|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Kościół w Polsce
Stosunki państwo-Kościół po zamachu majowym [1] Autor tekstu: Adam Trzciński
Zamach stanu,
dokonany w maju 1926 roku oddał władzę w ręce Józefa Piłsudskiego a Polska
weszła w nowy okres, którego cechą charakterystyczną była stopniowa
likwidacja swobód obywatelskich, zagwarantowanych przez konstytucję marcową
oraz rządy autorytarne ogarniające swoim zasięgiem całe społeczeństwo.
Nastąpił także zwrot w polityce zagranicznej poprzez polepszenie stosunków z Niemcami. Te między innymi przyczyny
spowodowały mocne ocieplenie stosunków pomiędzy Watykanem a Polską. Duży wpływ
na to miał charakter stosunków pomiędzy Piłsudskim a papieżem Piusem XI. Były
one bardzo osobiste, a ich początek sięga okresu, gdy późniejszy papież
Pius XI był nuncjuszem w naszym kraju jako A.Ratti. Naczelnik państwa popierał
działalność Rattiego, a ten z kolei ze zrozumieniem i sympatią wyrażał się o planach Naczelnika. Obaj mężowie
stanu byli raczej przeciwnikami demokracji parlamentarnej i liberalizmu. Dla Rattiego, który niebawem po
opuszczeniu Polski zasiadł na papieskim tronie jako Pius XI, ponowne objęcie władzy
przez Piłsudskiego było gwarancją, że Polska nie zboczy z tej linii
politycznej, która była korzystna dla Watykanu. 26 maja, a więc w okresie,
kiedy wiele rządów europejskich było wstrzemięźliwych wobec wydarzeń w Polsce, „Nasz Przegląd" w wydaniu z 28 maja 1926 roku zamieścił
komunikat: „W dniu wczorajszym premier Bartel odwiedził kardynała
Kakowskiego, który powrócił z Rzymu. Wizyta trwała blisko godzinę.
Dowiadujemy się, że kardynał Kakowski przywiózł błogosławieństwo
papieskie dla marszałka Piłsudskiego i dla rządu p. Bartla." Błogosławieństwo
takie miało swoją wymowę polityczną i przedstawiało dużą wartość dla
nowych władz, których pozycja nie była jeszcze ugruntowana. Wybitni
przedstawiciele episkopatu: arcybiskupi Teodorowicz i Sapieha, biskupi Łoziński
i Łukomski piastowali mandaty senatorów z ramienia narodowej demokracji i dopiero na wyraźne polecenie papieskie zrzekli się ich w marcu 1923 roku, także
poparli zamach. Dla reżimu autorytarnego sprawa pozyskania kleru miała
niebagatelne znaczenie. I taka zmiana nastąpiła pod dyskretnym lecz wyraźnym
naciskiem Rzymu. Efektem takiego działania stosunki pomiędzy klerem a obozem
rządzącym były coraz lepsze i ściślejsze. Doniosłą rolę w doprowadzeniu
do skutku tego sojuszu, w jego utrzymaniu i pogłębieniu odegrali dwaj
dostojnicy kościelni: arcybiskup gnieźnieńsko-poznański i prymas Polski
kardynał August Hlond oraz nowy nuncjusz przy rządzie Rzeczpospolitej -
Francssco Marmaggi. Szczególnie
ten pierwszy był
obok Piusa XI i Piłsudskiego osobistością, której wpływ najsilniej zaważył
na stosunkach polsko-watykańskich w tym okresie. Hlond był najbardziej rzymskim spośród polskiego
episkopatu, nie był związany z żadną partią polityczną, nie miał żadnych
zobowiązań w stosunku do zwalczających się ugrupowań. Był
reprezentantem watykańskiej racji stanu, a ta nakazywała porozumienie między
kościołem a władzami i tę politykę porozumienia i współpracy Hlond
realizował konsekwentnie. Jako
rzecznik interesów watykańskich był partnerem wymagającym choć potrafił być
elastyczny w sprawach mniejszej wagi. Rząd widział w nim swego sojusznika a liczne fakty wskazywały,
że i w Rzymie ma on wyjątkowo mocną pozycje. Stał się najwyższym
przedstawicielem kościoła w Polsce i stopniowo usuwał w cień arcybiskupa
warszawskiego, Kakowskiego. Drugim dostojnikiem kościelnym,
który walnie przyczynił się do utrwalenia dobrych stosunków pomiędzy klerem a sanacją był nuncjusz Marmaggi. Był
on dyplomatą papieskim o dużym doświadczeniu, zdobytym w czasie swej działalności
na różnych stanowiskach; był m. in. nuncjuszem w Pradze, a do Warszawy przybył w marcu 1928 roku. Wspomniałem
wcześniej o dobrych stosunkach na linii państwo — kościół. Pierwszym
oficjalnym potwierdzeniem dojścia do porozumienia był przebieg Zjazdu
Katolickiego, który odbył się w Warszawie w dniach 27 — 30 sierpnia 1926
roku. W zjeździe wziął udział
prezydent Mościcki, a otwierający zjazd kardynał Kakowski oświadczył w przemówieniu: „Swoją obecnością na Zjeździe Katolickim, Pan Prezydent
stwierdza publicznie, że najwyższy przedstawiciel państwa i władz świeckich w Polsce łączy się myślą i duchem z ludnością katolicką, która stanowi
olbrzymią większość narodu, i dobro tej ludności leży mu na sercu.
