|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła
Wprowadzenie do historii kościoła [2] Autor tekstu: Joanna Żak-Bucholc
1140 — dekret Gracjana, porządek w prawodawstwie kościelnym, gdzie
stwierdzono, że żadna władza świecka nie może w dziedzinie religijnej
stawiać najmniejszych przeszkód papieżowi. A pod pojęcie przeszkód w sprawowaniu kultu można podciągnąć wszystko. I odtąd zawsze spora część
kościelnego prawodawstwa poświęcana była na udowadnianiu, że władza
duchowa góruje nad świecką
1231
r. — papież Grzegorz IX powołuje inkwizycję (inni przypisują ten wątpliwy
zaszczyt papieżowi Laktacjuszowi III, a Grzegorzowi tylko reorganizację, tj.
inkwizycja miała być odtąd wyjęta spod kompetencji biskupa diecezji i powierzona zależnym tylko od Rzymu funkcjonariuszom), w tymże roku nakaz
papieski zalecał palenie heretyków na stosach, od 1252 tortury zostały
prawnie usankcjonowane przez papieża Inocentego IV (aż do roku 1917), wiele z narzędzi tortur nosiło napisy „chwała niech będzie Panu",
1302
r. — papież Bonifacy VIII ogłasza bullę "Unam
Sanctum", w której znalazła się taka, nie nowa zresztą myśl: "(...)
ogłaszamy, że posłuszeństwo Biskupowi Rzymskiemu jest konieczne do
zbawienia". Tak, tak — biskupowi!!!
Kościół
średniowiecza zmieniał się w stosunku do starożytnego, ale pewne watki są
ciągłe, te rozwiązania, które „wynaleziono" wcześniej stosowano
nadal, wystarczy por. np. cenzurę we wczesnym chrześcijaństwie i w chrześcijaństwie
średniowiecznym albo karanie śmiercią heretyków we wczesnym chrześcijaństwie i w średniowiecznym. A jeszcze stosunek do Żydów i pogan (naprawdę można tu
porównać konkwistę na terenach „odkrytych" w czasie tzw. wielkich
odkryć geograficznych z pacyfikacją świata hellenistycznego, która dokonywała
się od IV w.)… Doprawdy nic nowego. I to jest właśnie tradycja
Kościoła. Dlatego i dziś nie powinien nikogo ojciec Rydzyk czy ksiądz
Jankowski zadziwiać — oni naprawdę są tylko wierni swojej tradycji; raczej
powinni nas dziwić ci „nowocześni" księża, bo jedyne na co, tak
naprawdę, mogliby się powoływać to ...myśl heretycka, tak niegdyś
zwalczana. Rehabilitując Galileusza czy Husa, przeczą i wypierają się całej
swojej rzeczywistej praktykowanej, a nie idealizowanej tradycji,
której byli wierni przez setki lat. Ale że świat nie kupuje już twardego
chrześcijaństwa, zatem trzeba je zmiękczyć, jak wymaga tego interes, a interes to prawdziwe bóstwo tradycji
kościelnej. Kto wie, może jeszcze doczekamy kanonizacji Galileusza?
Kościół zrobi wszystko, by — jak to jego tradycja ukazuje — sprawować rząd dusz i poprzez to władzę
nad światem.
A
jednak trzeba też powiedzieć, że dzisiejszy Kościół, ten po Soborze watykańskim
II, byłby nie do pomyślenia, gdyby w jego łonie od zawsze nie istniał nurt dobry, ewangeliczny, potępiający
przemoc, i na ile czasy pozwalały — tolerancyjny. Kościół, jak każdy wielki
prąd nigdy nie był jednorodny. Ten nurt jednak nie zajmował pierwszego
miejsca, a wręcz bywał wyklinany. Jeśli Kościół chce się doń odwoływać,
to musi odwoływać się do myśli heretyków,
których niegdyś palił. Oto paradoks historii.
I
pamiętajmy wciąż, że ten — nazwijmy go „pokonstantyńskim" — Kościół,
który dokonał mariażu z tronem nieraz na przestrzeni wieków uzależniał się
od władzy świeckiej, wpierw od rzymskich cezarów, po upadku cesarstwa
rzymskiego — Franków. Uwikłany odtąd na dobre i złe „w ten świat"
to przyjmował jego dyktat, to narzucał własny, manipulując prawdą duchową
zgodnie z własnym interesem.
Zakończmy
tę część cytatem, którego autorka, w odróżnieniu może od Drewermanna czy
Deschnera cieszy się w kołach intelektualistów polskich poważaniem: "Po
upadku rzymskiego imperium, Kościół pierwszy położył w Europie XIII w., po
wojnie przeciw albigensom, fundamenty
totalizmu. Drzewo to wydało wiele owoców. A sprężyną tego totalizmu był
użytek robiony z dwóch małych słów: anathema sit". To
Simon Weil.
Klątwami i interdyktami obkładano
nie tylko jednostki, czy miasta, lecz i całe państwa, by zmusić je do posłuszeństwa
wobec papieża. Dlatego np. argumenty strony broniącej tej tradycji,
np. inkwizycji, że to świecka władza wykonywała wyroki itd. są idiotyczne,
wiadomo przecież, iż nacisk szedł od hierarchów kościelnych, a odmowa
wykonania poleceń „władzy duchowej" groziła klątwą. Wszak ideałem, o którym jeszcze dużo później powie nasz Piotr Skarga był podział na
dyktującą prawa wyższą władzę duchowną, i niższą
władzę świecką będącą czymś w rodzaju zbrojnego i posłusznego ramienia
władzy duchownej. Czyż to nie sam „święty Kościoła" Ambroży
śmiał grozić cesarzowi, już w IV wieku n.e. … ?
1 2
« Historia Kościoła (Publikacja: 28-06-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 678 |
|