|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Filozofia Złota Księga moich spotkań z filozofią XVII i XVIII w. [1] Autor tekstu: Andrzej Rusław Nowicki
IMPERIALE, Giovanni z Vicenzy 1596-1670.
Myślicieli, którymi zajmowałem się jako historyk filozofii, można podzielić
na dwie grupy według "miejsca zamieszkania" na dwóch półkulach,
które można nazwać: półkulą Dnia i półkulą Nocy. Na półkuli dziennej
blisko bieguna znajdują się ci myśliciele, o których napisano już tysiące
książek i którzy są "powszechnie" znani — przynajmniej z nazwiska. Na półkuli nocnej znajdują się myśliciele
zapomniani, których dzieł „się nie czyta" i o których "się
nie pisze". W każdym przypadku wybór myśliciela na przedmiot badań związany
jest z ryzykiem. Jeśli się wybiera myśliciela znanego, wysuwane
będą zarzuty, że powtarza się to, co zostało już o nim napisane
przez innych, albo — jeszcze poważniejsze — że w sposób zuchwały proponuje
się własną interpretację, zamiast powtarzać to, co zostało ustalone przez
autorytety naukowe. Zawsze jednak jest szansa, że blask myśliciela uznanego za
gwiazdę pierwszej wielkości opromieni tego, co o nim pisze, a więc zostanie
zauważony. W drugim
przypadku trzeba opromienić zapomnianego myśliciela własnym blaskiem,
podejmując ryzyko, że skoro nikt nie sięga do jego dzieł a nawet nie słyszał o jego istnieniu, to nikt nie sięgnie do pracy napisanej przez nas o nim.
Popada się wtedy w depresję wywołaną przekonaniem, że straciliśmy wiele
czasu i energii na pracę, która nikomu do niczego nie jest potrzebna, ale z tej depresji może nas wyrwać myśl, że dokonaliśmy „odkrycia", które
jest wkładem do nauki, że wzbogaciliśmy wiedzę o przeszłości, że
potrafimy „wskrzeszać zmarłych", wydobywać ich z głębokiego Mroku
Zapomnienia. Zwłaszcza, jeśli
znajdzie się przynajmniej jeden czytelnik, którego nasze odkrycie
zainteresuje. Pisałem o tym kilka
razy, a jednej z takich prac dałem tytuł z łacińskiego wiersza o Vaninim: „… et stellas suo lumine pascit"
(karmi gwiazdy swoim światłem, "Meander" 1976, nr 4, s. 145-151).
Jednego z takich myślicieli, którego „wskrzesiłem" wspomina moja
praca: "Giovanni Imperiale (1596-1670), jego Muzea i Noce" ("Archiwum
Historii Filozofii i Myśli Społecznej", 1969, vol. 15, s. 145-158). "W filozofii człowieka
rozwijanej przez Imperialego można wyodrębnić pięć następujących
wątków:
- zafascynowanie różnorodnością umysłów ludzkich i podejmowane w związku z tym próby klasyfikacji;
- poszukiwanie obiektywnych
czynników różnicujących umysły
ludzkie;
- zauważenie aktywności umysłu ludzkiego;
- humanistyczna koncepcja wielkości człowieka oparta na wartościowaniu ludzi w
zależności od ich wkładu w kulturę
- wolnomyślne rozważania nad społecznymi funkcjami religii".
Najbardziej zafascynowały mnie
jego rozważania o wpływie wiatrów i gór na usposobienie
człowieka. Wiatry, w zależności od tego, z których stron świata wieją,
mogą budzić złość, przygnębienie albo radość i zapał do pracy. Góra
zasłania nas przed działaniem określonych wiatrów i wtedy nasz nastrój i charakter jest kształtowany przez inne wiatry. Imperiale jest obecny w mojej
książce: „Człowiek w świecie dziel" (1974, s.122-25)
SPINOZA,
Benedykt 1632-1677. O tym, że wolę Spinozę od bohaterów „Trylogii" Sienkiewicza
pisałem już w wypracowaniu szkolnym z 1932 roku, opublikowanym przez mojego
nauczyciela w "Ogniwie" z 15.4.1933.
Moje pierwsze prawdziwe spotkanie ze Spinozą: od 22 czerwca 1939 do15
marca 1940. Przestudiowanie w oryginale wszystkich
jego dzieł, wpisanie do „Dzienników lektury" i syntetyczne
opracowanie całości.
