|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Wolnomularstwo (masoneria)
Wyzwoliciele Ameryki Łacińskiej Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Ricardo Lagos,
opozycjonista z czasów dyktatury Pinocheta, w roku 2000 został wybrany
prezydentem Chile, jako pierwszy otwarty agnostyk. W kilka miesięcy po swym
wyborze wygłosił
przemówienie przed Wielką Lożą Chile, sławiąc emancypacyjną i progresywną rolę społeczną masonerii. Zwrócił się do zebranych: „Przyjaciele!", podkreślając, że
historia Chile nierozłącznie wiąże się z wolnomularstwem, które kładło
fundamenty niepodległego Chile. Wspomniał o rewolucyjnej loży Lautaro, której
celem była niepodległość krajów Ameryki Łacińskiej. Dziękował Wielkiemu
Mistrzowi za udział masonów w obradach Stołu Dialogu, budującym podstawowe
zasady porozumienia społecznego w Chile. Z góry też dziękował masonerii za wkład w budowę społeczeństwa równych szans w okresie jego prezydentury. Mówił o pionierskiej roli stowarzyszenia masońskiego w budowie społeczeństwa
obywatelskiego Chile oraz wprowadzeniu powszechnego obowiązku edukacyjnego.
Lagos zresztą jeszcze jako minister edukacji zasłużył się walką o powszechniejszy dostęp do edukacji.
Mając przed oczyma naszą polską prezydencję z jej
zaklinaniami Boga i jedności religijnej Polaków, skonfrontujmy to z pięknymi
słowami chilijskiego prezydenta:
„Chodzi mi o to, na ile jesteśmy zdolni, aby pobudzać naszą
umiejętność prezentowania swoich idei, aby słuchać innych i jak sprawić, aby
rozkwitała różnorodność punktów widzenia, jaka charakteryzuje wolnych obywateli,
zarówno kobiety jak i mężczyzn w Chile, ponieważ właśnie z tej różnorodności
rodzi się w znacznej mierze bogactwo naszego kraju. To dzięki różnorodności
pojawia się konfrontacja, a z konfrontacji wywodzi się nowe spojrzenie osób
konfrontujących swoje poglądy i punkty widzenia. I wtedy, moim zdaniem, pojawia
się wartość, będąca zawsze przedmiotem troski instytucji, w której gościmy:
tolerancja. Kultywowanie tolerancji spowodowało, od początku istnienia
masonerii, jej szersze otwarcie na nieskrępowane ścieranie się idei, na rozwój
nauki, na poszerzanie horyzontów sztuki, filozofii i polityki. (...) Celem
tolerancji jest nie tylko kontemplowanie tego, co inne. Rozumiemy, że tolerancja
nie oznacza tylko obojętnej akceptacji, nie polega na zajmowaniu wygodnej
pozycji w każdej sytuacji. Tolerancja oznacza raczej otwarte podejście
człowieka, gotowego zawsze brać pod uwagę inne spojrzenie na te same kwestie i sprzyjać rozwojowi różnych idei, który jest zdolny wyobrazić sobie inny punkt
widzenia i porównać go z własnym. Tolerancja nie jest zatem tylko zwykłą
akceptacją. Zaakceptować naprawdę cudzy pogląd oznacza rozumieć, że zawiera on
elementy, które mogą wzbogacić nasz własny punkt widzenia. (...) Bractwo
masońskie było w naszym kraju jednym z głównych wyrazicieli humanizmu,
podnoszącym kwestię wolności sumienia i autonomii myśli wobec wszelkich
ograniczeń, jako najistotniejszego elementu dla swobodnego rozwoju umysłu. Ta
wolność jest niezbędna, aby umysł człowieka mógł nakreślić swoją własną drogę
poszukiwania prawdy, nie ograniczany niczym innym, niż granicami pojmowania.
Właśnie humanizm podkreśla rolę otwarcia umysłu, nieskrępowaną konfrontację idei i krytyczną analizę wydarzeń i pojęć."
W istocie nie tylko trudno wyobrazić sobie tego rodzaju
słowa w ustach polskich prezydentów, ale i ich otwarte wystąpienie na masońskim
zgromadzeniu. W przypadku Chile czy innych krajów Ameryki Łacińskiej można to
zrozumieć poprzez rolę jaką odegrały loże w ruchach narodowowyzwoleńczych
Ameryki Łacińskiej. Już Wielka Encyklopedia Francuska w wydaniu z 1893 podkreśla
tę polityczną rolę latynoamerykańskiej masonerii:
„W republikach Ameryki Łacińskiej wolnomularstwo osiągnęło
te same sukcesy, co w Stanach Zjednoczonych. Chociaż nie liczy tylu członków,
wywiera wielki wpływ, równoważąc wpływ duchowieństwa katolickiego. Wyższe
stopnie są tam bardzo rozpowszechnione, a przeładowany obrządek ma tę dobrą
stronę, że zaspokaja lokalną potrzebę ceremoniału. Przeważający wpływ na
organizację wywiera Francja; każdy kraj ma swój Wielki Wschód, obok niego
istnieje czasem Rada Najwyższa. Historia tych organizacji jest mało znana, łączy
się bowiem z dziejami walk politycznych."