Korzystając z tej okazji, oznajmiamy tu uroczyście Panu Prezydentowi i Rządowi
Polskiemu, że my, Polacy — katolicy, jesteśmy siłą duchową Państwa, która w każdej chwili, w czasie pokoju i na wypadek wojny, oddaje się całkowicie i bez zastrzeżeń na usługi najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej, pełna
ofiary i poświęcenia stoi niezachwianie przy Prezydencie Rzeczypospolitej i Rządzie,
od których w zamian ma prawo spodziewać
się i domagać się, aby i oni oddani byli dobru całego narodu i szanowali
prawa, uczucia religijne i przekonania religijne ludności katolickiej" (za
Przeglądem Powszechnym z 1926r., s.53-54). Tego rodzaju deklaracji nie składał
episkopat żadnemu z poprzednich rządów. Została ona niebawem potwierdzona w czasie zjazdu metropolitów kościoła katolickiego, który odbył się w Warszawie na przełomie listopada i grudnia 1926 roku. Świadczy o tym wizyta
kardynała Hlonda u ministra sprawiedliwości Meysztowicza, który zastępował
chorego premiera i złożone przez niego oświadczenie: „Prymas Polski, deklarując szczerą lojalność episkopatu
wobec Państwa i Rządu, oświadcza, że episkopat pragnie harmonijnej współpracy z władzami państwowymi i zgodnie ze swym posłannictwem działać stale dla
dobra Ojczyzny, nie wchodząc w politykę partyjną, którą prasa różnych
kierunków niesłusznie episkopatowi podsuwa. Pragnie atoli episkopat, aby
Wysoki Rząd ze swej strony otoczył kościół katolicki szczerą opieką i aby
władze państwowe w zarządzeniach swych unikały wszystkiego, co by katolików
mogło niepokoić i nieprzychylnie do Rządu usposobić" (Dz. U.R.P., nr 124 z 1926r., poz. 714). Charakterystyczna jest tu warunkowość tych deklaracji.
Przedstawiciele kościoła występowali w stosunku do rządu jako równorzędny
partner, zgłaszali możliwość lojalnej współpracy, ale pod warunkami określonymi
dość ogólnikowo. Chodziło o to — jak pisał kardynał Hlond — by
rząd unikał wszystkiego, co by mogło katolików niepokoić lub
nieprzychylnie do rządu nastawić. Ogólnie biorąc, ten postulat
zapewnienia kościołowi uprzywilejowanego stanowiska, a klerowi maksymalnej
swobody działania, był przez władze sanacyjne przyjęty i przestrzegany. W ciągu następnych lat zostały wydane liczne rozporządzenia
wykonawcze i zarządzenia władz, które w sposób znaczący zwiększyły
uprawnienia kleru. Obok zarządzeń z dziedziny nauki szkolnictwa, były to następujące
rozporządzenia: Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów i Ministra Spraw
Wojskowych z dn. 25.11.1926r., które regulowało sprawę duszpasterstwa
wojskowego i dawało duże możliwości oddziaływania na armię, Rozporządzenie
Ministra Sprawiedliwości z dn.23.2.1927r. dało specjalne przywileje dla
duchownych i zakonników odbywających karę więzienia i aresztu
zapobiegawczego (Dz. Urz. Min. Spraw. Nr 5, 1927r.) Rozporządzenie prezydenta R.P. z dn. 7.2.1928r. przyznawało władzom kościelnym znaczne ułatwienia przy
wpisywaniu do ksiąg hipotecznych własności osób prawnych kościelnych i zakonnych (Dz. U.R.P., nr 16. 1928r.) Rozporządzenia z maja 1931 roku i marca 1933 roku znosiły obowiązujące dotąd postanowienia sprzeczne z konkordatem (Dz. U. R. P., nr 16, 1928r.). Wreszcie rozporządzenie
prezydenta R. P. z 28 stycznia 1934r. o stowarzyszeniach służących katolickim
celom religijnym wyłączyło organizacje katolickie spod mocy obowiązującego
prawa o stowarzyszeniach i przyznawało im znaczne ułatwienia w działalności/Dz.
