Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.445.009 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Sursum corda, ale nie wyżej mózgu."
 Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Kościół w Polsce

Stosunki państwo-Kościół po zamachu majowym [1]
Autor tekstu:

Zamach stanu, dokonany w maju 1926 roku oddał władzę w ręce Józefa Piłsudskiego a Polska weszła w nowy okres, którego cechą charakterystyczną była stopniowa likwidacja swobód obywatelskich, zagwarantowanych przez konstytucję marcową oraz rządy autorytarne ogarniające swoim zasięgiem całe społeczeństwo. Nastąpił także zwrot w polityce zagranicznej poprzez polepszenie stosunków z Niemcami.

Te między innymi przyczyny spowodowały mocne ocieplenie stosunków pomiędzy Watykanem a Polską. Duży wpływ na to miał charakter stosunków pomiędzy Piłsudskim a papieżem Piusem XI. Były one bardzo osobiste, a ich początek sięga okresu, gdy późniejszy papież Pius XI był nuncjuszem w naszym kraju jako A.Ratti. Naczelnik państwa popierał działalność Rattiego, a ten z kolei ze zrozumieniem i sympatią wyrażał się o planach Naczelnika. Obaj mężowie stanu byli raczej przeciwnikami demokracji parlamentarnej i liberalizmu.

Dla Rattiego, który niebawem po opuszczeniu Polski zasiadł na papieskim tronie jako Pius XI, ponowne objęcie władzy przez Piłsudskiego było gwarancją, że Polska nie zboczy z tej linii politycznej, która była korzystna dla Watykanu. 26 maja, a więc w okresie, kiedy wiele rządów europejskich było wstrzemięźliwych wobec wydarzeń w Polsce, „Nasz Przegląd" w wydaniu z 28 maja 1926 roku zamieścił komunikat: „W dniu wczorajszym premier Bartel odwiedził kardynała Kakowskiego, który powrócił z Rzymu. Wizyta trwała blisko godzinę. Dowiadujemy się, że kardynał Kakowski przywiózł błogosławieństwo papieskie dla marszałka Piłsudskiego i dla rządu p. Bartla."

Błogosławieństwo takie miało swoją wymowę polityczną i przedstawiało dużą wartość dla nowych władz, których pozycja nie była jeszcze ugruntowana. Wybitni przedstawiciele episkopatu: arcybiskupi Teodorowicz i Sapieha, biskupi Łoziński i Łukomski piastowali mandaty senatorów z ramienia narodowej demokracji i dopiero na wyraźne polecenie papieskie zrzekli się ich w marcu 1923 roku, także poparli zamach. Dla reżimu autorytarnego sprawa pozyskania kleru miała niebagatelne znaczenie. I taka zmiana nastąpiła pod dyskretnym lecz wyraźnym naciskiem Rzymu. Efektem takiego działania stosunki pomiędzy klerem a obozem rządzącym były coraz lepsze i ściślejsze. Doniosłą rolę w doprowadzeniu do skutku tego sojuszu, w jego utrzymaniu i pogłębieniu odegrali dwaj dostojnicy kościelni: arcybiskup gnieźnieńsko-poznański i prymas Polski kardynał August Hlond oraz nowy nuncjusz przy rządzie Rzeczpospolitej - Francssco Marmaggi. Szczególnie ten pierwszy był obok Piusa XI i Piłsudskiego osobistością, której wpływ najsilniej zaważył na stosunkach polsko-watykańskich w tym okresie. Hlond był najbardziej rzymskim spośród polskiego episkopatu, nie był związany z żadną partią polityczną, nie miał żadnych zobowiązań w stosunku do zwalczających się ugrupowań. Był reprezentantem watykańskiej racji stanu, a ta nakazywała porozumienie między kościołem a władzami i tę politykę porozumienia i współpracy Hlond realizował konsekwentnie. Jako rzecznik interesów watykańskich był partnerem wymagającym choć potrafił być elastyczny w sprawach mniejszej wagi. Rząd widział w nim swego sojusznika a liczne fakty wskazywały, że i w Rzymie ma on wyjątkowo mocną pozycje. Stał się najwyższym przedstawicielem kościoła w Polsce i stopniowo usuwał w cień arcybiskupa warszawskiego, Kakowskiego.

Drugim dostojnikiem kościelnym, który walnie przyczynił się do utrwalenia dobrych stosunków pomiędzy klerem a sanacją był nuncjusz Marmaggi. Był on dyplomatą papieskim o dużym doświadczeniu, zdobytym w czasie swej działalności na różnych stanowiskach; był m. in. nuncjuszem w Pradze, a do Warszawy przybył w marcu 1928 roku.

