|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Filozofia Złota Księga moich spotkań z filozofią XIX w. [1] Autor tekstu: Andrzej Rusław Nowicki
Rejestr myślicieli mieszkających na moim Polu Daimoniona. Spis moich ważniejszych prac o tych myślicielach. Próba odpowiedzi na pytanie: co od Nich wziąłem do budowania własnego systemu filozoficznego.
MICKIEWICZ,
Adam 1798-1855.
Kiedy w roku 1932, mając 13 lat, dokonałem samodzielnie „odkrycia",
że filozofia jest wartością, która nadaje życiu godność i sens, zacząłem
odczuwać potrzebę znajdowania głębi filozoficznej także w dziełach poetów.
Już wtedy kochałem Mickiewicza jako poetę, ale — żeby go móc cenić — musiałem właśnie wtedy znaleźć informacje, że był na wykładzie Hegla,
że czytał Spinozę a przede wszystkim zauważyć jego wierszowane „Zdania i uwagi". Potem (w latach trzydziestych) gorącą sympatię do Mickiewicza
jako myśliciela wzbudziła we mnie jego publicystyka z „Trybuny Ludów", a w latach pięćdziesiątych wielokrotnie czytane Wykłady w College de France. Zafascynowało mnie to, że Mickiewicz wypracował własną
wersję Socjalizmu, że łączył ją z hasłami Rewolucji Francuskiej, że
potrafił łączyć gorący patriotyzm z ideą Braterstwa Ludów, że pod
powierzchnią podziału wierzeń na wyznania religijne
potrafił zauważyć rzeczywisty podział
na „religię Wolności" i „kult dolarów", a podziw mój
wzbudziły zwłaszcza rozważania Mickiewicza
nad mocą myśli, która potrafi „obalać trony", budzić
entuzjazm, elektryzowaći rozpłomieniać
ludzi. Pisałem o tym w książce "Wyklady o krytyce religii w Polsce"
(1965, s.82-91).W 1980 roku
zachwyciły mnie głęboki e myśli wiersza „Do Joachima Lelewela", a zwłaszcza fragment, który powinien być zacytowany właśnie w tej
„Złotej Księdze moich Spotkań z Filozofią":
"Nieraz
myślisz, że zdanie urodziłeś z siebie,
A ono jest wyssane w macierzystym chlebie,
Albo nim Nauczyciel poił ucho twoje,
Zawżdy część własnej duszy mieszając w napoje".
Jest w tym czterowierszu cenny wkład do ergantropii i inkontrologii z zuchwałym porównaniem
gorącego kontaktu duchowego Ucznia z Nauczycielem do eucharystycznej obecności
Mistrza w chlebie i winie. Pisząc 4 października 1986 roku „Ateistyczny
sens teologii eucharystii", nie zdawałem sobie sprawy, że
„macierzystym chlebem" mojego tekstu jest wiersz Mickiewicza „Do
Joachima Lelewela".
Wreszcie w latach 90-tych zafascynowała mnie — znaleziona u Mickiewicza — „świętojańska filozofia języka".
FEUERBACH
Ludwig 1804-1872. W latach 1935-1939 słyszałem wiele o Feuerbachu od Kazimierza Czapińskiego i czytałem to, co napisał o nim Engels i co znajdowało się w podręcznikach
historii filozofii. Pierwsze prawdziwe spotkanie zaczęło się
5 września 1939 roku od czytania własnego egzemplarza "Gedanken űber
Tod und Unsterblichkeit" (wyd. 1876, stron 408) — działania wojenne
przerwały lekturę na cały miesiąc, ale w październiku 1939 dokończyłem ją i prawdopodobnie właśnie ta książka stała się jednym z fundamentów mojej
filozofii (ergantropii, inkontrologii, ateistycznej perspektywy nieśmiertelności), a nawet spacjocentryzmu.
Patrząc na moje życie z perspektywy minionych 80 lat — wypełnionych mnóstwem
spotkań z setkami filozofów — dochodzę do przekonania, że najwięcej łączy
mnie z Feuerbachem: znajdowanie sensu życia w czytaniu, myśleniu i pisaniu,
fascynacja historią filozofii i religioznawstwem, walczący ateizm, w którym
negacja religii staje się ekspozycją pozytywnych treści ateizmu, kult
Kopernika i Bruna ...
