|
|
Społeczeństwo » Laicyzacja
Niewierni Włosi Autor tekstu: Agnieszka Zakrzewicz
Choć mój Smart padł ostatnio ofiarą „prześladowań religijnych" — wywieziono go do depozytu
(choć był poprawnie zaparkowany na placu) z powodu procesji w dzień św.
Franciszka, która przechodziła pod moimi oknami jak w średniowieczu… to żyjąc od ponad
15 lat we Włoszech, muszę przyznać, że ten kraj wydaje mi się bardziej laicki
niż Polska. Nawet sam premier Berlusconi przywołuje nadaremnie i publicznie imię
Najwyższego (Porco Dio!), a apostaci występują z kościoła nie tylko listem
poleconym, lecz nawet faksem i e-mailem… Za czasów Jana Pawła II moi włoscy
znajomi mówili do mnie z przekąsem: „Skoro jesteście tacy święci, to dlaczego
nie przeniesiecie Watykanu na Wawel? Będziemy mieli wreszcie spokój"… Po śmierci
Jana Pawła II nikt nie ukrywał radości, że „polski dwór" opuścił Watykan i krążyły wtedy tak złośliwe żarty, że lepiej ich nie powtarzać. Po wakacyjnej
szopce z krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, gdzie latem przechadzało się wielu
włoskich turystów, moi włoscy znajomi kiwają ze współczuciem głową, klepią mnie
po ramieniu i mówią złośliwie: „Teheran Europy… Nie martw się jak cię wsadzą do
więzienia za to, co piszesz, będziemy ci wysyłać pomarańcze…"
śmiać się czy płakać… już sama
nie wiem.
Choć Włochy są krajem tradycyjnie katolickim i ze względu na
Watykan są uważane za serce chrześcijaństwa — ostatnie sondaże nie są pozytywne
dla Kościoła katolickiego. Włosi są coraz mniej wierzący, zwłaszcza młodzi
Włosi. Pod koniec marca 2010 r. instytut IARD z Mediolanu przeprowadził badania
zlecone przez diecezję w Nowarze, na temat stosunku młodzieży „do przyszłości i życia, w wierze czy bez wiary", analizujące stosunek młodych ludzi pomiędzy 18 a 29 rokiem życia do zagadnień wiary i religii katolickiej. Wyniki badań
opublikowano we Włoszech pod koniec kwietnia.
Młodzież i religia
Badania przeprowadzone przez mediolański instytut potwierdzają
osłabienie religijności wśród ludzi młodych. Choć nie brakuje zainteresowania
szeroko pojętą wiarą (aż 80% badanych przyznaje, że zadaje sobie pytanie o sens
wiary w Boga i sens samej religii oraz ma potrzebę wiary), ale większość z nich
nie ma poczucia tożsamości religijnej. Zamiast poczucia przynależności do
jakiegoś konkretnego kościoła czy wyznawania jakiejś konkretnej religii -
młodzież coraz częściej wybiera „wiarę indywidualną" we własnego boga, który
jest istotą nadprzyrodzoną, ale nie do końca odpowiadającą kanonom przyjętym
przez katolicyzm. Najczęściej jest to wiara synkretyczna, która łączy w sobie
zarówno elementy religii chrześcijańskiej, jak i religii wschodnich, jak
buddyzm.
W stosunku do poprzednich badań instytutu IARD przeprowadzonych w 2004 r., zmniejszyła się ilość katolików praktykujących z 18,1% do 15,4%, a zwiększyła ilość wierzących nie identyfikujących się z jakimkolwiek kościołem z 12,3% w 2004 r. do 22,8% w 2010 r. Wzrasta również ilość ateistów wśród
młodzieży z 18,7% w 2004 r. do 21,8% dzisiaj.
Włoscy katolicy nie tylko odchodzą od kościoła. Ci, którzy
pomimo różnych zawodów związanych z brakiem modernizacji doktryny i wyjścia naprzeciw człowiekowi współczesnemu (przyjęcie na łono kościoła rozwodników,
zrozumienie w stosunku do homoseksualizmu, akceptacja antykoncepcji i sztucznego
zapłodnienia, przyjęcie rozsądnej polityki regulacji narodzin, dyskusja nad
testamentem biologicznym), pozostają nadal katolikami — deklarują otwarcie
osłabienie swojej wiary. Zmniejszyła się liczba wiernych, którzy uważają, że ich
wiara jest nieugięta (z 41,1% do 31,8%), a zwiększyła liczba tych katolików,
którzy deklarują, że ich wiara jest bardzo słaba lub prawie jej nie ma (z 24% do
36%).