Masoneria nie tylko zaangażowana była w walki
narodowowyzwoleńcze, ale i w tworzenie fundamentów nowych państw. W zasadzie
wszelkie prądy laickie jakie przy rodzeniu i umacnianiu się tych krajów się
zrodziły miały coś wspólnego z lożami.
U początków walk wyzwoleńczych najważniejszą rolę odegrała
słynna loża Lautaro, założona w Buenos Aires przez bohatera narodowego
Argentyny, Chile i Peru, José de San Martína (1778-1850). Wkrótce w jej duchu
powstały kolejne organizacje masońskie stawiające sobie na celu niepodległość
krajów Ameryki Łacińskiej.
Kiedy San Martin dowiedział się, że prezydent Konfederacji
Argentyńskiej Juan Manuel de Rosas ma zamiar utrzymywać kontakty z papiestwem,
napisał w liście do Tomasa Egido:
„Czy przedstawiciele Prowincji oszaleli wysyłając w obecnej
sytuacji ludzi na rozmowy z Rzymem? Myślałem, że mój biedny kraj musi się
układać jedynie z różnymi partiami. Niestety teraz widzę, że fanatyzm stanowi
poważny problem. Na szczęście wspierają nas ludzie wykształceni, których
przekonania nie ustępują pod presją religii. Negocjacje z Rzymem? Wyślijcie im
milion pesos, a dostaniecie czego chcecie."
Kilkunastu prezydentów Argentyny do lat 30. XX w. było
masonami: Bernardino Rivadavia, Justo José de Urquiza, Santiago Derqui,
Bartolomé Mitre, Domingo Faustino Sarmiento, Miguel Juárez Celman, Carlos
Pellegrini, Manuel Quintana, José Figueroa Alcorta, Roque Sáenz Peña, Hipólito
Yrigoyen, Agustín Pedro Justo. Dużą rolę w kształtowaniu zasad politycznych
Argentyny odegrała masoneria w ostatnich dekadach XIX w. — takie kwestie jak
swobody obywatelskie, rozdział państwa od kościoła, nacisk na edukację to bez
wątpienia wpływy masońskie. Udało się je wprowadzić stopniowo, bez radykalnych
rozwiązań, jak np. w Meksyku. Na początku 1880 r. prezydent Julio Argentino Roca
musiał stawić czoła rebelii katolickich biskupów, którzy ogłosili świętą wojnę z postępującym zeświecczeniem kraju. Po wielu dyskusjach nuncjusz papieski Louis
Matera został wydalony z kraju. 3 marca 1883 r. minister edukacji, były
prezydent Argentyny, Domingo Faustino Sarmiento (1811-1888), napisał, że
argentyńska konstytucja służyć ma nie katolicyzmowi, lecz społeczeństwu, i że
jej korzenie wyrastają z republikańskiej zasady wolności jednostki, zarówno
względem państwa jak i religii. Kościół próbował pociągnąć za sobą masy, poniósł
jednak klęskę i został zmuszony do kapitulacji.
Zupełnie inaczej potoczyły się wydarzenia w Meksyku, gdzie
podobnie wolnomularze usiłowali wprowadzać postępowe i laickie regulacje, lecz
Kościół zdołał pociągnąć za sobą lud.
W roku 1929 prezydent Meksyku, Portes Gil pisał: „W Meksyku
państwo i masoneria zlewały się faktycznie w jedno w ostatnich latach". Po
zakończeniu swej prezydentury został wielkim mistrzem meksykańskiej masonerii
(1933-1934).
Frank Brandenburg, autor dzieła o historii najnowszej Meksyku pisał: "(...)
Pięciu prezydentów Meksyku osiągnęło najwyższy stopień masonerii, trzydziesty
trzeci, w obrzędzie szkockim: Franeisco Madero, Emilio Portes Gil, Pascual Ortiz
Rubio, gen. Abelardo Rodriguez u Miguel Aleman (...)". Podkreślił też, że dwaj
inni prezydenci Meksyku związani byli z Mexican Rite (rytem meksykańskim),
inaczej zwanym Cardenas Rite (Rytem Cardenasa). Byli nimi Lazaro Cardenas, jeden z założycieli loży i jeden z jej wielkich mistrzów oraz Manuel Avilo Camachos.
