Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.177 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Wanda Krzemińska i Piotr Nowak (red) - Przestrzenie informacji

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"W Kościele rzymskokatolickim rezygnacja została przyozdobiona we wszelkie cnoty (...). Dla człowieka przekazanie swego losu w ręce Boga jest aktem poddania"
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Witolda Gombrowicza prowokacje i koncepty [1]
Autor tekstu:

„Jego zachowanie — współżycie z ludźmi — miało wiele teatralnych rysów. Nie szukał dużej publiczności: dość mu było paru osób, w ostateczności jednej… aby rozpocząć z nimi grę, grę, w której partnerzy nie od razu mogli się połapać (o ile w ogóle rozumieli, co z nimi Gombrowicz wyrabiał). Była to oczywiście gra o prestiż, o zawładnięcie uwagą innego, a przynajmniej o zbicie go z tropu”. W ten oto sposób Jan Błoński w „Formie, śmiechu i rzeczach ostatecznych" pisze o Gombrowiczu-prowokatorze, Gombrowiczu-antykonformiście, w końcu: Gombrowiczu-artyście. Prowokacje i koncepty tego, do dziś przecież kontrowersyjnego, autora są integralną częścią jego twórczości, elementem, bez którego Gombrowicz zupełnie nie istnieje. Jego obecność w literaturze polskiej i światowej wydaje się być podyktowana właśnie tym oryginalnym stosunkiem do literatury, niepowtarzalną filozofią twórczości, unikalnym konceptem sztuki. W mojej pracy zatem pragnę zająć się nietuzinkowym artystą, który bezceremonialnie wkroczył w stabilny dotychczas i bezpieczny świat literackiej fikcji, siejąc zamęt oraz stawiając na nogi czytelników i zbulwersowaną obecnością tego enfant terrible literackiej sceny krytykę.

„Iwona, księżniczka Burgunda” to jedno z dramatycznych dzieci Gombrowicza. Powstała w 1933 a opublikowana pięć lat później sztuka w opinii samego autora nie jest szczególnie istotna: „to jest komedia, którą drukowałem w "Skamandrze", niedobrze pamiętam, co tam napisałem, ale to chyba mniej ważne". Niemniej — nie pomijając oczywiście innych dzieł autora — temu właśnie dramatowi chciałabym przyjrzeć się nieco bliżej, gdyż jawi mi się on jako świetny dowód na to, iż Gombrowicz to mistrz prowokacyjnych konceptów i absolutnie nowatorskich literackich recept.

„Ja” zawsze wobec „Nich”

„Poniedziałek: Ja, wtorek: Ja, środa: Ja, czwartek: Ja” [ 1 ] — tak Gombrowicz rozpoczyna swój „Dziennik” . Obecność „Ja” jest widoczna także w „Ślubie” -, w którym Henryk — jakby nawiązując do szekspirowskiego wzorca — otwiera dramat monologiem: „Nikogo/ Nic/ tylko ja/ tylko ja/ tylko ja”. Albo w „Dzienniku” , czytamy: „Słowo „ja” jest tak zasadnicze i pierworodne, tak wypełnione najbardziej namacalną a przeto najuczciwszą rzeczywistością, tak nieomylne jako przewodnik i surowe jako probierz, iż zamiast nim gardzić należałoby paść przed nim na kolana. (…) Ja jestem najważniejszym i bodaj jedynym moim problemem: jedynym ze wszystkich moich bohaterów, na którym mi naprawdę zależy” [ 2 ]. Wzorcowy indywidualizm czy skrajny narcyzm? Gombrowicz nie jest aż takim egocentrykiem, jest filozofem. Chce być suwerenny i świadomy siebie, ale ma jednocześnie przekonanie, iż nie jest to do końca możliwe. „Ja” zawsze wobec „Nich” to pierwszy ważny koncept autora . Człowiek/bohater Gombrowicza jest stwarzany od zewnątrz, bo określa go forma, która rodzi się między ludźmi. To „międzyludzkie” go stwarza i kształtuje. Nawet intymna relacja miedzy kobietą a mężczyzną w pełni może zaistnieć tylko poprzez wzrok tego „trzeciego”, posłuchajmy Henryka: „Któż wie jednak czy mężczyzna…czy mężczyzna może w ogóle zakochać się w kobiecie bez współudziału, bez pośrednictwa, że się tak wyrażę, innego mężczyzny. Być może mężczyzna w ogóle nie odczuwa kobiety inaczej, jak tylko poprzez innego mężczyznę. A może to jakaś nowa forma miłości? Dawniej było we dwoje, a dziś jest we troje?” [ 3 ].