W tym miejscu trzeba otworzyć „złoty nawias", żeby
przypomnieć słowa Feuerbacha:
„Pierwszym
rewolucjonistą nowszych czasów był
(...) Polak (...) Mikołaj Kopernik (...) Obalił wiarę w nieruchomość
Ziemi (...) i przez to otworzył szeroko bramy przed
wszystkimi innymi i dalszymi rewolucjami na Ziemi (...) mistrz Kopernik
odjął Biblii jej reakcyjną czarodziejską moc (...) Kiedy Biblia przestaje
mieć głos w rzeczach astronomii,
traci go również w innych sprawach (...) Kopernik przeniósł również
duchowe centrum świata chrześcijańskiego, Biblię, do klasy ludzkich błędnych
książek" (Przyrodoznawstwo i rewolucja, t. II, s.406-409). A entuzjazm
Feuerbacha dla Bruna był tak wielki, że zaczął się uczyć języka włoskiego
tylko po to, żeby móc przeczytać włoskie dialogi Bruna w oryginale. I nikt nie
sprawił mu tak wielkiej radości, jak ten przyjaciel, który go nazwał "Iordanus
Brunus redivivus".
W roku 1954 moją ukochaną — na całe życie — książką — stały się
"Wykłady o istocie religii" (wyd.
1953, stron 333, przeł. Eryk
Skowron i Tadeusz Witwicki), które czytałem kilkanaście razy i omawiałem
ponad sto razy na wykładach i odczytach, i setki razy przywoływałem w pracach drukowanych.
W roku 1957 przestudiowałem w języku niemieckim „Leibniza"
(stron 295), podziwiając mistrzostwo Feuerbacha w uprawianiu historii
filozofii.
W 1959 przestudiowałem „O istocie chrześcijaństwa" (1959,
przeł. Adam Landman, stron 463), a w czerwcu 1961 jedną z najlepszych książek o Feuerbachu: Henri Arvon: Feuerbach
ou la transformation du sacré, s. 183).
W latach 1980-1989 "żyłem Feuerbachem" jako promotor pracy doktorskiej mojej uczennicy, Anny
Kossowskiej ("Filozofia kultury Ludwiga Feuerbacha", obrona doktorska
8.11.1989), studiując — równolegle z nią — dzieła tego myśliciela, jego listy, prace na jego temat, wypełniając
rozmowy z doktorantką i pisane do niej listy niezliczonymi "feuerbachianami". Z różnych prac doktorskich pisanych pod moim kierunkiem, to był jeden z tych
tematów, w który byłem (i wciąż jeszcze jestem) najbardziej zaangażowany
intelektualnie i emocjonalnie.
Kiedy w roku 1988 ukazały się dwa dalsze tomy dzieł Feuerbacha (w
przekładzie Krystyny Krzemieniowej i Mirosława Skwiecińskiego), kupiłem je
21 marca 1988 i przeczytałem „jednym tchem" (tom II — „Zasady
filozofii przyszłości", s.483 od 21
do 25.3.1988, tom I — „Myśli o śmierci i nieśmiertelności", s.488, od 26 do 31.10.1988). Nie ma chyba
drugiego takiego filozofa, w którym znalazłem i wciąż znajduję tyle myśli
„dla siebie". Należy on oczywiście do myślicieli najczęściej
przeze mnie przywoływanych.
Pisałem o nim m.in. w pracach: "Feuerbach o istocie religii"
(„Trybuna Wolności" nr 9 z 24.2.-2.3.1955), „Ateizm Feuerbacha"
(""Głos Robotniczy", Łódź, nr 87 i 88 z 11 i 12.4.1957), w książce „Ateizm a religia" (cztery wykłady z maja 1957, cztery wykłady,
1957, s. 153-278, wyd. 2, 1960), w książkach „Wypisy z historii krytyki
religii" (1962, s. 329-350),"Wykłady o krytyce religii" (1963, s. 99, 100, 105-106, 116-120, 131-133 -nawet
tytuł tej książki nawiązuje
do Feuerbacha), "Centralne
kategorie filozofii Vaniniego" (1970, s. 15, 101, 237, 265), „Człowiek w świecie dzieł" (1974, s.48, 108, 127, 133-135, 139, 1241, 144, 241,
270, 292-293, 306, 346, 349), „Portrety filozofów" (1978, s. 11, 13,
209, 340, 363), „Zarys dziejów krytyki religii" (1986, s.16, 40, 49,
59, 64-65, 80-81, 84, 118, 131, 163, 232), „Spotkania w rzeczach"
(1991, s.15, 98, 111, 123, 134, 137, 146-147, 150-152, 156, 169-170, 219,
246-248, 253, 262, 305, 318, 347, 352). Recenzowałem także książki o Feuerbachu np. Francesco Tomasoni: "Feuerbach
e la dialettica dell`essere con la pubblicazione di due scritti inediti" (Firenze
1982 , "Euhemer" 1983, nr 4,
s. 94-96).