Kiedy IARD przeprowadzał badania w 2004 r., widoczna była
tendencja pozytywna wzrostu wiary — aż dwie na trzy osoby badane deklarowały, że
ich wiara jest silna i stabilna. Dziś tendencja ta całkowicie się odwróciła -
dwie na trzy osoby badane deklarują, że tracą wiarę.
Kościół traci wiernych i zaufanie
W ciągu ostatnich 5 lat zmniejszyła się liczba obywateli
włoskich, którzy uważają się za katolików. Dziś tylko 50% Włochów mówi tak o sobie. Jedną z najbardziej zaskakujących informacji jaką można uzyskać z raportu
IARD 2010 jest to, że we włoskiej rodzinie coraz mniejszą wagę przykłada się do
religii. Znaczenie religii w życiu rodzinnym i osobistym zmniejsza się z pokolenia na pokolenie — rodzice nie uważają już za najważniejsze wychowywać
swoje dzieci w „wierze ojców".
Od 2004 r. podwoiła się liczba osób, które mówią otwarcie, że
straciły całkowicie zaufanie do Kościoła kat. — aż 30% badanych przez instytut
mediolański oświadczyło to w 2010 r. Młodzi Włosi stracili zaufanie także do
osób reprezentujących Kościół. Zaufanie do sióstr zakonnych utrzymuje się w dalszym ciągu na poziomie 40-50%. Tylko 30% badanych ma zaufanie do księży i 20%
do biskupów.
Nie da się ukryć, że jedną z głównych przyczyn spadku zaufania
do instytucji Kościoła katolickiego i jej urzędników jest skandal pedofilii, z którego trudno wyjść z godnością. Są jednak też inne przyczyny — konserwatywna
doktryna dotycząca obyczajów i seksualności człowieka oraz bezustanna ingerencja w politykę demokratycznego państwa.
Kościół i polityka
Trudne stosunki pomiędzy Kościołem i obywatelami włoskimi,
zwłaszcza młodymi są spowodowane również tym, że hierarchia katolicka wywiera
nieustanną presję na politykę państwa. Aż 60% badanych przez IARD uważa, że
Kościół nie powinien w żaden sposób wpływać na uchwalanie ustaw dotyczących
włoskich obywateli (aborcja, antykoncepcja, sztuczne zapłodnienie, związki
cywilne, eutanazja). Co ciekawe — tego samego zdania są zarówno niewierzący, jak i katolicy praktykujący. Niezależnie od opinii, która akurat w tym wypadku jest
zbieżna — we Włoszech obserwuje się nowy fenomen: radykalizacja ugrupowań
opowiadających się za i przeciwko Kościołowi. Wiara zaczyna być czymś na wzór
kibicowania — jedni kibicują papieżowi i Watykanowi, inni kibicują przeciwko… To
najlepiej widać właśnie w ostatnim czasie, kiedy Kościół musi się mierzyć z oskarżeniami o tuszowanie przestępstw pedofilii, wysuniętymi także bezpośrednio w stosunku do Benedykta XVI.
Inną ciekawostką, potwierdzającą ten „sportowy" stosunek do
religii oraz tendencję do „wiary indywidualnej" jest fakt, że spada udział
wiernych w tradycyjnych manifestacjach religijnych, takich jak nocne czuwania i msze święte z okazji Wielkanocy czy Bożego Narodzenia, a wzrasta udział w imprezach organizowanych przez różne ugrupowania religijne — jak pielgrzymki,
czy zloty i obozy. Włoscy wierni mają większe zaufanie do różnych kongregacji
oraz stowarzyszeń religijnych działających na ich obszarze, niż do hierarchii
kościelnej reprezentującej państwo watykańskie.
Nauka i etyka
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez IARD — młodzież włoska
ma duże zaufanie do nauki i do postępu cywilizacyjnego, choć ich stosunek do
niektórych kwestii etycznych jest uwarunkowany tym, czy deklarują się jako
wierzący, czy jako ateiści. Dla ateistów nauka i religia są przeciwstawne. Dla
wierzących można pogodzić przykazania wiary i postęp naukowy. Jednak w przypadku
tematów związanych z bioetyką — większość młodych katolików praktykujących jest
pozytywnie nastawiona do kwestii, które Kościół potępia jako niemoralne. Tak
jest w przypadku eutanazji, za której wprowadzeniem jest 29% katolików
praktykujących, aborcji, którą popiera 21%, sztucznego zapłodnienia, które ma
31% zwolenników wśród zdeklarowanych wiernych Kościoła kat.