Blisko związani z masonerią byli również dwaj inni prezydenci Meksyku: Plutarco
Elias Calles i Victorio Huerta.
Masoneria meksykańska ma historię sięgającą XVIII wieku. W 1828 roku w Meksyku
na terenie całego kraju działały 102 loże masońskie. W czasie rządów Metysa,
Porfirio Diaza, wolnomularza, rozpoczął się szczególny wpływ lóż Wielkiego
Wschodu Francji. W powstaniu przeciwko Diazowi również zresztą zaangażowali się
wolnomularze. Masonem był również wódz powstańców Francisco Madero, który w 1911
r. został prezydentem Meksyku.
Gwałtowną laicyzacje na wzór Francji czy Portugalii
przewidywała nowa konstytucja Meksyku z 1917 r. Kościół tracił osobowość prawną.
Zniesiono zakony. Cały majątek kościelny przeszedł pod kontrolę państwa.
Kapłanów oddano pod nadzór władz państwowych. Wprowadzono regulacje ustalające,
iż poszczególne stany będą określały maksimum księży. Według Brandenburga:
„(...) Było to nie do przyjęcia dla Kościoła, bo mogło doprowadzić do tego, że
władze stanu arbitralnie uznają, że maksymalna ilość duchownych, na jaką
istnieje zapotrzebowanie w ich stanie, równa się zeru. Tak właśnie ustaliły
odgórnie władze stanu w Tobasco. Dodajmy, że w stanie Tabasco zniszczono niemal
wszystkie kościoły". Księży pozbawiono również czynnego prawa wyborczego.
Czasopismom religijnym zabroniono zaangażowania politycznego. Postanowienia
konstytucji 1917 zakazywały również noszenia sutanny poza kościołami, procesji
na zewnątrz kościołów i jakichkolwiek przejawów kultu religijnego poza lokalami
zamkniętymi. Duchowieństwo odcięto od wszelkich form nauczania w szkołach,
zabraniając mu zarówno zakładania jak i prowadzenia szkół. Instytucjom
religijnym i księżom zakazano administrowania, prowadzenia czy nadzorowania
instytucji dobroczynnych, badań naukowych, itp.
Początkowo nie udało się wprowadzić regulacji
konstytucyjnych w życie ze względu na opór kleru, który ogłosił skuteczny
strajk. Sytuacja odmieniła się wraz z rozpoczęciem prezydentury przez masona
Plutarco Eliasa Callesa.
2 lipca 1925 roku Calles opublikował dekret zwany „prawem
Callesa", zmierzający do realizacji zasad rozdziału państwa i kościoła. Z inicjatywy prezydenta rząd nakazał zamknięcie katolickich szkół i zakonów.
Wprowadzono przymusową rejestrację księży w urzędach państwowych.
Bezpośrednią konsekwencją prawa Callesa był wybuch
katolickiego Powstania Cristero (1926-1929), skierowanego przeciwko
postanowieniom konstytucji meksykańskiej z 1917 r. Rebelianci nazywali się
Cristeros ponieważ uważali, że walczą w imieniu i o sprawę Chrystusa. Ich
zawołaniem bitewnym był okrzyk „Niech żyje Chrystus Król, niech żyje Niepokalana
Matka Boska z Guadalupe!" (Viva Cristo Rey! Viva la Virgen de Guadalupe!). W walce partyzanckiej wsławili się dwaj duchowni: ks. Aristeo Pedroza i ks. José
Reyes Vega, którzy chwycili za broń i okazali się zręcznymi dowódcami. Powstanie
podupadło, kiedy 19 kwietnia 1927 r. wielebny Vega poprowadził zbrojny napad na
pociąg, który miał przewozić pieniądze. Jego ludzie oblali pociąg benzyną i podpalili, w wyniku czego zginęło 51 niewinnych ludzi. Wywołało to szeroką falę
oburzenia przeciwko Cristeros. Dopiero po pojawieniu się nowych dowódców,
Aristeo Pedrozy i José Reyesa Vegi, w ruch powstańczy wstąpił nowy duch. Obaj
księża-dowódcy przejawiali talent do walki podjazdowej. Po zakończeniu kadencji
prezydenckiej Callesa prezydentem został wybrany Álvaro Obregón. Został on
zamordowany przed objęciem urzędu przez katolickiego intelektualistę. Dopiero za
pośrednictwem dyplomacji amerykańskiej udało się zakończyć wojnę domową.
Meksyk jednak do dziś nie otrząsnął się z tej nazbyt szybko i gwałtownie wprowadzanej laicyzacji i do dziś pozostaje krajem na wskroś
katolickim, o fanatycznej religijności maryjno-ludowej.
« Wolnomularstwo (masoneria) (Publikacja: 05-09-2009 Ostatnia zmiana: 06-09-2009)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6767 |
|