Tylko w „Innych” i poprzez „Nich” można zyskać byt rzeczywisty, choć dopiero ożywienia go i weryfikacji dokonuje samoświadomość. Jerzy Jarzębski w „Grze w Gombrowicza” zauważa, że „Hipolit i Fryderyk reprezentują dwa biegunowo odmienne typy relacji między „ja” a „społecznym obrazem” (formą) jednostki. Pierwszy z nich jest przytłoczony formą, uwięziony w niej bez reszty, u drugiego podlega ona bezustannej alienacji: Fryderyk w każdej chwili sam siebie ogląda „od zewnątrz” [ 4 ]. Nawet metamorfozy postaci są podyktowane społecznym wpływem. Dlatego obserwujemy ewolucję Fryderyka — początkowo ofiary kompleksów, potem lokalnego Mefista, w końcu ogarniętego dziką obsesją aranżatora międzyludzkich zbliżeń. Wzrok innych postaci skupiony na Fryderyku zawsze w mniejszym, bądź większym stopniu wyznacza mu rolę. Jej odegranie-przybranie odpowiedniej formy — jest spełnieniem zadania. Okazuje się jednak, że aby wpływać na kształt rzeczywistości i zamieszkujących ją ludzi nie trzeba być szczególnie dynamicznym, wystarczy istnieć. Iwona milczy. A to „wyniosłe" milczenie rodzi ferment, bo niepokoi, oburza. Dworzanie milczeniu Iwony najpierw się przyglądają, potem zaczynają się w nim przeglądać, odbijać, istnieć wobec milczenia. Królowa wykrzyczy: "Jak to wygląda i jakże my wyglądamy vis-a-vis tego milczenia?". Bo Iwona potrafi „stać jak wyrzut sumienia" (Filip), nawet jeśli to „nic nie obchodzi". Cyryl chce wysunąć palec w jej kierunku — tak jakby po gombrowiczowsku ją „dutknąć". W narzeczonej Filipa każdy widzi to, czego się w swoim wizerunku obawia — grzechy młodości (Król), krzywe łopatki (Damy dworu), sentymentalne wiersze (Królowa). Trafnie obrazuje to zjawisko przytoczony kiedyś przez Monikę Żółkłoś test Rorschacha — psychoanalityczne badanie przedstawiające plamę o niewyraźnych konturach, w której dostrzega się upostaciowienie podświadomych obsesji, lęków, pragnień. Friedrich Hebel pisał, że: „Dramat żyje tylko wówczas, kiedy pokazuje nam, w jaki sposób indywiduum ludzkie przybiera formę i zaczyna prowadzić walkę między swoim osobistym światem a światem zewnętrznym”. Ludzie i rzeczy określają się poprzez swoje odniesienia, wszystko bierze udział w nieustannej dyskusji. Heideggerowskie Mit-sein nie jest wtórne wobec Da-sein, ale wobec niego pierwotne. Bo istotnie karkołomnym zadaniem jest być „układem zamkniętym i hermetycznym&rdquo- jak w pewnym momencie powie o Iwonie Cyryl. Powszechna potrzeba istnienia poprzez odbicie jest niezwykle silna. Henryk w „Ślubie” odczuwa ogromną potrzebę współobecności innych dla zaaranżowania uroczystości ślubnej, zatem reżyserując sytuację, organizuje rzeczywistość: „Kazałem zwołać wszystkich na bal dworski. Na balu tym ja i ona wytworzymy między sobą jak największą ilość miłości za pomocą spojrzeń, uśmiechów, pieszczot etc. Wytworzymy między sobą miłość, czystość i wierność…jak dawniej między nami bywało. Jednocześnie zmuszę tę bandę, żeby za pomocą objawów czci i uwielbienia napompowała mnie boskością- i wówczas najspokojniej dam sobie i jej ślub, który zalegalizuje i uświęci wszystko…Cóż w tym dziwnego? Nic” [ 5 ]. Ale zdaje się, że nawet sam Gombrowicz się owej potrzebie nie oparł. Może to właśnie dlatego — jak wspominają jego argentyńscy znajomi- w kawiarni Rex, gdzie grywał w szachy, zajmował zawsze miejsce przy lustrze, w które spoglądając, nieustannie się komponował…

