nabożeństw.
Senat akademicki kroczy w procesjach. Profesorów kapłanów obowiązuje złożona
papieżowi przysięga antymodernistyczna, a przecież naukowiec może się
zobowiązać jedynie do mówienia prawdy.(...) Nauczyciel powinien być
antyreligijny w takim stopniu, w jakim religia jest antynaukowa." „Racjonalista" ukazywał się
przez mniej więcej trzy lata, od 1930 roku. I ciągle działał na nerwy kręgom
katolickim i przykościelnym. Tekstami przede wszystkim Kotarbińskiego dotykał
ważnych dla Polaków spraw. O aborcji napisze on, że jest to "kawalkada
fałszów", oburza się na nazywanie stosunków seksualnych młodych jako
koncesję "ducha na rzecz grzesznego ciała", o celibacie
pisze, że jest to "prowadzenie zdrowych i dojrzałych mężczyzn do
perwersji i obłudy", a etykę seksualną kościoła tworzy kongregacja
kawalerów.
Profesor Kotarbiński był także prelegentem w Klubie Krzywego Koła, które
było forum opozycyjnym w stosunku do aktualnej wtedy linii politycznej PZPR.
Porusza tam m. in. problem eutanazji, mówiąc, iż ludziom, którzy pragną
bezbolesnej śmierci należy to umożliwić (co spowodowało oburzenie kościoła). Adam Michnik wypowiedział się na łamach „Gazety
Wyborczej" (z dnia 10/12.04.2004r.): „To, co mi po nim pozostało, to rada
praktyczna z jego tekstu "Idea wolności": "Ani jednego ciosu ponad niezbędną
potrzebę"… Gdyby chociaż to jedno zdanie z jego myśli zostało zaakceptowane
przez polską kulturę polityczną, żylibyśmy w lepszym kraju." W 1956 roku w artykule „Kwestia drażliwa" podniósł problem
antysemityzmu, pisząc; "My, oni, rdzenni, obcy… to polskie myślenie. Tłucze
się po głowach, że Żydzi ukrzyżowali Pana Jezusa, który oczywiście nie był
Żydem; że Hitler uwolnił nas od Żydów. Kler to toleruje (...) W maglu wyjaśniono
to sobie jako spisek mafii żydowskiej przeciwko Polakom i chrześcijanom."
Profesor Kotarbiński uważał, że jego obowiązkiem moralnym jest
budowa Polski jako państwa liberalnego i laickiego, nie nakazywać i zakazywać praktyk religijnych. Miał pretensje do kościoła, że reaguje on
nie wtedy, kiedy kogoś biją, lecz wtedy, gdy w świątyniach są zbijane
szyby. Mimo tego, że Kotarbiński
podważał słuszność ideologii chrześcijańskiej i uważał, że jego
(Profesora) zasady etyczne są bardziej szczere i prawdziwe, to nie do końca wątpił w etykę ewangelii. Uważał, że są one utopijne, ponieważ nie każdy bliźni
zasługuje na naszą miłość, że należy ograniczać się do ludzi poddanych
naszej opiece. Jako praprzyczynę takiego stanu rzeczy w Polsce wskazywał brak
tradycji racjonalistycznych i wtrącanie się do każdej dziedziny życia — kościoła. Podsumowując — w państwie, w którym jako wzór stawia się postać Jana Pawła II i etykę
chrześcijańską, nie ma miejsca na swobodny rozwój myśli takiego znaczącego
etyka i filozofa jak Kotarbiński. Jego poglądy o moralności (która ma
korzenie w człowieku), że podstawą naszego działania powinna być własna
ocena postępowania, oparta o wzory ludzi uznanych za autorytety, że człowiek
sam dla siebie powinien być przewodnikiem moralnym, nie mogą być
zaakceptowane w państwie, które tylko z nazwy jest państwem światopoglądowo
obojętnym.
Jestem przekonany, że Tadeusz Kotarbiński powinien być wspominany na
każdym kroku. Jeśli pragniemy świeckości państwa i walczymy z klerykalizmem
naszego życia, postać ta powinna znaleźć swoje miejsce na sztandarze
racjonalizmu i tolerancji. Czytelnicy sami powinni wyciągnąć wnioski, czy ten
człowiek i jego działalność zasługują na miejsce w poczcie filozofów
znajdującym się w bibliotece uniwersyteckiej. Ale czy w państwie JP II, gdzie
kult papieża przewyższa wszystko inne jest miejsce dla wolnomyśliciela i filozofa — racjonalisty?
*
Przy opracowywaniu tematu
korzystałem z numerów archiwalnych „Racjonalisty", zasobów bibliotecznych
Instytutu Filozofii UW, J. Woleńskiego „Filozoficzna szkoła lwowsko -
warszawska", T. Kotarbińskiego "Medytacje o życiu godziwym", „Religia i ja", „ Drogi dociekań własnych", „Pisma etyczne" oraz J. Pelc "Ajdukiewicz,
Tatarkiewicz, Kotarbiński ".
« Heretycy, bezbożnicy (Publikacja: 15-05-2008 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5884 |
|