Moim ulubionym dziełem Spinozy pozostał na zawsze "Tractatus
Theologico-Politicus", przestudiowany powtórnie w roku 1957. W dziele tym
najbardziej zainteresowało mnie objaśnienie hebrajskiego terminu "el
ruach", który w polskim przekładzie
tłumaczony jest jako „Duch Boży", a w rzeczywistości oznacza
„wielką wichurę".
To,
co miałem do powiedzenia o Spinozie, powiedziałem na wykładzie dla aktywu
laickiego 11 maja 1957 (Ateizm a religia, 1957, s.189-192) i powtórzyłem w książce
„Wykłady o krytyce religii" (1963, s. 73-75). Później do studiów
nad Spinozą nie wracałem. Od monizmu Spinozy (a tym bardziej od dualizmu
Kartezjusza) zawsze znacznie bliższy był mi pluralizm Leibniza.
ŁYSZCZYŃSKI,
Kazimierz 1634-1689.
Przedmiot fascynacji od 1934 roku. Od tego czasu przez całe życie jest jednym z najważniejszych przedmiotów moich badań, a jego ateizm jest dla mnie tą
tradycją polskiej myśli, w której jestem najsilniej zakorzeniony.
W 1989 dokonałem następującej rekonstrukcji filozofii Łyszczyńskiego, wyodrębniając w niej sześć części:
1 -
Ontologia, której centralną kategorią jest Natura istniejąca wiecznie;
wszystkie zjawiska mają charakter naturalny, dadzą się wyjaśnić „działaniami
Natury" i „prawidłowym następstwem zjawisk"; na żadne cuda nie
ma tu miejsca,
2 — Filozofia języka, znajdująca swój wyraz w twierdzeniu, że nie wszystkim nazwom odpowiadają istniejące realnie
byty, a więc, że niektóre nazwy mają charakter „chimeryczny" tzn.
nie odpowiadają im żadne realne byty, ponieważ istnienie takich bytów jest
niemożliwe; można je sobie tylko pomyśleć, — według tej klasyfikacji nazw
„Bóg" to "mera chimaera",
3 — Antropologia
filozoficzna, ujmująca człowieka jako "twórcę". Łyszczyński był
jednym z pierwszych myślicieli polskich posługujących się pojęciami
"homo creator" i"homini creatores". Człowiek, według tej
antropologii bez Boga, ale przeciwnie, to
Bóg został stworzony przez umysł ludzki,
4 — Aksjologia, w której najważniejszymi wartościami negatywnymi są „uciemiężenie" i „kłamstwo", będące narzędziem uciemiężenia, a najważniejszymi wartościami pozytywnymi -"prawda" i „wyzwolenie z uciemiężenia",
5 — Ateistyczna krytyka
religii, negująca istnienie Boga, diabła, cuda, opatrzność, nakazy i zakazy
religijne, demaskująca społeczną funkcję religii,
6 — Utopia społeczno-polityczna, wizja społeczeństwa bez władców,
panów, sędziów, duchowieństwa; wizja społeczeństwa opartego na prawdzie i wolności
(od uciemiężenia).
Napisałem o nim bardzo wiele prac drukowanych w latach 1957-1989. Najważniejsze z nich to — rozpoczynające nową
epokę w dziejach badań — „Pięć fragmentów z dzieła "De non
existentia Dei Kazimierza Łyszczyńskiego (według rękopisu Biblioteki Kórnickiej
nr 443" ("Euhemer" 1957, nr 1) i inne „Studia nad Łyszczyńskim",
drukowane w "Zeszytach Filozoficznych Euhemera"
nr 3(1962) i nr 4 (1963) i w "Euhemerze"(1965,
1966, 1971), hasło "Łyszczyński" w "Polskim Słowniku
Biograficznym", t. XVIII, z. 4 (1973, s.609-610), praca o Łyszczyńskim w języku
włoskim w „Profili scelti di pensatori polacchi: Grzegorz z Sanoka — Kazimierz Łyszczyński — Jan Matejko"
("Atti dell`Accademia di Scienze Morali e Politiche", vol.84 (1973),
s. 211-243), „Ikonografia Łyszczyńskiego" w książce "Portrety filozofów" (1978, s.280-289), „Udział
biskupów w sądzie nad Łyszczyńskim" ("Euhemer" 1988, nr 2,
s.69-83). "Kazimierz Łyszczyński (1634-1689)", Łódź 1989, s.80, "Trzechsetlecie śmierci
Kazimierza
Łyszczyńskiego w Warszawie, Wilnie i Astramieczewie", "Ruch
Filozoficzny", t. XLVII, 1990, nr 3, s. 1191-193.