Od Chaosu do Kosmosu, czyli ontologiczni detektywi kreują rzeczywistość

„Urodzeni z chaosu, nie możemy nigdy z nim się zetknąć, zaledwie spojrzymy, a już pod naszym spojrzeniem rodzi się porządek i kształt” [ 6 ]. Porządek nadany i rzeczywistości i powieści jest bardzo osobisty, odrębny, prywatny — sygnalizuje F.M. Cataluccio w „Gombrowiczu filozofie” . Kreowanie rzeczywistości to porządkowanie rozlicznych elementów. A ponieważ indywidualne preferencje jednostki rodzą niezliczone możliwości konstrukcji świata, nie od rzeczy jest znane stwierdzenia Don Kichota o tym, że każdy ma inną, własną rzeczywistość. Gombrowicz zdaje się być literackim wyznawcą tej zasady. Bo w istocie choćby „Kosmos” jest powieścią o samym stwarzaniu się historii, o tym, jak ona rodzi się z naszych spostrzeżeń, skojarzeń, wyobrażeń, zmysłów. „Strzałka, na przykład…Ta strzałka, na przykład…Ta strzałka, wtedy, przy kolacji, nie była wcale ważniejsza od szachów Leona, gazety lub herbaty, wszystko — równorzędne, wszystko — składające się na daną chwilę, rodzaj współbrzmienia, brzęczenia roju. Ale dzisiaj, ex post, wiem, że strzałka była najważniejsza, więc opowiadając wysuwam ją na czoło, z masy niezróżnicowanej faktów wydobywam konfigurację przyszłości” [ 7 ]. Ale w ten sposób budowany przez autora świat to tylko jedna z trzech rzeczywistości Gombrowicza. Dwie pozostałe są — wg filozofii Jarzębskiego — nie mniej interesujące. Bowiem obok codziennego świata pojawia się również demoniczny kosmos — wytrącający świat z jego kolein — oraz niesamowity świat : odbudowywany z gruzów, w którym panuje perwersja i dwuznaczność. Zaś ten formujący się (bo nigdy nie osiągający ostatecznego kształtu) świat ulega, siłą rzeczy, pewnemu skonwencjonalizowaniu. To ułatwia ustalenie relacji panujących między bohaterami. Rozdzielenie ról to wkroczenie w konwenans, a w konsekwencji pojawienie się „naszej małej stabilizacji”. Przyjrzyjmy się znowu „Iwonie…” . Trudno chyba o bardziej skonwencjonalizowaną przestrzeń i skostniałą mini-społeczność niż królewski dwór. Ten w „Iwonie…” funkcjonuje wzorcowo, oczywiście do czasu. Pojawienie się Iwony zawiesza ciąg rytuałów, które tak skutecznie organizują życie. W ten sposób niesie ze sobą niebezpieczeństwo zaburzenia tożsamości reszty bohaterów. Zostają oni poddani ryzyku utraty wizerunku. Lucien Goldman pisał, że spotkanie dworu z Iwoną to jak konfrontacja fantastycznej krainy z esencją — „spotkanie nie do zniesienia, gdyż esencja objawia prawdę w społeczeństwie, gdzie wszyscy zaciekle próbują ją ukryć nie tylko przed innymi, lecz także przed sobą". W ten oto sposób dostrzegam dotąd u Gombrowicza jakby dwie fazy kształtowania rzeczywistości: konstruowanie jej jako osobistej, niepowtarzalnej przestrzeni oraz swoiste oswajanie poprzez konwencjonalizację- nadawanie porządku panującym w niej relacjom. Zanim przyjrzymy się ostatniej fazie, rozważając obecnie drugi koncept- koncept bezustannie kreowanej rzeczywistości u Gombrowicza, zwróćmy uwagę na istotną opozycję światów-miejsc, jaka pojawia się w jego twórczości. W 1970 roku dostrzegł ją Cz. Miłosz. To przeciwstawienie dworu i karczmy. Przykłady są liczne: oczywiście „Iwona…” , ale dalej: „Ślub” — Henryk widzi we śnie swój rodzinny dwór przekształcony w karczmę, „Trans-Atlantyk” — poselstwo jako dwór. Pyckal, Baron, Ciumkała jako postacie z karczmy. Estancia Gonzaleza jako dokładny odpowiednik polskiego dworu, „Pornografia” — polski dwór podczas niemieckiej okupacji, „Operetka” — pałac Himalaj w przededniu i podczas rewolucji, rewolucji lokai widzianej tak, jak ją widzą panowie we dworze. Rozpoznanie przestrzeni stanowi sygnał dla możliwych, bo zawsze tak zrutynizowanych relacji międzyludzkich postaci tą rzeczywistość wypełniających. Ale niespodziewanie i nieubłaganie nadchodzi faza trzecia — nazwijmy ją umownie — fazą rozbijania świata, dekonstrukcji zastałych form. Milczenie Iwony skaziło dwór na zawsze (nie pomoże już nawet klęknięcie mające przywrócić dotychczasową harmonię), eksperymenty Fryderyka i Witolda na stałe już zburzyły spokój dworku w Powtórnej, triumfująca naga Albertynka wyzwoliła się ze stroju formy etc. Gombrowicz więc zdaje się w wielu swoich dziełach opierać na koncepcie rzeczywistości, który sformułowałabym następująco: kreowanie-skonwencjonalizowanie- rozbijanie. I robi to mistrzowsko.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Lista Ateistów źle wpływa na sakramenty święte
Naturalny porządek rzeczy

 Zobacz komentarze (3)..   


 Przypisy:
[ 1 ] W. Gombrowicz, Dziennik 1953-1956 , Kraków, Wydawnictwo Literackie 1988, s.9
[ 2 ] Ibidem, s.197
[ 3 ] W. Gombrowicz, Dramaty. Ślub , Kraków, Wydawnictwo Literackie 1987, s.193
[ 4 ] J. Jarzębski, Gra w Gombrowicza , Warszawa, PIW 1983, s.316
[ 5 ] W. Gombrowicz, Dramaty . Ślub Kraków, Wydawnictwo Literackie 1987, s.198
[ 6 ] W. Gombrowicz, Kosmos , Kraków, Wydawnictwo Literackie 1986, s.24
[ 7 ] Ibidem, s.28

« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 16-01-2009 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Ewa Linow
Studentka polonistyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

 Liczba tekstów na portalu: 5  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: "Portret Doriana Graya" Oskara Wilde’a jako powieść parabola
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6307 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365