Przytoczę kilka „złotych myśli" Feuerbacha dla pokazania jak
bliskie są tego, co stanowi rdzeń mojej „filozofii spotkań w rzeczach":
„Geniusz artystyczny tworzy (...) z pełni swojej duszy, w której
stanowi jedno ze swymi produkcjami (...)
Dlatego dzieła autentycznej sztuki (...)
są dziełami wypełnionymi duchem, mającymi duszę" (Myśli o śmierci i nieśmiertelności, WP, I, s.112), „Wkładam siebie w przedmiot, który kocham" (tamże s. 159), „Nie siebie samego, ale twój ukochany
przedmiot uznajesz za swoje prawdziwe
ja" (s. 162). Twórca
systemu filozoficznego „jest artystą; historia systemów filozoficznych
jest galerią obrazów, pinakoteką rozumu" (s.389), „Piszę (...)
dla istot rozumnych, a więc dla istot, które dzięki własnemu rozumowi
uzupełniają myśl innej istoty" (t. II, s. 184), „Tylko przez swoje
uzewnętrznienie urzeczywistnia się
to, co wewnętrzne" (s. 342), „Człowiek uświadamia sobie siebie
samego w przedmiocie (...) Dzięki przedmiotowi poznajesz człowieka (...)
przedmiot jest objawioną istotą człowieka, jego prawdziwym, obiektywnym
Ja" („O istocie chrześcijaństwa", s. 45), „Cóż bowiem
innego znaczą takie słowa, jak: czynić, tworzyć, sprawiać, jeśli nie to, że
coś, co jest tylko subiektywnym i w tym sensie niewidzialnym, nieistniejącym,
czyni się czymś przedmiotowym, zmysłowym tak, by także inne, ode mnie różne
istoty znały to i korzystały z tego, że tworzę coś poza mną, coś, co jest
różnym ode mnie?" (s. 195) .
Gdyby nie to, że źródłami inspiracji były dla mnie także dzieła
stu innych filozofów, a także dzieła poetów, malarzy, kompozytorów i refleksja nad historią, nad własnymi przeżyciami i własnym
warsztatem historyka filozofii i filozofa kultury, sam postawiłbym
sobie zarzut, że to, co wydaje mi się
moim własnym systemem filozofii spotkań w rzeczach, jest w rzeczywistości
tylko rozwijaniem myśli wziętych od Feuerbacha.
Max
STIRNER
1806-1856. W marcu 1938 przestudiowałem w oryginale jego dzieło (Der Einzige und
sein Eigentum) i właśnie z tego dzieła wziąłem przeciwstawienie konkretnej
jednostki, która jest kimś „jedynym", abstrakcyjnemu pojęciu
„człowieka", w którym absolutyzuje się cechy ogólne, dokonując
abstrakcji od cech jednostkowych.
Akceptowałem
jego ateizm (oczywiście zauważyłem nawiązanie Stirnera do Lukrecjusza, do
fragmentu o Ifigenii) i anarchizm (do dzisiejszego dnia zachowałem żywioną w latach 1935-1939 gorącą sympatię do Williama Godwina, Bakunina, Proudhona,
Kropotkina, Abramowskiego i innych anarchistów. Pamiętam, że w gimnazjum,
zapytany przez nauczycielkę niemieckiego o moje poglądy polityczne, odpowiedziałem, że jestem „młodym anarchistą". Napisałem dla
Witwickiego — przeciw Witwickiemu — płomienną obronę Stirnera przed zarzutem
patologicznego solipsyzmu, podając jako decydujący argument, że człowiek, który
pisze i drukuje książkę dla czytelników i wzywa ich do organizowania się w Związek dla obrony każdej jednostki przed „upiorami" — nie może być
nazwany solipsystą, dla którego inni ludzie są tylko wytworami jego wyobraźni.
Stanąłem po stronie Strirnera nie tylko przeciwko Witwickiemu, ale także
przeciwko Marksowi; nie zgadzałem się zresztą nie tylko z jego
krytyką Stirnera, ale również z krytyką Bakunina, Proudhona a zwłaszcza
Feuerbacha. Wiedziałem, że od Stirnera wziął pojęcie „Upiorów" (Gjengangere)
Henrik Ibsen, a ponieważ ten pisarz norweski kojarzył mi się przede wszystkim z suitą Griega ("Peer Gynt"),
więc moje masy apercepcyjne opromieniły Stirnera blaskiem mojej ukochanej
muzyki. Niestety, na temat Stirnera nie opublikowałem nic godnego uwagi.
1 2 3 Dalej..
« Filozofia (Publikacja: 29-05-2008 )
Andrzej Rusław NowickiUr. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 52 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5905 |
|