Wspomniałem wcześniej o dobrych stosunkach na linii państwo — kościół. Pierwszym oficjalnym potwierdzeniem dojścia do porozumienia był przebieg Zjazdu Katolickiego, który odbył się w Warszawie w dniach 27 — 30 sierpnia 1926 roku. W zjeździe wziął udział prezydent Mościcki, a otwierający zjazd kardynał Kakowski oświadczył w przemówieniu: „Swoją obecnością na Zjeździe Katolickim, Pan Prezydent stwierdza publicznie, że najwyższy przedstawiciel państwa i władz świeckich w Polsce łączy się myślą i duchem z ludnością katolicką, która stanowi olbrzymią większość narodu, i dobro tej ludności leży mu na sercu. Korzystając z tej okazji, oznajmiamy tu uroczyście Panu Prezydentowi i Rządowi Polskiemu, że my, Polacy — katolicy, jesteśmy siłą duchową Państwa, która w każdej chwili, w czasie pokoju i na wypadek wojny, oddaje się całkowicie i bez zastrzeżeń na usługi najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej, pełna ofiary i poświęcenia stoi niezachwianie przy Prezydencie Rzeczypospolitej i Rządzie, od których w zamian ma prawo spodziewać się i domagać się, aby i oni oddani byli dobru całego narodu i szanowali prawa, uczucia religijne i przekonania religijne ludności katolickiej" (za Przeglądem Powszechnym z 1926r., s.53-54). Tego rodzaju deklaracji nie składał episkopat żadnemu z poprzednich rządów. Została ona niebawem potwierdzona w czasie zjazdu metropolitów kościoła katolickiego, który odbył się w Warszawie na przełomie listopada i grudnia 1926 roku. Świadczy o tym wizyta kardynała Hlonda u ministra sprawiedliwości Meysztowicza, który zastępował chorego premiera i złożone przez niego oświadczenie: „Prymas Polski, deklarując szczerą lojalność episkopatu wobec Państwa i Rządu, oświadcza, że episkopat pragnie harmonijnej współpracy z władzami państwowymi i zgodnie ze swym posłannictwem działać stale dla dobra Ojczyzny, nie wchodząc w politykę partyjną, którą prasa różnych kierunków niesłusznie episkopatowi podsuwa. Pragnie atoli episkopat, aby Wysoki Rząd ze swej strony otoczył kościół katolicki szczerą opieką i aby władze państwowe w zarządzeniach swych unikały wszystkiego, co by katolików mogło niepokoić i nieprzychylnie do Rządu usposobić" (Dz. U.R.P., nr 124 z 1926r., poz. 714). Charakterystyczna jest tu warunkowość tych deklaracji. Przedstawiciele kościoła występowali w stosunku do rządu jako równorzędny partner, zgłaszali możliwość lojalnej współpracy, ale pod warunkami określonymi dość ogólnikowo. Chodziło o to — jak pisał kardynał Hlond — by rząd unikał wszystkiego, co by mogło katolików niepokoić lub nieprzychylnie do rządu nastawić.

Ogólnie biorąc, ten postulat zapewnienia kościołowi uprzywilejowanego stanowiska, a klerowi maksymalnej swobody działania, był przez władze sanacyjne przyjęty i przestrzegany. W ciągu następnych lat zostały wydane liczne rozporządzenia wykonawcze i zarządzenia władz, które w sposób znaczący zwiększyły uprawnienia kleru. Obok zarządzeń z dziedziny nauki szkolnictwa, były to następujące rozporządzenia: Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów i Ministra Spraw Wojskowych z dn. 25.11.1926r., które regulowało sprawę duszpasterstwa wojskowego i dawało duże możliwości oddziaływania na armię, Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dn.23.2.1927r. dało specjalne przywileje dla duchownych i zakonników odbywających karę więzienia i aresztu zapobiegawczego (Dz. Urz. Min. Spraw. Nr 5, 1927r.)

Rozporządzenie prezydenta R.P. z dn. 7.2.1928r. przyznawało władzom kościelnym znaczne ułatwienia przy wpisywaniu do ksiąg hipotecznych własności osób prawnych kościelnych i zakonnych (Dz. U.R.P., nr 16. 1928r.)

Rozporządzenia z maja 1931 roku i marca 1933 roku znosiły obowiązujące dotąd postanowienia sprzeczne z konkordatem (Dz. U. R. P., nr 16, 1928r.).

Wreszcie rozporządzenie prezydenta R. P. z 28 stycznia 1934r. o stowarzyszeniach służących katolickim celom religijnym wyłączyło organizacje katolickie spod mocy obowiązującego prawa o stowarzyszeniach i przyznawało im znaczne ułatwienia w działalności/Dz. U. R. P. nr. 9, 1934r.//

Wydane przepisy w większości przypadków wprowadzały w życie postanowienia konkordatu, ale czyniły to w sposób rozszerzający ich interpretację w sensie dla kościoła korzystnym.

