|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Być może istnieją czasy piękniejsze... Autor tekstu: Oskar Wiśniewski
„Być może istnieją czasy piękniejsze, ale te są
nasze" — to słowa człowieka, który zajmował się „istnieniem", a więc
egzystencją, we wszystkich niemalże aspektach‑ Jeana-Paula Sartre`a.
Najbardziej bodaj kontrowersyjnego filozofa IV i V Republiki Francuskiej. Jego
rozmyślania nad istotą egzystencji były przesiąknięte wpływami sytuacji
politycznej w ojczystej Francji, w Europie i na świecie (vide: sprawa wojny w Algierii, matni zupełnie innego egzystencjalisty Alberta Camusa). Ale to nie
wszystko. Sartre nie mógł tworzyć przy całkowitym oderwaniu owoców swojej pracy
od własnych odczuć. Znając jego filozofię można stwierdzić, iż takie
filozofowanie bez przekonania zwyczajnie go odrażało. Nudny profesor filozofii,
tworzący w odosobnieniu ? Nie! Jego mocą byli ludzie; „egzystencjalizm jest
humanizmem" [ 1 ]!
Więc ukuł Sartre cytowane powyżej słowa. Zróbmy
coś ryzykowanego- przyjmijmy to zdanie tak, jak byśmy je przyjęli nie znając
założeń systemu filozoficznego Sartre`a. Może po części wypełnimy tym wolę
„papieża" egzystencjalizmu, który chciał, by filozofia nie zamykała się na
uniwersyteckich katedrach, a dyskusje o niej nie ograniczały się do kręgów
najwybitniejszych umysłów epoki. Odczytując frazę o piękniejszych czasach samą,
postawioną tylko przed nami, do jakich wniosków dochodzimy? Według mnie do tego,
iż stwierdzamy od razu dwuznaczność tej wypowiedzi.
Gdzie przejawia się owa dwuznaczność? Myślę, że
każdy epikurejczyk, który wcieli się na chwilę w stoika, odnajdzie fundamentalną
różnicę w odbiorze słów Sartre`a. Zresztą- nie ma większego znaczenia to, kto w czyją skórę wchodzi. Po prostu zastanówmy się nad tym, jak te słowa odebrałby
ktoś inny, mający odmienny światopogląd od nas. Odkryjemy wtedy, że czytamy albo
rozpaczliwą skargę, albo owoc radosnego olśnienia.
Żal? Tak! Czemu człowiek ma zgadzać się
bezkrytycznie i bezwarunkowo na to, co jest? Skoro jest wolny, skazany na
wolność [ 2 ],
to czemu ma akceptować narzuconą rzeczywistość? Przecież „być może istnieją
czasy piękniejsze"! Istniały, istnieją, będą istnieć — nieważne. Ważne jest
tylko to, że ja, skazany na wolność, znalazłem się wbrew mej woli („egzystencja
poprzedza esencję" [ 3 ]) w tym odcinku dziejów. Mogę sobie wmawiać, że mnie tu nie ma, że nawet biernie
nie uczestniczę w biegu wydarzeń. Ale powtarzam- to jest faktem! Człowiek
racjonalnie myślący może mieć problem z negacją faktu, który sam właściwie
potwierdza („mam świadomość tego, że istnieję, choćby przez to, że zastanawiam
się nad tymi słowami"). W swym płaczliwym zawodzeniu i uskarżaniu się, ten
człowiek zapomniał jednak o dwóch sprawach, które mogą odmienić odbiór. Po
pierwsze użyty jest tryb przypuszczający; czasy piękniejsze, niż obecne, mogły
nigdy nie istnieć i może nigdy nie będą istnieć. Zapomnijmy wszak o przeszłości-
to rozdział zamknięty, którego nie możemy zmodyfikować. Za dużo jest spraw
aktualnych, aby zaprzątać swoje myśli wydarzeniami, dla których najlepszym
miejscem są karty podręczników do historii.
To może być trudne. Zewsząd ciągle docierają do
nas przekazy pełne martyrologii. Poszczególnym jednostkom wydaje się, że zmienią
bieg wydarzeń mówiąc o nich. Następuje próba tłumaczenia ludzi, którzy nigdy się
sami ze swoich czynów nie wytłumaczą, a tylko oni mają do tego prawo i ten
obowiązek. Bezsensownie rozdrapywane są stare rany, dopiero co zabliźnione.
Błaganiami nie przywołamy przeszłości, w ogóle jej nie przywrócimy. Cała nasza
nadzieja leży w przyszłości.
Przyszłość? Rozdział najbardziej niepewny.
Zależy ona od tego, czego zacznę dokonywać może już w następnej sekundzie. Może
już w tej chwili. Dlaczego mam martwić się tym, co jest niepewne? To są nasze
czasy. Właśnie to sprawia, że są piękne. Zrobimy z nimi to, co tylko będziemy
chcieli. Ukształtuję je na moją modłę, aby potem móc powiedzieć, podnosząc
dumnie głowę: to są moje czasy. Byli tacy, co stali bezczynnie,
pozwalając, aby ich czasy przeleciały jak woda przez palce. Próbowali coś
zmienić, ale nie wierzyli we własne siły. Czekali na odpowiedni moment, na
sprzyjające okoliczności. Czy to nie są najlepsze warunki do działania- to są
NASZE czasy! Gdy to zrozumiem, odczuję jakąś dziwną radość; być może nie będzie
ona miała żadnej konkretnej przyczyny, żadnego „momentu zapalnego". Uświadomię
sobie tylko, jak piękne jest to, że mam wpływ na moje czasy. To
wystarczy, aby mieć nadzieję, że będzie lepiej. Żyję więc nadzieją, która ma
podstawy tak racjonalne, jak tylko się da.
Przypisy: [ 1 ] J.P. Sartre Egzystencjalizm jest humanizmem [ 2 ] J.P. Sartre Egzystencjalizm jest humanizmem [ 3 ] J.P. Sartre Byt i nicość « Felietony i eseje (Publikacja: 17-09-2009 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6796 |
|