Właśnie w sprawach związanych z seksualnością, moralnością i etyką jest największa przepaść pomiędzy młodzieżą włoską i Kościołem. Jedynymi
problemami etycznymi, w których zdanie włoskiej młodzieży jest takie samo jak
zdanie Watykanu są: kara śmierci, adopcja dzieci przez pary homoseksualne,
legalizacja narkotyków. I Kościół i ludzie młodzi są temu przeciwni.
Na pytanie postawione podczas badań instytutu IARD: „Do czego
jest potrzebna religia w trzecim tysiącleciu?", włoska młodzież odpowiada, że ma
ona charakter pomocy psychologicznej, a wiara jest źródłem nadziei potrzebnej
do pokonywania przeszkód życiowych.
Czy Kościół się kończy?
„Czy Kościół się kończy?" — pod takim tytułem
tygodnik „L'Espresso" opublikował w lipcu artykuł otwierający wydanie. „Mało
wiernych na mszach. Kryzys powołań. Coraz mniej ślubów kościelnych. Alarmująca
utrata poparcia społecznego. Schyłek katolicyzmu wydaje się nieunikniony.
Skandal pedofilii nie ma na to aż takiego wpływu. Od ponad dziesięciu lat mówi
się o triumfalnym powrocie katolicyzmu w centrum sfery życia publicznego i prywatnego. Ta wizja jest przyjmowana jakby była prawdą absolutną, objawioną.
Nikt się jednak nie pyta czy to prawda" — diagnoza włoskiego dziennikarza Piero Ignazi jest jak zimny prysznic.
Media (okupowane do tej pory wyłącznie przez księży), coraz
więcej miejsca poświęcają ateistom, kościoły świecą pustkami — religijność we
Włoszech przeżywa widoczny schyłek. Dostrzega się to na wielu płaszczyznach:
instytucjonalnej (w malejącej liczbie księży i instytucji religijnych), w praktyce wiernych, a raczej w jej zaniku, w zachowaniu obywateli i ocenie opinii
publicznej, w stosunku do tzw. „kwestii moralnych", w obronie których Kościół
występuje często i stanowczo. Sam system Kościoła katolickiego we Włoszech jest w stanie opłakanym: włoscy księża są w wieku emerytalnym i brakuje powołań wśród
młodych, aby ich zastąpili. Dziury trzeba łatać księżmi-emigrantami z całego
świata (najlepiej z katolickiej Europy Wschodniej, z Ameryki Łacińskiej a także z Afryki). To i tak nie pomaga, bo dziś co szósta parafia z 25 tys. nie ma
własnego księdza. Jeden ksiądz musi często pracować w dwóch parafiach na pół
etatu. Niezależnie od tego we Włoszech jest 150 tys. osób stanu duchownego — w tym 100 tys. kobiet.
Katolicy
się nie przyznają
Katolicy sami się nie przyznają do realnego stanu rzeczy, bo 30
procent z nich deklaruje, że chodzi regularnie na msze niedzielne. W rzeczywistości, na podstawie obserwacji, jakie ostatnio przeprowadzono w celach
statystycznych — na mszę chodzi zaledwie 15 procent. Śluby kościelne są
najlepszym przykładem spadku zainteresowania instytucją kościelną — już tylko
60% Włochów zawiera ślub w białej sukni przed ołtarzem i robi to raczej z poszanowania tradycji rodzinnych oraz dla romantycznej scenografii, niż z głębokiej potrzeby ducha. 40% społeczeństwa woli śluby cywilne. W niektórych
regionach Włoch, zwłaszcza na Północy — na śluby kościelne przyszedł prawdziwy
nieurodzaj. W Bolzano zawiera się 78,9% ślubów cywilnych, w Sienie 74,5%, we
Florencji — 67,6%. Aż w 29 urzędach stanu cywilnego dużych miast zawiera się
więcej ślubów, niż w tamtejszych kościołach.
Kościół katolicki ma coraz mniejsze poparcie społeczeństwa
włoskiego — spadło ono z 65 procent w 2000 r. do 46 procent w 2009 r. W ciągu
ostatnich 9 lat, Kościół stracił ok 20% wiernych. Najbardziej alarmujący jest
jednak fakt, że także katolicy praktykujący tracą zaufanie do tej instytucji.
