Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.879 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Nie może być ani wolności, ani równości, ani pełnej ludzkiej godności dla kobiet tam, gdzie nie ma prawa do decydowania o własnym ciele. Kiedy pytamy, czy kobieta urodzi, czy też nie urodzi dziecka, powinniśmy słuchać tylko jednego głosu - głosu sumienia tej kobiety i jej świadomego wyboru."
« Kultura  
Kultury w kulturze czyli krótka historia potyczek humanistów ze ścisłowcami [3]
Autor tekstu:

O trzeciej kulturze krytycznie

Po zarysowaniu idei trzech kultur warto przyjrzeć im się teraz bardziej krytycznie i spróbować uwydatnić jej słabe strony.

Zarzut pierwszy można sformułować następująco: dlaczego pod określeniem „trzecia kultura” kryje się to, co się kryje? Mówiąc mniej enigmatycznie, jest to pytanie o to, dlaczego tego wyrażenia używamy akurat w sensie Brockmanowskim? Otóż już w roku 1963 C.P. Snow opublikował uzupełnienie swojego pierwotnego wykładu naszące tytuł Dwie kultury: nowe spojrzenie. Tam też odniósł się do jednego z uproszczeń, dodajmy że sporego, jakiego dopuścił się w swoim wykładzie z 1959 roku. Zauważył, że kompletnie pominął nauki społeczne! Nie da rady przecież sprowadzić ich do humanistyki czy też do nauk ścisłych. Schemat okazał się dziurawy, gdyż na scenie pojawił się trzeci aktor. Już wtedy Snow zasugerował, że należy się poważnie zastanowić, czy nauki społeczne nie zasługują na miano trzeciej kultury. Tymczasem po trzydziestu latach od omawianych wydarzeń pojawia się Brockman ze swoją ideą trzeciej kultury i czy jest w jego koncepcji miejsce dla nauk społecznych? Nie! Jak się okazuje Brockman powielił błąd Snowa. Nie wyciągnął nawet żadnych wniosków z faktu, iż Snow zreflektował się trzy dekady temu. Miał więc trochę czasu na przemyślenie niuansów swojej koncepcji. Myślę, że świadczy to o tym, że Brockmanowska trzecia kultura jest raczej luźnym pomysłem czy też rodzajem manifestu niż dobrze przemyślanym wystąpieniem teoretycznym. Bardziej niż o spójną koncepcję chodziło raczej o „wyjątkowo nośne określenie”, jak określił trzecią kulturę Stephen Jay Gould (zob. Brockman 1996: 22). Tak zamierzony cel niewątpliwie się powiódł. Niestety kosztem precyzji.

Drugi zarzut wiąże się z pierwszym. Należy tu zwrócić uwagę na kilka faktów. Primo : koncepcja trzeciej kultury Brockmana jest niedopracowana i nie pozbawiona rażących uproszczeń. Secundo : Brockman jest agentem literackim wielu naukowców, w związku z czym niewątpliwie zależy mu na sukcesie wydawniczym pisanych przez nich książek. Pojawia się zatem pole dla snucia różnych domysłów. Być może cały pomysł z trzecią kulturą jest w dużej mierze (bo nie przypuszczam, że jedynie) rodzajem chwytu rynkowego! Zamysł taki byłby prosty: aby nasze książki lepiej się sprzedawały doróbmy do nich „nośną” nazwę i ideologię. [ 5 ] Zważywszy na zaangażowanie Brockmana i spółki w sprawę rozwoju i popularyzacji wiedzy wydaje się to za daleko idącą interpretacją, ale nie ulega wątpliwości, że trochę prawdy w tym jest.

Zarzut trzeci związany jest z pojęciem typu idealnego. A mianowicie, czy faktycznie w przyrodzie występują tacy humaniści i tacy przyrodoznawcy o jakich mowa jest w omawianych tu koncepcjach? Przecież wielu naukowców ma spore pojęcie na temat tego, co w humanistycznej trawie piszczy i vice versa. Zdarzają się nawet przypadki ludzi łączących w jednej osobie obydwie te profesje. Czy zatem owi tradycyjni humaniści nie są rodzajem wirtualnego przeciwnika wykreowanego przez przedstawicieli trzeciej kultury? Z drugiej strony nie ma co żyć mitem o naukowcach jako o niepokalanych rycerzach prawdy, bo przecież „nauki przyrodnicze mniej przypominają Boga, a bardziej Golema. […] Nie należy oskarżać Golema Nauki za jego błędy, są to bowiem nasze własne błędy. Nie można też ganić Golema, bo stara się ze wszystkich sił. Nie powinniśmy wszakże oczekiwać od niego zbyt wiele. Golem jakkolwiek potężny, jest wytworem naszej sztuki i naszego rzemiosła” (Collins, Pinch 1998: 13, 20-21). [ 6 ] Poza tym, czy tak radykalne rozdzielenie humanistyki i przyrodoznawstwa ma sens. Te dwa działy nauk od wieków powiązane są nierozerwalną siecią wzajemnych zależności. Czy nie lepiej, aby idea trzeciej kultury skoncentrowała się na wysiłku stworzenia swego rodzaju syntezy nauk przyrodniczych, humanistycznych i społecznych. Nie mówię oczywiście o sytuacji zaniechania badań stricte przyrodoznawczych czy humanistycznych. Pełna synteza nie jest możliwa. Mówię jedynie o poszukiwaniu dróg współpracy tam, gdzie to możliwe. A czy stanie się to jedynie marginesem działań nauk czy też głównym nurtem to już czas pokaże. Od trzydziestu lat na styku biologii i socjologii kształtuje się tego typu synteza. W pierwotnej wersji zwana socjobiologią, obecnie rozwija się jako psychologia ewolucyjna i daje ciekawe wyniki. Jeden z jej przedstawicieli Steven Pinker tak pisze o wartości swoich pomysłów: „każda myśl w tej książce może okazać się błędna, ale już to będzie postępem, ponieważ nasze stare idee były tak jałowe, że nawet nie były błędne” (Pinker 2002: 7). Pewien zaś jestem, że nie wszystkie one okażą się błędne; w związku z tym zawsze warto próbować.