Nie tylko w ustawodawstwie, ale i w praktyce, w działalności władz istniała z góry narzucona tendencja do specjalnego faworyzowania spraw kościelnych i duchowieństwa. W tej sprzyjającej atmosferze rozwijała się bujnie działalność organizacyjna kościoła, rosła liczba stowarzyszeń katolickich, obejmując swym zasięgiem coraz to nowe dziedziny życia publicznego.

Wszystkie te organizacje i stowarzyszenia kierowane były przez Akcję Katolicką, będącą swego rodzaju nadbudową zrzeszeń katolickich działających pod wpływem kleru. W ofensywie stowarzyszeń i Akcji Katolickiej czyli krótko mówiąc klerykalizacji życia, szczególny nacisk został położony na działalność wśród młodzieży. Osiągnięcie decydującego wpływu na naukę i wychowanie, zdobycie rządu dusz nad młodym pokoleniem to były zasadnicze cele i obóz klerykalny walczył o nie z największą zaciętością. W tej dziedzinie (podobnie jak i w hierarchicznym ustroju Akcji Katolickiej) podkreślano zasady katolickiego wychowania młodzieży. Wiadomości Archidiecezjalne Warszawskie w nr 4 z 1929 roku piszą: „Z tej mądrej a ojcowskiej pedagogiki Kościoła wynika, że dwoma zasadniczymi celami powinien się kierować katolicki ruch młodzieży, odcinając się tym samym ostro i całkowicie od wszelkich innych organizacji, które wyłaniają się z nowoczesnego społeczeństwa. Z jednej strony, powinien on czerpać wszelkie natchnienie ideowe i energię wewnętrzną z wiary i boskiego płomienia łaski do tego stopnia, iżby w swych zamierzeniach był ruchem istotnie religijnym i by ten charakter niedwuznacznie i stanowczo przejawiał się na zewnątrz. Z drugiej strony, ruch ten powinien być ściśle i jedynie podporządkowany hierarchii kościelnej, owej najwyższej instytucji, której wyłącznie Chrystus powierzył skarby swej nauki, swego prawa i zbawienia".

Walka o opanowanie młodzieży łączyła się ściśle z walką o opanowanie szkolnictwa, przynajmniej podstawowego i średniego, o uzyskanie kontroli nad nauczaniem. Toczyła się ona pod hasłem „szkoły wyznaniowej", w której uczniowie i nauczyciele byliby wyłącznie katolikami i w której wzbronione by było głoszenie jakichkolwiek poglądów sprzecznych z nauką kościoła. W dziedzinie szkolnictwa nacisk kleru był tak ogromny a władze ustępliwe, że Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wydał w grudniu 1926 roku rozporządzenie o nauce szkolnej religii katolickiej (Dz. U. R. P. nr.1, z 1927r.). Ten tzw. okólnik Bartla wprowadzał we wszystkich zakładach naukowych, z wyjątkiem szkół wyższych, poza obowiązkową nauką religii także obowiązek uczestniczenia młodzieży szkolnej w praktykach religijnych a nauczyciele zostali zobowiązani do kontroli tego zarządzenia. Wprowadzenie takiego przymusu było wyraźnym pogwałceniem wolności sumienie zagwarantowanej w konstytucji. W ślad za nim nastąpiły dalsze, które uzależniały dobór katechetów i nauczycieli religii w szkołach od decyzji władz duchownych. Ten kościelny personel religijny, uniezależniony od władz świeckich, stanowił na terenie szkół czynnik odrębny, dążący konsekwentnie do uzyskania decydującego wpływu na proces nauczania i całe życie szkoły. Taka klerykalizacja szkolnictwa spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem nauczycieli. Dali oni temu wyraz na walnym zjeździe Związku Nauczycielstwa Polskiego. W odpowiedzi episkopat 9 sierpnia 1930 roku wydał odezwę atakującą w sposób zdecydowany ZNP i całe nauczycielstwo. Zarzuca się w niej „znieprawianie duszy młodego pokolenia", podburza rodziców przeciw nauczycielom i wzywa do występowania z szeregów ZNP.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kościół w PRLu
Kształtowanie relacji państwo-kościół w Konstyt.

 Zobacz komentarze (1)..   


« Kościół w Polsce   (Publikacja: 24-05-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Adam Trzciński
Ur. 1945. Nauczyciel i wykładowca akademicki, konsultant historyczny, uczestnik konferencji filozoficznych i historycznych o zasięgu międzynarodowym. Posiada wyższe wykształcenie historyczne i filozoficzne. Mieszka w Dobroszycach k. Oleśnicy.

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Tadeusz Kotarbiński: niewykorzystany symbol polskiej tolerancji i dialogu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5897 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365