HOLBACH
Paul
1723-1789.
Czytałem prace kilkudziesięciu przedstawicieli francuskiego Oświecenia i u każdego — od Mesliera przez Voltaire`a, Monteskiusza,
La Mettrie, Helwecjusza, Diderota, D`Alemberta, Condorceta,
Naigeona, do Brissota, Lequinio, Salaville`a, Clootsa,
Maréchala, Babeufa i Cabanisa — znajdowałem bliskie mi idee Wolności, Równości, Braterstwa Narodów,
Postępu, Oświecenia, kult Rozumu, Nauki i Sztuki, więc kilka wybranych osób
znajduje się tu w charakterze
reprezentantów całej epoki. Początkowo najbardziej interesowała mnie oświeceniowa
krytyka religii, potem także materialistyczna ontologia, elementy socjalizmu
utopijnego, estetyka i pedagogika, a najtrwalsze okazało się zainteresowanie
oświeceniowa aksjologią i elementami ergantropii. Wybrałem
do Panteonu Holbacha, ponieważ jego
„System przyrody" (1770, polski przekład Klemensa Szaniawskiego 1957)
jest, moim zdaniem, najpoważniejszym dziełem francuskiego Oświecenia z dziedziny ontologii, a cały drugi tom wypełniony jest rozwiniętą krytyką
religii. Moje
spotkania z Holbachem zaczęły się w latach 50-tych
od przeczytania takich
prac jak „Kieszonkowa teologia", „Święta zaraza",
„Zdemaskowanie chrześcijaństwa"; później przestudiowałem
"System przyrody" i przytoczę tu kilka myśli, które są mi najbliższe.
„Przyroda nie jest niczyim dziełem. Przyroda istniała zawsze sama przez
się (...) jest olbrzymią pracownią, zaopatrzoną w tworzywa i produkującą
wszelkie potrzebne jej do działania narzędzia" (t. II, s149) — zdania te
zawsze były i są do dziś ontologicznym
fundamentem mojego ateizmu. Holbach trafnie krytykuje teologiczne pojęcie
„bezwładnej i martwej materii niezdolnej do samodzielnego działania",
wykazując, że „materia nie jest bynajmniej martwa, że z istoty swej
aktywna i z konieczności istniejąca przyroda posiada dość energii, by
wytworzyć wszystkie byty, jakie w sobie zawiera, i wszystkie zjawiska, jakie
widzimy" (t. II, s.319). Moją
znajomość materializmu, w pięciu wersjach: (Lukrecjusz,
lewica arystotelesowska, Holbach, Feuerbach, Engels),
można zauważyć w pracy
habilitacyjnej, gdzie eksponowane jest przede wszystkim pojęcie „aktywnej
materii" u Bruna i innych myślicieli renesansowych
„Sercem" filozofii Holbacha jest najbardziej przeze mnie
kochany fragment „Systemu przyrody": „Pragnienie nieśmiertelności,
czyli życia w pamięci ludzkiej, było zawsze namiętnością wielkich dusz;
stanowiło ono zawsze motor działalności tych wszystkich, którzy odegrali na
ziemi wielka rolę (...) we wszystkich swoich poczynaniach mieli zawsze na względzie
potomność i żywili nadzieję oddziaływania na dusze ludzkie nawet wtedy, gdy
już sami nie będą istnieli(...)
Umarli decydują często na przeciąg wielu lat o losie żyjących
(...) Pragnienie zdobycia sobie uznania
przyszłych pokoleń i uczynienia naszego imienia miłym potomności jest
pobudką godną szacunku, jeżeli każe nam przedsiębrać
rzeczy, których użyteczność może wywrzeć wpływ na ludzi i narody
jeszcze nie istniejące (...) Złóżmy kwiaty na grobach
Homera, Tassa, Miltona. Oddajmy cześć nieśmiertelnym cieniom
tych (...) których pieśni dziś jeszcze wzbudzają w naszej duszy
najtkliwsze uczucia. Błogosławmy pamięć wszystkich dobroczyńców ludów, którzy
przynosili zaszczyt ludzkości (...)
Starajmy się zasłużyć naszym życiem na pochwały potomności" (t. I,
s. 336-342).
1 2 3 Dalej..
« Filozofia (Publikacja: 16-05-2008 )
Andrzej Rusław NowickiUr. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 52 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5888 |
|