Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.376 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Żaden człowiek nie ma możliwości wyboru kraju, w którym przychodzi na świat, ani osobowości swoich rodziców. Dlatego nie istnieją racjonalne powody do prawnej dyskryminacji ludzi ze względu na ich płeć, rasę czy pochodzenie społeczne.
 Światopogląd » Etyka świecka

Ateizm walczący i deliberujący
Autor tekstu:

W sierpniowym „Świecie Nauki" ukazała się zjadliwa recenzja "Poradnik politruka" książki znanego francuskiego ateisty Michela Onfraya. Jej autor, fizyk, prof. Jerzy Kowalski- Glikman, po odśpiewaniu refrenu dość znanej przyśpiewki apologetów, że „Dawkins złym i niepoważnym filozofem jest", po odmalowaniu karykatury „Traktatu ateologicznego", kończy emfatycznym credo: „W moim najgłębszym przekonaniu bez transcendencji bowiem niemożliwa jest jakakolwiek głębsza refleksja. Nie można poważnie myśleć o świecie bez uświadomienia sobie obecności Tajemnicy."

W Racjonaliście opublikowaliśmy recenzję Onfraya, której autorem jest biolog, który wprawdzie wyobraża sobie życie bez Transcendencji, niemniej odnosi się do pracy francuskiego ateisty z równą niechęcią.

Onfrayowi można faktycznie wiele zarzucić. Prawem gatunku takiego jak manifest jest przejaskrawianie i upraszczanie, skąd łatwo za szybko odrzucić Onfraya, odczytując jego tekst jakby był naukową rozprawą.

Niewątpliwie dużo więcej naukowego reżimu zachowuje Dawkins. Niemniej współczesny ateizm nie kończy się na Richardzie Dawkinsie. Dla mnie takie pisarstwo ateistyczne jak płomienny manifest Onfraya jest istotnym uzupełnieniem panoramy współczesnego ateizmu. Dawkins może momentami irytować co wrażliwszych humanistów swym dość lekceważącym stosunkiem do filozofii i humanistyki. Onfray może irytować tym, że nie zawsze jest na bieżąco ze współczesną myślą naukową. Dla mnie obaj są ważni, i obaj dostarczają istotnych inspiracji i syntezy myśli ateistycznej. Poniekąd uzupełniają się wzajemnie (mając oczywiście na względzie, że poza nimi jest szereg innych ważnych dla ateistów autorów).

Wracając do krytyki Onfraya. Opublikowana przez nas krytyka niestety momentami polemizuje z Onfrayem przez sprowadzanie jego tez do absurdu i karykatury. Przykładowo nie zniesmacza mnie ani nie odrzuca stwierdzenie, iż diabeł budzi sympatię ateistów. Przy kreacji bezpłciowego anioła i raju, wypranych z jakichkolwiek pierwiastków ludzkich, diabeł jako opozycja istotnie budzi tutaj sympatię. Ale, co oczywista, nie jako twór realny, lecz jako postać literacka. Jako pozytywny bohater. Nie można przecież z Onfraya robić głupca, który namawia ateistów do wiary w diabła.

W przypadku dwóch kwestii spornych między Onfrayem a jego krytykiem, zdecydowanie muszę stanąć po stronie Onfraya. Pierwsza kwestia to podważanie tez Onfraya przez stwierdzenie o antyreligijnych reżimach komunistycznych. Na łamach Racjonalisty pisaliśmy o tym niejednokrotnie: te reżimy nie były antyreligijne, lecz religijne inaczej. Polecić można choćby ten tekst: Chrzescijanstwo a komunizm albo ten: Myśl wolna i powolna a prawdy perswazyjne — które jednak należy traktować jako przyczynki do tematu, opracowanego gruntownie w książkach wydawnictwa związanego z krakowskim religioznawstwem na UJ: „Religiopodobny komunizm" oraz „Wiara człowieka radzieckiego". Zwłaszcza ta druga pozycja jest godna polecenia, gdzie komunistyczny reżim totalitarny jest rozbierany na części pierwsze jako system religijny par excellence.