Już tylko 59% z nich uważa, za najważniejsze w życiu stosować się do wszystkich
nakazów moralnych Kościoła.
W dwóch ważnych kwestiach natury moralnej i prywatnej, z którymi
dzięki rozwojowi nauki i medycyny społeczeństwo włoskie musi się mierzyć w ostatnich latach, a które Kościół katolicki zdecydowanie odrzuca — włoska opinia
publiczna jest skrajnie przeciwna jego naukom. Chodzi o sztuczne zapłodnienie i o testament biologiczny (do tematu aborcji i antykoncepcji nikt już nie próbuje
wracać). Aż 92% społeczeństwa jest za wprowadzeniem testamentu biologicznego, a 86% uważa, że eutanazja w niektórych, skrajnych przypadkach jest wskazana. W 1997 r. ponad połowa Włochów była przeciwna eutanazji. 80% społeczeństwa popiera in vitro.
Biedniejszy, ale bogatszy
To jednak jeszcze nie koniec. Kościół jest uboższy w pasterzy,
ale bogatszy. Podatek 8/1000, który płacą Włosi, wlał do kas Watykanu rzekę
pieniędzy — ok 1 miliard euro rocznie od 2002 r. (w 1992 r. z kieszeni
podatników włoskich wychodziło tylko 210 mln). Stało się tak dzięki „dziwnej"
interpretacji ustawy, która przewiduje, że jeżeli obywatel nie wskaże jasno dla
kogo idą jego procenty podatku w swojej deklaracji podatkowej, jego pieniądze są
rozdzielane wśród tych wszystkich podmiotów, które w deklaracjach innych zostały
wskazane. Ponieważ w dalszym ciągu obywatele włoscy w większości przekazują
„8/1000" na Kościół katolicki — to on automatycznie dostaje najwięcej pieniędzy
od państwa. I tak oto do kas kościelnych wypływają pieniądze nieświadomych
agnostyków.
Nic więc dziwnego, że coraz więcej osób decyduje się na formalne
wystąpienie z Kościoła katolickiego, aby nie być już dłużej owieczką w trzodzie,
za którą Kościół dostaje pieniądze. We Włoszech stało się to już bardzo łatwe po
sprawie Gianniego C. Teraz już tylko wystarczy wysłać list polecony do
proboszcza i ten ma obowiązek wstawić odpowiednią parafkę w księdze metrykalnej.
„Podsumowując — trudno naprawdę zrozumieć, co mają na myśli ci,
którzy mówią o rozkwicie katolicyzmu. Z faktem, że istnieje pewne przebudzenie
duchowe osób szukających wymiaru mistycznego własnego życia, najczęściej poza
Kościołem — można się zgodzić. Ale żebyśmy obserwowali odrodzenie katolicyzmu -
zajmującego centralne miejsce w życiu społecznym i prywatnym wszystkich obywateli — nie można tego powiedzieć. Kościół chyba pomylił pokłony wielu koryfeuszów
mających własne interesy, z powszechnym hołdem i oddał złą przysługę swoim
wiernym" — ocena włoskiego tygodnika „L'Espresso" aktualnego stanu zdrowia
katolicyzmu we Włoszech, kraju będącego zawsze najbliższym sąsiadem Watykanu,
daje wiele do myślenia.
No cóż -
daleko nam jeszcze do laicyzacji społeczeństwa, jaką obserwuje się we Włoszech.
Chyba po śmierci Jana Pawła II Bóg upatrzył sobie Polskę. Pora więc go wybrać na
króla, a Jezusa Chrystusa na królewicza. Do tej pory Włosi robili nam przysługi
(z ziemi włoskiej do polskiej...), pora wreszcie przyjść im z odsieczą i przenieść
Watykan do Polski. Najpierw na Wawel, a później
papież może zamieszkać w Pałacu Prezydenckim zamiast Komorowskiego (Kaczyński
na pewno poprze eksmisję). Będziemy mieli wreszcie prawdziwe Państwo Kościelne,
bo i nam się należy… Pewnie zaczną o nas żartować przyzwoicie — nie „Teheran
Europy" lecz „Warszawa Bliskiego Wschodu"… śmiać się czy płakać.…
« Laicyzacja (Publikacja: 10-10-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 657 |
|