U. R. P. nr. 9, 1934r.// Wydane przepisy w większości przypadków wprowadzały w życie
postanowienia konkordatu, ale czyniły to w sposób rozszerzający ich
interpretację w sensie dla kościoła korzystnym. Nie tylko w ustawodawstwie, ale i w praktyce, w działalności władz istniała z góry
narzucona tendencja do specjalnego faworyzowania spraw kościelnych i duchowieństwa. W tej sprzyjającej atmosferze rozwijała się bujnie działalność
organizacyjna kościoła, rosła liczba stowarzyszeń katolickich, obejmując
swym zasięgiem coraz to nowe dziedziny życia publicznego. Wszystkie te organizacje i stowarzyszenia kierowane były przez Akcję Katolicką, będącą swego rodzaju
nadbudową zrzeszeń katolickich działających pod wpływem kleru. W ofensywie
stowarzyszeń i Akcji Katolickiej czyli krótko mówiąc klerykalizacji życia,
szczególny nacisk został położony na działalność wśród młodzieży. Osiągnięcie
decydującego wpływu na naukę i wychowanie, zdobycie rządu dusz nad młodym
pokoleniem to były zasadnicze cele i obóz klerykalny walczył o nie z największą
zaciętością. W tej dziedzinie (podobnie jak i w hierarchicznym ustroju Akcji
Katolickiej) podkreślano zasady katolickiego wychowania młodzieży. Wiadomości
Archidiecezjalne Warszawskie w nr 4 z 1929 roku piszą: „Z tej mądrej a ojcowskiej pedagogiki Kościoła wynika, że dwoma zasadniczymi celami powinien
się kierować katolicki ruch młodzieży, odcinając się tym samym ostro i całkowicie
od wszelkich innych organizacji, które wyłaniają się z nowoczesnego społeczeństwa. Z jednej strony, powinien on czerpać wszelkie natchnienie ideowe i energię
wewnętrzną z wiary i boskiego płomienia łaski do tego stopnia, iżby w swych
zamierzeniach był ruchem istotnie religijnym i by ten charakter niedwuznacznie i stanowczo przejawiał się na zewnątrz. Z drugiej strony, ruch ten powinien
być ściśle i jedynie podporządkowany hierarchii kościelnej, owej najwyższej
instytucji, której wyłącznie Chrystus powierzył skarby swej nauki, swego
prawa i zbawienia". Walka o opanowanie młodzieży
łączyła się ściśle z walką o opanowanie szkolnictwa, przynajmniej
podstawowego i średniego, o uzyskanie kontroli nad nauczaniem. Toczyła się
ona pod hasłem „szkoły wyznaniowej", w której uczniowie i nauczyciele
byliby wyłącznie katolikami i w
której wzbronione by było głoszenie jakichkolwiek poglądów sprzecznych z nauką kościoła. W dziedzinie szkolnictwa nacisk kleru był tak ogromny a władze
ustępliwe, że Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wydał w grudniu 1926 roku rozporządzenie o nauce szkolnej religii katolickiej (Dz. U.
R. P. nr.1, z 1927r.). Ten tzw. okólnik Bartla wprowadzał we wszystkich zakładach
naukowych, z wyjątkiem szkół wyższych, poza obowiązkową nauką religii także
obowiązek uczestniczenia młodzieży szkolnej w praktykach religijnych a nauczyciele zostali zobowiązani do kontroli tego zarządzenia. Wprowadzenie
takiego przymusu było wyraźnym pogwałceniem wolności sumienie
zagwarantowanej w konstytucji. W ślad za nim nastąpiły dalsze, które uzależniały
dobór katechetów i nauczycieli religii w szkołach od decyzji władz
duchownych. Ten kościelny personel religijny, uniezależniony od władz świeckich,
stanowił na terenie szkół czynnik odrębny, dążący konsekwentnie do
uzyskania decydującego wpływu na proces nauczania i całe życie szkoły. Taka
klerykalizacja szkolnictwa spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem
nauczycieli. Dali oni temu wyraz na walnym zjeździe Związku Nauczycielstwa
Polskiego. W odpowiedzi episkopat 9
sierpnia 1930 roku wydał odezwę atakującą w sposób zdecydowany ZNP i całe
nauczycielstwo. Zarzuca się w niej „znieprawianie duszy młodego
pokolenia", podburza rodziców przeciw nauczycielom i wzywa do występowania z szeregów ZNP.
1 2 Dalej..
« Kościół w Polsce (Publikacja: 24-05-2008 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5897 |
|