Drugi punkt w którym staję po stronie Onfraya to sugestia jakoby chrześcijaństwo stworzyło współczesną naukę, demokrację i prawa człowieka. To że powstały w chrześcijańskim otoczeniu nie jest dowodem ich chrześcijańskiego rodowodu. Podobnie można by powiedzieć, że Stanisława Lema wydała polska ziemia, czyli polski katolicyzm. Wielokrotnie wykazywaliśmy bowiem, iż te wartości rozwijały się na ogół wbrew chrześcijaństwu niż pod jego wpływem. Jeśli komuś walka Kościoła z demokracją, prawami człowieka i nauką nie wystarczy jako argument, bo analizę sprowadza do mniej lub bardziej pewnych imponderabiliów i podskórności, mogę odwołać się do analiz pokazujących zasadniczo greckie korzenie współczesnej nauki. I znów, tekst w Racjonaliście jako przyczynek do tematu: Od mythosu do logosu. O wynalezieniu nauki, którego właściwym i gruntownym rozwinięciem jest świetna książka z którą każdy, kto chce się wypowiadać o historii nauki powinien się zapoznać: „Zapomniana rewolucja. Grecka myśl naukowa a nauka nowoczesna"

Onfray jest przedstawiony jako postmodernista, typowy modny francuski filozof lewicowy. Jest to obraz krzywdzący. Onfray jest bowiem w istocie krytykiem postmodernizmu, relatywizmu i modnych francuskich filozofów. Jest racjonalistą, obrońcą nauki i rozumu. Jedyny jego problem polega na tym, że nie do końca jest on na bieżąco ze współczesną myślą naukową, stąd i czasami bywa dość nieporadnym obrońcą nauki i rozumu. Zwłaszcza kiedy się powołuje na Freuda.

Profesor fizyki w „Świecie Nauki" sprowadził „Traktat ateologiczny" do całkowitej karykatury, do opowieści o tym, że Jezus nie istniał a św. Paweł był histerykiem — podanej w pseudonietzscheańskim stylu. Autor naszej recenzji odkrył u Onfraya nieco więcej. Według Pawła Koperskiego centralna oś książki sprowadza się do następujących tez: świat jest zły, przyczyną są wierzenia religijne, po ich obaleniu świat stanie się lepszy. W istocie jest to oś „prosta jak konstrukcja młotka", tyle że niekoniecznie niedorzeczna. Jeśli uważamy, że religia nie jest po prostu źle wykorzystywanym narzędziem, a czymś złym samym w sobie (bo np. niehumanistycznym, antyracjonalistycznym itd.), to choć samo jej redukowanie nie gwarantuje, iż nie zastąpi jej zło alternatywne, to jednak osłabianie religii jest przy takim założeniu osłabianiem zła. Nie musi się to kłócić z wiarą niektórych badaczy, że religia mogła być na wczesnych etapach rozwoju ludzkości jakoś adaptacyjnie korzystna. Oczywiście takie ujęcia pracy Onfraya w żaden sposób nie są zadowalające.

Traktat ma dużo zalet. Jest to żarliwa synteza krytyki religii, która może być porównywana do takich prac jak „Antychrześcijanin" Nietzschego, „Testament" Mesliera czy „Chrześcijaństwo a ludzkość" Stachniuka. Trzeba podkreślić, że jest to manifest, czyli coś, co bardziej się nadaje na płomienny wiec lub przybicie na drzwiach katedry — a nie do debaty czy polemiki. Onfray chce przede wszystkim wzbudzić zaangażowanie ateistów a nie dostarczać im usystematyzowanych argumentów w często nudnych polemikach z teistami. Każdy uczciwy intelektualnie ateista musi przejść w swojej drodze światopoglądowej mniej lub bardziej intensywny okres polemik z teistami. Ale że nie można stale deliberować o urojonym bycie, więc w pewnym momencie warto osiągnąć wyższy stopień „światopoglądowego wtajemniczenia". Mnie się dziś przyjemniej czyta ateistyczne manifesty aniżeli elaboraty o bezsensowności wierzeń religijnych. Mam dziś w sobie już tylko znikomą potrzebę polemiki z wierzącymi na temat ich wierzeń i doktryn religijnych. Znacznie pożyteczniejszą formą ateistycznej aktywności jest dla mnie udział w powoływaniu Kościoła Latającego Potwora Spaghetii lub Niewidzialnego Różowego Jednorożca.

Głównym jednak dla mnie walorem pracy francuskiego racjonalisty jest jej ładunek nietzscheański. Onfray dokonuje demistyfikacji religii, ale z równą pasją uderza w pseudoateizm, lub pseudosekularyzm, który ogranicza się po prostu do odrzucenia teologii, a w wymiarze społecznym jest bezwartościowy i nieodróżnialny od religii, zachowuje bowiem w całości jej system aksjologiczny. Dlatego właśnie „przewartościowanie wartości" nie jest „nietzscheańskim ekscentryzmem" lecz ateistycznym imperatywem. Musimy aktywniej i bardziej twórczo podejść do nowoczesnej etyki.


 Zobacz także te strony:
Traktat ateologiczny
Dlaczego trzeba bać się Michela Onfraya?
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Bądź hedonistą: to jest naturalny sposób czynienia dobra w świecie
Traktat ateologiczny

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (2)..   


« Etyka świecka   (Publikacja: 14-10-2008 Ostatnia zmiana: 10-10-2009)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6132 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365