Trzecia kultura  jako inspirator zmian

Czy trzecia kultura ma w sobie odpowiedni potencjał, aby służyć za wzór dla reformy oświaty w poszczególnych krajach? Wydaje się, że rolę taką spełniają chociażby książki popularnonaukowe pisane przez jej przedstawicieli. Zresztą trzecia kultura nie aspirowała nigdy (jak dotąd) do roli podmiotu zmian społecznych w dziedzinie edukacji. Mimo to, wydaje się, że sygnalizuje ona poważny krok naprzód również w tej dziedzinie. Jej siła leży w inspirowaniu.

* * *

Na zakończenie warto dodać, że rozłam pomiędzy dwiema kulturami stwierdzono w krajach anglosaskich (Wielka Brytania, Stany Zjednoczone). Warto by zaś przyjrzeć się dokładniej jak sytuacja ta wygląda na naszym polskim gruncie. Gdyby udało się zarejestrować u nas zjawiska opisywane w Dwóch kulturach byłby to kolejny argument na rzecz weryfikacji tez Snowa. W następnym kroku wypadałoby zatem zająć się rozpoznaniem i opisaniem rodzimej trzeciej kultury. Podobnie też należałoby dokonać analizy działania polskiego modelu edukacji i uzyskać dane na temat porównania nacisku, jaki kładzie się w polskich szkołach (wszystkich szczebli) na nauczanie przedmiotów ścisłych i humanistycznych.

LITERATURA:

  • Bocheński, Józef M.. 1994. Sto zabobonów, Kraków: Philed.
  • Brockman, John (red.). 1996. Trzecia kultura, Warszawa: CIS.
  • Collins, Harry i Trevor Pinch. 1998. Golem, Warszawa: CIS.
  • Dunbar, Robin. 1996. Kłopoty z nauką, Gdańsk – Warszawa: Marabut – Volumen.
  • Horgan, John. 1999. Koniec nauki, Warszawa: Prószyński i S-ka.
  • Pinker, Steven. 2002. Jak działa umysł, Warszawa: Książka i Wiedza.
  • Snow, C. P.. 1999. Dwie kultury, Warszawa: Prószyński i S-ka.

 


1 2 3 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Widzieć i wierzyć
Gra w pomidora

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (4)..   


 Przypisy:
[ 5 ] W Polsce w sprzedaży książek trzeciokulturowców przoduje Wydawnictwo CIS (serie wydawnicze Nauka u progu trzeciego tysiąclecia i Science Masters ). Obecnie nakłady tych serii są już praktycznie wyczerpane.
[ 6 ] Ciekawy był również zamysł krytyczny Johna Horgana, który to w swoim Końcu nauki poprzez wywiady z wieloma czołowymi przedstawicielami trzeciej kultury starał się udowodnić, że największe odkrycia nauka ma już za sobą. Po publikacji tej książki obłożony został przez członków Edge anatemą, co należało mu się chociażby z tej racji, że, jak się wydaje, nie udaje mu się w książce przekonująco obronić własnej tezy.

« Kultura   (Publikacja: 19-02-2009 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Radosław Tyrała
Asystent w Katedrze Socjologii Ogólnej i Antropologii Społecznej na Wydziale Humanistycznym AGH w Krakowie, autor książek: "O jeden takson za dużo" (2005), "Dwa bieguny ewolucjonizmu" (2007). Najlepszy absolwent Wydziału Humanistycznego UMK w Toruniu w 2005 roku. Stypendium w ramach programu „Mistrz” Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Członek Polskiego Towarzystwa Socjologicznego oraz European Sociological Association. Prowadzi badania socjologiczne polskich niewierzących.

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Ślub humanistyczny po polsku
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6368 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365